!49!Lydia
- Wiesz, co?- Ryan podał mi szklankę z zimnym napojem, nawet nie wiem co to.-Dziś jest bardzo dziwny dzień, w ogóle ta wyspa jest jakaś dziwna, ma na nasz dziwny wpływ, nie sądzisz?
-Muszę się z tobą zgodzić.- skinęłam głową i spojrzałam na niego kątem oka. Przyglądał mi się.- Coś nie tak?
-Nie po prostu, chyba włosy ci wyjaśniały.- zmarszczył brwi i wziął jeden z moich kosmków w palce.
-Serio?- zdziwiłam się, ale po chwili wzruszyłam ramionami i oparłam się cała na oparcie i przymknęłam oczy.
Nie spałam całą noc, bo siedziałam z Cameron'em, a teraz jeszcze Rebeka ma fazę na katowanie nas, zaczepiście normalnie. Czekają nas ciężkie dni do przeżycia. Jednak tyle już za nami, musimy dać radę też z tym, bo ja nie my to kto?
-Ej Lydia nie zasypiaj mi tutaj.- chłopak powiedział roześmiany i zabrał mi tą coraz cięższą szklankę z dłoni i położył na stolik przed nami.- Lydia słonko.
-Yhym..- mruknęłam i wtuliłam się w jego ramię, czując to bijące od niego ciepło, aż westchnęłam uradowana na to.
-Dobranoc.- rzekł mi do ucha i pocałował mnie w czoło, co już ledwo odczułam, bo zapanowała ciemność.
Jaka ja jestem śpiąca.
RYAN
Poczochrałem ją po włosach i uśmiechnąłem się lekko, obejmując śpiącą dziewczynę ramieniem. Boże jaka ona słodka jest.
-Bo zaraz tęczą będziesz rzygać.- usłyszałem i spojrzałem na Henryka, który usiadł obok również śpiącego Leo, na co Dorian prychnął i warknął jednocześnie na niego. Oho, coś zaszło i mnie jak zwykle ominęło? Świetnie, brawo ja.
- Spierdalaj.- mruknął do niego blondyn i położył głowę niebieskookiego na swoje kolana na co on mruknął i wtulił się w jego nogi.- Widzisz, on chce się do mnie tulić.
-Nie wkurzaj mnie.- Dorian syknął i widać było, że chce do zabić wzrokiem.-I zostaw go.
-Nie skoro on tak słodko śpi.- blondyn wytkał mu język.- A po za tym patrz jak słodko śpi.
Wlaka samców o samice widzę się tu odbywa. I to ostra. Wyglądają jak by mieli się rozszarpać i to nie na żarty. Biedny niczego nie świadomy Leo.
-Ciszej, bo połowa nas śpi.- do pokoju weszła Mina z westchnieniem na ustach i usiadła obok mnie.- A im co?
-Nie wiem właśnie.- odszeptałem jej równie cicho, co ona.
-Słyszałam wczoraj wieczorem jak nieźle krzyczeli i było ich słychać u mnie, a jestem na drugim końcu budynku, ty nie słyszałeś?-zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie dziwnie.
-Padłem jak kawka, gdy tylko położyłem się na łóżku.- odpowiedziałem i oboje spojrzeliśmy na chcących się wzajemnie zabić chłopaków.
-Dobra słuchać matoły!- do salony wpadł Bakugo, a za nim Kirishima z czerwonymi policzkami, a krzyk spowodował, że Leo poderwał się jak poparzony i rozejrzał przerażony wokół siebie. - Jako iż was nie lubię...
-Musimy się lepiej poznać.- czerwonowłosy westchnął i stanął obok niego.
-Idziemy na moje nieszczęście wszyscy..
-Jest podekscytowany.-Kirishima mruknął i oparł się łokciem o jego ramię.
-Wszyscy do lasu na jakąś tam zajebaną polane i jeżeli mi jeszcze raz przerwiesz to ci zajebię matole!- warknął blondyn na drugiego i odwrócił się na pięcie, wchodząc ponownie w korytarz.
-Za godzinę zbiórka, przekażcie reszcie.- rekinozęby rzekł i pobiegł za blondynem.
-Oni tak zawsze?- zapytałem, czując jak Lydia się wierci w moich ramionach na co przyciągnąłem ją bardziej siebie.
- Zazwyczaj.- wzruszyła ramionami.- Idę po resztę.
Skinąłem jej głową i spojrzałem na dziewczynę, która ziewnęła przeciągle.
-Nie wyspałam się.- jęknęła i podsunęła się do góry i położyła głowę w zagłębieniu na co się lekko spiąłem i po ciele przeszyły mi lekkie ciarki.
-Spałaś ledwo 5 minut misia.- wywróciłem oczami i w tedy do salonu weszła Rebeka i Taylor.
Zagwizdałem cicho, widząc ich ręce, które są ze sobą splecione. Chłopak pokazał mi środkowy palce, a brunetka lekko zarumieniła, siadając obok niego i kładąc głowę na jego ramieniu.
-Gratulacje!- Leo powiedział wesoło i wskoczył bokiem na kolana Dorian'a, który cmoknął go w policzek zadowolony i posłał znaczące znaczenie Henrykowi, który prychnął zirytowany.
Spojrzałem po sobie z Lydią zaskoczeni, ale i zadowoleni. Tyle czasu już się obok siebie kręcili i w końcu się stało. Wreszcie.
Jednak czuję się nieźle pominięty, skoro ja z Lydią rządzimy na spółkę, a oni nic nam nie mówią, że są razem, to nie jest sprawiedliwe. Austin i Connor to nierozłączki, jak widzę, Rebeka oraz Taylor od dawna patrzą na siebie jak na nikogo innego, a u Leo i Dorian'a to było oczywiste po prostu. Niech jeszcze tu Sam przyjdzie i powie, że ma kogoś to jebnę.
-Nie zgadniecie co.- ciemnowłosy wpadł do salonu z szerokim uśmiechem, ciągnąc za sobą Morro, który był nieźle zarumieniony.
-Nie mów, że wy też jesteście razem.- mruknąłem jako jedyny, na co rudowłosa mnie szturchnęła lekko, ale uśmiechnęła pod nosem.
-Nie!- pisnął brązowowłosy i usiadł obok nas, jeszcze bardziej się rumieniąc na twarzy.
-Jeszcze nie.-dodał cicho drugi na co się zaśmiałem wraz z Dorian'em i Taylor'em.- Nie zgadniecie kto leży na ziemi i się liże.
-Bakugo i Kirishima?- Rebeka westchnęła na co każdy spojrzał na nią zdziwiony.- Czy tylko ja wyczuwam między nimi napięcie seksualne?
-Nie. Ja właśnie też.- niebieskooki wtrącił się.
-Nie oni...właśnie oni.- powiedział ciemnowłosy i stanął na Morro, obejmując jego szyję.
-Coś nie tak?- zapytał Gabriel zadowolony jak nigdy.
- Nie wieżę.- Lydia zanuciła i zeskanowała swojego brata wzrokiem godnym zabójcy na co on się lekko skulił i posłał jej niewyraźny uśmiech.
-Widzę że to wyspa zakochanych.- Henryk zaśmiał się pod nosem i w tedy weszła reszta do salonu.
-To co idziemy?- Denki powiedział zadowolony i pomaszerował ochoczo do wyjścia.
-Co twój chłopa odpisał?_ zaśmiał się Kirishima idąc za nim.
-Shinso to nie mój chłopak!- mruknął oburzony.
-A ktoś powiedział, że o niego chodzi?- Mina zanuciła i oboje poszli za nim, kiedy zarumieniony wybiegł z budynku.- Czekaj! Opowiadaj mi co i jak!
To będzie długi dzień.
yyyyyyyy
I będzie też tydzień przerwy od rozdziałów, bo nie wyrabiam z nauką i jeszcze dopadło mnie kolejne załamanie, więc no..do następnego
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro