Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23.

Dzisiaj trochę dużej niż zwykle i mam nadzieję, że będzie się podobać, mimo że jest odskoczenie od Yoongiego i Jimina. Hope you enjoy~ SJ

*Taehyung's POV*

W pewnym momencie na scenie pojawił się on. Zawołał coś do Yoongiego, który zaskoczony się odwrócił w jego kierunku, po czym się uśmiechnął. Przybili sobie piątki i zaczęli między sobą rozmawiać. Wyłapałem tylko "Pokażmy im jak to się robi w Daegu", bo stałem za daleko, nawet na scenie mnie nie było, więc cudem chyba te słowa usłyszałem w tej wrzawie. Kiedy skończyli, Yoon pokazał typkowi za konsoletą, że może znów puścić muzykę.

Joon zaczął rapować, wszyscy buczeli i krzyczeli, a nasza ekipa podśmiewała się, pokazując Minowi, że przegra, na co ten tylko chichotał. Kiedy Suga dostał znak, że teraz on, zaczął powoli wypowiadać rymy, pokazując, ze nie da się tak łatwo sprowokować Kimowi. Blondyn przerwał rudzielcowi, a co został okropnie zbuczany, a DJ odłączył mu na chwilę mikrofon, pytając czy w Seulu uczą nas kultury osobistej. Yoon pokazał mu, że ma dać spokój i puścić muzykę dalej, co ten zrobił. Ta kluska ma tutaj posłuszeństwo niczym ja i Park w szkole.

Kiedy raperzy skończyli się popisywać na środek wyszli tancerze, w tym on. Muszę dowiedzieć się kto to jest. Jego ruchy tak dobrze pasowały do muzyki jakby była ona wybrana specjalnie dla niego. Patrzyłem na niego jak zahipnotyzowany. Ten chłopak tańczył nawet twarzą, jego mimika, pewność jego ruchów. Wiedział, że wygra i pokazywał to swoim przeciwnikom. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak dobrze wygląda, kiedy wykonywał poszczególne ruchy.

Nie zwracałem uwagi już na nic innego, w mojej głowie był tylko on. Nie zwracałem już nawet uwagi na to jak idzie moim przyjaciołom. Czy to jest miłość od pierwszego wejrzenia? Jeśli tak, to nie chcę jej przeżywać. W ogóle nie chcę przeżywać miłości, a co dopiero takiej. Kim Taehyung nie może być zakochany i koniec, kropka.

Ale jak na niego patrzę to mam ochotę się na niego rzucić i nigdy nie puszczać. O matko, teraz będę przeżywać to jaki jest doskonały z wyglądu. A jak okaże się jakimś kujonem? Albo niedojebem mózgowym? Nie, patrząc na to jak jest ubrany i z jaką pewnością siebie patrzy na moich przyjaciół i jak się porusza stwierdzam, że to nie jest możliwe, aby taki był. Na pewno nie. Muszę do niego podjeść i zagadać. Dowiedzieć się kto to.

A jak nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Jeżeli stwierdzi, że jestem frajerem? Albo nie wiem, powiem coś głupiego? O Boże, zaczynam mówić jak jakaś głupia pizda. Od kiedy ja się boję odezwać? O ja pierdolę, jeszcze z nim nie rozmawiałem, a już mięknę. Co jest ze mną nie tak?

W końcu zszedł ze sceny, chyba moje ekipa przegrała. Nie wiem, byłem myślami przy tym ósmym cudzie świata, a jego tyłek to chyba dziewiąty. Zluzuj Tae, wdech i wydech. Pogadasz z nim, będzie spoko, może nawet się polubicie. Cholera! Zgubiłem go, gdzie on jest?

Gorączkowo zacząłem skanować tłum przede mną wzrokiem, do momentu aż nie znalazłem czerwonowłosego chłopaka. Od razu ruszyłem w jego stronę, jednak gdy zobaczyłem, że z kimś rozmawia zrobiłem piękny, taktyczny odwrót. Brawo, Taehyung, ty pipo. Weź się w garść do kurwy nędzy, zepnij tyłek i hajda. Odetchnąłem i zrobiłem jeszcze jedno podejście, tym razem o dziwo udane.

Spojrzał się na mnie i uśmiechnął, chyba czekając aż się odezwę. O kurwa, kurwa, kurwa, chcę oglądać ten uśmiech do końca moich dni. Nie wyglądał już tak jak na scenie. Nie miał "bitch face", tylko uroczy uśmiech, a oczami normalnie wypływała radość i szczęście. Wyglądał jak takie... Słoneczko.

- Cześć. - odezwał się do mnie po chwili, w ciągu której patrzyłem na niego jak jakiś idiota.

- Hej. - uśmiechnąłem się delikatnie, a na policzkach poczułem rosnące ciepło. To jest nie możliwe, ja nie mogę się rumienić! - Jestem Taehyung, ale czasem mówią V.

- Hoseok, ale znajomi mówią Hope. - uśmiechnął się szerzej, zapewne przez to, że dostrzegł jaki kolor przybrały moje policzki gdy się odezwał.

- Dlaczego tak? - spojrzałem na niego, nie bardzo wiedząc co powiedzieć, a nie chciałem jeszcze kończyć tej rozmowy.

- Bo zawsze niosę ze sobą nadzieję i szczęście. - zaśmiał się, pokazując na swój uśmiech. - A dlaczego V?

- Od "victory", bo zawsze umiem wszystko załatwić po swojej myśli, czyli wygrywam. - chyba jednak nie wszystko. - Uśmiechaj się do mnie całe życie.

No gorszego tekstu na tą chwilę rzucić nie mogłem. Co on teraz sobie o mnie pomyśli? Teraz będę chodził rozdrażniony przez miesiąc, bo zrobiłem z siebie debila przed moim ósmym cudem świata.

- Bardzo chętnie. - odpowiedział śmiejąc się. O boże, czyli jest szansa, że się ze mną spotka! - Wiesz, nigdy cię tu nie widziałem, skąd jesteś?

- Przyjechałem z Seulu. Chodzę do szkoły z Yoongim. Właściwie to mieliście stracie z moją ekipą. - podrapałem się po karku.

Ogarnij się Taehyung, bo zachowujesz się jak zawstydzona nastolatka, a tak być nie powinno! Sam siebie nie poznaję.

- Oh... To dobrze, że nie występowałeś z nimi, bo chyba bym tak dobrze nie zatańczył.

Czy on mnie w tym momencie podrywa? Jego uśmiech zmienił się z tego uroczego na bardziej uwodzicielski. Nie spuszczał ze mnie wzroku, a cała jego postawa przypominała bardziej tą ze sceny. W tym momencie modliłem się tylko, żebym nie wyjechał z tekstem w stylu "dla Ciebie mogę być na dole", bo chyba bym poszedł kopać sobie grób i stracił cały szacunek jaki mam do samego siebie.

Hoseok objął mnie ramieniem i przyciągnął do swojego boku, jednocześnie poprawiając włosy i spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmiechem.

- Będziesz jeszcze jutro w mieście?

- Tak. - pokiwałem głową. - A dlaczego pytasz?

Co to za głupie pytanie? "A dlaczego pytasz?", no debil, po prostu debil.  Skoro się pyta, to znaczy, że czegoś chce. Jezus Maria, a jak on chce się ze mną spotkać?

- Wiesz, w sumie nie mam co jutro robić. Może chciałbyś gdzieś ze mną wyskoczyć? Pokazał bym ci trochę miasto, poznalibyśmy się trochę.

- Bardzo chętnie w sumie. - uśmiechnąłem się, a w duchu krzyczałem jak te nastolatki w amerykańskich filmach, kiedy umówi się z nimi ten chłopak, który im się podoba. To zdecydowanie do mnie nie podobne i nie podoba mi się takie zachowanie z mojej strony.

Nagle ręka chłopaka zniknęła z mojego ciała, a po chwili wsunęła się do mojej tylnej kieszeni od spodni, zostawiając tam jakiś papierek. Poklepał mnie o pośladku, mruknął mi do ucha "Napisz do mnie jak się obudzisz i ustalimy czas i miejsce. Do zobaczenia." i poszedł, zostawiając mnie zdezorientowanego. Co tu się właśnie stało?

Ja nigdy nie byłem tak milutki i "uległy" w stosunku do nikogo i niczego. Dlaczego ten chłopak tak na mnie zadziałał? Jak z seksownego tancerza, tak szybko przeistoczył się w urocze słoneczko i znów w mgnieniu oka stał się chodzącą seks bombą? Ten chłopak zaczyna mnie intrygować i nie mogę się pozbyć z głowy jego uśmiechu, ani twarzy. Co to ma być?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro