Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

!39!Carlos

Ten cały lot w nieznane minął mi dość szybko, bo to albo całowałem Austin'a, albo go wkurzałem i drażniłem. W pewnym momencie nawet zagroził się, że przesiądzie. Wygląda tak słodko jak jest wkurzony na mnie. Po wysiadce wszyscy zgromadziliśmy się przy miejscu odbioru bagaży i szybko się ulotniliśmy po odbiorze ich. 

Po wyjściu na zewnątrz Rebeka nabrała mocno powietrza do płuc i skrzywiła się. Mruknęła coś pod nosem na temat choroby morskiej i ruszyła przodem, zgrabnie omijała przeszkody na chodniku i maszerowała na pory. Ludzie których po drodze mijaliśmy patrzyli na nas zdziwieni, kiedy brunetka mamrocząc jak chora na głowę wręcz biegła z plecakiem w ręce, a my za nią szliśmy jak cienie. W PEWNYCH MOMENTACH TO MY NAWET JĄ ZGUBILIŚMY!

-Daleko jeszcze?- jęknął Austin.

-Nie wiem!- brunetka huknęła i zniknęła za zakrętem, a potem było można jednie usłyszeć głośne HLUP!

Jak o pierwszy dotarł tam Taylor i stanął zdziwiony, a my obok niego. Stanęliśmy w równym rzędzie w linii prostej na krawędzi mola. Patrzeliśmy na Rebeką która nieumiejętnie machała rękoma i wyglądała na oburzoną. 

-Wiem, że się na mnie patrzycie.- fuknęła i złapała głęboki oddech.- Niech ktoś mi pomoże.

Nagle znikąd pojawił się jakiś różowy sznur i oplótł brunetkę w pasie, wyciągając w wody, a ona głośno pisnęła, kiedy to mocno nią szarpnęła. Nikt z nas nie potrafił się ruszyć. Patrzyliśmy jak Rebeka staję od nas na pomoście jakieś 10 metrów cała mokra z szokiem na twarzy. Te różowe coś puściło sią i zwinęło się. 

-Nie ma co co . Kum.- odwróciłem się gwałtownie i krzyknąłem, bo za mną stała dziewczyna. 

Miała ciemnozielone włosy do bioder, czarne duże oczy i była dość niska, jednak wyglądała jakoś dziwnie. Tak wyjątkowo i niespotykanie. 

-Boże dziewczyno. Nie strasz mnie tak.- mruknąłem łapiąc się za serce i stanąłem obok Austina lapiąc go za rękę. 

-Przepraszam.- mruknęła.- Musisz uważać, bo jak byś siedziała w tej wodzie dłużej zapewne dopadły by cię rekin, ostatnio lubią tutaj polować. Kum. 

-Dziękuję ci.- Rebeka skinęła głową, widocznie nie za bardzo orientuję się o co chodzi. - Jestem Rebeka, a to reszta.- wskazała na nas ręką. 

-Piękne opisanie.- Henryk skomentował. 

-Nazywam się Tsuyu Asui. Mówcie mi Tsuyu. Kum.- odrzekła.- Co was sprowadza tutaj? 

-Nie wiemy dokładnie.- odpowiedziała Lydia.- Rebeka jest naszą przewodniczką. 

Tsuyu podeszła do niej i uważnie się przyjrzała. Na chwilę wyglądała na zaskoczoną, a potem na zdezorientowanie. Nikt się nie odezwał przez chwilę.

-Wiesz może co wyciągnęło ją z wody, bo to..- zaczął niepewnie Morro. 

Był nie dość, że obrzydliwe to straszne. 

-Mój język.- odpowiedziała.- Moją mocą są umiejętności żaby. Kum. 

-Ciekawie.- powiedział Gabriel i dopiero teraz od początku naszego wyjścia z samolotu na niego spojrzałem. 

Oł. Rudowłosy miał na plecach dwa plecaki. Swój i Cameron'a, który smacznie sobie spał w jego ramionach, przytulając się do niego, bo Gabriel trzymał go pod udami. Lydia chyba teraz też to dostrzegła, bo jej oczy mogły go zasztyletować. 

-Chcę iść tam.- brunetka wskazała na wodę i jestem pewny, że ona mówi poważnie 

-Na wyspę dzikich lasów?- zdziwiła się dziewczyna, a nasza przyjaciółka pokiwała szybko głową.- Żadna łódź tam nie pływa w tym miesiącach, ale znam jednego, który mógłby was podrzucić. 

LYDIA 

Zdezorientowanie. 

To jedyne co czułam o wylądowaniu samolotu. Biegamy jak karaluchy na tej wyssie, nie znając głównego celi i do tego, poznaliśmy dziewczynę żabę, która prowadzi nas do swojego przyjaciela, który ma nas podrzucić na wyspę " dzikich lasów". Normalnie piękniej być  nie może, nie zaraz może. Mój brat śpi na rękach Gabriel'a, który przez ostatnie tygodnie miał go gdzieś i niby teraz się nagle obudził. 

Szliśmy na Tsuyu uliczkami, aż w końcu zatrzymała się pod dość dużym budynkiem. Wyglądał jak centrum karne. 

-To internat do nas do szkoły. Kum.- odpowiedziała i weszła, a my za nią.

Korytarze były szerokie i ładne. Minęliśmy dobrze wyposażoną kuchnię  weszliśmy do salonu gdzie siedziały dwie dziewczyny i chłopak. Jedną już gdzieś widziałam, chyba. Druga za to miała czarne włosy złapane w wysoką kitkę oraz ciemne oczy. A chłopak miał blond włosy z czarnę błyskawicą.

-Cześć wam.- powiedziała nasza  przewodniczka. 

-Cześć, a kto to?- zapytała się ciemnowłosa. 

-O nich nam mówiłam właśnie.- brązowowłosa powiedziała entuzjastycznie.- Ale co wy tu robicie?

-Szukamy Kirishimy.- odpowiedziała i usiadła na dość sporym  tapczanie, który był na środku salonu, na przeciw ogromnego telewizora. -Chcą się dostać do dzikich lasów. 

-Uu ciekawie, a po co?- zapytał blondyn.-A tak w ogóle jestem Denki.

-A trzeba mieć powód?- Rebeka zaszczekała zębami.- Może ma ktoś bluzę, czy suche ciuchy przy ręce? 

-Ja ci dam.-od razu uradowała się ciemnowłosa.- A tak w ogóle jestem Momo. 

-Rebeka.- odpowiedziała zanim została pociągnięta na kolejny korytarz. 

-Czyli życie wam niemiłe, że tam chcecie iść?- zaśmiał się Denki i wygodniej rozsiadł.

-To znaczy?- zapytał Ryan i usiadł obok niego. 

Spojrzał na mnie i posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam i usiadłam obok niego.  

-Nie starasz ich.- skarciła go żaba, na co on podniósł ręce w geście ochrony.- Idę po Kirishime. 

-Uważaj jest z Bakugo. Pogryzie cię!-krzyknął za nią chłopak, a my spojrzeliśmy na niego zdziwieni.- Bokugo jest specyficzny. Dla Kiriego jest miły i kochany, a nas próbuje zabić i się drze nie ważne o co. Będziecie musieli się przyzwyczaić, a po za tym między nimi jest chemia, ale oni tego nie widzą. 

-My mamy podobnie.-odrzekłam szybko przypominając sobie scenę z Leo i Dorianem w głównym świetle. 

-A tak właściwie co jest na tej wyspie?- zapytał Carlos i usiadł obok chłopaka. Podali sobie ręce i białowłosy przedstawił się. 

-Lasy dziki jak wskazuję nazwa. Białe plaże i wile drzew owocowych i do tego nasze domki wypadowe.- odrzekł blondyn. 

-Czyli ezotycznie.- odparł Henryk i uśmiechnął się do brunetki. Witam damę Ochaco. 

-Witam pazia Henryka.- zaśmiała się. 

Gadaliśmy z nimi chwilę, aż nie przerwało nam trzaśnięcie drzwiami. Krzyki było chyba słyszeć w całym budynku. To chyba Bakugo jak mnie mam. 

-To kto ze mną płynie na wyspę?- do salonu wpadł czerwonowłosy chłopak, uśmiechając się szeroko, pokazując przy tym swoje szpiczaste jak u rekina zęby.

YYYYYYYYYY

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro