Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

!12!Lydia

Pokiwałam głową na boki widząc minę Ryan'a. Właśnie szliśmy na trening z wujkiem Thomas'em. Nie wiem co on ma w głowie, ale to słodkie.

Spojrzałam w bok i zmarszczyłem brwi. Czemu Leo i Cameron biegną do nas z przerażeniem na twarzach.

- Rebeka zniknęła.- wysapał mój brat, kiedy znaleźli się obok nas.Oparli ręce na kolana i dyszeli ciężko.- I właśnie dlatego uciekam z lekcji w-f.

- Jak to jej nie ma.- zapytałam zdziwiona.

-Była i jej nigdzie nie ma.- Leo odrzekł.- W domu, w szkole nie odbiera i nie odpisuje. Na lekcji też jej nie było. Zniknęła. Jak by wyparowała.

-To zagwosdka.-zagwizdał Ryan, a ja sztyrchnęłam go.- Wiem to poważna sprawa. Zbieramy resztę.

- Tak jest.- Leo mruknął i pobiegł w stronę szkoły.

- Nie no znowu?- jęknął Cam i odwrócił się jakoś biegnąc za niebieskookim.

- Idziemy. Dzisiaj przełożymy trening chyba.- mruknęłam pod nosem i złapałam chłopaka za rękę i pociągnęła w stronę domów.

Połowa z nas już skończyła lekcje, a połowa jeszcze siedzi w psychiatryku, więc trzeba trochę poszukać.

Nie minęło pół godziny, a wszyscy byliśmy u mnie w domu w salonie. Nie wiem jak, ale zgraliśmy się bardzo dobrze. Nawet Austin przyszedł w kocu na sobie, ale jest. Wygląda niebo lepiej niż ostatnio.

- Jak to Rebeka zniknęła?- zapytał zmartwiony Taylor.- Przecież w szkole ją widziałem.

- Ja właśnie też.- odpowiedział Leo. - Szła do Cameron'a przed pierwszą lekcją.

- Nie doszła.- odrzekł chłopka.- Nie widziałem jej dzisiaj w ogóle.

- Czekajcie.- Sam, który siedziała na oparciu kanapy, podniósł ręce do góry.- Chcecie powiedzieć, że nie wiecie gdzie jest Rebeka, tak?

- No o to chodzi w jej zaginieńciu.- Dorian wywrócił oczami zdenerwowany.

- A może po prostu z Isaak'iem tym jakimś tam jest?- zasugerował.

- Nie ma jej z nim.- Cameron wtrącił.- Pytałem się go jakieś o Reb pół godziny temu. Nie widział jej.

- To się robi coraz straszniejsze.- mruknął Austin, a ja zaprzeczać nie będę.

- Gdzie była jak zniknęła?- zapytałam.

- Staliśmy przy wyjściu.- Leo mruknął, patrząc na dywan pod stopami.- Gadaliśmy chwilę.

- Później poszła w stronę tych schodów, nie?- zapytał Sam.

- Tak.- odpowiedział.- Bo przy nich szedł Cam.

- A coś z otoczenia?- zapytałam.- Osoby? Głosy?

Wszyscy spojrzeliśmy na Cameron'a, czekając na jego reakcje. Biało włosy wywrócił oczami i wstał. Zaczął chodzić w tą i z powrotem.

- Rano, trzecie na górze.- mruknął.- Na dole miała w-f klasa chłopaków.- machnął ręką na nich.- Jednak klasa Lydi miała matematykę, a co za tym idzie była tam też Amanda i Stejsi. I mówił mi taki jeden z mojej klasy, że namówił jednego takiego do dziwnie rzeczy. Mi się nie podoba zbieg tej okoliczności. Bo ponoś pani blondynce się to podobało i to bardzo, a jak wiemy ona i Rebeka się nie lubią.Robrze dedukuje.

- Już wiem do kogo się iść pytać w szkole.- zaćwierkał Sam.

- Czyli niby Amanda coś jej zrobiła? - Taylor mruknął nie dowierzając.

- Wszyscy wiemy, że twoja dziewczyna nie lubi Rebeki.- mruknął Gabriel.- A po za tym kto może mieć taką moc.

- Reven.- mrukęłam i podniosła się z fotela.- Jej moc to ciemna magia. Jednak nie jest za bardzo posłuszna i nie ulega.

-Molly?- zasugerował Austin.

- Kto?- mruknął Cameron.

- Taka rudowłosa, zielone oczy.- blondyn mruknął cicho.- Jest bardziej pomijana, bo co miesiąc wyjeżdża do innej szkoły. Jej moc to umieszczenie osób w próżni.

- Ale w próżni się ginie, nie?- Ryan rzekł, drapiąc się po karku.- I jest tam lodowato.

- Nie w każdej.- odpowiedziałam.- Ale co do zimna się zgodzę. Gdzie możemy znaleść Molly?

- W akademiku powinna być.- odparł blondyn.

- To idziemy.- ożywił się Taylor.- Bo nam Rebeka zamarźnie.

Spojrzałam ukradkiem na swojego brata. Spojrzenie miał wbite w swoje ręce i nieodgadniony wyraz twarzy. Naprawdę mi go szkoda. Podoba mi się czarnowłosy, ale nie chce krzywdzić swojej przyjaciółki.

Wstaliśmy w idealnym momencie, co do salonu wszedł wujek Brett. Zmarszczył brwi i spojrzał po nas wszystkich.

- Nie wiem czy chcę wiedzieć.- odrzekł jednie.- Ja po cukier.

- W szufladzie po lewej.- mruknęłam.

- Dzięki.- skinął głową i na chwilę podszedł do Leo. Powiedział mu coś na ucho i poszedł.

Niebieskooki spłonął rumieńcem i schował twarz w dłoniach.

- Chodźmy już.- jęknął i sam wręcz wybiegł z domu.

Wzruszyłam ramionami na jego zachowanie i razem z resztą ruszyliśmy w stronę placówki szkoły. Czasami wujek Brett potrafi być bezpośredni.

- Pokój 201.- mruknął Austin i ruszył przodem.

Jego strój trochę mnie bawił, bo miał na sobie grube czerwone dresy, zieloną bluzę z kapturem i koc na ramionach. Jest to trochę  śmieszne, ale on ma bardzo słabą odporność i to u niego norma.

Szliśmy przez labirynt korytarzy i naprawdę się pogubiłam. Byłam tu tylko raz, kiedy robiłam projekt z dziewczynami. Zgubiłam się i zamiast szykować się na fizykę, dziewczyny szukały mnie. Zresztą nieważne.

- Daleko jeszcze?- jęknął Gabriel.

- Kawałek.- odpowiedział Austin.

Przeszliśmy jeszcze dwa zakręty i blondyn zapukał do drzwi. Po chwili otworzyła je rudowłosa dziewczyna o jaskrawo zielonych oczach. Miała na sobie biały podkoszulek i znoszone już granatowe rurki. Spojrzała na nas dziwnym wzrokiem, ale skinęła głową żebyśmy weszli. Dość dziwny gest zważywszy na to, że nas nie zna.

- Czym zawdzięczam tą wizytę?- zapytała opierając się o ścianę.

- Szukamy przyjaciółki.- odpowiedziała Dorian.-  Brązowe włosy, oczy i dość hałaśliwa.

- Nie kojarzę.- odpowiedziała i podeszła do szafy, zaczynając w niej grzebać.

- Molly.- Austin westchnął.- Wiem, że to ty.

- To nie ja.- odbruknęła.

- Twoje oczy.- podszedł do niej.- Uczyłaś moc, dzisiaj. Na kim?

- Nie wiem w sumie.- odpowiedziała.- Ponoć zabrała komuś chłopaka i przeliczała się z innym, więc dostała karę.

- Kto ci takie coś powiedział?- zapytał Cameron.

- Stejsi.- odpowiedziała.- Dała mi jej naszyjnik i powiedziała, żebym wysłała ją na kilka godzin do próżni.

- Jaki naszyjnik?- zapytałam.- Pokażesz go?

- Jasne.- odpowiedział, zaczynają grzebać na biurku. Przeszukała je dwa razy i odwróciła się do nas.- Nie ma go.

- Jak to nie ma?- Carlos podszedł do niej, ale on też nie znalazł nic na wzór naszyjnika.- Jak on wyglądał?

- Taki srebrny z...

- Z czerwonym smokiem?- dopytałam.

- Tak.- ucieszyła się, ale po chwili spoważniała.- Jak go nie mam niesprawdzę jej z powrotem.

- Co?!- krzyknęliśmy wszyscy jednocześnie.

- Moja moc tak działa.- odpowiedziała zdziwiona.- Nie mam jej rzeczy przez którą ja wysłałam to jej niesprawdzę z powrotem.

YYYYYYYYY

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro