Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40.Brett

- No i słuchaj, to było tak, że baba zaczęła się na nas drżeć i...- urwałem patrząc na Liam'a, patrzącego na mnie z przerażeniem.

Otworzyłem szeroko oczy i puściłem chłopaka. Przecież stałem obok Minho i gadałem z nim oraz Brad'em. Niebieskooki padł na podłogę z hukiem, nadal się nie ruszając, może teraz się oddalę i..

- Ty kurwo!- wrzasnął i spojrzał na mnie groźnie.- Zaraz ci pierdolne!

Szybko podniosłem się z posadzki, a mi chciało się śmiać. On jest taki nizuitki, będzie musiał skakać, żeby sięgnąć mojej boskiej twarzy. Poczułem potem ciężar na siebie i kurwa! Rzucił się na mnie dziadyga jeden! Odruchowo złapałem go za ten tyłeczek, który jest naprawdę jędrny i ma boskie kształty. Lubię takie.

- Ty chory zboczeńcu!- wrzasnął i zamilkł patrząc na coś za mną. Zaciekawiony również odwróciłem głowę. Bo jak ten krasnal cichnie, to znaczy, że coś jest nie tak .

I miałem rację!

- Czemu Dylan i Thomas gwałcą się na krześle?- zapytałem.- A Max ze Scott'em na ścianie?

- Yyyy nie wiem.- rzekł i spojrzał mi w oczy. Takie dwa małe lampioniki w nich widzę i jeszcze ten piękny kolor, można zatonąć.- Puszczaj mnie wkurwiu!- warknął głośno.

Wyrwał się z moich ramion i z obrażoną miną ruszył na korytarz. Uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłem za nim w podskokach.

THOMAS

Mnie coś chyba ominęło, bo kiedy ja się znalazłem na krzesłach, a przede wszystkim , co kurwa Dylan robi po między moimi nogami. Mimo woli na moje policzki wkradł się, ten przeklęty rumieniec! Dylan chwilę stał zszokowany, lecz po chwili uśmiechnął się perfidnie patrząc na moją twarz.

- Co się szczerzysz imbecylu?- syknąłem i chciałem wstać, lecz szatyn mi na to nie pozwolił łapiąc mnie za ramiona.

- Wiesz co?- zapytał.- Lubię taką pozycję.-Moje oczy właśnie stały się wielkości stadka kosmicznego. Jak ktoś chce lądować to śmiało! Z całej siły ścisnąłem swoje nogi, a na twarz mojego chłopaka pojawił się grymas bólu.- Ostro też lubię.

- Co kurwa!?- wrzasnąłem i użyłem mocy teleportując się na plecy Dylan'a.

Chłopak stracił równowagę i padł jak długi na krzesła. Mam nadzieję, że nic mu się z twarzą nie stało, resztę może se połamać.

- Ała.- syknął i podniósł się na łokciach, patrząc na mnie z ukosa.- Zrobiłeś to specjalnie.

- Wcale.- zaśmiałem się i przytuliłem do jego pleców.

Jest taki ciepły, mięciusi i milutki. Tylko tulić i kochać. Robię już dwie te rzeczy, więc mi tam obojętnie czy wyglądamy jak klauny, przytulając się do siebie na ziemi w sali gimnastycznej z porozrzucanymi krzesłami w okół nas.

SCOTT

- Max.- zdziwiłem się patrząc na twarz chłopaka stojącego przed mną.- Co ty odpierdzielasz?

- Nie wiem.- rzekł i spojrzał mi w oczy.- Ale taka pozycja mi się podoba.

W tedy właśnie poczułem jego kolana, tam gdzie w miejscach publicznych być nie powinno. Chciałem go odepchnąć od siebie, lecz skurczybyk w porę złapał moje nadgarstki, a kolanem bardziej naparł na moje kroczę.

- Tak jak za pierwszym razem, co Scott'y?- zapytał przy mojej szyi.

- Tak. - odpowiedziałem.- Tylko, że tym razem ci jebnę jak mnie nie puścisz.

- Nie pierdol.- mruknął i pocałował mnie w miejscu tej malinki, którą mi zrobił.- Podobało ci się.

- Nie przeczę.- westchnąłem.- Tylko ludzie patrzą, idioto.

Jak on mnie wkurwia! Nie dość, że może zobaczyć nas każdy, to potem ja zostanę obsypany pytani i najprawdopodobniej dostanę opierdol! Jeszcze wspomina nasz..to znaczy mój pierwszy raz. Ja wiem, że był na początku z przymusu, lecz później.. było po prostu zajebiście i tyle w temacie.

Spojrzałem za niego i padłem na zawał. Liam i Brett patrzyli w tę stronę i mruczeli coś między sobą. Tylko dlaczego niebieskooki jest w ramionach tego aroganckiego dupka? Moje serce zabiło szybciej i już po chwili zamieniłem się w ptaka wzlatując w powietrze. Kocham być wróblem. Mam wtedy ten wiatr w piórach i czuję wolność, kocham być zwierzętami ,które latają. W pewnym momencie zobaczyłem jakaś starą księgę na stole jurorów. Stare dziady siedzą z boku i wszystko notują. Zeszyt tak zwrócił moją uwagę, że walnąłem w lampę, spadając w dół. Kiedy byłem na samym dole poczułem jak ktoś mnie łapie. Miałem nadzieję, że to ktoś z moich, lecz pudło.

Trzymał mnie brunet z włosami na każdą stronę, a oczami bursztynowymi patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. Zamieniłem się z powrotem w człowieka, a chłopak z cudownym uśmiechem trzymał mnie w pasie.

- Yym.- mruknąłem i szybko wyplątałem się z jego objęć.

- Gdzie uciekasz?- mruknął i z powrotem objął mnie w pasie.- Może jakaś nagroda za uratowanie ci tyłeczka?

-Dziękuję ci.- mruknąłem.- A teraz mnie puść!

- Oj no weź.- zaśmiał się i pochyli się w moją stronę.

No chyba kurwa nie! Zacząłem się szarpać, chciałem się zamienić i uciec. Tylko, że nie mogłem! Jego ręka trzymała mnie mocno w pasie, a druga boleśnie za rękę.

~Zajebie go!~ w moich uszach zahuczało i zdziwiłem, się bo jakim cudem słyszę go w głowie?!

ISAK

Patrzyłem w oczy Cole, nawet nie zważając na to, że jest naprawdę blisko mnie. Jemu też to nie przeszkadzało, bo powiększył mu się uśmiech.

- ...i wtedy Jay wleciał do pokoju w samych bokserkach.- dokończył historię, a ja za chichotałem.

- Serio wy przeżyliście więcej śmiesznych historia w ciągu jednego dnia niż ja w całym swoim życiu.- oznajmiłem z uśmiechem.- Jestem nudny.

- Nie jesteś nudny.- rzekł i spojrzał mi w oczy.- Jesteś śliczny, słodki i przeuroczy jak się rumienisz.

- Wcale nie!- pisałem, a moje policzki zaczęły piec.

- Jesteś jak taki... słodki aniołek.-spojrzał mi w oczy z uśmiechem.

- Jestem zły!- bruknąłem i tupnąłem nogą.

- Jesteś słodki.- zaprzeczył i cmoknął mnie w policzek.

Moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Ciepło które po poczułem na ciele, było zaskakujące. Nie takie jak, podczas..yhym.. tego z Evan'em. Mimo, że to były tylko leciutki pocałunek, myślałem, że się rozpłynę.

- Pojebało cię!- usłyszałem krzyk Max'a i spojrzałem w tamtą stronę.

- Chyba ciebie!- wrzasnął głos, którego nie znam.

- Pięknie.- westchnął Cole i złapał mnie za rękę, ciągnąc w stronę kłótni chłopaków. - To Kai. Jak zawsze coś odpierdolił.

- Kai?- zdziwiłem się i ruszyłem razem z nim w stronę głosów.

Max przyciskał do swojej klatki piersiowej lekko skołowanego Scott'a, patrząc na chłopaka z buszem na głowie tak wkurwionym wzrokiem, że mógłby go zabić.

- Nie dramatyzuj! - machnął na niego ręką Kai. - Chciałem zapłaty za uratowanie go, tylko tyle.

Czarnowłosy pokiwał głową na boki i zaprowadził mnie w stronę Wendy i Edawn'a, którzy stali najbliżej nas.

- Popilnujcie go, dobra.- powiedział do nich i posłał mi lekki uśmiech, następnie poszedł pomiędzy chłopaków.

Rozejrzałem się w około i zauważyłem, że jesteśmy w centrum uwagi.

Pięknie.

BRAD

Nadal czułem przyjemne ciarki, jakie pozostawiły po sobie ciepłe usta Minho, na mojej skórze. Chłopak odskoczył ode mnie jak poparzony z lekkimi rumieńcami na policzkach. Jak słodko! Stanąłem twarzą w twarz z moim Bogiem. On jest do schrupania jak jest speszony, ja z resztą też nie jestem lepszy. Buzia mnie cała piecze, jak bym zanurzył ją w wrzątku. Nie pytajcie skąd wiem jak się wtedy czuję. Patrzeliśmy sobie w oczy, nie wiem ile, bo z transu wyrwał mnie krzyk Max'a gdzieś za mną. Azjata spojrzał tam, a jego oczy lekko się rozszerzyły. Złapał mnie za rękę i pociągnął w tamtą stronę. Okazało się, że to tylko chłopak, kłócił się z jakimś innym ziomkiem o Scott'a, który był lekko przerażony, ale głównie zszokowany. Po chwili przeszedł Isak z tym czarnowłosym, a potem blondyn został przed niego podstawiony do Wendy. Poszedł w stronę chłopaków i stanął pomiędzy nimi.

- Po co się kłócić?- zapytał spokojnie.- Później będziecie mieć tylko problemy.

Nie spodziewałem się, że powie coś takiego. Po jego wyglądzie myślałem, że bardziej ich podpuści, żeby się pobili, a tu niespodzianka! Spojrzałem ukradkiem na Isak'a, który patrzył się w niego jak w obrazek, tuż za nim stał Evan z wymalowaną zazdrością na wściekłej twarzy.

- Spadaj Cole.- westchnął ten nieznany.- Mam tu coś z tym herosem do obgadania.

- No chyba nie.- spojrzał na niego jak na debila.- Jak dobrze pamiętam żadnych bójek miało nie być.

- Lloyd o tym wiedzieć nie musi.- posłał mu sprytny uśmiech.

- On nie, a Mia?- spojrzał na niego z wyższością.- Będzie zła i da ci na pewno w ten zakuty łeb, jak się dowie.

- Jak ja cię nienawidzę.- westchnął i machnął rękę ruszając w stronę szatni.

Spojrzałem na Minho, który miał w oczach podziw dla chłopaka tak samo jak ja. Zaimponował mi. Zobaczyłem jak Max, coś mówi do mojego przyjaciela, a potem posyła mu szeroki uśmiech, za chwilę do nich podszedł Thomas z Dylan'em i w końcu wszyscy tak się znaleźliśmy.

- Nieźle żeś go załatwił ziomek.- rzekł chłopak ognika i objął blondyna ramionami. Słodziaki!

- E tam.- machnął rękę.- Po prostu po co się bić?

- Żeby mieć trochę zabawy?- prychnął Evan i posłał jadowite spojrzenie w stronę chłopaka.

- Jak kto woli.- rzekł uśmiechnięty.

- Rozwalił bym go.- uparł się Max.- Max jestem.

- Cole.- uśmiechnęli się do siebie.

Wszyscy się przedstawiliśmy, a Samira, Katy i Wandy zaczęły prawić mu komplement na temat jego wyglądu, co speszyło czarnowłosego. Chwilę pogadaliśmy, aż musiał taką fajną chwilę przerwać, nie kto inny jak ten jebnięty dyrektor.

-Zaczynamy podsumowanie konkursu. Proszę usiąść na miejsca.

Usiadłem obok Minho, a kiedy na niego spojrzałem posłał mi uśmiech, później łapiąc mnie za rękę. Po mojej kończynie przeszły przyjemnie dreszcze. Naprawdę byłem szczęśliwy, że moi przyjaciele są cali i mam Minho. Lecz w mojej głowie nadal była dziwna myśl.

Jak by ktoś nas obserwował, każdy ruch, każdą mimikę i starał się poznać nasze tajemnicę i każdą szparę w naszych sercach.

XXXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro