Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

trouble [stripped]

i bet you kiss your knuckles right before they touch my cheek

Blondyn przekręcił się powoli na drugi bok spadając z łóżka i jęcząc przy tym przeciągle, jednak zamiast wstać z podłogi, on tylko sięgnął po kołdrę i przykrył się nią ponownie zwijając w kulkę.

- Zmarzniesz, księżniczko. - usłyszał nad sobą i postanowił leniwie uchylić powieki. Jeon siedział z nogami na biurku i telefonem w ręku przypatrując mu się z lekkim uśmiechem na ustach. Min mruknął tylko coś niezrozumiale i westchnął głośno.

- Yoongi-hyung, miałem cię obudzić o pią... Czemu on leży na podłodze? - zapytał Hoseok ogarniając wzrokiem mały pokoik starszego.

- Bo się sturlał z łóżka i chcę na nie z powrotem wejść. - rzucił od niechcenia Jeon.

- Zadzwonić do Song-noony?

Blondyn tylko kiwnął głową i jęknął cicho przewracając się na plecy. Wpatrywał się w sufit pokryty pojedynczymi napisami i przejechał dłonią po twarzy czekając aż rudzielec wyjdzie z pokoju. Podniósł się z podłogi i wrócił na łóżko znowu jęcząc w poduszkę by poniekąd zwrócić na siebie uwagę szatyna, który parskał co jakiś śmiechem stukając palcami o ekran telefonu.

- Ja pierdole... - mruknął w końcu krzywiąc się przez ból we wszystkich kościach.

- Co się dzieje? - szatyn odwrócił się w końcu w jego stronę odkładając urządzenie na biały blat biurka i podnosząc się z fotela by kucnąć obok łóżka i spleść palce z chłodną dłonią Yoongiego.

- Chyba jestem zmęczony.

- To znaczy? - przekrzywił głowę na bok, wolną ręką układając wyblakłe włosy chłopaka, tak by mógł widzieć jego ciemne oczy, a starszy wykorzystał to, by cmoknąć wnętrze jego dłoni i wtulić w nią policzek mrucząc przy tym cicho.

- Praca zaczyna mnie wykańczać. Zawsze przychodzi ten moment kiedy masz już dość i każdy, nawet najmniejszy ruch cię męczy, na przykład mruganie. Czujesz się jakbyś był chory, ale to tylko naturalny mechanizm obronny organizmu, by znaleźć ci pretekst do wzięcia wolnego. Mam dosyć tych całych operacji, karetki i nocnych dyżurów, po których nie mogę wrócić do siebie przez trzy dni. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że już za dwa tygodnie nas tu nie będzie... - mruknął przymykając przy tym oczy i przeciągając się powoli. Szatyn uśmiechnął się tylko na ten widok i mimowolnie jego wzrok zawędrował na wystające żebra starszego. Zmarszczył brwi mając wrażenie, że Yoongi znowu schudł. Przepracowywał się chcąc wynagrodzić ordynator swoje nagłe odejście, a jego zdrowie mocno na tym ucierpiało. Nie miał już tyle siły i energii, był wiecznie nie wyspany, przez co jego humor wahał się conajmniej jak u kobiety w ciąży, co odbijało się na Jeonie, który spędzał z nim najwięcej czasu. Poza tym, zdawało się, że niknie w oczach. Mało jadł, pił tylko zieloną herbatę albo kawę przez co jego wygląd drastycznie się zmienił w ciągu tych dwóch i pół miesiąca od kiedy oficjalnie zostali parą. Najbardziej młodszemu przeszkadzał fakt, że jego oczy straciły dawny blask. Były matowe i smutne, a jedynym światłem towarzyszącym jego ponurej postaci była rozżarzona końcówka papierosa, które palił jeszcze częściej niż przedtem.

- Lubię jak mówisz do mnie w ten sposób. - powiedział w końcu po zdecydowanie zbyt długiej ciszy.

- W jaki?

- Jak do pacjenta. Brzmisz wtedy tak dojrzale i... Inaczej. - chłopak spojrzał za okno zabierając rękę z jego twarzy i wstając z kucek. - Może jednak zostaniesz? Przecież lubisz swoją pracę i masz uczennicę, która cię uwielbia i widzi w tobie geniusza.

- Skąd możesz to wiedzieć?

- Rozmawiałem z Soo po tym jak odwiedziliśmy cię na dyżurze drugi raz i przyszedłem odwiedzić Binniego. Nie przemyślałem tej propozycji, Yoongi.

- Przestań. Powiedziałem ci, że pojadę bo byłem pewien, że tego chcę. Poza tym, będę mógł wrócić w każdej chwili.

- Ja chyba po prostu nie chcę żebyś czegokolwiek żałował, hyung. - powiedział cicho szatyn kładąc rękę na swoim karku i chyba po raz pierwszy od początku znajomości użył w stosunku do niego zwrotu grzecznościowego, który powinien stosować zamiast zwyczajowej "księżniczki", "kochania" czy też "gwiazdki". Blondyn podniósł się z łóżka i podszedł do chłopaka. Wtulił się w jego klatkę piersiową i przymknął oczy gładząc go delikatnie po plecach.

- Jungkookie, ja już żałuje. - westchnął cicho.

- Co?

- Żałuje każdej sekundy, którą z tobą spędziłem, dzieciaku. - poczułam jak mięśnie chłopaka napinają się trochę bardziej z każdym słowem, które wypowiadał, jednak musiał to w końcu powiedzieć. - Jadę tam z tobą, bo... Zakochałem się. W momencie, w którym pierwszy raz pocałowałeś mnie w rękę, kiedy pierwszy raz podałeś mi swojego papierosa, kiedy pozwoliłeś mi się na sobie położyć. Naprawdę chcę z tobą być, nie ważne co robisz. To będzie dla nas największa próba.

Jeon pogłaskał go tylko po głowie i ucałował w czubek szorstkich, blond włosów i przymknął oczy wzdychając głośno. Nie odezwał się ani słowem. Nie był w stanie nic powiedzieć. Chociaż w jego głowie cały czas brzęczały tylko dwa słowa.

~*~

No to dobrnęliśmy do końca prologu. Teraz czeka nas interluda, która będzie znacznie dłuższa.

Będzie się dużo działo, przygotujcie się na nowe postaci i więcej uroczych momentów.

Enjoy,
- Alex =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro