Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

!41! Dorian

Dobra super. Płyniemy se i płyniemy. Siedziałem z boku opierając głowę o drewnianą ścianę, a obok mnie siedział Leo. Naprawdę jestem miło zaskoczony tym, że oni jadą z nami. Wydają się być bardzo chętni do pomocy, a szczególnie Midoriya, który jest dość wesoły i nie zraża się dość szybko, bo już niejeden wredny czy chamski komentarz poleciał w jego kierunku od Bakugo 

 Właśnie Bakugo jest na pierwszy rzut oka przerażający. O niego aż kipi nienawiść i złowrogość. Naprawdę mnie przeraża. Do tego ma dość solidny głos kiedy krzyczy lub się kłóci. W ogóle jest bardzo agresywny, ale jego chłopak Kirishima widocznie mocno go musi kochać, skoro nie zważa na jego słowa i odpowiada mu miło i spokojnie. 

A czerwonowłosy to taki typowy duszek towarzystwa. Jak na razie widzę tylko jego uśmiech i ma dość spoko poczucie humoru. Wydaje się być naprawdę super przyjacielem, któremu można zaufać. 

Shoto jest takim typowym cichym kolesiem, którego głos jest obdarty z emocji, a wzrok nie wyraża niczego. No może tylko w tedy jego twarz zmienia się kiedy patrzy lub mówi coś do zielonowłosego. 

Reszta też jest dość dziwna, ale widać, że łączy ich wiele przeżyć tak jak nas, co mnie lekko podpiera na duchu. Naprawdę nie wiem, co my teraz zrobimy, skoro nowu lądujemy w miejscu którego nie znamy z ludźmi których dopiero poznaliśmy. Sero nasze życie jest pojebane na sto procent. 

Rozjerzałem się ponownie po zebranych. Lydia, Ryan, Taylor, Rebeka wdali się w zawziętą rozmowę z Denkim oraz Tsuyu. Za to Ochaco rozmawiała z Sam'em, Morro, Henryk'iem, Carlos'em, Austin'em. Gabriel siedział z boku i przysypiał z Cameron'em na rękach, który jakimś cudem się jeszcze nie obudził. Bakugo co chwila wtrącał się do któreś rozmowy, ale nie był za bardzo nimi zainteresowany, bo grzebał coś na telefonie. 

-Momo nie wróciła jak cię przebrała, nie?- zapytał nagle Carlos. 

-No tak, wpadła po drodze na taką różowoskórą ziewczynę, o czarnych oczach...- mruknęła zamyślona.- Przynajmniej tak mi się zdaje bo nie widzę. 

-To skąd wiesz?- zaciekawił się Denki. 

-To, że nie widzę nie znaczy, że nie odczuwam. Moje zmysły są wyostrzone, pod każdym względem i to się nie zmienia. Czuję coś co odznacza każdego z was. Na przykład od czuję lekki zapach nitrogliceryny, od Todorokiego gorąco i zimo nie wiem jakim cudem, za to od Uraraki wyczuwam słabą ilość cząsteczek. Kirishima daję tendencje u mnie w organizmie na mocne uderzenie. Denki pachie  spalenizną. 

-Mózg mu się spalił.- Bakugo wycedził nadal wpatrzony w ekran telefonu. 

-Wcale że nie! Tobie się mózg spalił!- krzyknął oburzony blondyn i zerknął na niego zły. 

-Już po nim.- Tsuyu rzekła. 

Zmarszczyłem brwi i ze zdziwieniem obserwowałem jak wkurwiony blondyn goni drugiego po całym pokładzie. Nie wiem ile oni się tak ganiali, ale śmiesznie jest. Albo to uciekający się potknie, albo to drugi warknie jakimś głupi tekstem. 

-Ej? Ludzie..- zaczął czerwonowłosy i odwrócił się do nas.- Mamy problem. 

-Co?- chłopaki zatrzymali się, rzez co Bakugo oparł się o barierki. 

-Co znowu odwaliłeś matole?!- warknął na niego. 

-No hehe...-podrapał się po karku i nagle całym statkiem wstrząsnęło.

Ci którzy na czymś siedzieli pospadali na ziemię z głośnym jękiem. Nawet Cameron się obudził. 

-Co to było?- zapytałem głośno i pomogłem Leo wstać na równe nogi, a on zaczerwienił się i odwrócił wzrok. 

-Dotarliśmy i..- rozejrzał się na boki.- Gdzie jest Katsuki?

Spanikowany zaczął się rozglądać na wszystkie boki. 

-Na dole kretyni!- usłyszeliśmy i podeszliśmy do barierek. 

Blondyn siedział na pisaku, a raczej leżał i trzymał się za rękę, która nie wyglądała dobrze. Jakoś tak dziwnie wystająca w jednym miejscu. Kirishima zeskoczył natychmiast na dół i podszedł do niego. Coś między sobą cicho szeptali, aż czerwonowłosy zaczął panikować.

- Co jest?- zmartwił się Midoriya i również zeskoczył na ziemię. 

Wszyscy poszliśmy za jego przykładem i znaleźliśmy się obok ich. Może tylko Rebece poszło to trochę kulawo bo wpadła na Carlos'a wywalając się razem z nim na ziemie, przez co Denki, Austin i Taylor zaczęli się cicho chichrać do siebie.

-Co się tak kurwa patrzycie.- huknął nagle Bakugo i wyglądał jak naburmuszone dziecko. 

-Wstać.- Kirishima nawet nie czekał na jego słowa i go podniósł.- Patrzcie.

Kurcze fuj. W pewnym momencie jego ręka miała niezłą wypukłość, a w tamtym miejscu stał się nieźle czerwony i zsiniaczały guz. 

Lydia złapała go mocno za to miejsce na co właściciel tej dłoni zacisnął wargi z bólu, a oczu mu się lekko zaszkliły. 

-Czemu to zrobiłaś?- zapytał spanikowany rekinozęby i podtrzymał lekko słabnącego chłopaka. 

-Niech zemdleje.- poleciła dziewczyna.- Kość jest złamana z przemieszczeniem. Jeżeli nie padnie to sprawię mu większy ból próbując ją nastawić. 

-Bakugo..- czerwonowłosy lekko nim potrząsnął.- Nie walcz z tym. Poddaj się, złapię cię. 

Czerwone oczy przeszyły go na wskroś i powoli się zamknęły, a blondyn osunął się w ramiona czerwonowłosego. 

-Dobra. Chociaż wrzasków nie będzie i...- Denki urwał, kiedy Kiri strzelił w niego spojrzeniem, przytulając do siebie swojego chłopaka. - Nastawi mu ktoś tą rękę? 

-Ja nastawię, tylko potrzebuję czegoś twardego i bandaż na utwardzenie.- Lydia mruknęła pod nosem. 

-Dobra w którą jest czysty ocean?- Rebeka zapytała nagle.Taylor ustawił ją tam gdzie nikogo nie miała przed sobą i patrzyła się na horyzont.- Zatkajcie uszy lepiej. -Wszyscy jak na znak to zrobili, ale i tak można było usłyszeć jej krzyk. Głośny i dość długi. Taki który rozrywa bębenki uszne.- Gotowe. 

-Co?- zdziwiła się Uraraka. 

Brunetka podała bandaż  i jak by małą belkę Lydi i oparła się o Taylor'a, który stanął za nią. 

-Nieźle.- zanucił Denki.- To co teraz. 

-Będzie trzeszczeć.- uprzedziła Lydia. 

I się nie myliła. Jak próbowała wyprostować kość to tak chrupnęło, że chyba mocniej odczuł to Kirishima bo pobladł, ale nadal przytulał jego ciało, jak by miało to jakoś pomóc. Reszta działa się dość szybko, a ja poczułem jak ktoś łapię moją rękę i ściska ją nieznacznie. Spojrzałem na Leo i posłałem mu blady uśmiech po czym ponownie zwróciłem uwagę na akcję ratunkową. 

-Doba skończyła.- Lydia rzekła z uśmiechem i odsunęła się od swojego działa.- Będzie się darł jak się obudzi, bo ból będzie na początku nie miłosierny, ale da radę. Twój chłopak jest silny Kirishima. 

Nowo poznani zaczęli chichotać, a czerwonowłosy zaczerwienił się jak burak i odwrócił wzrok na bok. 

-To nie jest mój chłopak.- mruknął, ale jego głos był lekko przygnębiony. 

Może to nie moja sprawa, ale moje spojrzenie skrzyżowało się z Carlos'a i skinęliśmy głową. Ustalimy co i jak. 

YYYYYYYYYY

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro