2. Co się stało?
Wpatrywałem się w tablicę, co jakiś czasz zerkając kątem oka na Jimina. Kiedy tylko zadzwonił dzwonek, szybko wstałem, zbierając swoje rzeczy i prawie biegiem wyszedłem z sali.
- Yoongi! Czekaj! - zawołał za mną jakiś chłopak, przez co zatrzymałem się i spojrzałem na niego pytająco. - Przewodnicząca prosiła, żebym oprowadził cię po szkole, bo jesteś nowy i...
- A jasne, chętnie - uśmiechnąłem się przyjaźnie, widząc, że chłopak jest lekko zestresowany.
- Jestem Seokjin, ale mów po prostu Jin - podał mi rękę, którą uścisnąłem, po czym ruszyliśmy przez korytarz.
Brunet opowiadał mi o szkole i pokazywał gdzie jest klasa od czego. W pewnym momencie dostrzegłem Jimina z grupką jego znajomych, Seokjin zauważył, że się im przyglądam przez co się zatrzymał.
- Yoongi...
- Mów mi Suga - przerwałem mu.
- Suga, nie radzę ci z nimi rozmawiać. Nie pasujesz do nich - mruknął - Są znani w szkole, ale raczej dobra sława to to nie jest...
- Em... okay? - w tej chwili Park spojrzał i wskazał na nas palcem, (Trochę brak wychowania, ale cóż poradzę) przez co jego przyjaciele również zwrócili swój wzrok na w naszą stronę.
Poczułem, jak na moją twarz wstępują lekkie rómieńce, nie lubię jak ludzie się na mnie patrzą, Jin jedynie stał obok mnie z obojętną miną. Wyraz twarzy Jimina zmienił się diametralnie, kiedy zobaczył z kim stoję. Wyglądał na wściekłego.
Ruszył w naszą stronę, a za nim jego przyjaciele. Usłyszałem jak Jin wzdycha i po chwili stało przy mnie jeszcze kilku znajomych mojego towarzysza. Poczułem się lekko zdezowientowany, uczucie to pogłębiło się kiedy Jimin szarpnął mnie za rękę w swoją stronę.
- Au - syknąłem. - Puść mnie, proszę - zajęczałem żałośnie, ale chłopak nie zareagował.
- Robisz mu krzywdę~ - chłopak o dziwnie ciemnej karnacji (jak na koreańczyka) złapał Chima za ramię, a ten lekko rozluźnił uścisk, jednak dalej mnie nie puścił.
- Co z nim robisz? - wysyczał wręcz Park do Seokjina, który tylko wywrócił na to oczami.
- Luzuj gacie krasnalu~ Przewodnicząca kazał mi go oprowadzić po szkole.
Jimin prychnął i zaczął iść przed siebie, ciągnąc mnie za sobą. Bolało, próbowałem się wyrwać, ale on tylko zacieśniał dłoń w okół mojego ramienia.
- Jimin, proszę~ - szarpnąłem się jeszcz raz.
Chłopak wyprowadził mnie na jakiś nieuczęszczany korytarz i pchnął na ścianę, przez co syknąłem z bólu.
- Dlaczego się zgodziłeś?
- A dlaczego miałem się nie zgadzać? - zapytałem trochę niepewnie.
- Bo albo rozmawiasz ze mną albo z nimi - syknął, uderzając ręką w ścianę obok mojej głowy, przestraszyłem się i skuliłem lekko.
- P-przepraszam...? - wydukałem ze spuszczoną głową.
Chłopak chycił moją brodę w dwa palce i uniósł tak, abym patrzył mu w twarz.
- A ja z tobą rozmawiam, więc z nimi ci nie wolno rozmawiać, tak? - zapytał, będąc niebezpiecznie blisko mojej twarzy, przez co się zaruminiłem. - Pytałem o coś, kotku~
O niee~ znowu mnie tak nazwał... Zaczerwieniłem się jeszcze bardziej i kiwnąłem głową na znak zgody.
- Nie tak, masz się odezwać.
- T-tak...
- Grzeczny - uśmiechnął się i odszedł, a ja szedłem kawałek za nim, ze wzrokiem utkwionym w czubkach moich butów. Co się w ogóle stało?
Teraz koreański... Ale gdzie jest ta sala?
---------------
Krótko bo krótko, ale długo nie pisałam i uznałam, że lepiej coś krótszego niż nic~ czuję że to zjebię xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro