Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6 podwodna misja cz 1

poszedłem do swojego pokoju i co mnie zdziwiło spotkałem mistrza Wu.

-mistrzu...?

-witaj Kai jak widzę nie macie tutaj herbaty.

-niestety. co mistrza sprowadza.

-na powierzchnię zaczęły wypływać trytony. szukają artefaktu który ukradły duchy podczas ostatnie inwazji z Moro na czele.

-duchy i woda? sensei to nielogiczne. mieli ludzkiego posłańca. musicie iść pod wodę i dopytać o artefakt a potem im go przynieść. bo inaczej czeka nas kolejna wojna.

-zrobimy co w naszej mocy.

-wiem.-bez pożegnania wyszedł z pokoju ale gdy wyjrzałem na korytarz jego nie było. położyłem się spać. rano im wszystko opowiem.. 

wstałem nie budząc jeszcze Lloyda i ubrałem się postawiłem włosy i obudziłem Zielonka.

-wstawaj młody.

-ej tylko rok!-upierał się ale poszedł szybko do łazienki kiedy ja wyszedłem z pokoju i poszedłem do Cola. dziewczyny już nie było. ja wiem gdzie może być.

-wstawaj pączku!

-pączki? gdzie!?

-wstawaj mamy misję.

-już

\chwile później/

siedzieliśmy w moim i Lloyda pokoju i zastanawialiśmy się jak dostać się do podwodnego świata.

-jestem zmęczony. to że mistrz zwolnił nas z lekcji top jedno ale nie musiałeś mnie tak wcześnie budzić-żalił się Cole a ja olewając go rzuciłem mu pianki.

-jak się spało z dziewczyną Cole?-zaczął dokuczać mu Jay. 

-nie wiem wyszła w nocy nawet n ie wiem kiedy i nie mogłem jej znaleźć.

-wiem co nam pomoże.-zerwałem się z łóżka i pobiegłem w stronę basenu.

-Kai czekaj nie skończyłem pianek.-mruknął cole ale wszyscy poszli za mną. otworzyłem drzwi i wszedłem kucnąłem przy basenie.-no i co?

-cicho Kai głupieje poczekaj-uciszył go Jay

-ach...Ej musisz nam pomóc

per Lloyd

z wody wychyliła się głowa i ramiona.

-czego?-zapytała dziewczyna

-mamy misje. pomożesz nam? chodzi o podwodny świat.

-Maleństwo?-zdziwił się Cole.-co ty robisz w wodzie?-ona wysunęła tylko błękitną płetwę z wody.

-uu...-spojrzała na mnie. jej oczy dziwnie błyszczały. i nie były takie jak zwykle brązowe tylko...błękitne.

-pomogę wam.-schowała się w wodzie i wyskoczyła na jakieś 1.5 metra do góry. potem wpadła do wody i wyszła po drabince. otrzepała się i spojrzała na nas.-za mną.-narzuciła cardigan i wyszła z pomieszczenia bez myślenia Kai poszedł za nią.zrobiliśmy to samo.

-wierzysz jej? przecież ona ma...

-jeżeli nie ona to kto nam pomoże? pomyśl Lloyd

-Leloyd jeż ma racje chyba że chcesz iść do ,,nauczyciela,,?

-chyba wole nie.-kiwnęła głową

per Nova

nie uśmiechało mi się im objawiać ale nie chciałam kolejnej wojny. weszłam do swojego pokoju i zabrałam muszle.

-musimy się dostać do wody. dużej wody-powiedziałam szukając sznurka. podał mi go Zane.-i to szybko.-wyszliśmy na dach i chłopaki w swoich przebraniach wytworzyli smoki. Zane wziął Pixal,Jay Nię a Cole Talię(dziewczynę Zanea) ja wsiadłam na smoka Kaia.

-gdzie dokładnie?-zapytał.

-tak gdzie zawsze.-odparłam a on poleciał w stronę małej wysepki na wodzie gdzie z trudem zmieści się trzy smoki.-zawiązałam ostatnią muszlę.-dajcie mi trzy minuty-zdjęłam sweter i rzuciłam go na piasek. wskoczyła do wody i wyjęłam z małej skrzyneczki trochę brokatowego piasku. włożyłam do każdej muszli i zatrzęsłam nimi.wynurzyłam się i podałam każdemu po muszli. nałożyli je na szyję a one zmieniły kolor w zależności od ich żywiołu.

-gotowi?-zapytałam kiwnęli głowami.-chodźcie.-powoli weszli do wody a ich nogi złączyły się i zaieniły w syrenie ogony.




Jay miał taki ogon jak Lloyd ale niebieski. dziewczyny miały taki jak ja tylko że Nia niebieski czerwony a Pixal 

 tylkoo ogon Tali się wyróżniał jakby kiedys już była w morzu

mogłam się tylko domyślać.

podpłynął do mnie Cole. czemu mi nie powiedziałaś?-spojrzałam na płetwę.-ej-podniósł mój podbródek. zawinęliśmy swoje ogony i przeliśmy sobie w oczy.jego brązowe zamieniły się w szaro niebieskie. nie liczyło się nic innego.

-to była tajemnica.-pocałował mnie boże!!! zamknęłam oczy i poddałam mu się. zawijanie ogonów od zawsze było symbolem miłości. jak widać nie wiedział tego ale Talia owszem.

-miłość rośnie wokół nas!!!!!!!!!!-zaśpiewała robiąc fikołki w wodzie.złapałam za rękę  chłopaka i pociągnęłam jeszcze bardziej w głąb wody.

-j..ja nie mogę.-wypłynęłam na powierzchnię gdzie siedział Kai.

-hej co się stało?-wyszłam na wyspę.

-boje się wody. wole być w powietrzu albo na ziemi ale nie w wodzie.-z wody wynurzyła się głowa Nii. 

-Kai spokojnie weź wdech i choć.-złapałyśmy go za ręce i razem dopłynęliśmy do reszty ekipy. z torby wyjęłam pianki.

-masz pianki?! pod wodą!!??!!-wykrzyknął Cole. Kai trzymał w buzi powietrze.

-możesz oddychać pod wodą Kai wypuść powietrze...-próbowałam go przekonać. kiedy w końcu to zrobił udawał że się dusi.

-ty! mogę oddychać!-zrobił fikołka.

-lał sherlocku.-odparła znudzona Talia.-możemy już płynąć?-zapytała. nawet nie zauważyłam że złączyłam ogon z Colem.

-coś się s..stało?-zapytał Zane dziewczynę

-nic. po prostu ten Kraken.-wskazała na ciemną stronę wody.

-on nie istnieje.-zdziwiła się

-jak to? przecież te wszystkie opowieści...

-są tylko po to żeby nastraszyć maluchy. uwierz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro