20.
*3 miesiące później*
Jimin stopniowo przestawał obdarowywać mnie pocałunkami, zmęczony tym, ze ciągle to on musi wszystko inicjować. Dokładnie o to mi chodziło. Zmęczył się uganianiem za mną, ale nadal lepi się do mnie i ciągle próbuje wyciągnąć gdzieś na spacery, czy gdziekolwiek, byle spędzić ze mną czas, abym mógł się przekonać jaki świetny to on nie jest.
Niechętnie to przyznam, ale zaczyna mi zależeć na tym głupku. Jak się uśmiecha to ja też, kiedy jest zmartwiony lub wkurzony, łapię się na tym, że myślę jak poprawić mu humor. Coraz chętniej też spędzam czas w jego towarzystwie i z chwili na chwilę mniej przeszkadza mi jego obecność.
Kilka dni temu dostałem informację od Jongupa, że jest organizowana impreza w moim ulubionym klubie. Za każdym razem tam występowałem, próbując swoich sił w bitwach raperskch, połączonych z bitwami tanecznymi i wokalnymi. Wystarczyło być dobrym i mieć równie dobrą ekipę. Pomyślałem czy nie zabrać tam Chima i jego znajomych oraz moją nową paczkę, żeby poznali trochę mój świat i to jak wyglądają takie bitwy w miejscach innych niż Seul. Poznałem przez ten czas już trochę chłopaków i wiem, że Namjoon, Kris i Chanyeol lubują się w rapie, Jungkook w tańcu, a Park nawet nieźle śpiewa, może mieliby minimalne szanse, aby zmierzyć się z moją ekipą. Po kilku latach takich bitew doszliśmy do wprawy i mało kto potrafił dotrzymać nam tępa. Mam nadzieję, że ten pomysł się spodoba chłopakom i zgodzą się ze mną pojechać.
***
Wszedłem do szkoły i zacząłem rozglądać się za chłopakami. Mhm, Panowie "Groźni" czy "Badboye" jak zwykle się spóźniają. Tak, podsłuchałem jakieś laski jak o nich rozmawiały. Niemal parsknąłem śmiechem gdy to usłyszałem. Jak postrzegam ich raczej jako mało szkodliwe miśki.
Zostawiłem niepotrzebne rzeczy w szafce i poszedłem pod klasę, gdzie już był Jin i Yixing.
- Chłopaki chcecie jechać ze mną w sobotę do Daegu? Poznacie trochę moje poprzednie życie. - zaśmiałem się cicho. - Poszlibyśmy na taką imprezę, poznalibyście Uppiego i Kangjoo.
- Ja bardzo chętnie. - chińczyk uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. - Ale będzie coś, no wiesz...
Przyłożył palec do nosa, zatykając nim jedną z dziurek i wciągnął gwałtownie powietrze, przez co się zaśmiałem, kiwając głową na tak. Kto by się spodziewał po wiecznie zaspanym i zamulonym chłopaku, że ten bierze prochy przynajmniej raz na dwa tygodnie? Tym bardziej członek paczki Seokjina?
- No dobra, ktoś musi pilnować, żeby się nie zaćpał. - westchnął Kim i poczochrał szczerzącego się Xinga po głowie. - A kogoś jeszcze zabierasz?
- Mam zamiar zapytać Jimina i chłopaków. Chociaż przydałby im się jeszcze jeden, który dobrze tańczy.
- A V? - zapytał od razu spuszczają głowę, jakby był zawstydzony, po czym szybko dodał. - No i Kai pewnie się wprosi, a jak on to pewnie i Kyungsoo.
- Nie a problemu. Przenocujemy albo w klubie albo u Jongupa. Tam miejsca jest od groma i cuit cuit. - Wstałem gdy zadzwonił dzwonek i ruszyłem do klasy.
- Ale jak w klubie? - Lay zmarszczył brwi, patrząc na mnie podejrzliwie.
- Ma się znajomości. - zachichotałem i zająłem moje miejsce.
Kilka minut po dzwonku do sali wszedł Książe, a może Księżniczka Jimin, od razu zajmując miejsce obok mnie. Kiedy zapytałem go o wyjazd, zgodził się od razu, jedyne co go zdziwiło to, to że sam proponuję mu jakiekolwiek wyjście. Reszta chłopaków zgodziła się równie szybko, został mi w sumie jeszcze tylko Taehyung, ale jego jak zwykle nie mogłem znaleźć. Dobrze się ukrywa.
W końcu znalazłem go na schodach przy wyjściu na dach, usiadłem obok niego i spojrzałem na jego twarz. Nie wyrażała tych emocji co zawsze, nie uśmiechał się głupio, ani nie zauważyłem tej odrobiny pogardy do świata, która była u niego zawsze obecna. Tak V to dla mnie nowość.
- Tae, coś się stało?
- Powiedz mi, dlaczego tak jest? Dlaczego gdy zwrócę na kogoś uwagę, tak bardziej, to ta osoba nie zwraca uwagi na mnie? - odwrócił głowę w moją stronę, teraz już wiem co siedzi w jego oczach, to smutek. - Dlaczego?
- Hmm... To ciężkie pytanie. Kto ci się spodobał?
- Nie mogę ci powiedzieć, ty mu powiesz. - westchnął, spuszczając głowę.
- Taehyung, nie jestem taki. Mogę Ci jedynie pomóc. - poklepałem go po plecach i uśmiechnąłem się zachęcająco.
- No dobra, ale jak zaczniesz się śmiać to Ci wpierdolę. - zagroził, patrząc na mnie spod przymrożonych powiek, jakby chciał podkreślić, że nie żartuje. - To Jin.
Uśmiechnąłem się, wiedziałem, że coś ciągnie ich do siebie odkąd zaczęli się częściej spotykać. Seok odpuścił sobie Joona, jakoś po miesiącu. Nie zaiskrzyło, widać było, że Nam nie chce stałego związku. Wtedy zaczął widywać się dużo częściej z V, dogadywali się lepiej, niż można się było tego spodziewać. Chyba czas pobawić się w swatkę!
- To tak, mam już plan. - wyszczerzyłem się do chłopaka. - W sobotę jedziemy do Daegu całą ekipą, tam idziemy do klubu. Teraz masz trzy opcje albo powiesz mu przed klubem, albo w klubie, albo po wyjściu. Zanim powiesz cokolwiek, wiem więcej niż ty, tym jedynym razem, więc robisz jak ja chcę.
- Dobra. - powiedział to zaskakująco pewnie, jednak w jego oczach widać było coś zupełnie odwrotnego. - Ale ty powiesz Jiminowi.
- Co powiem? - spojrzałem na niego nie rozumiejąc o czym mówi, kiedy ten wstał i zaczął iść w dół schodów.
- Że ci się podoba. - zaśmiał się i zniknął za zakrętem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro