Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

42.Dylan

Kiedy pożegnałam się z blondyneczką, ruszyłem do pokoju. Jak ja się cieszę, że go mam przy sobie. Od kiedy mnie pocałował, wiem że jest moją bratnią duszą. Nigdzie go nie puszczę i nie mam zamiaru zostawiać go na dłużej niż to koniecznie. Mimo, że znam go niecałe dwa tygodnie, wiem co czuję.

Kocham go z całego serca. Kocham i nie chce przestać.

Całymi dniami mógłbym oglądać jego uśmiech i te przepiękne oczęta w których widzę tyle emocji, uwielbiam to jak się rumieni i zawstydza, robiąc naburmuszoną minkę. Cały jest piękny i tylko mój.

Nawet nie zorientowałem się, że dotarłem pod swoje drzwi. Weszłam do pokoju, a tam oczywiście Max i Brett nawet Evan tu się znalazł. Mój pokoju to jakieś miejsce do spotkań tych idiotów.

- Jesteś już! - uradował się Max. - Słuchaj go.

- Po prostu jestem wkurwiony!- warknął niebieskooki.

- Teraz powiedz dlaczego.- zaśmiał się Brett.-No mów.

- Nie wiem. Wkurwił mnie ten cały Cole.- syknął, a ja wybuchłem śmiechem.

- Serio?- powiedziałem w końcu.- Nasz Evan dorasta. Jesteś zazdrosny o Isak'a.

- Nie jestem o niego zazdrosny.- oburzył się.- Przeleciałem go i już.

- I nie możesz przestać o nim myśleć.- dodał Max i poklepał go po ramieniu.

- Teraz na pewno o nim myślisz.- jeszcze Brett dał swe trzy grosze.

- Wcale nie!- krzyknął.- Mam już inny obiekt do zdobycia.- pochwalił się.- Emilię.

- Tą z drugiej klasy?- zapytałem, a on przytaknął.- Nie będziesz musiał się starać, puszcza się na prawo i lewo.

- Jutro poszukam kogoś innego.- rzekł po chwili, a my zaczęliśmy się z niego śmiać.

- W ogóle gdzie jest Minho i Connor?- zapytał się siadając na fotelu naprzeciw Brett'a.

- Minho szykuję coś dla Brad'a, a Connor siedzi nad dodatkowy projektem z matmy.- Max wywrócił oczami.- Jak tego nie zrobi to postawi mu pałę na semestr.

- Nieźle się urządził.- skomentowałem cicho.- Słyszeliście, że dostał w mordę od Alex.

- Tak!- ożywił się natychmiast Brett.- Mówił mi, że się zamyśliła, a potem przypierdoliła mu w nos.

-Coś w po dobie.- rzekł Evan.- Nie wiedziałem, że potrafi tak śpiewać.

- Ja też nie.- skomentowałem.- Thommy mi nie mówił.

- Właśnie! Jak tam z twoją laleczką?- zapytał Max.

- Idealnie.- posłałem mu oczko.

- Robiliście już bara bara?- zapytał Evan i poruszył śmiesznie brwiami.

Temu tylko jedno w tym zakutym łbie.

- Nie twoja sprawa.- bruknąłem.

- Czyli twój Tommyś nie jest chętny na twojego cukierka?- idioci wybuchli śmiechem, a ja pokazałem im język.

- Spierdalaj.- mruknąłem.- Max, a ty co tak już odpuściłeś Scott'owi?

- Może.- uśmiechnął się dwuznacznie.

Mój ósmy zmysł mówi mi, że coś tam ugrał, tylko się skurwiel nie pochwali.

- A ty Brett? Jak tam krzykacz?- zapytał Max i wygodnie ułożył się na moim łóżku.

- Coraz lepiej.- mruknął uradowany.

- Słyszałem, że Isak umówił się z tym Cole'm jutro po szkole.- wypaliłem, bo lubię poplotkować, a to usłyszałem z pierwszej ręki. Usłyszałem jak o tym gadali i to przez przypadek.

- Co?!- odżywił się od razu Evan. - Jak to się umówił z tym kretynem.

- Normalnie. Myślę, że między nimi zaiskrzyło.- powiedziałem swoje przypuszczenia.

- No chyba nie.- prychnął wkurwiony.

- Przestań, bo Evan z zazdrości pęknie.- zaśmiał się Max.- Dobra ja się zbieram.

- Niby gdzie?- zapytał zdziwiony Brett.- Z tego co wiem, masz jutro same luzy.

- Jestem zmęczony.- ziewnął i szybko ulotnił się z pokoju.

Chłopaki poszli chwilę po nim, a ja natychmiast wskoczyłem pod prysznic i glebnąłem się na łóżko, myśląc o MOIM chłopaku, jego przepięknych oczkach oraz o tym, że jutro się do niego przytulę.

BRETT

Zachowanie Max'a bardzo mnie zaniepokoiło, bo od kiedy on chodzi tak wcześnie spać? Wyszłam chwilę po nim i ruszyłem za nim dlatego, że oczywiście wyleczę się jak stary but. Szedłem za nim, a on zamiast iść do siebie, poszedł na oddział zielony. Gdzie on lezie? Stanęłam na skrzyżowaniu ścian i poczekałem chwilę. Nagle usłyszałem, że coś uderza o ścianę. Wyjrzałem za rogu i otworzyłem szeroko oczy w szoku jak i usta w zaskoczeniu. Przetarłem oczy i zamrugałem kilkukrotnie.

Nic się jednak nie zmieniło.

Max przyciskał do ściany i namiętnie całował Scott'a. Jego noga była pomiędzy tymi bruneta, a w jednaj ręce trzymał jego nadgarstki nad jego głową, drugą zaś maił na jego biodrze.

- Jak ktoś nas zobaczy, to ci przyjebie.- rzekł zmiennokształtny, kiedy przerwali pocałunek.

- Nikt nas nie zobaczy.- mruknął przy jego szyi.

- Żadnych malinek.- mruknął i sapnął po chwili, kiedy ręką mojego przyjaciela ścisnęła jego pośladek.

- Idziemy do łyżka.- powiedział błyskawicznie i podniósł bruneta, przez co musiał nogami objąć go w pasie.-Bo nie wytrzymam zaraz.

- Idiota.- skomentował, kiedy blondyn otworzył drzwi i zobaczyłem tylko jak tym razem Scott zaczęła pocałunek, bo drzwi się zamknęły.

- Co tu się odejbało?- zapytałem sam siebie nadal nie dowierzając w to co widziałem.

Jak skurwiel śmiał mi nie powiedzieć? Wyduszę z niego te informację! Prędzej czy później! Ruszyłem w stronę swojego pokoju, lecz zatrzymałem się, słysząc cichą rozmowę. Dziś mam dzień odkrywania tajemnic! Świetnie! Naprawdę kurwa świetnie!

- Słuchaj no.- Liam?- Ja ci mówię, że to tu.

- Czyli co?- jeszcze Thomas.- Myślisz, że Alex się na to zgodzi?

- Miejmy nadzieję, że tak. Bo z tego co nam mówiła, można wywnioskować, że musimy znaleźć właśnie jego, a on gdzie jest?- zapytał, a ja zmarszczyłem brwi zdziwiony. Od kiedy koczkodanek zna takie słowa?

-Może masz rację.- westchnął po chwili blondyn.- To ty się jej pytasz!

Usłyszałem szybkie kroki, czyli Thomas poszedł, a raczej pobiegł.

- Jak to ja? Wracaj tu ty klucho!- wydarł się Liam i pobiegł za nim.

Co to się dzieje do kurwy nędzy?

DYLAN

Obudziłem się rano w bardzo dobrym humorze, co z tego, że zaczynamy od matmy, której nienawidzę. Ważne, że spędzę czas z blondyneczką.

Szybko wykonałem poranną toaletę i ubrałem na siebie byle jakie ubrania.

Po chwili byłem już na korytarzach szkolnych. Powoli i spokojnie przechadzałem się po nich, szukając mojego Thommiego. Chodziłem w tą i z powrotem do znudzenia. Zdziwiło mnie to, że Teresa nie przyczepiła się do mnie od kilku dni. To nie wróży nic dobrego. W końcu zobaczyłem blond czuprynkę. Ruszyłem w jego stronę, szybkim krokiem i po chwili zamknęłam go a szczelnym uścisku.

Mój awanturniczy skarbuś!

Chłopak natychmiastowo się we mnie wtulił, a głowę położył na moim ramieniu.

- Hej. - mruknąłem do jego ucha.

- Cześć.- rzekł, a ja zdziwiłem się na ton jego głosu.

- Co jest blondi?- zapytałem, patrząc w jego cudne oczka.

- Bo ja muszę ci coś powiedzieć.- powiedział i spuścił głowę.

Złapałem go za rękę i ruszyłem w kąt korytarza. Stanąłem i złapałem go za podbródek, nakierowując jego wzrok na swój.

- Co się dzieje?- jego przecudne oczka, tryskały niepewnością.

- Muszę wyjechać.- mruknął cicho pod nosem.

- Co?- zesztywniałem w szoku.- Jak to wyjechać?

- Na kilka dni.- od razu dodał i zaplątał dłonie na mojej szyi i cmoknął mnie w policzek.- Wrócę nim się obejrzysz.

- Po co tam jedziesz? - zapytałem i patrzyłem w jego oczka jak zahipnotyzowany. Nikt nie ma takich cudownych oczu jak moja blondyneczka.

- Pół roku temu zmarł mój bliski przyjaciel i jedziemy nad jego grób.- odpowiedział smutno.

- Przepraszam. Nie powinienem pytać.- skruszyłem się

- Nic się nie stało. Bardziej martwię się o Liam'a był bardziej z nim zżyty.- wyznał i przytulił się do mnie.- Szybko ten czas zleci.

- Jak będziesz do mnie dzwonił codziennie.- uprzedziłem i cmoknąłem go w nosem

- Oczywiście.- powiedział od razu i zarumienił się słodziaśnie.- Nie całuj mnie w nos!- bruknął.

Wyplątałem się z moich ramion i ruszył wkurwionym krokiem w stronę klasy. Ruszyłem jak pies za nim, być może patrząc ukradkiem na jego tyłek. Boże jakie cudo! I chodzi mi o blondyneczkę, a nie o jego boski, kształtny tyłeczek. Zobaczyłem jeszcze jak Brad gada z Minho i energicznie mu coś tłumaczył, a mój przyjaciel był smutny. Alex też gadał z Connor'em, Isak gadał przez telefon odchodząc od Evan'a, który szedł za nim jak sęp. Scott kłócił się z Max'em, czemu brunet ma szalik? Brett za to patrzył na nich ukradkiem z dziwnym uśmiechem, ignorując Liam'a który coś mu gadał z zaciekłym wyrazem twarzy.

Zatrzymałem się obok blondyna i spojrzałem na jego słodką twarzyczkę. Mam nadzieję, że spędzę z nim resztę swoich dni.

- Dylan...- zaczął po chwili, przytulając się do mnie.- Jak by coś poszło nie tak...

- Co? Nie rozumiem.- zdziwiłem się. O co mu chodzi.

- Nie ważne co jest teraz.- rzekł i spojrzał mi poważnie w oczy.- Chcę żebyś wiedział, że to co zrobię jest najlepszy rozwiązaniem jakie znalazłem.- zaczął się kręcić w miejscu.- I jeszcze jedno...ja...

- Nigdy cię nie zostawię.- złapałem go za rękę, splatając mocno nasz palce.- Zawszę będą obok ciebie. Nie ważne co i jak. Nigdy cię nie zostawię. Na zawsze razem.

- Na zawsze razem.- powtórzył i stanął na palcach całując mnie w usta bardzo delikatnie. Jak by bał się, że zniknę.

Naszą cudowną chwilę przerwał jebany i chujowy dzwonek. Z westchnieniem wszedłem do klasy, siadając obok blondyna, a pod stołem nadal z nim miałem splecione ręce.

Wszędzie i na zawsze razem.

Nie wiem o co ci chodzi blondyneczko, ale cię nie zostawię.

XXXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro