!18!Rebeka
Coś kazało mi otworzyć oczy. Nie wiem dlaczego. Przecież tak przyjemnie jest je mieć zamknięte.
Kiedy to zrobiłam, oślepiło mnie i to dosłownie. Zamrugałam kilkukrotnie, żeby przywrócić wzrok oraz żeby przypomnieć sobie gdzie jestem.
Ostatnie co pamiętam to ból całego ciała i chłód, który zamrarzał mnie od środka. Później pustka jakbym już umarła.
Rozejrzałam się o dziwo po swoim pokoju.
-To tylko głupi sen.- szepnąłem sama do siebie.
Serio czasami moje sny są dość realne, ale ten to przesada. Zawału można dostać.
Wygramoliłam się ze swojego wyra i poszłam do łazienki, co było wyzwaniem. Moje nogi odmówiły mi częściowo posłuszeństwa. W ogóle moje ciało zachowuję się tak jak by w ogóle spała kilkaset lat i nie miała mięśni.
Jak widzi się swoje odbicie w lustrze to nie reaguje się cichym krzykiem zaskoczenia, nie?
Moje oczy wyglądały jak bym ćpała przez co najmniej tydzień równo z innymi, wory pod oczami wyglądają jakbym malowała je fioletowo- czarną kredką, za to moje usta i cera są blade jak jakaś mąka. Włosy jedynie ją jako tako normalne.
I tak działa niewyspanie na człowieka.
Przegrałam oczy i weszłam z powrotem do pokoju. Spojrzałam na biurko, gdzie widniał ładny mały mojej właśnie roboty kalendarzyk i wytrzeszczyłam oczy.
-Dziś środa?- szepnęłam z niedowierzaniem.
Jak to możliwe? Przecież bym aż tak nie zaspała, chyba.
Powoli i cicho wyszłam z pokoju, bo wracać mi się do pokoju nie chciało patrzeć na zegarek.
Usłyszałam jakieś rozmowy na dole, więc skierowałam tam swe kroki. Zatrzymałam się na ostatnim stopniu schodów i przysłuchałam się rozmowie z kuchni.
- Jak można być tak nieodpowiedzialnym!- krzyknęłam moja mama, a ja zmarszczyłem brwi.
- Ciociu to nie nasza wina.- Gabriel odrzekł. Co on tu do diaska robi?- Dobrze wiesz, że nie zrobiliśmy jej nic złego.
- Ale gdyby nie wasze jakieś tam pomysły nie doszłoby do tego.- warknął.
Serio nic nie czaje. O co tu biega do pana wafla?
- Niech ciocia spojrzy na to z naszej perspektywy.- Leo mruknął.- To nie my.
- Ale to wy z tym wzlekaliście i to przez was mogła zginąć.- głos mojej mamy był pełen goryczy i złości, ale znam ją na tyle długo żeby wyłapać jeszcze przerażenie i ulgę w jednym.
- To prawda.- serio ono tu są wszyscy? Bo teraz to Lydia się odezwała.- To nasza wina, ale niech ciocia weźmie pod uwagę to jak się tam znalazła.
Pogubiłam się. Oni rozmawiają o mnie, czy jak? W ogóle to oni chyba w szkole powinni być.
- Rebeka już wstałaś?- usłyszałam z boku.
Spojrzałam na wujka Scott'a i dostrzegłam zmartwienie na jego twarzy. Podszedł do mnie i objął ramieniem.
- Nie powinnaś wstawać z łóżka.- mruknął opiekuńczo i skarcił mnie wzrokiem, ale po chwili zamienił się on na zdziwiony.- Nie używałaś podkładki, czy...
- Podkładu.- zaśmiałam się cicho.- Nie wujku. Nie używam takich rzeczy.
- To jest kolejny problem.- zanucił i ruszył w stronę zgromadzenia w moim domu.
Normalnie obrady sejmu mam pod nosem.
Weszliśmy do pomieszczenia i od razu wszystkie spojrzenia padły w naszą stronę. To dziwne, bo większość z nich wyrażała ulgę. Na serio. Nic nie kumam!
- Rebeka.- westchnęła moja mama i podeszła do mnie. Zabrała mnie od wujka i przytuliła.- Wiesz jak mnie wystraszyłaś miśka?
Nie odpowiedzialna tylko wtuliłem się w nią mocno. Nie wiem dlaczego po prostu musiałam. Moim ciałem zawładnął spokój i ulga, kiedy poczułam ciepło mamy obok siebie.
-Ktoś mi w końcu wyjaśni o co chodzi?- zapytałam cicho i spojrzałam na resztę.- Pogubiłam się.
-Ja myślę, że oni ci to wyjaśnią.- wujek Scott westchnął i zagarnął moją mamkę, wychodząć z pokoju.
-No to słucham.- mruknęłam po chwili ciszy.
Leo i Cameron wstali jednocześnie i chyba połamali mi żebra, zagarniając do mocnego uścisku. Kiedy oni się odsunęli Austin się we mnie wtulił.
-Coś mnie serio ominęło, nie?- jęknęłam z przekąsem opierając się o ścianę, chyba zbyt gwałtownie, bo Taylor i Dorian zerwali się z miejsc i podeszli do mnie szybko.- Spokojnie. Nic mi nie jest.- zapewniłam, a widząc ich wzrok, pomaszerowałam do blatu i na niego wskoczyłam.- Lepiej wam?
-Ani trochę.- czarnowłosy mruknął i stanął obok mnie, a mnie przeszły przyjemne dreszcze po całym ciele. Martwi się.
-Rebeka naprawdę wszystko w porządku?- zapytała się Lydia.
-Jak w najlepszym.- skinęłam głową.- Możecie zacząć opowiadać.
-To jest tak, że Stejsi i Amanda wysłały cię do próżno.- westchnęła na co się zakrztusiłam.- Wyciągnęliśmy cię jak najszybciej mogliśmy. Kilkanaście godzin nie było z tobą kontaktu i jeszcze te znamiona... których nie ma?
Przez moją głowę przeszło wiele obrazów i znowu chłód przeszedł po moim ciele, ale tym razem jak by ktoś chuchnął mi w kark z dość bliska. Dreszcze nawiedziły mnie ponownie. Ciemność i to, że nie mogłam sobie z tym poradzić. Ból z każdym moim ruchem i ten strach. Nie mój, ale czułam strach oraz chęć mordu. Zapach krwi w moich ustach przez ostatnie kilka chwil, przed utratą świadomości. Wszyto wróciło.
-Rebeka!- usłyszałam nad sobą.- Kurwa Rebeka otwórz oczy!
Wykonałam polecenie Taylor'a i moje oczy otworzyły się gwałtowanie. Leżałam na podłodze, a on nade mną. Widziałam jeszcze twarze innych. Wszyscy muszą się na mnie z przerażeniem patrzeć?
-Chyba jednak się położę.- zanuciłam cicho, an co chłopak oparł swoje czoło o moje i westchnął z ulgą.
DORIAN
Dla mnie to już za dużo.
Kiedy Lydia zaczęła opowiadać Rebece, co się stało, ta chwilę się zamyśliła po czym padła jak kawka. Szczęście, że Taylor był obok, bo zdążył ją złapać, ale i tak oboje padli na ziemię. Ciemnowłosa po chwili odzyskała świadomość i dzięki temu zwiałem z jej domu. Po drodze do drzwi minąłem podenerwowaną ciocię pędzącą do kuchni.
Oparłem się o ścianę domu i spojrzałem na szkołę, stojącą niedaleko. Teraz poprawnie rzecz ujmując powinniśmy mieć lekcję, ale wszyscy stwierdziliśmy, że bez Rebeki nigdzie nie idziemy.
-Czemu wyszedłeś?- usłyszałem i spojrzałem na Leo.
-Nie chcę się tam kisić.- odpowiedziałem.- To się robi pojebane.
Nawet nie musiałem patrzeć w stronę niebieskookiego, bo i tak wiedziałem, że karci mnie wzrokiem.
-Nie skomentuje.- mruknął cicho.- Chciał byś może spędzić ze mną trochę czasu, bo ostatnio w ogóle razem nie siedzimy.
-Jeżeli to randka to z chęcią.- posłałem mu radosny uśmiech na co mnie walnął w ramię.- Dobra już spokój, a co będziemy robić?
-Szukać informacji na temat znamion Rebeki.- odpowiedział natychmiast.
Mogłem się tego spodziewać.
YYYYYYYY
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro