Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

47.Scott

Przeciągnąłem się jednocześnie stękając z bólu. Te słonie siedział na mnie przez okrągłe 5 godzin drogi. Bolą mnie nogi, kręgosłup i kark. Czuję się jak by mnie coś jebnęło i pierdolnęło sto razy i jeszcze wypierdoliło z wieżowca.

Podniosłem się powoli do pozycji siedzącej i z lekkim bólem rozejrzałem w okół siebie.

Wszyscy jeszcze spali w najlepsze, a słońce było w zenicie. Pięknie! Spojrzałem na swój telefon i westchnąłem męczenniczo. Rozładował mi się wczoraj i co ja mam zrobić? Przenośnej ładowarki nie mam! To wszystko przez Max'a! Zaczął do mnie imbecyl pisać, a ja głupi odpisałem i tak zaczęło się moje marnowanie baterii w telefonie.

Nabrałem powietrza i wypuściłem je ze światem wstając z materaca. Poprawiłem szalik by zakryć malinki jakie pozostawił mi blondyn.

- Atakują nas!- wydarłem się głośno, co spowodowało, że wszyscy się przebudzili.

Liam poderwał się tak szybko i równie szybko wylądował mordą w piasku. Brad za to wydarł się równie głośno co ja, dysząc ciężko jak by właśnie maraton przebiegł. Thomas natomiast wstał i był gotowy do walki, trzymając w dłoniach sztylety, a swoją drogą nie wiem skąd on je wytrzasnął do cholery. Alex stanęła na nogach błyskawicznie i zaczęła oglądać się za zagrożeniem.  Isak jedynie ziewnął, usiadł i rozłożył ręce, a my spojrzeliśmy na niego jak na debila.

-No co?- zapytał i wstał wyciągając ręce, gdzie w ich cieniu zaczęła wyrastać, jak dobrze widzę jabłonka. Kiedy była w dość sporych rozmiarach, to zerwał zielony owoc i wgryzł się w niego.- Czemu się tak patrzycie?

-Nie, nic.- Liam odrzekł w końcu i jestem pewny, że jeszcze nie kontaktuję.- Która godzina?

-Chwilę po 12, jak się nie mylę.- oznajmił blondyn i zaczął zwijać swój śpiwór, tak jak za chwilę ja.

Tylko była jedna różnica, ja zatrzymałem się w połowie z bólem pleców jak staruszka.

-Co jest?- zaczepił mnie Brad, przyglądając mi się badawczo.

-Gdybyś ty niósł na plecach spasione małpy, to ciekawe czy by ci ból pleców doskwierał?-syknąłem i spojrzałem na niego z pod byka.

-Nie było pytania.- zaśmiał się lekko.-Później cię pomasuję.

-Dzięki.-mruknąłem. Taaa, za miłe chęci.

Nie mogę pokazać się bez koszulki przy swoich kompanach, bo zaczną pytać, co to za wysypka na mojej szyi, brzuch i  plecach, a ja tłumaczyć się nie mam zamiaru. Stałem w taj pozycji dobre 10 minut, słuchając jak pierdolą o  tym jak ma wyglądać łódź, ale swoim przyjacielem się już nie zajmą? A po co, niech się męczy!? Wyszło na to, że nasz transport będzie przypominał jacht, a kapitanem będę ja i Alex. Fajnie, że mam coś do powiedzenia!

-Pomóc ci?- usłyszałem za sobą.

Nie wiem czemu, ale przypomniało mi się jak Max, kiedy wchodził we mnie szybko i mocno, mówiąc do mnie zboczone teksty. Nie wiem również, czemu na dole brzucha poczułem skurcz. Jebany idiota i pierdolnięta rozkosz podczas seksu z nim. 

Spojrzałem na Alex jak na idiotkę potem skinąłem głową, dając jej znak aby ruszyła ten swój tyłek i mi pomogła.

-Biedaczek.- mruknęła i z całej siły pociągnęła mnie za ramiona, prostując moją sylwetkę.

-Ahhhh.- jęknąłem, a potem posłałem jej mordercze spojrzenie.

-Sorka.- posłała mi przestraszony uśmiech i zabrała mój śpiwór, znikając mi z oczu. 

Rozejrzałem się w okół i dostrzegłem jak LIam razem z Thomas'em, raczej sam niebieskooki, bo blondyn jedynie przyglądał się temu, jak  on zaczął tworzyć statek. Założę się, że padnie ponownie na mordę jak skończy.  Spojrzałem w drugą stronę, okazało się, że reszta zbiera jabłka z drzew które zasadził rano Isak. Ruszyłem w ich stronę powoli, bo z każdym krokiem plecy napierdalały mnie z taką mocą, że zaraz padnę.

-Kiedy on skończy budowę tego czegoś?-zapytałem i stanąłem w cieniu drzewa. 

- Daję mu jakieś 20 minut.- stwierdził Brad patrząc na fundamenty jak i tworzące się powoli przewody i wentylację.

-Supcio.- stwierdziłem i spojrzałem na zamyśloną dziewczynę.-Alex?

- Tak?- spojrzała na mnie przelotnie,zatrzymując go na jabłkach leżących w koszyku, który jak udał mi się usłyszeć, stworzył Liam wcześniej.

-Co jest?- zaczepiłem ją ramieniem.

- Ciekawe co robią w akademiku.- rzekła po chwili.- Zastanawiam się, co będzie jak wrócimy.

-Pewnie opierdol od tego jebanego starucha.- rzekłem, powodując tym śmiech pozostałych.-Ale tak na poważnie to kto ma baterię i zasięg?

-Nie ja.- mruknął zawiedziony Isak i  spojrzał na niebieskookiego ze sprytnym uśmiechem.- Ale pamiętam jak Thomas mówił, że ma  100%.

- Chcesz ryzykować utratą, któreś kończyny?- zdziwił się Brad.- Jak by się nie zorientował, że go nie to by nas zatłukł. Mówił jeszcze, że będzie gadał z Dylanem.

- Raz kozi śmierć.- zaśmiała się Alex i spojrzała na Isak'a i Brad'a znacząco.

-O nie nie nie.- zaprzeczył blondyn.- Ja do niego nie podejdę.

-Oj no weź.- jęknąłem z Alex w ty samym czasie.

-Ale przecież może iść Brad.- bronił się i wskazał na zdezorientowanego bruneta.-Mu nic nie zrobi, a mnie zje na obiad.

Patrzeliśmy po sobie wszyscy z chęcią mordu, oprócz bruneta, bo on uśmiechał się szeroko, a kiedy miałem się odezwać to Thomas pojawił się obok nas z rozbawionym wyrazem twarzy.

-Możecie zużyć tylko 20%.- uprzedził, a nam szczęki opadły.-Następnym razem nie mówcie tak głośno.

Ruszył w stronę Liam'a, a kiedy ja tam spojrzałem szczęka mi opadła. Jak on to zrobił? Na wodzie niedaleko lądu znajdował się wielki i luksusowy jacht z pełnym wyposażeniem, co dostrzegłem z daleka. Nie wiedziałem, że  mój przyjaciel ma tak dużą wyobraźnie. Zaskoczył mnie nie powiem, aż zatkało mnie kakao.

-Wow.- rzekłem w końcu zwracając tym uwagę reszty, bo byli do tych czas zajęci rozszyfrowywaniem telefonu czekoladowookiego.

-Jaki bajer.- stwierdził Isak, stając obok mnie.

-Ja zamawiam pokój z widokiem na ocean.- dodał Brad stając obok nas z podziwem w oczach. 

-Wszędzie w okół nas będziesz miał ocean.- stwierdziła różowowłosa i spojrzała na statek.-Piękny. Liam się postarał. 

Zgodnie uznaliśmy, że ruszymy w jego stronę ja oczywiście z grymasem na twarzy, bo ból nadal się trzymał. Po chwili byliśmy obok Thomas'a, który jak my podziwiał dzieło naszego przyjaciela. 

-Brawo!- krzyknęła Alex i rzuciła się na niebieskookiego, kiedy opuścił ręce wzdłuż tułowia.

-Hura ja!- mruknął niewyraźnie i oparł się o nią całym ciałem.- Prześpię się okej?

Nawet nie czekając na odpowiedź ze strony dziewczyny, zasnął w jej ramionach.

-Jaki on słodki, kiedy śpi.- stwierdziła i uśmiechnęła się lekko do niego.- Ale ciężki. Bierzcie go ode mnie.

Uśmiechnąłem się w stronę Alex i pokazałem jej język.

-Przykro mi, ale ja jestem już poszkodowany.- stwierdziłem i zrobiłem zbolałą minę, łapiąc się za plecy.

-Lamus.- bruknęła i położyła chłopaka delikatnie na piasku.- Jak my się tam dostaniemy?

-Woda sprzyja nie tylko mokrym i wiotkim rośliną, ale również silnym i stabilnym drzewom.- rzekł i wystawił rękę w stronę łodzi, a po chwili z rody zaczęły wyrastać pnącza  formując taki aka most. Od kiedy Isak się tak mocą tak chwali? Jednak od zawsze wiedziałem, że jest zajebista.- Proszę.

-Czat. - zaśmiał się Thomas i ruszył w stronę łodzi razem z Isak'iem, trzymającym Liam'a pod pachą. 

Ruszyłem za nimi wolnym krokiem, o mało co nie wpadając do wody przez ścigających się do łodzi resztę moich przyjaciół i  pozostało mi czekać, aż któreś wpadnie do wody. 

Kiedy znalazłem się na łodzi, stwierdzam, że jest bardziej przestronna, ja się na niej znajduję, niż jak się patrzy z boku. Później sprawdzę resztę pokładu, ale stąd mogę usłyszeć krzyki i kłótnie o pokój, założę się, że wygra Thomas. Usiadłem na ławce pod drzwiami prowadzącymi na dół, ale nie dane było mi nawet zebrać myśli, bo Alex złapała mnie za rękę i zaprowadziła mnie do pokoju, gdzie jak zakładam będę spał.

-Rozgość się.- poleciła i zamknęła drzwi.

W pokojówkę się bawi, czy jak? Jedyne na czym mi teraz zależało to zebranie myśli i kontakt, który jest obok dużego łóżka, tylko po co tyle tu rzeczy, skoro i tak będziemy płynąć jakieś 10 czy tam 12 godzin. Wyjąłem z kieszeni bluzy ładowarkę i podłączyłem  telefon, wychodząc z pokoju. Liam odwalił kupę dobrej roboty, muszę to przyznać. Wyszedłem na zewnątrz i ze zdziwieniem stwierdziłem,że już kurwa płyniemy, ale jak?! Spostrzegłem później Alex stojącą na burcie statku i machającą rękoma jak jakaś wrona. 

Postanowiłem jej pomóc, więc skupiłem się i używając fal echolokacyjnych. Chciałem skontaktować się z waleniami bądź rekinami. Udało mi się po chwili, ale ze stadem orek, przepływających obok nas, okazało się, że płyną w naszą stronę, czyli do świata normalsów. Poczułem za chwilę jak statek lekko się trzęsie, a potem przyśpiesza, a Alex za to spadła tyłkiem na pokład, dopiero mnie dostrzegając. Pomogłem jej wstać ignorując ból pleców. Dziewczyna natychmiast zaszła na dół, bo jak powiedziała" toaleta ją wzywa do siebie i to pilnie!" 

Zaśmiałem się i usiadłem na dziobie patrząc jak fale chowają się pod jachtem lub zderzają się ze lśniącą skórą orek. Utkwiłem wzrok w horyzoncie i moje myśli jak zawsze z resztą zeszły na złe tory, a mianowicie w głowie pojawił mi się uśmiech blondyna, który patrzy na mnie pożądaniem. Pokiwałem głową myśląc, że ten obraz wypadnie mi z głowy, jak Liam'owi wzory z matmy.           W pewnym momencie poczułem pieczenie na ręce i natychmiast podwinąłem rękaw w górę. Na wewnętrznej stronie nadgarstka pojawiła się połowa yin i yang,  w okół którego rozchodziły się czarne płomienie. Kurwa! 

Patrzyłem na nią jak idiota  i na myśl przyszło mi tylko jedno. Jeżeli mi wyskoczyła połowa to komu wyskoczyła druga część. Bo jeżeli tej osobie, co myślę to...

Po mnie. 

XXXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro