Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

!10!Leo

Kiedy usłyszałem krzyk z korytarza, uśmiechnąłem się szeroko. Sam wparował do salonu jak burza. 

-Sam!-krzyknęli wszyscy, kiedy przytulili się do chłopaka. 

Spojrzałem na Dorian'a, który prychnął na niego, ale podał mu rękę i przywitał się. Ciemnowłosy spojrzał na mnie i uśmiechnął się czule. 

-Leo'ś.- rzekł i podszedł do mnie.- Wyrosłeś mały. 

-A ty niby nie?- mruknąłem i przytuliłem się do niego, kiedy rozłożył ramiona.

-Nie róbcie takich scen, bo nie wiem kogo mam shipować.-jęknął Carlos, a ja zaśmiałem się i odsunąłem od chłopaka. 

-Jeny wszyscy się zmieniliście.- mruknął i podrapał się po głowie.Sam również się zmienił i to mocno. Kiedy ostatni raz się widzieliśmy, był mojego wzrostu i podobnej figury do mnie. Teraz wzrostem dorównuje chyba Taylor'owi, jak nie jest od niego wyższy. Również widać jego dobrze zbudowane ramiona i w ogóle jego figura się zmieniła. Jest bardziej napakowany i przystojniejszy. - Lydia wypiękniała, Carlos urósł, a wy to chyba sterydy bierzecie. 

- Dziękuję.- jedyna dziewczyna uśmiechnęła się lekko.

-A gdzie reszta?- niebieskooki uśmiechnął się zdziwiony.- Austin? 

-Chory.- odrzekł Taylor. 

-Rebeka? 

-Odchorowuję kaca.- odrzekł Taylor. 

-Serio wczoraj przesadziliście z alko.- zaśmiał się i usiadł na kanapie, ciągnąc mnie na swoje kolana. 

Usiadłem na nim bokiem, a on objął mnie ręką w pasie. Zawsze z Sam'em byliśmy blisko. Tata Liam nawet pytał się, czy jesteśmy razem, ale mnie i ciemnowłosego łączy jedynie przyjaźń. Może zachowujemy się trochę jak para, ale nią nie jesteśmy. Po prostu lubimy swoją bliskość i mi to nie przeszkadza. Kocham go jak brata rodzonego. 

-Trochę.- odrzekł lekko zdziwiony Ryan.-  Na ile zostajesz?

-Nie wiem, ale z tego co mi ostatnio ojciec pierd...- urwał, kiedy szczypnąłem go w ramię.- Mówił mi, że niedługo nasza Lydia kochana ma 18, a ja nie mam prezentu, więc przyjechałem na sprawozdanie. 

-Jeszcze jest niecałe siedem miesięcy.- mruknął Dorian.

-Wiem, ale muszę też z wami zacząć ćwiczyć.- wywrócił oczami na jego słowa, a ja spojrzałem na niego. - Chociaż ojciec mnie nauczył tam trochę.

Jego jadowite spojrzenie było wbite w stół, a ręce co chwila ściskały jego miętolony telefon w ręce. Na moje oko zaraz go rozwali. Na bank. Nie wiem o co mu chodzi, że tak nagle stał się zły, aż tak nie lubi Sam'a? Później z nim o tym pogadam. 

Zapamiętać ojciec to wujek Markus, a tata to wujek Theo. Ja tam lubię obu, ale Sam'owi tak łatwiej po prostu mówić. 

-A gdzie wujkowie?- zapytał Cameron i wstał.

-U wujka Isak'a i Evan'a i tak mają dla was prezenty.- odpowiedział ze śmiechem. 

-To nara.- odrzekł chłopak i już go nie było, tak jak reszty po chwili. 

Oni na prezenty są chciwi jak psy na parówki. W sumie to ja też, ale wiem, że mi nigdzie nie ucieknie, tylko Cameron może mi go ukraść, chociaż ostatnio jest jakiś nie w sosie. 

 Spojrzałem na chłopaka i uśmiechnąłem się szeroko. 

-Co się tak patrzysz? Wiem przecież, że jestem przystojny.- puścił mi oczko i wstał, jednocześnie mnie z siebie ściągając.- Dorian mnie chyba nie lubi. 

-Nie przejmuj się.- machnąłem ręką.- Pogadam z nim. 

-Spoczko.- odrzekł i objął mnie w pasie, a potem zakręcił w okół mojej osi. 

Sam właśnie taki jest. Lubi być w centrum uwagi i lubi podrywać wszystkich w okół. Do nas już się przyzwyczaił i czasami też walnie taki zboczony tekst, ale to u niego normalność. Uwielbiam z nim spędzać czas, bo poświęca 100% uwagi mi jak jesteśmy sami. Nie ignoruję i nie krytykuje zachowania. Jeszcze Austin ma  nim taki sam kontakt jak ja. 

-Idziemy na zgromadzenie?- zapytał na co skinąłem głową. 

AUSTIN

Jęknąłem cicho i schowałem twarz w poduszce. Od kiedy Carlos i Dorian oblali mnie i Leo wodą, moje ciało bardzo na to źle reaguję do tej pory. Może i niebieskooki ma dobrą odporność, ale nie ja. Zawsze byłem chory z byle powodu.  Jak mnie lekko przewiało to natychmiast miałem zapalenie płuc, a teraz? Mam zapchane zatoki do takiego stopnia, że ledwo co oddycham, gorączka co chwile skacze, a do tego dreszcze. Nienawidzę tych kretynów. 

Bella w sumie mogła by mnie uleczyć, ale ma dopiero 7 lat, a ja wolę nie ryzykować. Uwielbiam tą małą, ale jeżeli chodzi o takie sprawy, to niech z dala ode mnie ją trzymają. 

-Austin?- tata Isak otworzył drzwi  do mojego pokoju i spojrzał na mnie.- Lepiej już? 

- Trochę.- powiedziałem szczerze w poduszkę. 

Na samym początku było strasznie. Teraz to jest zbawienie dla mnie. 

-To świetnie.- uśmiechnął się zmartwiony.- Markus i Theo przyjechali.

Natychmiast usiadłem na łóżku i spojrzałem na niego uradowany. Skoro oni są to znaczy, że Sam też jest! Uwielbiam go. Zawsze jest taki czuły i delikatny oraz troskliwy wobec mnie . Zawsze jak się widzimy robimy sobie maratony filmów. Nigdy horrory, ale anime czy fantaza jakoś przejdzie. 

-Są na dole jak chcesz się przywitać.- zaśmiał się tata z mojej reakcji.- I inni też już się zlecieli. 

Wstałem z łóżka natychmiast. Przywitał mnie lekki zawrót głowy, ale kit z tym. Mam na sobie moją piżamę w zielone kropki. Mimo, że wyglądam w niej dziecinnie to uwielbiam w niej chodzić. Do tego jeszcze narzuciłem sobie brązowy puchowy kc na ramiona. 

Razem z tatą znaleźliśmy się na dolę i szczerze spodziewałem się takiego widoku. Wszyscy byli u nas w domu. Zaczynając od wujków i cioć, kończąc na moich przyjaciołach i najmłodszej z nas,  Belli. 

Wszyscy siedzieli w salonie, a to na podłodze, a to na krzesłach. W ogóle takie zgromadzenie ludu dzisiaj u nas w domu nastało. 

-Austin.- usłyszałem z boku i pisnąłem uradowany. Sam podszedł do mnie szybko, a ja wręcz rzuciłem się na niego. Kurcze...Trochę się zmienił z postury, ale na lepsze oczywiście. Ręce zarzuciłem mu na szyję, kiedy obrócił się ze mną w około własnej osi. Stęskniłem się za nim. Nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz się widzieliśmy. Po chwili odstawił mnie na podłogę i przyjrzał mi się uważnie. 

-Nadal jesteś słodki.- stwierdził na co zarumieniłem się mocno. 

On zawsze mnie zawstydza. Co za wredny oszołom. 

-Miło mi cię znowu widzieć.- mruknąłem.

-Słodko.- usłyszałem i spojrzałem na wujka Markus'a .- A ty Austin nie jesteś chory przypadkiem? 

-Um no tak.- speszyłem się i odsunąłem od Sam'a na bezpieczną odległość, żeby go nie zarazić. 

-Nie panikuj.- wujek Theo wywrócił oczami i walnął swojego męża w ramię.- Chodź. Opoiwedźcie mi teraz co i jak z waszym planem. 

YYYYYYYYYY

SAM-17 lat- podrywacz 

(syn Theo i Markus'a)

moc wrodzona: portale przestrzenne

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro