Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

!3!Rebeka

Westchnęłam, kiedy zadzwonił ten upierdliwy budzik. Co ja ci wkurwiu zrobiłam, co?! Jednak dzięki mojej kochanej mamusi, która weszła do pokoju i powiedziała, że mam iść do szkoły, szybko się ubrałam oraz ogarnęłam w łazience  i wręcz zleciłam na dół chcąc pożegnać się z tatą. Wyjeżdża na kilka dni, bo jego praca polega na przewozach bardzo ważnych płynów czy materiałów na jakieś maszyny u normalsów. Mimo, że czasami mi go brakuję jak wyjeżdża na kilka dni, czy tygodni to na brak kasy się nie skarżę.

- Część tata.- reklam całując go w policzek i tuląc się do jego torsu.- Wracaj szybko i przywieź mi żelki.

- Jasne misia.- rzekł, kiedy się odsunęłam.

Poniżej objął mamę i pocałował. Czasami są obrzydliwi, a czasami słodcy. Serio mówię.

- Wracaj zdrowy skarbie.- mruknęła mama.

- Jak zawsze, Ali, pa Rebeka.- zaśmiał się, później nam pomachał i wyszedł z domu.

I właśnie w tedy mnie olśniło. Spojrzałam na mamę i szczęka mi opadła. Jej włosy. One są różowo pudrowe. Zrobiła sobie różowe ombre. Kobieta widząc, że jej się przyglądam, roześmiała się radośnie. 

-Myślałam, że nie zauważysz.- mruknęła i rzuciła mi jabłko, które złapałam.- Dobry refleks młoda. 

-Po rodzicach.- rzekłam i puściłam jej oczko.-Dobra ja się zbieram, bo Austin i Cameron się obrażą. 

-A Leo? Pokłóciliście się?- zapytała z troską. 

-No coś ty. Leo ma teraz swoje chwilę z Dorian'em, a po za tym ostatnio jest jakiś cichy.- rzekłam zastanawiając się.- Jak nie on... jak by go coś blokowało, jak by się od nas odcina, ale chyba tego nie wie. Naprawdę się chyba na nas obraził? Boziu... 

-Zaraz inni się też obrażą, bo się gaduło rozgadałaś.- zaśmiała się.- Wujek Liam ma na was wszystkich zły wpływ. 

-Wujek Liam jest super!- krzyknęłam z korytarza, zakładając buty wręcz wybiegając z domu, wcześniej krzycząc jeszcze do mamy.- Narka mamuś! Do później!

-Pa misia!- odkrzyknęła. 

Nie wiem dlaczego tak na mnie mówią razem z tatą, ale to miłe i słodkie. Lubię to przezwisko. 

Szybko wparowałam do szkoły i zaczęłam szukać reszty swoich przyjaciół. Naprawdę nie wiem co się z nami stało. Kiedyś tworzyliśmy fajną paczkę ziomali, a teraz? Starszaki kolegują się tylko z jednym lub z dwoma osobami w moim wieku. Nie wiem, co się z nami stało, ale teraz to nie ważne. Muszę znaleźć Leo, jednak kiedy miałam już wbiegać na górę, bo na dole go nie ma, wpadłam na kogoś i rypnęłam tyłkiem na ziemię.

- Boże Rebeka.- czarnowłosy chłopak nachylił się nade mną, a mi mimo tego, że leże, kolana zmiękły, bo jego oczy są takie piękne.- Żyjesz?

- Jasne, że tak.- mruknęłam i wstałam ignorując wystawioną w moją stronę jego dłoń.- Na górze jest Leo?

- Nie ma, a co?- zmarszczył brwi stając centralnie przede mną.

Człowiek wypad, bo zacznę się ślinić na twój widok. Czemu on musi być taki gorący, że mogła bym w samej bieliźnie chodzić. Zawsze podobał mi się Taylor. Nie wiem dlaczego, ale tak jest. Kiedy go widziałam, wzdychałam jednak to było jeszcze kilka lat temu, a teraz? Nadal widzę za nim wzrokiem, tylko że on traktuję mnie jak kumpelę i nigdy nie spojrzy na mnie w ten sam sposób, co ja na niego. Z resztą wolę z nim nie rozmawiać i nie przebywać w jego towarzystwie za długo, bo mimo iż wiem, że ma na mnie wyjebane, nie chcę zrobić z siebie kretynki.

- Nieważne.- machnęłam ręką i już mnie nie było obok chłopaka, więc odetchnęłam z ulgą.

- Rebeka!- obok mnie pojawił się uradowany Cameron. - Nie zgadniesz, co?

- Widziałeś Leo?- zapytałam zaciekawiona.

- Jeszcze nie.- zmarszczył brwi.- Ale nieważne. Nasza klasa i 1b mamy łączone w-f jeszcze dodatkowo z 2a.- Nie mamy matmy.

- A do 2a nie chodzi Gabriel?- mruknęłam zaniepokojona.

- Cholera.- mruknął cicho pod nosem i potarł ręką czoło.- Zapomniałem.

Ja i tak wiem, że on ci się podoba ośle. Mnie nie oszukasz.

- Chodzi też tam Dorian, Ryan oraz... Taylor- powiedziałam załamana i oparłam czoło o ramię chłopaka.

- Czemu życie nas nienawidzi.- jęknął mój przyjaciel.

Tak, on wiedział o mojej miłości do pewnego przystojnego nastolatka, tylko on i Leo, nikt więcej.

- Część.- obok nas pojawił się Austin i stanął obok nas.- Co jest?

- Mamy w-f z 1b i 2a.- mruknęłam niewyraźnie.

- Nie...- jęknął.- Tylko nie to.

- No wiem.- rzekł Cameron.- Tylko nie te debile.

- Ej!- usłyszeliśmy obok i spojrzeliśmy na Carlos'a, który zatrzymał się obok nas.- Ale nieważne. Ważnie jest to, że będziemy grać w zbijanego na w-f, fajnie nie? Szykuj się blondynko na niezły wycisk.- zwrócił się do Austin'a z zadziornym uśmiechem.

Blondyn zignorował go kompletnie, jak by w ogóle go nie słyszał. Oni muszą tak zawsze? Nie wiem nawet o co im ta kłótnia poszła kilka lat temu, bo byli ze sobą bardzo zżyci, aż nagle pewnego dnia wszystko się zmieniło jak by nigdy się nie znali i się od siebie oddalili. Znienawidzili. Jest tak po dziś dzień. Chyba muszę wziąć się za to sprawę, bo inaczej będzie tak cały czas, a tego nie chcę. 

-Widziałeś Leo?- zapytałam, chcąc zmienić temat. 

-Nie widziałem go jeszcze.- odrzekł i oparł się o ścianę obok nas.- A wy nie widzieliście Dorian'a? Wisiał mi hajs i jeszcze mi go nie dał. 

Kiedy otworzyłam usta chcąc odpowiedzieć chłopakowi, po korytarzach rozbrzmiał dźwięk dzwonka, którego też nie lubię z resztą. Kto go lubi w ogóle? 

-Dobra chodźcie się przebrać chłopcy.- mruknęłam. 

Po niecałych dziesięciu minutach już wszystkie trzy klasy były gotowe do zajęć. Czemu to musiała być 2a, a nie 2b? Tam jest chociaż Lydia. A tu chłopak przy którym boje się robić przysiady. 

-Nie ma Leo.- mruknął do mnie Cameron.

-Widzę..- rzekłam pod nosem.- Może coś się stało? 

-Nie wiem, ale mnie to niepokoi.- stwierdził Austin dołączając się do naszej rozmowy. 

Leo nigdy nie opuszcza dni szkolnych. Nawet jak miał gorączkę to tego nie robił. Coś musi być nie tak. Czuję to. 

-Wiedzę, że panna Rebeka i jej kompania nie są zainteresowani lekcją.- rzekł nauczyciel zwracając uwagę wszystkich na nas. 

Pięknie. 

-Bo wiem pan..- zaczął Connor.- Ponoć mamy grać w zbijaka. Omawiamy strategie. 

-Ah tak?- zmarszczył brwi.-To pochwalcie się waszymi pomysłami przed całą klasą. 

- Yyyyy jak wszyscy wiem, Cameron jest elastyczny dlatego stanął by w drugiej linii, oraz ma cela, więc Austin, który dobrze łapię wszystkie piłki, podawał by mu je, a on w tym czasie by zbił naszych przeciwników.- rzekłam pewna siebie.

-A ty?- dopytał. 

-Ja jak wszyscy wiem jestem bezpieczna, bo ten kto się odważy we mnie rzucić piłką, zginie marnie.- odrzekłam poważnie, na co nauczyciel skinął głową nie dowierzając. 

Trzeba przeżyć ten w-f i spinkalać do wujka Liam'a i Brett'a zapytać się o Leo. Bo mam złe przeczucia, a ja przeczuciom ufam. 

YYYYYYYYY

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro