Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

castle

i'm headed straight for the castle

- BLONDYNA! - krzyknął szatyn zostawiając pół żywego Yoongiego wraz z ich bagażami i rzucił się na niskiego blondyna z różowymi polikami w okularach przeciw słonecznych. Przytulił go mocno, a starszy tylko mrugał szybko nie do końca wiedząc co się dzieje dookoła. Chwycił jednak za rączki walizek i ruszył w stronę dwóch tulących się do siebie chłopców. Odchrząknął cicho gdy znalazł się obok nich czekając, aż jego chłopak łaskawie wyjaśni co się dzieje.

- A więc, Yoongi, to jest...

- Park Jimin, ale wszyscy mówią na mnie Blondyna. - uśmiechnął się chłopak wyciągając dłoń do Mina, a jego oczy zamieniły się w małe szparki. - Ty musisz być tym słynnym doktorem, który zawładnął sercem naszego Jungkooka, prawda?

- Ta, chyba na to wychodzi. - uścisnął niepewnie jego rękę. - Min Yoongi, miło cię poznać. - uśmiechnął się trochę krzywo przez zmęczenie.

- Okej, skoro formalności mamy za sobą, to może pójdziemy już do auta, hm? Jesteśmy zmęczeni podróżą, zmianą czasu i takie tam... - mruknął Jungkook obejmując Yoongiego ramieniem i cmokając w skroń.

- No pewnie, dajcie mi swoje walizki, chętnie je dla was poprowadzę. - powiedział Park i ponownie się uśmiechnął.

Wirując między postawionymi na parkingu samochodami, Min myślał, że się roztopi. W Seulu owszem, bywało gorąco, ale to nigdy nie przypominało tego suchego skwaru unoszącego się drżąco nad ziemią i oblepiając ze wszystkich stron jego skórę potem. Blondyna wrzucił wszystkie bagaże do bagażnika dużego Land Rovera i wsiadł do środka czekając aż jego towarzysze wrzucą do środka torby podręczne i samych siebie.

- Możesz się zdrzemnąć, księżniczko, mamy trzy godziny drogi do domu. - szepnął Jungkook przysuwając usta do twarzy blondyna opartej na jego ramieniu i ponownie pocałował go lekko w skroń. Starszy tylko pokiwał głową i ułożył się wygodniej na ciele swojego chłopaka powoli odpływając do krainy Morfeusza.

~*~

- Boże, jak pięknie... - westchnął opierając się plecami o drzwi samochodu i z wdzięcznością przyjmując kubek mrożonej kawy od Jimina. Wpatrywali się we trzech w zachodzące za górami słońce i malinowe niebo robiąc przystanek na małej stacji benzynowej przy drodze.

- Cóż, witamy w Teksasie. - powiedział z uśmiechem Jungkook mocniej zaciskając dłoń na biodrze swojego chłopaka i wdychając tak dobrze znany zapach gorącego powietrza i przepalonej ziemi. - Mam nadzieję, że ci się tu spodoba.

- Już mi się podoba. - odpowiedział z uśmiechem i odwrócił się przodem do niego, by ułożyć rękę na jego szyi i przyciągnąć do krótkiego pocałunku, który szatyn oddał bez wahania.

- No, gołąbeczki, pora ruszać dalej, bo Alien i Fox pewnie odchodzą od zmysłów, czemu nas tak długo nie ma. - odezwał się w końcu Park, jednak jego uwaga wcale nie zepsuła tej magicznej chwili. Yoongi jeszcze raz postanowił posmakować ust młodszego, słodkich od waniliowej kawy, którą pili i czule pogłaskał go po policzku wsiadając z powrotem do chłodnego wnętrza auta.

~*~

- WITAJ W DOMU KILLER! - krzyknęli gdy tylko usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi. Szatyn zaśmiał się cicho i podszedł do przyjaciół by ich objąć.

- Jak dobrze, że wróciłeś. - powiedziała rudowłosa dziewczyna stając na palcach by dać mu buziaka w policzek.

- Byłem bliski wsadzenia jej noża pod żebra jakieś dziesięć razy. Tylko dzisiaj. - odezwał się szarowłosy chłopak z grymasem na twarzy.

- Jest aż tak źle?

- Przecież ją znasz...

- Słuchaj, może od dawna jej nie po...

- Okej, zakończmy, to tutaj - wtrącił się Jimin zerkając na zmieszanego Mina, który dalej stał w progu i nie wiedział do końca co ma ze sobą zrobić. - Killer, może przedstawisz reszcie naszego gościa?

- Ah tak, przepraszam. Chodź do nas, oni nie gryzą. - uśmiechnął się lekko wyciągając rękę w stronę starszego i przyciągając go do siebie.

- O wow, ty serio przywiozłeś kogoś ze sobą. Myśleliśmy, że w końcu przejrzeliście z Blondyną na oczy i to, że kogoś masz to tylko żart. - odezwała się ruda przekrzywiając głowę na bok i oceniając postać drugiego blondyna w pomieszczeniu.

- Poznajcie mojego chłopaka, Min Yoongiego. - odpowiedział na to Jeon, chcąc zakończyć jakąkolwiek dyskusje zanim jeszcze się zaczęła. Mężczyzna wyciągnął bladą dłoń w stronę nieznajomych robiąc krok do przodu i odsuwając się od Kooka.

- Kim Hyuna, ale wolę Fox.

- Min Yoongi.

- Kim Taehyung, Alien.

- Min Yoongi.

- Jejku, jakie masz gładkie ręce! - krzyknął szarowłosy nie puszczając dłoni starszego.

- Dziękuje?

- Tae, zostaw go, nie widzisz, że jest zestresowany? - powiedziała Hyuna uderzając chłopaka w przedramię i zmuszając do puszczenia Mina wolno.

- To może, ja oprowadzę Yoongiego po domu. - mruknął Jeon nagle żałując, że przywiózł go tu ze sobą.

Domek był dosyć mały, jednak znajdowały się tu dwie łazienki, kuchnia, salon i trzy sypialnie. Ta należąca do Jeona była najładniejsza i Yoongi poczuł się w niej najbardziej komfortowo. Blondyn usiadł na brzegu materaca i westchnął głęboko.

- Co się dzieje, kochanie? - zapytał Jeon siadając obok i obejmując go ramieniem.

- Nic, po prostu jestem zmęczony.

- Widzę, że chodzi o coś więcej.

- Czuję się tu jak nieproszony gość. Sposób w jaki Hyuna na mnie patrzyła i to jak Taehyung uścisnął moją rękę... Może to jednak był głupi pomysł?

- Daj im czas. Nie są przyzwyczajeni do obecności kogoś nowego, a poza tym, to dosyć specyficzni ludzie. Wszystko będzie dobrze, hm?

- Skoro tak mówisz... Jungkookie?

- Tak, księżniczko?

- Kocham cię. - powiedział blondyn wtulając policzek w ramię młodszego.

- Wiem, Yoongi, wiem. - szatyn podniósł do góry jego podbródek i pocałował delikatnie gładząc kciukiem gładką skórę policzka. - Chcesz się przespać, czy jesteś głodny?

- Zdecydowanie jestem głodny.

- W takim razie, chodź. Blondyna mówił, że Taehyung pichcił cały dzień...

~*~

Siedzieli przy stole w ogrodzie śmiejąc się i rozmawiając o tym jak się poznali. Yoongi popijał powoli czerwone wino z dużego kieliszka słuchając uważnie historii z perspektywy Hyuny i śmiał się co jakiś czas mocno trzymając rękę Jeona. Cały czas myślał o tym, czy na pewno dobrze zdobił. Jakby nie patrzeć wpieprzył się z buciorami w sam środek tej grupy, tak naprawdę nieproszony. Wszyscy cieszyli się z powrotu szatyna, jednak Min miał wrażenie, że jego pojawienie się w jakiś sposób zabierało im cząstkę tej radości.

Zasypiał tej nocy tuląc się mocno do klatki piersiowej Jungkooka i oddychając ciężkim, gorącym powietrzem. Bał się jutra, by wszystko nie rozpłynęło się jak fata-morgana, a on nie obudził się w swoim maleńkim pokoju. Z całych sił chciał się dostosować do życia, którym żył ten dalej tajemniczy i nieodgadniony chłopak. Chciał poświecić kawałek siebie, by go uszczęśliwić. Wiedział, że w końcu i on zacznie znajdować pozytywy w tym wszystkim. Pokochał go z całych sił i tak chciał być pokochany. A póki co, wkraczał powoli na nieznany, niebezpieczny teren, bojąc się odezwać i trzymając kurczowo dłoń Jungkooka.

~*~

Zjebałam

Enjoy,
- Alex =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro