Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49.Dylan

Od kiedy moja kochana blondyneczka wyjechała, czyli dokładnie 15 godzin, 26 minut i 32 sekundy temu mam wrażenia, że jak nie przytulę do siebie mojego skarba to padnę z tęsknoty za nimi.

Nie odebrał ode mnie telefonu, ani nie odpisał na żadną wiadomość.

Jak mu coś się stało? Może miał wypadek, lub ktoś porwał tego seksiaka? Ale chyba bym wyczuł jak by coś mu groziło nie? Bo to moja bratnią dusza, nie? Mam nadzieję, że jest bezpieczny i mi wytłumaczy czemu nie odpisywał na wiadomości.

Szczęście, że mam teraz hiszpański, ta baba nie potrafi uczyć, ale to inną drogą. Ostatnia lekcja i koniec męczarni na dziś. Umówiłem się z Max'em i Brett'em bo tylko oni normalnie się zachowują. Minho chodzi wszędzie z notatnikiem i zapisuję wszystkie pomysły na "spodkanie" z Brad'em. Evan cały czas chodzi zamyślony i za żadne skarby świata z nim nie pogadasz, a do Connor'a do słów mi brakuję. Do tego to nawet się nie odezwiesz, bo zaczyna nawijać o Alex.

Zostało 10 minut do dzwonka lekcji i już po sprawie. W pewnym momencie mu telefon zaczął dzwonić, więc szybko zerknęłam pod ławką na wyświetlacz.

Połączenie przychodzące od:
Moja kochana blondyneczka😍😍

Byłem tak zaskoczony, że mój telefon prawie wypad mi z rąk. Moje kochanie dzwoni. Odebrałem szybko telefon od Thomas'a i przyłożyłem sobie do ucha, ignorując zszokowaną minę nauczycielki, zacząłem się wylogowywać z konta.

- Panie Dylan'ie proszę usiąść!- krzyknęła zdenerwowana.

Rozejrzałem się po klasie i posłałem znaczące spojrzenie Brett'owi który cicho się śmiał.

- Proszę wrócić na miejsce, albo wpiszę ci uwagę!- wrzasnęła.- Oraz zaprowadzę do dyrektora!

Wystawiłem jej środkowy palec i wychodząc z klasy.

- Cześć misiu.- rzekłem po chwili.

- Misiu?- zdziwił się.- Część Dylan. Co tam?

- Spoko, a u ciebie?- rzekłem i uśmiechnąłem się jak idiota, zaczynając gadać jak matka z córką.

- Nawet spoko tylko...- zaczął.

- Chciał bym cię przytulić.- przerwałem mu.- Wycałować nie tylko usta.

- Dylan!- pisnął.- Obok jest Scott i Alex.

- No i...- rzekłem.- Niech wiedzą, że twój chłopak chciał by cię całego na każdy możliwy sposób!- krzyknąłem idąc w stronę akademika.

- Jesteś głupi.- zachichotał i mogę przysiąc, że wywrócił oczami.- Ale skoro proponujesz to czemu nie skorzystać.

Wiecie jak to jest wypierdolić się na prostej drodze, a dokładniej korytarzu.

- Yyy Dylan? Żyjesz?- usłyszałem niepewny głos mojej zadziory i natychmiast się podniosłem z ziemi.

- Yhy.- odchrząknąłem.- Proponujesz mi seks?

- Co!?- założę się, że jest cały czerwony na swojej pięknej buźce.- Wcale nie!

- Tak, jasne. Ja wiem swoje.- rzekłem i uśmiechnęłam się perfidnie, rzucając się na łóżko w pokoju.

-Spierdalaj.- fuknął, a ja wybuchłem śmiechem.-Dobra słuchaj....

BRETT

Kiedy Dyl postanowił wyjść z klasy to dostałem śmiechawki, jeszcze ta baba robi minę jak by miała co najmniej zatwardzenie.

-Wyślę tego wrednego szczyla do poprawczaka.- syknęła i walnęła dziennikiem o biurko. - Co on sobie wyobraża?

Pewnie Thomas zadzwonił do niego, bo biedaczek się za nim stęsknił. Nawet to słodkie. Na pewno na sex telefon się umówili i będą sobie do słuchawek wzdychać i jęczeć "Och Dylan! Mów mi tak dalej!". Aż na moją myśl się zaśmiałem.

-A ty z czego rżysz?- zapytała nauczycielka i spojrzała na mnie zła.

-Z niczego, z niczego.- powiedziałem i spojrzałem na biurko przede mną.

Co jak co, ale chcę z tej jebanej szkoły wyjść jak najszybciej, a nie kiblować jak Max'io.

Po tych mękach wyszedłem z klasy i jakoś mi nudno było. Nie ma kogo po wkurwiać, czy też pozaczepiać, ale do tego się nie przyznam. Na pewno kurwa nie! Liam jest pyskaty, uparty i potrafi zajść mi za skórę jak mało kto, lecz z drugiej strony jest słodki, malutki i wygląda bosko w spodniach na w-f. Jeszcze ten zgrabny tyłem będzie mój, przysięgam! Szedłem se korytarzem i zdziwiło mnie jedno, Brenda nie przypierdalała się do mnie od kilku dni. Nie żeby mi to przeszkadzało, po prostu wiem, że to wróży coś złego. Ostatnio jak nie kleiła się do mnie to kilka dni później ta druga co się przy mnie kręciła obudziła się bez włosów. Ona i jej koleżaneczki są chore psychicznie!

-Siema kaktusie.- usłyszałem i spojrzałem zdziwiony na Wendy.

-Cześć?- odpowiedziałem.

-Potrzebuję twojej pomocy.- przeszła od razu do rzeczy.

Wiedziałem. Ona nigdy nie jest dla mnie uprzejma, czy nie podchodzi do mnie przez jakieś zachcianki.

-Jaką?-zapytałem po chwili.

-Zniknij to.- poleciła i podała mi jakiś plik kartek.

-To tak nie działa..- westchnąłem zrezygnowany.

-No i?- podniosła brew w górę.-Zniknij i po sprawie.

Pstryknąłem palcami wolnej ręki, a po chwili papier rozmazał się w powietrzu.

-A co to w ogóle było?- zapytałem.

- Nasz sprawdzian z fizyki.- posłała mi lekki uśmiech i zwiała.

Trochę jej współczuję fizyki na ósmej godzinie, a z drugiej...zrobił bym to samo.

Pokiwałem głową na boki, ruszają w stronę pokoju wodnika.

MAX

Poddaje się kurwa! Kiedy w końcu opuściłem salę od języka francuskiego to myślałem, że zaraz jebnę Minho w ten jego azjatycki ziemniak. Cały czas pierdoli mi na temat taj randki z Brad'em i mam tego już po dziurki w nosie. Jak można tak nawijać o jednej osobie?

Jeszcze do tego Scott od wczoraj mi nie odpisuję! Pisałem z nim wieczorem i powiem szczerze, że dziwnie się czuję jak go nie ma. Czuję taką pustkę i wczoraj w nocy nie miałem się do kogo przytulić! Na początku miał być to sam sex, ale coś mi nie pykło widocznie, bo zaczynam chyba coś czuć do tej brunetki pyskatej... Nie że mi się to nie podoba, bo wiem, że Scott'y na mnie leci..ale ja! Przecież nie mam serca, a przede wszystkim nie umiem być w związku, chociaż z drugiej strony, jeżeli on wygląda tak jak spotykanie się ze sobą Thomas'a i Dylana i całodobowe zezwolenie na macanie tyłka Scott'a to może to przejść. Wracając do tematu, od kiedy nie ma go przy mnie czuję taki ala niepokój i mam wrażenie, że pęknę od środka jeżeli nie odzyskam go do końca tygodnia, a jest środa. Niech się szybko uwiną z tym pogrzebem i po sprawie! Odzyskam Scott'iego.

-Max. - usłyszałem zirytowany głos Azjaty.- Słuchasz mnie w ogóle?

-Tak?- rzekłem i posłałem mu szybki uśmiech.- Przecież zawszę cię słucham...

-To odpowiesz mi na moje pytanie?- podniósł brwi do góry.

Kurwa! O co on mógł pytać... Na pewno nie o kwiaty czy żarcie, bo o tym pierdolił wczoraj wieczorem. Mam!

-Bóg jest odpowiedzią na wszystko. - palnąłem i spojrzałem na jego zdziwioną minę.

-To niech da ci odpowiedz.- polecił i poklepał mnie po ramieniu.

- Ta zapytaj się go jutro po podwieczorku na fizyce.- mruknąłem.

-Chłopaki nie widzieliście nigdzie Samiry?-usłyszeliśmy i spojrzeliśmy na Katy.

-Nie, a co tęczynko?- powiedziałem i spojrzałem na jej kręcone włosy. Wyglądają jak paw wróżki.

-Bo nie mogę jej nigdzie znaleźć?- westchnęła zrezygnowana.- Zgubiłam ją 3 godziny temu i ślad po niej zaginął.

-Pomogę ci ją znaleźć.- Minho się od razu ożywił.- Jak mi pomożesz.

-Spoko.- wzruszyła ramionami.- To chodź.

-Naraz Max.- machnął mi czarnowłosy, a ja zacząłem lekko współczuć dziewczynie. Zasypie ją taką ilością pytań, że nie odkopie jej nawet zdeterminowana Wendy.

Wsadziłem dłonie do kieszeni bluzy i ruszyłem w kierunku akademika. Mam nadzieję, że te imbecyle się nie skapły, że śpię w pokoju Scott'a. W moim jest tak cicho i ponuro, a po za tym przyzwyczaiłem się do pokoju bruneta, bo jak by nie patrzeć ostatnio spędzałem nim najwięcej czasu, razem z Scott'ym robiąc dużo ciekawych i bardzo wciągających rzeczy. Kiedy dotarłem do pokoju numer 69, miałem już otwierać drzwi zobaczyłem Evan'a wychodzącego z za rogu razem z Connor'em. No nie!

Serio teraz napatoczyli swoje dupy! No kurwa nie wierzę!

-Co ty tu robisz?- zapytał po chwili blondyn.

Miałem nadzieję, że mnie nie zauważą i se pójdą, ale nie po co? Najlepiej pokrzyżować mi plany!

-Szukałem was.- odpowiedziałem. 

Serio Max? Serio?

- Po co?- zdziwił się drugi chłopak.

-Dawno nie spędziliśmy razem czasu i może to nadrobimy?- powinienem dostać nagrodę za moje wyśmienite aktorstwo.

Błagam łyknijcie haczyk!

-No okej.- westchnął Connor.

- Super!- ucieszyłem się.

Kurwa nie! Czemu ty mi to człowieku robisz?!

-To chodźmy do Dyla.- zaproponował Evan.- Ponoć tam jest reszta.

-To idziemy.- uśmiechnąłem się szeroko.

Pięknie kurwa!

Po dotarciu do pokoju szatyna bez pukanie weszliśmy i rozsiedliśmy się wygodnie w jego pokoju. Zobaczyłem Brett'a leżącego na łóżku i bawiącego się poduszką.

- A ci co?- zapytałem.

Spojrzał na mnie lekko wkurwiony, a potem na szatyna, który gadał z kimś zawzięcie przez telefon.

-Pierdoli tak już od godziny!- jęknął i ręce opadły mu na łóżko bezwładnie.

Wywróciłem oczami i podszedłem do szatyna w idealnym momencie.

-Nie to ja tęsknie bardziej.- powiedział z lekkim uśmiechem.- Nie ja.

Wyrwałem mu telefon z ręki i zobaczyłem na wyświetlaczu nazwę jaką miał w kontaktach i uśmiechnąłem się rozbawiony.

-Tak tęsknicie, ale ja się rozłączam.- powiedziałem.

-Siema Max. - zaśmiała się osoba z drugiej strony.

-Max!?- usłyszałem z oddali głos Scott'a.

-Narka.- rzekłem i nie czekając na odpowiedz blondyna rozłączyłem się.

-Ej!- oburzył się Dylan natychmiast.-Co ty...

Nagle drzwi otworzyły się z imputem, a przez nie wpadł zdyszany Minho. Ciekawe co temu się stało.

Ale jego słowa wprawiły mnie w osłupienie, a za razem lekkie przerażenie, lecz nie tylko mnie, resztę również.

-Wprowadzili stan wojenny.- wydyszał.

XXXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro