Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35.Scott

-Nie wiem.- Alex opadła na krzesło.- Naprawdę nie wiem.

Zaczęła kręcić głową na boki i mruczeć coś pod nosem, a ja złapałem pierwsze lepsze zdjęcie i mimo woli uśmiechnąłem się lekko. Byliśmy na nim wszyscy. Ja i Theo udawaliśmy siłaczy napinając się i robiąc groźne miny. Isak i Brad chichotali z nas i patrzyli na nas roześmianymi oczami. Liam, Alex i Thomas z tyłu skracali się z balonami pełnymi wody. To zdjęcie jest jak wspomnienie, którego mi teraz trzeba. Nasza beztroska i zaufanie do siebie były nieograniczone. Jak z resztą  teraz.... Chyba.

Spojrzałem na Thomas'a, który przeglądał jakieś akta razem z Isak'iem. Liam śmiał się ze zdjęć i pomachał mi jednym z nich przed twarzą. Byłem na nim ja z jeszcze długimi włosami. O Jezu jaka siara. Zabrałem mu je i rzuciłem w drugi kąt stołu. Brad znowu grzebał w telefonie olewając nas kompletnie. Boje się swoich myśli, ale mam wrażenie, że tym razem chłopak stracił osobowość. Swój charakter, zapał, radość wszystko co go charakteryzowało. Alex za to leżała na krześle patrząc się na swoje ręce. Nagle zerwała się na równe nogi i podeszła do Brad'a, wyrywając mu telefon, chowając sobie do kieszeni spodni.

- Ej!- oburzył się natychmiast.- To moje!

- Już nie!- warknęła na niego, aż się chłopak zdziwił.- Mamy poważny problem i to nie tylko z tymi aktami.

- Jaki niby?- zapytał kpiąco i położył ręce pod głowę.

- Na przykład ty!- wydarła się.- Nie wiem co ci jest, ale masz się naprawić!

- Sama się napraw.- fuknął i spojrzał na nią odważnie. Ja bym na jego miejscu się bał.

- Ciekawe czy Minho coś by ugrał.- westchnęła załamana, a Brad drgnął co zauważyłam i jej oczy błysły.- Pewnie mu smutno, bo jesteś dla niego nie miły.

- Mówił mi, że nie wie co zrobić, bo ty nie chcesz się z nim przyjaźnić. Przykro mu.- wtrącił się Liam.

- N-na prawdę?- zapytał cicho, a jego oczka błysły.

- Tak.- przytaknęliśmy wszyscy naraz.

- To niech się martwi.- syknął i spuścił wzrok.

Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i uśmiechy. Sam później zamknę go w pokoju Minho, przyrzekam!

- Dobra nie ważne, inna sprawa.- Alex wróciła na swoje miejsce.- Co się z wami dzieje chłopaki?

- Co?- zdziwił się Liam.

- Chodzi mi o to, że od kilku dni dziwnie się zachowujecie i no...dlaczego?- zapytała patrząc na każdego z nas.- Thomas?

- Ja yyyyy.- mruknął i zarumienił się obficie.

- Wiem, że lubisz Dylan'a i to mocno, ale jeżeli nie chcesz go stracić to musisz pilnować go i siebie oraz dopóki nie dowiemy się, co się dzieje w okół nas,  masz się od niego odsunąć, dla bezpieczeństwa.- powiedziała smutno.

Oczy blondyna zgasły i spuścił głowę tak, że grzywka zakrywała mu oczy.

- Wiem.- szepnął cicho.

- Tak będzie lepiej Tommy.-  różowowłosa spojrzała na niego z troską. - Dla jego bezpieczeństwa.

- Oczywiście.- przytaknął szybko i cicho.

- Dobrze. Isak?- zwróciła się do drugiego blondyna.

- Nic mi nie jest.- zaprzeczył natychmiast.

- Od kilku dni chodzisz jakiś zamyślony i teraz jesteś cichy, coś się stało?- spojrzała na niego z troską.

-Po prostu za dużo tego. Zaczynam się powoli gubić.-  wyznał.

- Pamiętaj, że nie jesteś sam.- posłała mu lekki uśmiech, a teraz spojrzała na Liam'a.- A ty masz tak się nie wychylać. Cała szkoła trąbi o twoich docinkach z Brett'em. Jak ci się podoba to...

- A w życiu!- huknął zbulwersowany.- Ten kret! Nie ma mowy! A z resztą, nie tylko ja zwracam na siebie uwagę! A Scott?

Dzięki Liam!

Dziewczyna spojrzała na mnie z podniesioną brwią. O nie. Jak oni się dowiedzą co zrobiłem to będzie źle,  bardzo źle. I jeszcze zrobiłem to mimo swoje woli,  chociaż mi się podobało...to znaczy bardzo mi było niewygodnie i nieprzyjemnie! Alex jak by się o tym dowiedziała wyrwała by mu duszę w bardzo bolesny sposób.

- Właśnie, Scott.- westchnęła.- Powiedz, mi co się działo w pokoju Max'a?

-Nic?- powiedziałem niepewnie i spojrzałem na nią z obawą.

- Nic?- powtórzyła po mnie. Jej oczy mają moc czytania w myślach? Czy tylko mi się zdaję?- To czemu żeście się na łóżku tulili? Scott jesteś naszym przyjacielem, bratem. Możesz nam zaufać przecież.

Myśl Scott ja z tego się wyłkać.

- Po prostu obudziłem się u niego w pokoju, a on powiedział, że znalazł mnie nieprzytomnego na korytarzu, byłem za słaby rzeźby wyjąć czy chodźby na niego krzyknąć.- westchnąłem.

- Ale dlaczego się przytulaliście?- dopytywała.

Może dlatego, że ustaliliśmy między sobą bardzo ważna rzecz, a mianowicie to, że od dziś jesteśmy takimi jak by kolegami z korzyściami. Uwielbiam go całować i czuć go w sobie, ale nie chcę się zobowiązywać, bo znam takich jak on.

- To on mnie przytulał, a dlaczego to nie wiem.- wzruszyłem ramionami i spojrzałem na nią pewnie.

- Uumm okej.- zdziwiła się, ale spojrzała na Brad'a.

Uffff! Dobrze, że mnie zostawiła w spokoju i poszła z przesłuchaniem dalej! Pewnie był się wkopał i musiał gadać cała prawdę.

- Do ciebie nic nie mam, bo mi ciśnienie skoczy.- westchnęła na co chłopak mruknął coś na temat głupiego gadania.

- Czyli zostaje nam badać tą sprawę z kobietą i dyrem?- Liam wygiął się w łuk i ziewnął.

- Tak.- przytaknęła.

- Możemy wracać, bo jest już 23?- zapytał blondyn z dziwną nutką smutku w głosie.

Nie dziwię mu się. Poczuł coś do szatyna i nie chce go stracić, ale Alex ma rację. Jak chce jego bezpieczeństwa to nie lepiej trzyma go na dystans.

- No okej. A tak w ogóle co jest jutro?- zapytała i udała się do wyjścia.

- Chyba wtorek...- mruknąłem i ukryłem grymas bólu, który pojawił się na mojej twarzy.

Powiem jedynie, że Max jest dość spory i  nadal czuję tego skutki. 

- Kurczę!- krzyknęła i złapała się za włosy.- Czyli pokaz talentów!

- Lepiej idź się wyśpij Ali.- mruknął Isak i sam wyszedł machając nam na pożegnanie.

Kiedy byliśmy już w akademiku i reszta już rozeszła się do swoich pokoi w ostatniej chwili złapałem Brad'a za rękaw bluzy.

- Co chcesz?- zapytał z irytacją.

To nie jest mój przyjaciel.

- Choć powiem ci coś.- mruknąłem.- Ale ma to pozostać między nami, jasne ?

- Cokolwiek.- westchnął i dał mi się prowadzić.

Z tego co ostatnio posłuchałem to Minho ma pokoju na oddziale niebieskim i numer 28. Więc tam się udałem.

- Po co tu przyszliśmy?- zapytał zdziwiony.

- Po to.-mruknąłem.

Otworzyłem drzwi do pokoju Azjaty i wepchnąłem go tam, z taką siłą, że upadł na cztery litery.

- Scott!- wydarł się, lecz ja zamknęłam drzwi i z użyciem pazura, który pojawił się zamiast mojego paznokcia zamknęłam drzwi.- To nie jest śmieszne!

Nie użyje mocy, bo nigdy w sytuacjach z których może wyjść nie używa swego daru. Mam nadzieję,  że to mu zostało. Minho weź go jakoś odmień, bo niedługo sam zrobię mu krzywdę. Ruszyłem do swojego pokoju i czekała mnie tam dziwna niespodzianka.

- Max?- zdziwiłem się, widząc chłopaka opierającego się o moje drzwi.

- Zdradzasz mnie?- mruknął robiąc śmieszną minę, mierząc mnie wzrokiem.

- Oczywiście, a co ty se myślałeś?- odrzekłem i otworzyłem drzwi pokoju.

Blondyn wepchnął się przede mną z zadziornym uśmiechem. Zamknęłam drewnianą powłokę krzyżując ręce na piersi, odwracając się do Max'a.

- Co tu robisz?- zapytałem poważnie, patrząc na niego złowrogo.

- Mógłbym zapytać ciebie o to samo?- mruknął naśladując moja pozę.

Klaun z pod psychiatryka się znalazł kuźwa no!

- To znaczy?- wywróciłem oczami

- Czemu wracasz tak późno do pokoju?- westchnął i spojrzała mi w oczy.

Jego spojrzenie jest godne spojrzenia Alex. Tylko, że jej spojrzenie znam, a tego imbecyla nie i poczułem się niepewnie.

- Nie twoja sprawa.- mruknąłem i posłałem mu zadziorny uśmiech.- A teraz wypierdalaj, bo idę spać.

- Okej.- odrzekł i położył mi się do łóżka.

Co on cuduje?

- Nie patrz tak, tylko choć tu Scott'y.- cmoknął do mnie i rozłożył ramiona.

Westchnąłem, ale usiadłem na skraju  łóżka. Max złapał mnie za nadgarstek i pociągnął na siebie. Wylądowałem pomiędzy jego nagami, a moje ręce oplotły jego szyję.

- Odrazy lepiej.- mruknął i zaczął całować mnie po szyi.

- Baz malinek idioto.- warknąłem czując jak zasysa moją skórę, jeszcze mnie burak ugryzł! Chuj jeden!- Max!

- No już.- mruknął i wpił się w moje usta.

Odrazy oddałem pocałunek. Bo to coś co uwielbiam robić z Max'em...Jedna z ulubionych rzeczy jakie z nim mogę robić. Pocałunek był bardzo mocny i pełen śliny, bo od razu złączył nasze języki. Uległem mu natychmiast po tym wzdychając mu w usta.

Kocham to robić.

Wplątałem palce w jego włosy, ciągnąc za nie lekko, na co chłopak złapał  moje biodra, obracając nas miejscami. Zjechał z pocałunkami na moje policzki, później na  szczękę aż dotarł do mojej szyi. Kiedy złożył na niej kilka pocałunków zepchnąłem go z siebie, tak że leżał obok.

- Na dziś starczy.- mruknąłem i odwróciłem się do niego tyłem.

- Dobrze,  brunetko.- zachichotał cicho i słodko.- Jutro nadrobimy.

Ręce położył na moim brzuchu i przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej.

Było mi tak cieplutko, że od razu zasnęłam przylegając szczelnie do Max'a. Mam nadzieję, że nikt rano do pokoju mi nie wparuje, bo będzie przypał. 

XXXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro