18.
Opowiedziałem wszystko Jinowi w czasie drugiej lekcji, a on pokazał mi zdjęcie, które zrobili przyjaciele Jimina, gdy go pocałowałem. Gdy tylko zobaczyłem i przeczytałem komentarze jakie były pod tą fotografią zrobiłem się cały czerwony na twarzy, ale nie z zarzenowania czy wstydu tylko ze wściekłości.
Gdy zadzwonił dzwonek wyszedłem z sali szukając na korytarzu Parka. Kiedy go zobaczyłem, ruszyłem w jego stronę. Stał tyłem do mnie, więc nie mógł się spodziewać tego, że go popchnę. Zrobiłem to na tyle mocno, że ten się przewrócił, a jego znajomi spojrzeli na mnie zdziwieni. W sumie to sam sie zdziwiłem, ale to chyba przypływ adrenaliny dał mi więcej pary w rękach.
Jimina odwrócil się na plecy, aby spojrzeć kto na niego napadł. Korzystając z jego chwilowej dezorientacji usiadłem na nim i zacząłem okładać go pięściami po twarzy, krzycząc, że jest chujem i co on sobie myślał umieszczając to zdjęcie w internecie.
Chłopak po czwili się "ocknął" i uderzył mne z pięści w twarz, zarzucając mnie z siebie. Usiadł na mnie i już chciał mnie znów uderzyć, jednak wtedy zatrzymał swoją rękę, po czym poprawił włosy.
- Co to miało być? - warknął, trzymając mnie za przód koszulki i wytarł odrobinę krwi z kącika ust.
- Raczej co to zdjęcie robi w necie?! - krzyknąłem, przóbując go z siebie zepchnąć, ale cała adrenalina chyba już ze mnie wyparowała.
- Wyglądamy na nim dobrze. - zaśmiał się, wstając i wyciągnął do mnie rękę. - Wybacz, że pierwszego dnia Ci nie pomogłem.
Posniosłem się i otrzepałem, zakręciło mi się w głowie, przez co ktoś złapał mnie za ramię.
- Chyba troche za mocno mu przywaliłeś. - zaśmiał się chłopak podtrzymujący mnie. - Śliwa pod okiem jak nic i kostki mu krwawią. Też nieźle dowaliłeś Yoongi.
- Dzięki. - mruknąłem i potrząsnąłem lekko głową.
- Yoongi, głup... Ku... - usłyszałem obok siebie głos Seokjina, spojrzałem na niego, a on stał wpatrzony w kolesia, ściskającego moje ramię. - Cz-cześć Namjoon.
- Cześć Jinnie, bierz przyjaciela i zrób coś z nim, bo będzoe kiepsko z jego okiem. - niejaki Namjoon posłał mojemu koledze uśmiech i puścił mnie, po czym schował ręce do kieszeni swoich obcisłych spodni, odchodząc powolnym krokiem.
Jin zaciągnął mnie do łazienki gdzie przemył mi dłoń, a namoczoną zimną wodą chusteczkę przyłożył mi do oka.
- Czyś ty zgłupiał? Z piąściami na Jimina? - westchnął, wycierając dłonie w swoje spodnie.
- Zapomnij o tym. - burknął i spojrzałem an niego kednym okiem. - Lepiej mi powiedz o co chodzi z tym załym Namjoonem.
- A-ale co ma być?
- Coś jest. - zaśmiałem się, zmieniając chusteczkę, bo ta zrobiła się już ciepła. - Zareagowałeś jakoś tak... Patrzyłeś na niego jak ciele w malowane wrota.
- Aż tak to widać? - zalmany usiadł na ziemi i oparł się plecami o ścianę. - Kiedyś się przyjaźniliśmy, wiesz, jako dzieci. Mieszkaliśmy obok siebie, ale potem on zaczął zadawać się z Jiminem i jego paczką, a mnie się oni nie podobali. Od tego czasu nasz kontakt się zerwał, ale chciałbym go odnowić.
- Chciałbys nawet coś więcej niż ta przyjaźć, co? - spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się, widząc jego pytające spojrzenie. - Mimo tego, że dostałem w oko, nadal widzę. Zauważyłem, że źrenice ci się powiększyły gdy na niego patrzyłeś, a ręce lekko zaczęły Ci się trząsć i nie wiedziałeś co mówić. Byłeś onieśmielony, jak powiedział "Jinnie" i uśmiechnął się kolana ci się lekko ugięły. Powiem ci jeszcze, że wydaje mi się, że też mu się podobasz.
- Niezły z Ciebie obserwator Yoonginnie. - pokręcił głową. - Ale powiedz komukolwiek, że lubię kogoś z paczki Jimina to ukręcę ci głowę. I zdradzę Ci, bo wiem, że mogę Ci ufać, że Tao podoba się Kris, a Luhanowi Sehun. I wcale nie podoba mi się to, że tak jest.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro