!12!Lydia
Pokiwałam głową na boki widząc minę Ryan'a. Właśnie szliśmy na trening z wujkiem Thomas'em. Nie wiem co on ma w głowie, ale to słodkie.
Spojrzałam w bok i zmarszczyłem brwi. Czemu Leo i Cameron biegną do nas z przerażeniem na twarzach.
- Rebeka zniknęła.- wysapał mój brat, kiedy znaleźli się obok nas.Oparli ręce na kolana i dyszeli ciężko.- I właśnie dlatego uciekam z lekcji w-f.
- Jak to jej nie ma.- zapytałam zdziwiona.
-Była i jej nigdzie nie ma.- Leo odrzekł.- W domu, w szkole nie odbiera i nie odpisuje. Na lekcji też jej nie było. Zniknęła. Jak by wyparowała.
-To zagwosdka.-zagwizdał Ryan, a ja sztyrchnęłam go.- Wiem to poważna sprawa. Zbieramy resztę.
- Tak jest.- Leo mruknął i pobiegł w stronę szkoły.
- Nie no znowu?- jęknął Cam i odwrócił się jakoś biegnąc za niebieskookim.
- Idziemy. Dzisiaj przełożymy trening chyba.- mruknęłam pod nosem i złapałam chłopaka za rękę i pociągnęła w stronę domów.
Połowa z nas już skończyła lekcje, a połowa jeszcze siedzi w psychiatryku, więc trzeba trochę poszukać.
Nie minęło pół godziny, a wszyscy byliśmy u mnie w domu w salonie. Nie wiem jak, ale zgraliśmy się bardzo dobrze. Nawet Austin przyszedł w kocu na sobie, ale jest. Wygląda niebo lepiej niż ostatnio.
- Jak to Rebeka zniknęła?- zapytał zmartwiony Taylor.- Przecież w szkole ją widziałem.
- Ja właśnie też.- odpowiedział Leo. - Szła do Cameron'a przed pierwszą lekcją.
- Nie doszła.- odrzekł chłopka.- Nie widziałem jej dzisiaj w ogóle.
- Czekajcie.- Sam, który siedziała na oparciu kanapy, podniósł ręce do góry.- Chcecie powiedzieć, że nie wiecie gdzie jest Rebeka, tak?
- No o to chodzi w jej zaginieńciu.- Dorian wywrócił oczami zdenerwowany.
- A może po prostu z Isaak'iem tym jakimś tam jest?- zasugerował.
- Nie ma jej z nim.- Cameron wtrącił.- Pytałem się go jakieś o Reb pół godziny temu. Nie widział jej.
- To się robi coraz straszniejsze.- mruknął Austin, a ja zaprzeczać nie będę.
- Gdzie była jak zniknęła?- zapytałam.
- Staliśmy przy wyjściu.- Leo mruknął, patrząc na dywan pod stopami.- Gadaliśmy chwilę.
- Później poszła w stronę tych schodów, nie?- zapytał Sam.
- Tak.- odpowiedział.- Bo przy nich szedł Cam.
- A coś z otoczenia?- zapytałam.- Osoby? Głosy?
Wszyscy spojrzeliśmy na Cameron'a, czekając na jego reakcje. Biało włosy wywrócił oczami i wstał. Zaczął chodzić w tą i z powrotem.
- Rano, trzecie na górze.- mruknął.- Na dole miała w-f klasa chłopaków.- machnął ręką na nich.- Jednak klasa Lydi miała matematykę, a co za tym idzie była tam też Amanda i Stejsi. I mówił mi taki jeden z mojej klasy, że namówił jednego takiego do dziwnie rzeczy. Mi się nie podoba zbieg tej okoliczności. Bo ponoś pani blondynce się to podobało i to bardzo, a jak wiemy ona i Rebeka się nie lubią.Robrze dedukuje.
- Już wiem do kogo się iść pytać w szkole.- zaćwierkał Sam.
- Czyli niby Amanda coś jej zrobiła? - Taylor mruknął nie dowierzając.
- Wszyscy wiemy, że twoja dziewczyna nie lubi Rebeki.- mruknął Gabriel.- A po za tym kto może mieć taką moc.
- Reven.- mrukęłam i podniosła się z fotela.- Jej moc to ciemna magia. Jednak nie jest za bardzo posłuszna i nie ulega.
-Molly?- zasugerował Austin.
- Kto?- mruknął Cameron.
- Taka rudowłosa, zielone oczy.- blondyn mruknął cicho.- Jest bardziej pomijana, bo co miesiąc wyjeżdża do innej szkoły. Jej moc to umieszczenie osób w próżni.
- Ale w próżni się ginie, nie?- Ryan rzekł, drapiąc się po karku.- I jest tam lodowato.
- Nie w każdej.- odpowiedziałam.- Ale co do zimna się zgodzę. Gdzie możemy znaleść Molly?
- W akademiku powinna być.- odparł blondyn.
- To idziemy.- ożywił się Taylor.- Bo nam Rebeka zamarźnie.
Spojrzałam ukradkiem na swojego brata. Spojrzenie miał wbite w swoje ręce i nieodgadniony wyraz twarzy. Naprawdę mi go szkoda. Podoba mi się czarnowłosy, ale nie chce krzywdzić swojej przyjaciółki.
Wstaliśmy w idealnym momencie, co do salonu wszedł wujek Brett. Zmarszczył brwi i spojrzał po nas wszystkich.
- Nie wiem czy chcę wiedzieć.- odrzekł jednie.- Ja po cukier.
- W szufladzie po lewej.- mruknęłam.
- Dzięki.- skinął głową i na chwilę podszedł do Leo. Powiedział mu coś na ucho i poszedł.
Niebieskooki spłonął rumieńcem i schował twarz w dłoniach.
- Chodźmy już.- jęknął i sam wręcz wybiegł z domu.
Wzruszyłam ramionami na jego zachowanie i razem z resztą ruszyliśmy w stronę placówki szkoły. Czasami wujek Brett potrafi być bezpośredni.
- Pokój 201.- mruknął Austin i ruszył przodem.
Jego strój trochę mnie bawił, bo miał na sobie grube czerwone dresy, zieloną bluzę z kapturem i koc na ramionach. Jest to trochę śmieszne, ale on ma bardzo słabą odporność i to u niego norma.
Szliśmy przez labirynt korytarzy i naprawdę się pogubiłam. Byłam tu tylko raz, kiedy robiłam projekt z dziewczynami. Zgubiłam się i zamiast szykować się na fizykę, dziewczyny szukały mnie. Zresztą nieważne.
- Daleko jeszcze?- jęknął Gabriel.
- Kawałek.- odpowiedział Austin.
Przeszliśmy jeszcze dwa zakręty i blondyn zapukał do drzwi. Po chwili otworzyła je rudowłosa dziewczyna o jaskrawo zielonych oczach. Miała na sobie biały podkoszulek i znoszone już granatowe rurki. Spojrzała na nas dziwnym wzrokiem, ale skinęła głową żebyśmy weszli. Dość dziwny gest zważywszy na to, że nas nie zna.
- Czym zawdzięczam tą wizytę?- zapytała opierając się o ścianę.
- Szukamy przyjaciółki.- odpowiedziała Dorian.- Brązowe włosy, oczy i dość hałaśliwa.
- Nie kojarzę.- odpowiedziała i podeszła do szafy, zaczynając w niej grzebać.
- Molly.- Austin westchnął.- Wiem, że to ty.
- To nie ja.- odbruknęła.
- Twoje oczy.- podszedł do niej.- Uczyłaś moc, dzisiaj. Na kim?
- Nie wiem w sumie.- odpowiedziała.- Ponoć zabrała komuś chłopaka i przeliczała się z innym, więc dostała karę.
- Kto ci takie coś powiedział?- zapytał Cameron.
- Stejsi.- odpowiedziała.- Dała mi jej naszyjnik i powiedziała, żebym wysłała ją na kilka godzin do próżni.
- Jaki naszyjnik?- zapytałam.- Pokażesz go?
- Jasne.- odpowiedział, zaczynają grzebać na biurku. Przeszukała je dwa razy i odwróciła się do nas.- Nie ma go.
- Jak to nie ma?- Carlos podszedł do niej, ale on też nie znalazł nic na wzór naszyjnika.- Jak on wyglądał?
- Taki srebrny z...
- Z czerwonym smokiem?- dopytałam.
- Tak.- ucieszyła się, ale po chwili spoważniała.- Jak go nie mam niesprawdzę jej z powrotem.
- Co?!- krzyknęliśmy wszyscy jednocześnie.
- Moja moc tak działa.- odpowiedziała zdziwiona.- Nie mam jej rzeczy przez którą ja wysłałam to jej niesprawdzę z powrotem.
YYYYYYYYY
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro