colors
you're ripped at every edge, but you're a masterpiece
Blondyn próbował dobudzić go już od dłuższej chwili, jednak wciąż bez skutku. Chłopak przekręcił się tylko na plecy i jęknął cicho machając ręką dookoła i odpychając w końcu od siebie jego twarz. Starszy zaśmiał się cicho i powrócił do poprzedniej pozycji łapiąc dłoń Jeona w palce i całując po kolei wszystkie zagojone już kostki.
- Wstawaj Jungkookie... - mruknął melodyjnie zbliżając się do jego ucha i całując delikatnie miejsce tuż za nim.
- Uh, chodź do mnie jeszcze na chwilę... - zarządał w końcu młodszy podciągając rękę do góry i zmuszając blondyna, by wykonał jego polecenie.
Mężczyzna posłusznie wpełzł na łóżko omijając jego sylwetkę i ułożył się na plecach obok niego obracając twarz w jego kierunku i uśmiechając się do siebie. Jego chłopak dalej miał zamknięte oczy i poruszał ustami bezgłośnie. Gdyby go nie znał, pomyślałby, że się modli.
- No ale przytul się no. - dodał nagle szatyn podnosząc ręce ze swojego brzucha i robiąc miejsce dla roześmianego Mina, który posłusznie przysunął się bliżej przylegając klatką piersiową do jego boku, wsuwając nogę między jego nogi i przerzucając ramię przez talię. Wcisnął policzek w jego gorącą skórę i na chwilę wyłączył się całkowicie tonąc w tym dziwnym cieple.
Przez okno do pokoju wysuwały się blade promienie styczniowego słońca, rzucając sztuczny poblask na skórę chłopaka, która wydawała się już nie być tak złota jak jeszcze miesiąc temu. Chciał teraz być tuż przy nim, nie oddzielony grubą warstwą swojego welurowego swetra w kolorze łososia wpadającego w brzoskwinię, jednak nie chciał się podnosić, by go zdjąć, wiedział bowiem, że nie ułoży się drugi raz tak dobrze. Ułożył usta w dziubek i delikatnie cmoknąłem skórę tuż pod nimi. Jungkook gładził go po włosach wplatając w nie palce, głaszcząc je pod włos albo przyciskając do czaszki.
- Budź się Jungkookie... - mruknął ponownie starszy całując go kilka razy po obojczyku i szyi, a on sam prawie jęknął przez tak delikatne czułości.
- Ale ja nie chcę... Tu mi jest dobrze. - wymamrotał przekręcając się na bok i ukrywając chłopaka w swoim ciasnym uścisku. Leżeli tak przez chwilę, Jungkook starając złapać się jeszcze chodź na chwilę odbiegające od niego resztki snu, a Min po prostu słuchając jego spokojnego serca i kuląc się bardziej korzystając z tej zaskakująco przyjemnej niewoli. Przygryzł wargę, gdy w końcu dotarł do niego zapach skóry szatyna i powstrzymał się przed polizaniem małego fragmentu znajdującego się tuż przed jego oczami. Zamiast tego gładził opuszkami palców talię młodego i czekał na jego dalsze słowa albo ruchy.
- Jungkook? - ktoś otworzył drzwi, jednak Yoongi nie podniósł głowy, by sprawdzić kto dokładnie, tylko skulił się bardziej zaciskając palce na prześcieradle.
- Hmm? - mruknął chłopak, nie chcąc pokazać, że jest w łóżku z kimś jeszcze.
- Śpisz?
- A czy gdybym spał, to bym ci odpowiedział, Yongguk? - warknął odchylając trochę głowę w jego stronę, a mężczyzna zaśmiał się krótko.
- Poczekam w salonie.
Gdy usłyszeli zamykane drzwi, Yoongi podniósł się na łokciach i spojrzał w zaspane oczy Jungkooka.
- Kto to był?
- Mój szef.
~*~
Yoongi siedział na brzegu basenu razem z Fox i udawał, że czyta książkę, tak naprawdę jednym uchem słuchając rozmowy toczącej się przy stoliku kilka metrów dalej.
- Z twojego raportu wynika, że... w zasadzie nic z niego nie wynika. - zawyrokował brunet odgarniając kruczoczarne włosy do tyłu i zerkając krótko w stronę Jimina, który dołączył do pary siedzącej przy basenie.
- Wynika z niego to, że zabiłem wyznaczony cel, sunbae. - mruknął szatyn poprawiając się nerwowo na krześle i bawiąc sygnetem na serdecznym palcu.
- Ale nie napisałeś jak, co tam znalazłeś, ani dlaczego na prawie trzy miesiące musiałem wyłączyć cię z jakichkolwiek misji. - Yongguk podniósł lekko głos, tak, że końcówkę zdania bez problemu usłyszał Taehyung przez otwarte okno kuchenne. Mężczyzna wpatrywał się w Jeona próbując spojrzeć mu w oczy, jednak chłopak usilnie uciekał przed jego spojrzeniem chowając się za ciemnymi włosami.
- Nie znalazłem nic, okej? Uciekłem stamtąd najszybciej jak mogłem, cały we krwi swojej, jego i Bóg raczy wiedzieć czyjej jeszcze. - warknął szatyn gwałtownie podnosząc głowę by napotkać srogie spojrzenie szefa. - Byłem rozkojarzony, myślałem o tym, że stałem się taki jak on... - dodał po chwili szeptem, kuląc się na swoim miejscu.
Bang przez chwilę wpatrywał się w przestrzeń gdzieś ponad ramieniem podwładnego przekręcając w palcach długopis. Yoongi przyglądał się jak powoli drapie się po pokrytej tatuażami klatce piersiowej, zaciskając usta i wyraźnie zastanawiając się co z tym wszystkim zrobić.
Jego twarz za łatwo zdradza emocje, jak to w ogóle możliwe, że jest szefem gangu i mordercą? - zastanawiał się kontrolnie przekręcając kartkę w książce, by nie wyglądać podejrzanie.
- Chcesz usłyszeć prawdę czy kłamstwo? - zapytał w końcu, a Hyuna uniosła głowę znad swojego telefonu słysząc te słowa.
- Nie zadawaj mi takich pytań, sunbae... - mruknął zrozpaczony Jeon rozwalając się na krześle w wygodniejszy sposób. Opierał łokieć o podłokietnik, a drugie ramię przewiesił swobodnie przez oparcie.
- Dobrze, w takim razie najpierw kłamstwo, potem prawda. - szatyn skinął głową na zgodę i znowu zaczął bawić się sygnetem. - Zwalniam cię. - Jeon uniósł gwałtownie głowę, jednak dostrzegł na ustach mężczyzny nikły uśmiech. - A teraz prawda. Zawiodłeś mnie. Nawet bardzo. To pierwsza misja, którą spieprzyłeś dzieciaku. Twoim następnym zadaniem będzie pojechanie tam z Yoongim i przeszukanie całego miejsca. Potem masz go do mnie przywieźć i wrócić do domu. Sam. Oddam go jak już wszystkiego się dowiem, a ty nie będziesz go rozpraszał. Rozumiemy się?
- Ale po co wam Yoongi? - zapytał chłopak znowu zmieniając pozycję.
- Nie twój interes.
- Chuja prawda. Nie zepsujecie mi go. Nie zgadzam się. Mogę go nawet odwieźć na lotnisko i wysłać z powrotem do Seulu, ale nie dawajcie mu broni i nie każcie zabijać. - wypluł chłopak szeptem wbijając paznokcie w miękkie drewno blatu.
Yongguk nie odpowiedział nic, tylko uśmiechnął się dziwacznie i bez słowa wstał ze swojego miejsca i zdjął czarną koszulkę oraz dżinsy, by wskoczyć do basenu i ochlapać wszystkich dookoła. Gdy wynurzył się z wody, skrzyżował spojrzenia z Yoongim, który zmarszczył brwi dostrzegając w jego oczach dziwny błysk, którego być może wcale nie chciał widzieć.
~*~
Yongguk został u nich aż do kolacji, dopiero późnym wieczorem oznajmiając, że wraca do żony.
Wszyscy poza Taehyungiem odetchnęli z ulgą, jedynie on wyszedł przed dom pożegnać szefa. Stał na werandzie z rękami w kieszeniach i patrzył jak ciężkie kroki mężczyzny wzbijają w górę tumany czerwonego kurzu.
- Sunbae? - powiedział w końcu, gdy czarnowłosy był już przy swoim samochodzie.
- Tak?
W ciemności nocy chłopak dostrzegał tylko białka jego oczu i maleńkie kawałki skóry przebijające spomiędzy tatuaży ciasno oplatających jego klatkę piersiową. Wyglądał jak dziwna wycinanka albo witraż.
- Rozmawiałeś z Blondyną? - spytał patrząc mu prosto w oczy jak miał w zwyczaju.
- Nie, a dlaczego miałbym?
- On... Nie znosi tego zbyt dobrze.
- Czego konkretnie?
- Yoongiego.
Mężczyzna uniósł do góry ciemną brew i oparł łokieć na otwartych drzwiach auta.
- Nie dziwi mnie to zbyt szczególnie, Tae. Nikt nie znosi go dobrze, nawet Jungkook.
- Wiem, ale wiesz, że Jimin i Killer sypiali ze sobą... Oni się unikają. Nie są w stanie razem pracować. Zwłaszcza po tym jak... - podrapał się po wardze zerkając niepewnie na mężczyznę. - Po tym jak Kook go uderzył. Na naszych oczach. Tak po prostu dał mu z liścia.
- Dlaczego nie powiedzieliście mi o tym wcześniej? - zapytał Bang marszcząc brwi dosyć zaskoczony.
- Nie wiem, myśleliśmy, że im przejdzie, czy coś... Mieli różne jazdy w przeszłości.
- Mhm, rozumiem. Dziękuję, że mi o tym mówisz, Tae. - położył mu rękę na ramieniu i minimalnie się uśmiechnął. - A teraz wracaj do reszty i... mów mi o wszystkim. Pisz do mojej Rose i używaj szyfru. Dbajcie o siebie dzieciaki, jesteście najlepszym co w życiu miałem. - powiedział szybko i wsiadł do czarnego Porshe nawet nie dając Alienowi czasu na reakcję.
~*~
- Jungkook? - zapytał Yoongi opierając się na jego klatce piersiowej z nogami przewieszonymi przez oparcie ławeczki.
- Tak, księżniczko? - mruknął wypuszczając z płuc gesty kłąb dymu i podając papierosa starszemu.
- Pamiętasz co mówiłeś tamtego wieczoru?
- Ale którego, skarbie było ich dużo... - Min słyszał w jego głosie uśmiech, jednak zamiast go odwzajemnić, wywrócił tylko oczami.
- Kiedy powiedziałeś mi co się stało.
Szatyn zmarszczył brwi sięgając dłonią do włosów mężczyzny i zaczął bawić się jednym z dłuższych kosmyków. Nie pamiętał nic z tego wieczoru, poza tym, że kochali się potem wyjątkowo namiętnie.
- Nie pamiętam, przykro mi. - powiedział powoli czując jak drobne ciało mężczyzny spina się lekko.
- Powiedziałeś wtedy, że mnie kochasz.
- Tak?
- Mhm.
- Oh.
- Jungkook, co ty w ogóle do mnie czujesz? - zapytał gasząc papierosa i siadając tak, by mógł patrzeć mu w oczy. Chłopak przejechał palcami po jego policzku, jednak Yoongi zdążył uchylić się przed pocałunkiem, pomimo tego jak bardzo go pragnął. Milczenie ze strony drugiego trwało stanowczo zbyt dlugo, jak na gust Mina, dlatego odwrócił głowę w bok i pozwolił sobie westchnąć cicho. - Rozumiem. - pociągnął nosem i zaczął wstawać otrzepując uda z niewidzialnych w ciemności paproszków. - Może ja w takim razie kupię bilet i no nie wiem, może wrócę do domu. To nie ma sensu.
Naciskał już klamkę, gotów wejść do domku, gdy Jeon złapał go mocno za nadgarstek przytrzymując blisko siebie i zmuszając do patrzenia mu w oczy.
- Nie o to... Nie jestem w takie rzeczy, okej? Nigdy nikogo nie kochałem i nie wiem jak to jest, boję się powiedzieć tych słów, chociaż wiem, jak bardzo chciałbyś je usłyszeć. Na pewno nie jesteś mi obojętny. Jesteś bardzo... - zatrzymał się szukają odpowiednich słów i zaciskając usta w cienką linię. - Jesteś kurewsko ważny, Yoongi. Nie chcę żebyś wracał. Potrzebuje cię obok. Załatwię ci pracę, dopilnuję żebyś był bezpieczny i żeby Bang ani nikt inny z organizacji nawet nie próbował się do ciebie dobierać, ale nie zostawiaj mnie.
A Yoongi mógł tylko wtulić policzek w jego ciepły tors i westchnąć głęboko zaciskając palce na materiale jego koszulki. Szatyn od razu mocno go objął jedną rękę kładąc na dole pleców, a drugą gładząc zniszczone włosy. Młodszy zacisnął powieki całując go w czubek głowy i odsuwając od siebie, by podnieść jego podbródek dwoma palcami i spojrzeć mu w oczy, w których widział resztki cudem wstrzymanych łez oraz wszystkie gwiazdy, które świeciły wyjątkowo mocno.
- Kocham cię, Yoongi hyung. - powiedział bardzo cicho po długim namyśle i bardzo powoli, ważąc każdą sylabę wypowiedzianego zdania.
Mężczyzna uniósł się delikatnie na palcach i pocałował go lekko, tak jak Jungkook lubił najbardziej.
- Też cię kocham, Jungkookie, nawet nie wiesz jak bardzo. - wyszeptał wsuwając palce w jego włosy i ponownie łącząc z nim usta.
~*~
Elo bęc, znowu 1700 słów na raz, w drodze na zieloną szkołę...
Enjoy,
- Alex =^.^=
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro