Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

coming down

i found god, i found him in a lover

Dziewczyna poprawiła po raz ostatni włosy i wyszła z łazienki obciągając niżej krótki, skórzany top, który kleił jej się do klatki piersiowej.

- Gotowa? - zapytał Taehyung przez słuchawkę, którą miała w uchu, ale jego głos wcale jej nie uspokoił.

- Nie, ale nie mam wyjścia. - przełknęła głośno ślinę stając przed drzwiami z naklejoną złotą gwiazdką.

- Jakby co, cały czas z tobą jestem i monitoruję sytuacje we wszystkich pokojach. Jeżeli coś pójdzie nie tak, powiedz hasło. Pamiętasz je?

- Tak. Żaba w maśle. - wywróciła oczami wyciągając drżącą dłoń do klamki i szybko dodała: - Kocham cię Tae.

- Wiem, ja ciebie też. Dasz radę Foxy. Wchodzisz.

Odetchnęła po raz ostatni i weszła do pokoju, w którym stała duża toaletka i skórzana kanapa, na której leżała dosyć wysoka blondynka o niebieskich oczach, wpatrzonych tępo w sufit. Przejechała uważnie wzrokiem po zgrabnym ciele tancerki i zmarszczyła brwi ciut zbyt długo przyglądając się ogromnym, sterczącym jak dwie bojki piersiom, przy których te jej wydawały się zaledwie nędznymi pryszczami.

- Hej, to ty jesteś Layla, prawda? - zapytała płynną angielszczyzną z udawanym, południowym akcentem.

- Coś ty za jedna? - blondyna podniosła się do siadu zwracając na nią swoje wielkie, pogardliwe oczy.

- Jestem Foxy. Przyszłam na okres próbny. Szef kazał mi przekazać, że dziś to ja zajmę się panem Parkerem. Musisz mi tylko powiedzieć, w którym pokoju czeka. - zatrzepotała sztucznymi rzęsami i uśmiechnęła się cwanie widząc jak na usta dziewczyny wpełza zadowolony grymas.

- Wiele próbowało, tylko kilku się udało. Parker jest mój i nie uwierzę, że szef pozwoliłby jakiejś płaskiej laluni się nim zajmować. - odparła tamta odrzucając swoje złote loki w tył i wstając z miejsca, by przejść do toaletki, jednak Hyuna skutecznie ją powstrzymała łapiąc za nadgarstki i przypierając do zimnej ściany.

- Nie rób problemów i gadaj gdzie czeka, a nie stanie ci się żadna krzywda. - powiedziała spokojnie ignorując drącego się do słuchawki Taehyunga.

- Bo co? Wydrapiesz mi oczy tymi śmiesznymi paznokietkami?

- Czy mogę ją już obezwładnić, Tae? - zapytała w końcu Kim.

- Czekaj, zapytam Killera. Okej, możesz.

- Dzięki.

Dziewczyna nie czekając zbyt długo podsunęła pod nos blondynki kawałek ciemnego materiału, który trzymała w kieszeni spodni i poczekała chwilę, aż jej oczy uciekły w tył czaszki, a ciało stało się bezwładne. Odciągnęła ją na kanapę i usiadła obok chwytając w dłonie telefon swojej ofiary.

- Gotowe, Tae. Dasz radę namierzyć jej telefon? - odezwała się Hyuna do słuchawki.

- Mam. iPhone, różowe złoto, no nie?

- Mhm.

- Dobra, to może chwilę potrwać. Swoją drogą nieźle dałaś sobie radę.

- Nie denerwuj mnie nawet, cała się trzęsę. - jej głos załamał się delikatnie zanim pociągnęła nosem i starła z policzka samotną łzę.

- Spokojnie, kochanie. Wszystko będzie dobrze, jak zawsze. Okej, Parker czeka już w pokoju dziewięćdziesiąt trzy na trzecim piętrze piwnicy. Jest z nim jeden z ochroniarzy, więc załóż maskę i uważaj. Pamiętasz plan?

- Tak. Muszę udawać, że zaczynam spektakl i w odpowiednim momencie podsunąć mu kieliszek z tym środkiem usypiającym. Potem tylko wytargać go na zewnątrz i wrzucić do furgonetki, w której będziesz na mnie czekał razem z Killerem.

- Dokładnie. Powodzenia kochanie.

- Ta. Powodzenia...

~*~

Hyuna już w windzie nasunęła na oczy czarną, skórzaną maskę i wyprostowała plecy jak najbardziej wypinając piersi do przodu. Szła w niezwykle przerysowany i sztuczny sposób, wysokie na piętnaście centymetrów obcasy na platformie stukały głucho o parkiet piwnicy, a spodnie z lakierowanego materiału skrzypiały żałośnie, gdy tylko jej uda się o siebie otarły. Wbrew wszystkiemu wcale nie uważała, że wyglądała seksownie, ani chociażby ładnie. Czuła się obrzydliwie. Jej skóra była naciągnięta przez sztywny materiał ubrań, paseczek wiązanych na kostce obcasów i maskę, która minimalnie ograniczała jej widzenie. Chciała już mieć to z głowy i móc przytulić się do Taehyunga, którego tak bardzo teraz potrzebowała. Kiedyś uważała, że mogłaby być tancerką dla dorosłych, była zafascynowana strojami, pewnością siebie i pieniędzmi, jednak Bang skutecznie wybił jej to z głowy przydzielając do formującego się oddziału pod dowództwem Kim Namjoona, a później Killera. Hyuna nie mogła narzekać na to jak była traktowana, poza tym, że całkowicie straciła kontakt z rodzicami. Jednak teraz miała nową rodzinę i stanowili ją wszyscy członkowie organizacji, którzy potem zwęzili się do Blondyny, Killera oraz Taehyunga. No właśnie. Taehyung.

- Tae?

- Tak, słońce?

- Boję się. Co jak coś pójdzie nie tak?

- Wszystko będzie tak jak ustaliliśmy. Jesteś w końcu Fox, najzwinniejsza i najbardziej przebiegła z nas wszystkich. - odpowiedział w słuchawce chłopak, a ruda od razu usłyszała w jego tonie szczery uśmiech, w którym się zakochała. - A teraz bierz się w garść i wchodź, czas nam się kończy. Bez odbioru.

Hyuna nacisnęła klamkę i weszła do małego przedsionka dzielącego ją od sceny, na której środku stała długa aż po sufit rura. Czuła unoszący się w powietrzu zapach cygarami słyszała przytłumione głosy dwóch rozmawiających ze sobą mężczyzn. Na stoliku obok stała taca z butelką bursztynowego alkoholu i kryształową szklanką. Ruda uchyliła korek i dolała do whisky odrobinę środka usypiającego, który cały czas ściskała w garści po wyjściu z garderoby Layli. Wzięła tacę w dłonie i wyszła zza kotary uśmiechając się chytrze do wysokiego, patykowatego mężczyzny stojącego przy fotelu oraz jego wielkiego ochroniarza, który wyszczerzył się parszywie na jej widok.

- Layla, byłaś u fryzjera? - zapytała wyższa z jej dzisiejszych ofiar biorąc w swoje długie palce jeden z jej loków i przysuwając się bliżej, by pocałować ją krótko. Dziewczyna z całej siły powstrzymała wtedy odruch wymiotny, czując jak wężowaty język mężczyzny wpełza do jej ust.

- Nie. Layla zachorowała i poprosiła mnie o zastępstwo. - wydusiła z siebie przechodząc do fotela i stawiając tacę z alkoholem na znajdującym się bok niego hebanowym stoliku. - Jestem Foxy i mam nadzieję, że wyjdzie pan zadowolony po moim spektaklu. - puściła mu oczko i nalała trunku do szklanki zachęcając go tym samym by usiadł i wziął od niej naczynie.

- Całujesz lepiej od niej, pytanie czy to samo można powiedzieć o twoim tańcu. - mruknął wyraźnie zaintrygowany Parker posyłając jej kolejny, pseudo-uwodzicielski uśmiech.

~*~

- Żaba w pierdolonym maśle, nie powtórzę tego trzeci raz, otwieraj ten furgon, bo dostaniesz w jaja! - krzyczała dziewczyna poprawiając bezwładne ciało biznesmena na swoich plecach. Drzwi czarnej furgonetki otworzyły się gwałtownie i stanął w nich wysoki chłopak ze zmierzwioną fryzurą i kwadratowym uśmiechem na ustach.

- Sorry, słuchałem nowego albumu-

- Mam to gdzieś, on mi się ślini na ramię i waży więcej niż wygląda, zabieraj go i wracamy do hotelu. Mam dość tej roboty, jak wrócimy do domu, to Bang dostanie w mordę za ten genialny plan. - wysyczała odwijając ramię biznesmena ze swojej szyi i przekazując go szarowłosemu, który ułożył go na tylnich siedzeniach i wyskoczył na zewnątrz samochodu od razu trzaskając drzwiami i łapiąc rudą za nadgarstek by przyciągnąć ją do siebie i mocno przytulić.

- Jestem z ciebie cholernie dumny, skarbie. Obiecuję, że już nigdy więcej nie będziesz robiła takich rzeczy. - wyszeptał czując jak jej ciało zaczyna się trząść. Pogładził ją po burzy rudych loków i odsunął od siebie by pocałować ją delikatnie i uśmiechnąć się w geście wsparcia.

- Jedźmy już do hotelu, jestem zmęczona, zraz się rozpłaczę, jeśli nie zobaczę łóżka. - mruknęła łapiąc jego twarz w dłonie i ponownie całując.

- Dobrze słońce, ale wstąpimy po drodze po Blondynę do klubu, dzwonił do mnie przed chwilą, że chyba za dużo wypił.

~*~

Siedzieli w jacuzzi na tarasie pijąc szampana i rozmawiając o swoim wcześniejszym życiu. Bo dla Yoongiego inne już nie staniało.

- Właśnie, a co z Hanbinem? - zapytał blondyn przypominając sobie o młodym chłopaku, który poderwał jego pomocnicę, kiedy przyszli do niego z Jungkookiem na ostry dyżur.

- Ostatnio przeglądając akta Banga, znalazłem raport z jego sekcji. - odparł Jeon przyciągając chłopaka bliżej siebie i całując go w czubek głowy.

- Oh... Co mu się stało? Chwila, czemu przeglądałeś akta Banga?

- Któryś z typów Nikiforova przyłapał go na szperania dla naszych i go zdjął. Nie powinno cię to interesować skarbie, dla twojego dobra.

- Oh. No dobra. To nie będę się tym interesował. Wiesz jak tęsknie za byciem lekarzem?

- Właśnie. Załatwiłem ci papiery. Jak tylko wrócimy z tego popieprzonego miasta, zaczniesz pracować w okolicznym szpitalu. Może nie jest to szczyt medycyny, ale potrzebują doświadczonych ludzi.

- Naprawdę?

- Tak. Dla pracowników jesteś Davidem Lee, urodziłeś się w Michigain i twoja matka jest Amerykanką z krwi i kości.

- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - krzyknął Min wspinając się na kolana szatyna i obejmując jego twarz dłońmi. - Dziękuję, Boże, Kook, dziękuję. Jesteś najcudowniejszym chłopakiem na świecie, nawet nie wiesz jak się cieszę! - objął go ramionami za szyję i pocałował w ucho śmiejąc się jak głupi.

- Czuję jak się cieszysz, ale mnie dusisz... - zaśmiał się Jungkook przesuwając dłońmi po jego talii i odsuwając go od siebie, by spojrzeć w błyszczące ze szczęścia oczy i zatonąć w nich całym sobą. - Kocham cię, księżniczko. - powiedział poważniejąc i przejeżdżając kciukiem po wilgotnym od pary wodnej policzku.

- Też cię kocham, Killer. - odpowiedział Yoongi i zbliżył się do niego, by pocałować go krótko i oprzeć czołem o jego czoło. - Cholernie cię kocham, Killer.

- Jezu, to tak urocze, że zaraz się porzygam... - rozległo się za nimi, a gdy się odwrócili, zobaczyli zgiętego wpół Jimina oraz skrzywioną Fox i śmiejącego się do rozpuku Aliena.

~*~

Siema!

Dostałam się do liceum, do którego chciałam, załatwiłam już wszystko co miałam do załatwienia w te wakacje, skończyłam warsztaty taneczne (nauczyłam się zajebistej choreografii w stylu drag queen i była najzajebistsza na świecie) i jestem wilna aż do września!

Przepraszam, że mnie nie ma tak często jak kiedyś, ale nie jestem w stanie dojść do składu ze swoim telefonem i nie mam piosenek Halsey, a słuchanie z YT jest niewygodne jak cholera. Ja wiem, że to takie chujowe tłumaczenie, ale no...

Przepraszam.

Enjoy,
- Alex =^.^=

PS: rozdział z ogromną dedykacją dla Sugar_bby , trochę przed 13 lipca słońce, ale bałam się nie jeśli teraz nie zrobię, to nie zrobię w ogóle ❤️❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro