Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39.Wendy

Jak mnie dupa boli. Kiedy ten staruch ogłosił, że jest przerwa, to szybko powiedziałam, że idę do kibla. Muszę rozprostować kości i mięśnie dupy!

Szukam se spokojnie korytarzem, aż tu nagle usłyszałam przyciszone szepty. Oczywiście musiałam to sprawdzić, bo...bo tak.

W rogu korytarza stała Teresa i Brenda gadając coś między sobą. Jedyne co wykąpałam to " zemsta", " Liam", "Thomas", "nagranie". Nie za bardzo wiem co co im chodzi, lecz na pewno nie jest to nic dobrego.

Znam je od kilku lat. Wiem, że mogą się posunąć daleko, nie zaważając na konsekwencje. Są wrednymi skunksami i jak ja ich nienawidzę. Rozpieszczone, nadęta szmaty, myślące o tym w której sukieneczce widać im bardziej dupę.

Przybliżyła się jeszcze bardziej do nich i we mnie się za gotowało.

- Mam nadzieję, że ten paszczur, zwany Wendy, nam nie przeszkodzi.- zarechotała Brenda.

- Ja ci dam paszczur. - warknęłam, a w okół mojej ręki pojawiły się białe iskierki.

Już miałam rzucać w te pierdolone idiotki piorunem, lecz ktoś złapał mnie za rękę. Spojrzałam na właściciela i od razu mnie coś trafiło.

- Puść mnie.- syknęłam i zaczęłam wyrywać mu swoją rękę, ale skubaniec jest silny!

- Patrz.- szepnął i złapał za swój naszyjnik, który teraz zobaczyłam. Ładny, ale nie mój styl.

- No co pa...?- zaczęłam, jednak urwałam w połowie, otwierając szeroko oczy.- Niesamowite.

W okół nas unosiły się piękne zielone drobinki, tworząc niesamowity efekt. W ogóle, wszędzie jest te pyłek. Wyciągnęłam niepewnie palec w stronę brokatu i patrzyłam z zachwytem na to, jak rozchodząc się na wszystkie strony.

- Pięknie,  nie?- zapytał chłopak o którego istnieniu zapomniałam.

Natychmiast odwróciłam się w jego stronę, patrząc na niego z dystansem.

- Jak ty to zrobiłeś?- nie wiem dlaczego te pytanie wydobyło się z moich ust, lecz ciekawość na razie wygrała z rozsądkiem.

- Taka moc.- wzruszył ramionami, nadal trzymając mnie za rękę. Chciałam ją zabrać, lecz skurwiel mi nie pozwolił.- Jak puścisz to już cię tu ze mną nie będzie.

- No oczywiście.- westchnęłam zła.- Wracając, jak ty to zrobiłeś?- pokazuje rękę w okół nas.

- Tak...- zaczął znowu.

- Jeżeli powiesz " taka moc" to znowu cię w jaja kopnę.- ostrzegłam, na co uśmiechnął się delikatnie.- Mów downie.

- No więc maja moc polega....-powiedział, ale urwał patrząc na mnie z pod podniesionych brwi.- Jak mnie nazwałaś ?

- Downem?- mruknęłam roześmiana z miny chłopaka, jednak kiedy uśmiechnął się szeroko, przywarła do mnie kamienna twarz.- Mówiłeś coś o swojej mocy?

- Ah tak.- mruknął.- Moją mocą jest zatrzymywanie czasu i oto stoimy w wyrwie czasoprzestrzennej.- oznajmił,a mnie zatkało.

- Gdzie?- wręcz pisałam i spojrzałam na niego z szokiem

- No w wyrwie.- rzekł ponownie.

- Jak?- zapytałam patrząc na wszystkie strony.

Mój wzrok zatrzymał się na skunksicach. Nadal stały pod ścianą tylko, że teraz wyglądały tak jak by zobaczył przecenę jękiem zajebistej torebki. Stały jak sępy nawet nie mrugając, jak bym widziała Sami na fizyce. Ich miny były zajebiste, w środku ryłam się ze śmiechu.

Brenda wyglądała jak by koń właśnie rżał i czekał na wyczyszczenie zębów. Przepraszam konie za porównanie! Za to Teresa garbiła się potwornie i patrzyła jak leniwiec na swoją "przyjaciółkę" uśmiechając się. Boża, aż szkoda mi tych zwierząt, jak je do nich porównuje.

Spojrzałam z powrotem na chłopaka, który przyglądał mi się z lekkim uśmiechem na twarzy.

-Coś nie tak?- zapytałam chamsko.

- Nieeee.- zaczęła, przeciągając ostatnią literę.- Patrzę na ładną dziewczynę.

Mimo woli, moje policzki zaczęły piec. Zjebana natura! Na twarz chłopaka pojawił się zadowolony uśmiech.

- Idiota.- warknęłam.- Jak działa twoja moc?-powtórzyłam pytanie.

- To dość skomplikowane.- westchnął.

- Mamy trochę czasu.- odrzekła, a chłopak zachichotał.- Mów.

- Moja moc jest połączona z kryształem wszechświata.- czym kurwa znowu?!- od pokoleń był ukrywany, żebym mógł go posiąść. Jeszcze nie znam jego całej mocy. Wręcz 1/4 jego potęgi.- oznajmił.- Wpoił się we mnie, a ja w niego..

- Jak alfa w omegę?- zapytałam.

- Co?- powiedział zbity z tropu.

- No bo w opowiadaniach na Wattpadzie to alfa wpaja się w omegę i nie może bez niej żyć, to takie słodki i romantyczne. Na przykład czytam właśnie o takim Samie który ukrywa swoje prawdziwe ja, a tu naglę pojawia się Markus i w tedy...- mówiłam szybko i bez sensu, a kiedy spojrzałam na chłopak, zobaczyłam jego rozbawiony wyraz twarzy.

- Wendy jak chcesz tak plotkować to możesz do mnie do pokoju wypaść wieczorem.- oznajmił, a ja wystawiłam mu środkowy palec.

- Mów dalej.- warknęłam.- Idioto.- mruknęłam pod nosem.

- Więc... ten kryształ.- wskazał na kryształ na swojej szyi.- Służy tylko mi. Nikomu innemu. Wiesz że jest takich kryształów z 5. Są porozrzucane po całej ziemi. Ponoć kilka jest po drugiej stronie. - oznajmił, a ja wzdrygnęłam się.

Mimo że, nigdy nie byłam po drugiej stronie, to jedyne miejsce gdzie boje się być.  Mama kiedy byłam mała, mówiła ,że oni są zazdrośni o naszą talenty, które posiadamy. Uczyła mnie jak oni spędzając swój czas i opowiadała o wojnach między nami, a nimi. Trwały kilkanaście lat, aż w końcu podpisaliśmy pakt na zgodę. Zginęli tysiące z ich i naszej strony. Od dawna myślę że woja wybuchnie znowu. Czytałam, że oni oskarżają nas o jakieś wybuch i zniszczenia, a nasz wielki, tępy i głupi prezydent, zamiast złagodzić sprawę, jeszcze ją pogarsza. Zamiast pogadać, wyzywają się i boje się, że to źle skończymy. Możliwe że wiem o tym tylko ja, bo kto inny włamuje się na serwer jednego z normalnych dzieci? Na pewno ja.  Są bardzo mściwi, a generał mówił że wchodzą na nasz terytorium, które jest na pustyni Suga, kilka set kilometrów stąd, ale niby jak, skoro jesteśmy podzieleni morzem? 

- Wendy?- usłyszałam i spojrzałam na tego dupka.- Wszystko dobrze?

- Tak. - mruknęłam.- Zamyśliłam się.

- Zbladłaś.- rzekł spokojnie.

- Tak, tak. Nie pierdziel tylko..- zamyśliłam się na chwilę.- Masz marker?

- Yyy dziwne pytanie.- powiedział, ale z kieszeni bluzy wyjął pisak.- Po co ci?

- Chodź.- rzekłam i pociągnęła go w stronę stojących w kącie paszczurów.

Otworzyłam czarne cacko i powoli zaczęłam malować im wąsy, a potem pieprzyki na czole.

- Będziesz miała kłopoty.- rzekł roześmiany chłopak.- Co robisz?

- Nie widzisz.- mruknęłam.- Pozbywam się dowodów.

Wsadziłam markera do dłoni krótkowłosej i spojrzałam na Edawn'a.

- Co chcesz teraz zrobić?- zapytał ciekawy, kiedy zacząłem ciągnąć go w stronę sali.- Wendy?

- Będzie zabawa.- zaśmiałam się i już miałam pomysł na to jak tu namieszać.

Po około dziesięciu minutach wszystko było gotowe. Przybyłam piątkę z chłopakiem i spojrzeliśmy na swoje dzieło.

Thomas i Dylan byli w dwuznacznej scenie, bo szatny stał przed krzesłem z rękoma na biodrach blondyna, który miał nogi w okół jego bioder. Później był Liam trzymany w objęciach Brett'a , wyglądało to tak jak by uratował go przed upadkiem. Minho obejmował Bred'a w pasie, a swoje usta miał na jego szyi. Max za to przyciskał, Scott'a do ściany mając kolano pomiędzy jego nogami, wręcz na jego kroczu. Evan'a zostawiłam siedzącego na krześle i zrobiłam tak, że jak się na milimetr ruszy to upadnie na mordę. Isak za to razem z tym przystojniakiem stali pod ścianą. przybliżyłam ich tylko do siebie, bo Isak jest za wstydliwy. Za to u Sami nie musiałam nic zmieniać bo całował się z Katy na kurtyną. Szybkie są. Następna była Alex, którą Connor trzymał w pasie, a ich twarze dzieliły milimetry.  Jeszcze Bryca z Mikey stali w dziwnej pozycji, wyglądało to tak jak by wyższy chłopak brał niższego na pieska. Nie moja wina, że lubię takie rzeczy.

- Jeszcze coś chcesz zmienić?- zaśmiał się chłopak.

- Chwila. - mruknęłam i poszłam ciągnąć chłopaka za sobą w stronę dyrka. Grubson schylał się po jakąś karteczkę. Podniosłam ją i spojrzałam na to co na niej pisze. Jakieś  dziwne bazgroły. - Anastazja to rozszyfruje.- mruknęłam i schowałam kartkę do kieszeni, idąc w stronę wyjścia z sali.

- Czemu to wzięłaś?- zapytał zdziwiony.- Po co ci to?

- Jestem ciekawa po co mu to.- rzekłam spokojnie - Widziałeś jego oczy? Był przerażony, że mu to wypadło. Pewnie jest mu to potrzebne.

- Więc po co to bierzesz?- spojrzała na mnie jak na debila.

- Bo będzie zabawa.- powiedziałam rozbawiona. - A tak w ogóle to gdzie ten pyłek?

Zniknął po tym jak zaczęliśmy się więcej ruszać. A wieszcze mi, wyzwaniem było ułożenie ich w takiej pozycji z jedną ręką i przy takim debilem obok. Spojrzałam na jego twarz i muszę przyznać, że po tym spędzonym z nim czasie, uzyskał moją sympatię. Moim tego, że jest wredny i za bardzo pewny siebie, wydaje się być spoko. Chociaż dziwnie się czuję, trzymając go za rękę. Takie kłucie w dole brzucha.

- Aaaa po jakieś chwili znika. Tak jest zawsze.- rzecze i puszcza mi oczko.

- A szkoda, tylko na niego można było tu patrzeć.- rzekłem.

- Mój blask cię oślepia? - zapytał z lekkim uśmiechem.

-Chciał byś ciumoku.- warknęłam i palnęłam go w głowę.

- Ja wiem swoje.- rzekł.

Nadepnęłam go na nogę z całej siły, przez co puścił moją rękę. Nagle do moich uszu doszedł dość spory gwar, a potem krzyki.

Ojej.

Jak coś to nie ja?!

Tylko tej idiota bez mózgu.

XXXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro