Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

!40!Morro

 Nawet ich nie słucham, bo po co? Nich ustalają, a ja potem się właduję razem z nimi, bo tak chce mi się spać i to wszystko wina Sam'a, bo to on namówił mnie na oglądanie jakiś filmów przez czas lotu i nawet oka nie zmrużyłem i jestem padnięty. 

Kiedy przyjrzałem się chłopakowi, który zapytał o podwózkę, oplułem się.  Wiedziałem, że znam ich, ale nie  mogłem sobie uświadomić skąd. A teraz wiem! Jak byłem młodszy moi tatwie wysyłali mnie na różne kursy walk i takie inne obozy. Pewnego razu dwa lata temu trafiłem na taki dla dzieci o marzeniu bycia super bohaterem. Spotkałem tam dużo dzieciaków z fajnymi mocami i zaprzyjaźniłem się z takim jednym i utrzymywałem z nim kontakt przez pewien czas, ale w końcu przepadł, trochę smutne, ale prawdziwe, więc z zaskoczeniem patrzyłem na czerwonowłosego. 

-Kirishima?- zapytałem zdziwiony, kiedy rekinek zaczął się przedstawiać. 

-Taaaakkk.- zerknął na mnie i chwilę mi się przyglądał, aż w końcu uśmiechnął się szeroko i objął ramieniem.- Wyrosłeś Morro, stary druhu. 

-Sam jesteś stary.- mruknąłem.- Nie sądziłem, że cię jeszcze kiedyś spotkam. 

-Życie bywa przewrotne.- odrzekł.- Jednak wracając do tematu, po co chcecie tam płynąć? 

I w tedy rozejrzałem się po pomieszczeniu. Blondyn z włosami jak by go prą kopnął i czerwonymi oczami stał oparty o ścianę i wyglądał jak by chciał nas zabić. Bakugo Katsuki we własnej osobie, najbardziej chaotyczna, wybuchowa i agresywna kulka "uroczości" jaką znam. Nie minęła chwila a przyszedł Todoroki Shoto. Jedno oko miał niebieskie i to przysłaniała czerwona grzywka, a drugie za to brązowe, które zasłania biała grzywka. Shoto jest opanowany i czasami jak byliśmy młodsi zastanawiałem się czy ma uczucia i serce, ale najwidoczniej ma, bo uśmiecha się lekko idąco obok Midoriya Izuku, chłopaka którego z kilometra widać przez jego zielone lokowate włosy i błyszczące energią zielone oczy. Oboje podeszli do nas i się przywitali. 

-Czyli chcecie tak płynąć, bo ona tego chce?- zapytał zdziwiony Kiri robiąc śmieszną minę.

-Tu chodzi o siłę wyższą.- Rebeka warknęła.-Myślisz, że chcę czuć takie pragnienie bycia tam, że aż cię to pożera od środka, a później czuć rozrywający ból każdej twojej komórki, kiedy na moim ciele będą pojawiać się znamiona których nawet nie chcę. Nie jest fajnie, ale wiem że trzeba i jak ty nas tam nie dostarczysz to nawet kurwa w pław popłynę!  

-Gdyby nie to, że jesteś słodka, powiedział bym, że przypominasz Bakugo.- zaśmiał się Denki, ale natychmiast tego pożałował. 

-Kurwa elektryczny niedorajdo nie pozwala sobie, bo zaraz zdechniesz!- wrzasnął i już znalazł się obok chłopaka, który pisnął przerażony i schował się za Ochaco.

-Ej spokojnie Katsuki.- Eijiro położył dłoń na jego ramieniu patrząc na niego opanowanym wzrokiem.- Pamiętasz uczyliśmy się tego. Wdech i wydech. 

-Nie za bardzo rozumiem o co tu chodzi, ale...- zaczęła Lydia zmieszana.- Możecie nas zawieść tam, bo musimy tam być, bo inaczej po nas i wszyscy zginiemy i no...

-Zawiozę was.- wywrócił oczami Kiri nadal uspokajając blondyna.- Asui zaprowadzisz ich,.... zaraz jak to zginiecie. 

-Nie tylko my. Cały świat.- odpowiedział Sam i ruszył za dziewczyną.

-Co?- zdziwił się  Izuku.- Wojna? 

-Na skalę wszechświata.- odpowiedział Dorian i również wyszedł.

-Ale jak to?- Denki wykrztusił w końcu.

-Wytłumaczymy wam w czasie podróży.- rzekłem i również udałem się do wyjścia za resztą swoich przyjaciół. 

Już po chwili nie tylko moja ekipa była na dworze, ale również ich. Czerwonowłosy zaprowadził nas do jakiegoś jachtu i na niego wskoczył. My weszliśmy po nim i no miejsca jest sporo. Ci którzy byli szybsi zajęli leżaki i krzesła, a ci wolniejsi podłogę. 

-Będziemy płynąć tak z 5 godzin, więc no przygotujcie się ludki.- Kirishima rzekł i nie wiadomo skąd wziął czapkę kapitana statku. 

-Jak Momo się dowie to cię zajebie idioto.- rzekł Bakugo i zwalił Denki'ego z krzesła samemu na nie siadając.

-Obronisz mnie  przecież.- Eijiro zacmokał i ruszyliśmy. 

Zachwiałem się, bo kretyn ruszył za szybko i przez to straciłem równowagę i upadłem do kogoś na kolana. Zerknąłem na tą osobę i okazał się być to Sam. Uśmiechnął się do mnie szeroko i poprawił na swoich kolanach w taki sposób, że siedziałem na nim bokiem i objął mnie w tali. Moja twarz zaczęła mnie piec niemiłosiernie. Jednak było mi wygodnie, więc nie chciałem wstawać. Oparłem się o niego i odwróciłem wzrok w drugą stronę. 

-To może ktoś wytłumaczy coś co się tu dzieje?- zapytał Midoriya, siedząc przed Shoro i z głową na jego kolanach, przez co drugi był lekko spięty, co widać, mimo iż chce zachować kamienną twarz jak zresztą zwykle. 

-Więc tak..-westchnęła Lydia i poprawiła się na leżaku, zerknęła na Ryan'a który skinął głową.- Kojarzycie może te połączenie się ziemi te za nie długo 18 lat?- wszyscy skinęli głowami. 

-Tak miałem w tedy dwa roczek.- rzekł Bakugo ironicznie na co czerwonowłosy kopnął go w kostkę, a on tylko na niego w odpowiedzi prychnął. 

-Wracając. To było u nas. Nasi rodzice zatrzymali Ciemność i...

-Ciemność? -Denki 

-Ciemny charakter, który chce wszystkich zabić i zniszczyć świat, żeby zapanował wieczny chaos i nieład.- Austin powiedział szybko i wygodnie usadowił się na kolanach Carlosa, który trzymał głowę w zagłębieniu jego szyi. 

-Ty umiesz mówić?- powiedział zszokowany Shoto, na co blondyn zarumienił się, a białowłosy zaśmiał cicho w jego szyje. 

- Możecie w końcu nie przerywać?- zniecierpliwił się Taylor.

- W dzień moich 18 urodzin on powróci i ponownie będzie chciałponownie przejąć władzę nad światem, bo ostatnim razem nasi rodzice go pokonali i teraz my mamy za zadanie..yyyy...- urwała i spojrzała na każdego z nas z osobna.

-Musimy stać się drużyną i nauczyć się wspierać i zacząć do końca opanować swoje zdolności.- Leo dokończył za nią.- Czas się kończy, a my mamy jeszcze wiele do roboty, a  Rebeka to nasza ostatnia szansa na dalszą część naszej przygody i podróży, bo inaczej może to mieć niespodziewane i złe skutki. 

-Wow.- wydusiła Ochaco i podrapała się po karku.- Możemy jakoś pomóc, czy coś takiego? 

-Pomoc zawsze mile widziana.- uśmiechnęła się dziewczyna i oparła o leżak, wykładając się na nim. 

W powietrzu unosiła się swobodna atmosfera i jedyne co słyszeliśmy oprócz naszych oddechów to pochrapywanie Camerona. 

-On w ogóle żyje? Wygląda jak jakiś...- Denki zapytał.

-To mój brat i tak.- Lydia nawet nie otworzyła oka. 

Zerknąłem na ciemnowłosego i zatonąłem w jego morskich oczach, a kiedy jego spotkały się z moimi ten posłał mi słodki uśmiech i zagryzł wargę. Znowu gorąco wkradło się na moje policzki i odwróciłem szybko głowę. 

On i jego seksowna mordka. 

YYYYYYYY

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro