!40!Morro
Nawet ich nie słucham, bo po co? Nich ustalają, a ja potem się właduję razem z nimi, bo tak chce mi się spać i to wszystko wina Sam'a, bo to on namówił mnie na oglądanie jakiś filmów przez czas lotu i nawet oka nie zmrużyłem i jestem padnięty.
Kiedy przyjrzałem się chłopakowi, który zapytał o podwózkę, oplułem się. Wiedziałem, że znam ich, ale nie mogłem sobie uświadomić skąd. A teraz wiem! Jak byłem młodszy moi tatwie wysyłali mnie na różne kursy walk i takie inne obozy. Pewnego razu dwa lata temu trafiłem na taki dla dzieci o marzeniu bycia super bohaterem. Spotkałem tam dużo dzieciaków z fajnymi mocami i zaprzyjaźniłem się z takim jednym i utrzymywałem z nim kontakt przez pewien czas, ale w końcu przepadł, trochę smutne, ale prawdziwe, więc z zaskoczeniem patrzyłem na czerwonowłosego.
-Kirishima?- zapytałem zdziwiony, kiedy rekinek zaczął się przedstawiać.
-Taaaakkk.- zerknął na mnie i chwilę mi się przyglądał, aż w końcu uśmiechnął się szeroko i objął ramieniem.- Wyrosłeś Morro, stary druhu.
-Sam jesteś stary.- mruknąłem.- Nie sądziłem, że cię jeszcze kiedyś spotkam.
-Życie bywa przewrotne.- odrzekł.- Jednak wracając do tematu, po co chcecie tam płynąć?
I w tedy rozejrzałem się po pomieszczeniu. Blondyn z włosami jak by go prą kopnął i czerwonymi oczami stał oparty o ścianę i wyglądał jak by chciał nas zabić. Bakugo Katsuki we własnej osobie, najbardziej chaotyczna, wybuchowa i agresywna kulka "uroczości" jaką znam. Nie minęła chwila a przyszedł Todoroki Shoto. Jedno oko miał niebieskie i to przysłaniała czerwona grzywka, a drugie za to brązowe, które zasłania biała grzywka. Shoto jest opanowany i czasami jak byliśmy młodsi zastanawiałem się czy ma uczucia i serce, ale najwidoczniej ma, bo uśmiecha się lekko idąco obok Midoriya Izuku, chłopaka którego z kilometra widać przez jego zielone lokowate włosy i błyszczące energią zielone oczy. Oboje podeszli do nas i się przywitali.
-Czyli chcecie tak płynąć, bo ona tego chce?- zapytał zdziwiony Kiri robiąc śmieszną minę.
-Tu chodzi o siłę wyższą.- Rebeka warknęła.-Myślisz, że chcę czuć takie pragnienie bycia tam, że aż cię to pożera od środka, a później czuć rozrywający ból każdej twojej komórki, kiedy na moim ciele będą pojawiać się znamiona których nawet nie chcę. Nie jest fajnie, ale wiem że trzeba i jak ty nas tam nie dostarczysz to nawet kurwa w pław popłynę!
-Gdyby nie to, że jesteś słodka, powiedział bym, że przypominasz Bakugo.- zaśmiał się Denki, ale natychmiast tego pożałował.
-Kurwa elektryczny niedorajdo nie pozwala sobie, bo zaraz zdechniesz!- wrzasnął i już znalazł się obok chłopaka, który pisnął przerażony i schował się za Ochaco.
-Ej spokojnie Katsuki.- Eijiro położył dłoń na jego ramieniu patrząc na niego opanowanym wzrokiem.- Pamiętasz uczyliśmy się tego. Wdech i wydech.
-Nie za bardzo rozumiem o co tu chodzi, ale...- zaczęła Lydia zmieszana.- Możecie nas zawieść tam, bo musimy tam być, bo inaczej po nas i wszyscy zginiemy i no...
-Zawiozę was.- wywrócił oczami Kiri nadal uspokajając blondyna.- Asui zaprowadzisz ich,.... zaraz jak to zginiecie.
-Nie tylko my. Cały świat.- odpowiedział Sam i ruszył za dziewczyną.
-Co?- zdziwił się Izuku.- Wojna?
-Na skalę wszechświata.- odpowiedział Dorian i również wyszedł.
-Ale jak to?- Denki wykrztusił w końcu.
-Wytłumaczymy wam w czasie podróży.- rzekłem i również udałem się do wyjścia za resztą swoich przyjaciół.
Już po chwili nie tylko moja ekipa była na dworze, ale również ich. Czerwonowłosy zaprowadził nas do jakiegoś jachtu i na niego wskoczył. My weszliśmy po nim i no miejsca jest sporo. Ci którzy byli szybsi zajęli leżaki i krzesła, a ci wolniejsi podłogę.
-Będziemy płynąć tak z 5 godzin, więc no przygotujcie się ludki.- Kirishima rzekł i nie wiadomo skąd wziął czapkę kapitana statku.
-Jak Momo się dowie to cię zajebie idioto.- rzekł Bakugo i zwalił Denki'ego z krzesła samemu na nie siadając.
-Obronisz mnie przecież.- Eijiro zacmokał i ruszyliśmy.
Zachwiałem się, bo kretyn ruszył za szybko i przez to straciłem równowagę i upadłem do kogoś na kolana. Zerknąłem na tą osobę i okazał się być to Sam. Uśmiechnął się do mnie szeroko i poprawił na swoich kolanach w taki sposób, że siedziałem na nim bokiem i objął mnie w tali. Moja twarz zaczęła mnie piec niemiłosiernie. Jednak było mi wygodnie, więc nie chciałem wstawać. Oparłem się o niego i odwróciłem wzrok w drugą stronę.
-To może ktoś wytłumaczy coś co się tu dzieje?- zapytał Midoriya, siedząc przed Shoro i z głową na jego kolanach, przez co drugi był lekko spięty, co widać, mimo iż chce zachować kamienną twarz jak zresztą zwykle.
-Więc tak..-westchnęła Lydia i poprawiła się na leżaku, zerknęła na Ryan'a który skinął głową.- Kojarzycie może te połączenie się ziemi te za nie długo 18 lat?- wszyscy skinęli głowami.
-Tak miałem w tedy dwa roczek.- rzekł Bakugo ironicznie na co czerwonowłosy kopnął go w kostkę, a on tylko na niego w odpowiedzi prychnął.
-Wracając. To było u nas. Nasi rodzice zatrzymali Ciemność i...
-Ciemność? -Denki
-Ciemny charakter, który chce wszystkich zabić i zniszczyć świat, żeby zapanował wieczny chaos i nieład.- Austin powiedział szybko i wygodnie usadowił się na kolanach Carlosa, który trzymał głowę w zagłębieniu jego szyi.
-Ty umiesz mówić?- powiedział zszokowany Shoto, na co blondyn zarumienił się, a białowłosy zaśmiał cicho w jego szyje.
- Możecie w końcu nie przerywać?- zniecierpliwił się Taylor.
- W dzień moich 18 urodzin on powróci i ponownie będzie chciałponownie przejąć władzę nad światem, bo ostatnim razem nasi rodzice go pokonali i teraz my mamy za zadanie..yyyy...- urwała i spojrzała na każdego z nas z osobna.
-Musimy stać się drużyną i nauczyć się wspierać i zacząć do końca opanować swoje zdolności.- Leo dokończył za nią.- Czas się kończy, a my mamy jeszcze wiele do roboty, a Rebeka to nasza ostatnia szansa na dalszą część naszej przygody i podróży, bo inaczej może to mieć niespodziewane i złe skutki.
-Wow.- wydusiła Ochaco i podrapała się po karku.- Możemy jakoś pomóc, czy coś takiego?
-Pomoc zawsze mile widziana.- uśmiechnęła się dziewczyna i oparła o leżak, wykładając się na nim.
W powietrzu unosiła się swobodna atmosfera i jedyne co słyszeliśmy oprócz naszych oddechów to pochrapywanie Camerona.
-On w ogóle żyje? Wygląda jak jakiś...- Denki zapytał.
-To mój brat i tak.- Lydia nawet nie otworzyła oka.
Zerknąłem na ciemnowłosego i zatonąłem w jego morskich oczach, a kiedy jego spotkały się z moimi ten posłał mi słodki uśmiech i zagryzł wargę. Znowu gorąco wkradło się na moje policzki i odwróciłem szybko głowę.
On i jego seksowna mordka.
YYYYYYYY
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro