Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. Powród do domu

Po godzinie wreszcie wysiadłem z pociągu i ruszyłem peronem w stronę wyjścia z dworca. Za dużo się dzieje, musiałem wrócić na weekend to mojego "starego" miasta. Jongup na pewno mnie przenocuje, jego babcia często mnie do nich zapraszała, więc teraz też nie powinno być problemu.

- Min Suga! - usłyszałem gdzieś za sobą kobiecy krzyk, przez co się odwróciłem.

- Lee Kangjoo! - zawołałem, widząc przyjaciołkę i rozłożyłem ręcę, aby ją przytulić.

Ta jednak tylko do mnie podeszła i pstryknęła mnie w czoło, na co mruknąłem, że to bolało i przyłożyłem palce do "zranionego" miejsca.

- Jak śmiałeś wyjechać i słowem się od tego czasu nie odezwać?! - nakrzyczała na mnie, ruszając w stronę domu naszego przyjaciela. - Idziesz?

- Wybacz, tak jakoś wyszło. To nie było specjalnie, po prostu taki jeden robi mi problemy i nie myślałem o tym. - westchnąłem, równając krok z dziewczyną.

- On? I co niby takiego robi, że zapomniałeś o najważniejszych osobach w twoim życiu, huh?

- Nie wiem jak to nazwać, jest to coś pomiędzy przystawianiem się, a dręczeniem. Przynajmniej w moim odczuciu. - schowałem twarz bardziej w szalik, bo nos zaczynał mnie już szczypać od mrozu.

- Fajny chociaż? Jak ci coś zrobi to pisz lub dzwoń, a przyjadę i mu przywalę tak, że się nie pozbiera! - pokazała swoje niby mięśnie, na co się zaśmiałem i delikatnie ją popchnąłem, aby zobaczyła jaka jest słabiutka.

- Skarbie, nawet ja cię przepycham, a co dopiero Jimin. - zachichotałem. - Brzydki nie jest, ale za to strasznie mnie denerwuje. Jego znajomi też, jeden wypisywał do mnie na kakao talk, a z innym robiłem projekt na koreański.

- A przyjaciół znalazłeś jakichś, marudo? Bo do tego tematu wrócimy u Uppiego.

- Jest Jin i jego kumple. Z jednym też robiłem ten projekt. Są całkiem fajni, ale to nie to co ty i Jong. - uśmiechnąłem się pod nosem na wspomnienie jak ich poznałem w przedszkolu.

Byliśmy nierozłączni od tego czasu. A wszystko przez głupie kredki. Kangjoo mi je zabrała, a Jongup stanął po mojej stronie, kiedy się z nią kłóciłem, żeby mi je oddała. Skończyło się na tym, że podzieliliśmy się i razem kolorowaliśmy nasze rysunki. Byliśmy dziwnymi dzieciakami, opiekunki ciągle nas upominały i wyrzucały za drzwi sali, abyśmy się uspokoili. Raz wynieśliśmy garnki z kuchni i udawaliśmy rycerzy,  naparzając się chochlami, a w czasie drzemek robiliśmy hałas, bo nigdy nie byliśmy śpiący.

- Suga! Słuchasz ty mnie?!

- Wybacz, przypomniało mi się przedszkole i poznanie się. Byłaś najlepszym rycerzem dziewczynką. - zaśmiałem się, mając w głowie obraz małej dziewczynki z garnkiem na głowie.

- Jeśli liczyć chłopców to też byłam najlepszym rycerzem. Ale pytałam czy zostajesz do jutra. - spojrzała mnie, gestykulując żywo rękoma, jakby chciała się rozgrzać.

- Wracam jutro, ale mam nadzieję, że ojciec się zbytnio nie wkurzy. Tylko mamie powiedziałem, że tutaj będę, a wiesz, że on nie lubi jak u kogoś nocuję. - wywróiłem oczami i westchnąłem.

To zawsze było denerwujące. Nigdy nie mogłem wychodzić na noc, rzadko też pozwalano komuś zostawać u mnie, nie rozumiałem tego, dopuki nie dowiedziałem się gdzie mój tata dokładnie pracuje. Wtedy już się nie dziwiłem i nie miałem z tym takiego problemu.

- No tak, twój tata. - pokiwała głową. - Miejmy nadzieję, że twoja mam mu to jakoś sensownie wytłumaczy. Chodź szybciej, bo zamarzam.

Przyspieszyła kroku, a po jakichś 4 minutach byliśmy pod domem Jongupa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro