Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

42

-jestem tu najstarsza. Mam prawo wiedzieć...

-mam prawo mieszać się w sprawy mojego brata chciałaś powiedzieć

-jasne że ze sobą chodzą zawsze jak i niej mówi robi się bardzo czerwony

-Arianaaaa...

-czyli jednak. Cześć Madi-wstalam się Arachna i przesunęła kawałek bym mogła usiąść.-czemu nie zmieniliście statusu na Naintabie?

-takie osoby jak oni nie zmieniają statusu glipia. Są za bardzo rozpoznawalni. Ty jeszcze tego nie wiesz bo jesteś za mała i nikt cię nie zna-powiedziała Kleo.-nawet Andy nie zmienił statusu chociaż chodzi z Kristal.

-jak to chodzi?

-nic nie wiesz? Wczoraj zabrał smoka i poleciał gdzieś a gdy wrócił był mega zły. Poszedł do Kristal i zaczęli ze sobą chodzić.

-co? Jak to? Nie chodzili że sobą wcześniej?

-Kristal ma za dużo tego czegoś co przyciąga facetów i nie mogła się zdecydować ale gdy Andy ja zapytał od razu się zgodziła.

-al...ou...

-zaraz dzwonek zbieramy się dziewczynki. To pa Madi.-nie odezwałam się.

-hej...powiedziałaś że go mentalnie rzuciłaś.

-tak-wzielam głęboki wdech i wstałam.-choćmy już.-ruszylismy do szkoły ale teraz każdy mój krok był sztywny a zarazem pewny siebie. Moja głowa lekko uniesiona a ręce zwinięte w pięści. Moje paznokcie drażniły skórę i byłam pewna że zostanie ślad.

-idź pod klasę prosze-powiedzialam do Lukasa a chłopak jedynie kiwnął głową. Każdy odsuwał się z drogi a ja szłam prosto w jedno miejsce. Boisko na hali.

Gdy otworzyłam drzwi z hukiem każdy spojrzał na mnie. Miałam dzisiaj na sobie czarną bluzkę z wycięciem na plecach, dżinsy i koturny.

-co ty robisz ślicznotko?-jakiś chłopak podszedł do mnie ale opinełam go i ruszyłam w stronę ich kapitana

-co ty robisz ślicznotko?-jakiś chłopak podszedł do mnie ale opinełam go i ruszyłam w stronę ich kapitana. Andiego Smitha. Chłopak spojrzał na mnie i dobrze wiedział co znaczy to jak idę.

-choc-złapał mnie za rękę i pociągnął w róg sali.-chcesz się wyżalić?

-dlaczego nic nie powiedziałeś. Przez cały czas byłam pewna że chodzisz z tą głupia Kristal a ty po prostu obkreciłeś sobie ja wokół palca. Ona jest przecież taka tępa głupia i idiotyczna do tego nie zna tylu języków co ja. Wiesz ile jest przekleństw po grecku?-nie przerywał mi-zresztą dlaczego akurat ona co? Nie mogłeś chodzić z Nanami? Albo z Maysi? Czego ona ma czego nie mam naprzyklad ja?-zamilkłam głęboko oddychając a ręką która tak mocno ściskam lekko mnie piekła. Krew która skapywała brudziła boisko.

-nie obraża mojej dziewczyny-sktzyzowal ręce na piersi i patrzył na mnie z góry.

-och chyba tylko tyle. Poza tym ma więcej plastiku w całym ciele niż na wysypisku. Gratuluję ci Andy. Gratuluję ci tego że masz taką dziew-zaczelo mi się kręcić w glowie-czyne-zachwialam się ale chłopak mnie złapał

Per Andy

-gratulije ci że masz taką dzie-chy a zakręciło jej się w glowie-czynę-zachwiala się ale ją złapałem wziąłem na ręce i szybko wyszedłem z sali. Miała rację Kristal była istnym plastikiem a do tego głupim. Nie wiem czy chciałem udowodnić coś sobie czy innym. Ale skąd ona wogóle wiedziała? Wpadłem do gabinetu pielęgniarki nie zwracając uwagi na stojąca tam dziewczynę z chłopakiem którzy czekali pewnie na badanie krwi.

-mam przer-zaczeła pielęgniarka ale gdy zobaczyła nieprzytomną Madi szybko odłożyła kubek z parującą kawą i kazała mi ją położyć na łóżko, potem zaczęła mnie wyganiać aż w końcu się ugiałem. Chodziłem w kółko po poczekalni zły na cały świat.

-masz-dziewczyna podała mi metalowy drążek.

-po co mi to?

-sprobuj złamać jemu zawsze przechodzi-wskazała na chłopaka obok niej. Zabrałem od niej i zrobiłem co kazała. Metal był naprawdę twardy a dodatkowo nie stapialny.

-co to jest?

-vibranium. Najrzadszy metal na świecie. Występuje tylko w jednym miejscu i akurat mam tam przyjaciela.

-bardzo śmieszne-mruknął chlopak-ona ma całe auto z vibranium. Kuloodporne, nie do zarysowania, a dodatkowo jest mega szybkie.

-zbroje wojowników podczas wojny o Ninjago były zrobione z Vibranium. Drobne włókienka metalu połączone z materiałem.

-aha...fajne cacko.jefunym twardszym materiałem od Vibranium są złote ostrza.

-bronie.

-co?

-złote bronie. Nie ostrza.

-jasne. No a ty skąd to wiesz?

-jedziemy ojciec jest jednym z wojowników. Kai zgadza się?

-tak.

-dalej ma kuźnię?

-a ty skąd to wiesz?-zapytałem.

-jestem chłopakiem siostry Alana.

-Letty ma chłopaka?

-tak. I ona w przeciwieństwie do ciebie zmieniła status na Naintabie.

-tak wiem już kilkanaście osób mi to wypomina. A Kris jest tylko na chwilę wiesz jak to z takimi plastikami.

-tak wiem-uśmiechnął się cwaniacko. Za co dostał od dziewczyny w ramie.

-co się z nią stało?-zapytała dziewczyna.

-nie wiem po prostu zemdlała.

-to Madi prawda?

-tak.-odpowiedzialem. Chłopak spojrzał na towarzyszkę porozumiewawczym spojrzeniem.-co jest?

-no była w tobie mocno zakochana w sumie od 3 klasy. Ale ty chodziłeś z jedną z drugą trzecią a ona wiesz...chodziła za tobą zamiast znaleźć sobie kogoś bo myślała że kiedyś przejrzysz na oczy. I ten no...ostatnio dała sobie spokój.

-o...

Per Madi

Obudziłam się w białym pomieszczeniu z zabandażowanymi dłońmi.

-o wstałaś. Bardzo dobrze.-podniosłam się i usiadłam. Potem wstałam a zawroty głowy pojawiły się tak nagle że znów upadłam na łóżko.

-ejejej spokojnie-podała mi rękę a ja wstałam powoli. Teraz było już dobrze. Podziękowałam i wyszłam spotykając po drodze dziewczynę która popatrzyła na mnie z żalem

-coś się stało?-zapytałam.

-twoj...Andy i Rose poszli na boisko.

-aha...dzięki.

- w szkole.

-jezcze lepiej-wyszłam i skierowałam się na boisko. Kiedy byłam przed drzwiami zawahałam się. Powiedziałam mu już wszystko. Po co jeszcze tu idę?...

Lekcje minęły dość szybko chłopak na każdej przerwie próbował do mnie zagadać ale ja byłam zajęta. Dzisiaj przez cały dzień nie spotkałam nikogo z paczki oprócz Lukasa i Andiego chociaż wysyłali mi masę wiadomości a grupa spamiła jak jeszcze nigdy.

Wyszłam przed szkołę i zagwizdałam. Mój smok przyleciał po chwili i razem lecieliśmy do domu. Rodziców znowu nie było ale Nila skończyła dzisiaj wcześniej.

-wszystkie się o ciebie martwią myślą że coś ci się stało. Uspokoajałam ich że jesteś zmęczona po wieczorku filmowym ale chyba nie do końca mi uwierzyli. Co ci się stało?

-wbiłam sobie pazury w ręce. Przez przypadek.

-jasne. Idź się przebierz bo masz krew na bluzce swoją drogą.

-dzieki Nila-weszlam na górę i od razu skierowałam się pod prysznic.

Per Nila.

Siedziałam sobie na kanapie oglądając jakąś denną komedie i słyszałam jak u góry leje się woda. Gdy zadzwonił dzwonek.

Podeszłam do drzwi z miska popcornu karmelowego w ręce i otworzyłam je.

-musze do Madi-unioslam brwi patrząc na Andiego z politowaniem.

-naprawdę?

-tak.

-ale ona nie chce cię widzieć.

-ale...

-żadnego ale jak ona nie chce cię widzieć to nie i koniec zresztą jeszcze nie wróciła.

-jak to?!

-nie ma jej.

-ale powinna być tu już dawno. Jej smok stoi w ogrodzie.

-daj spokój.

-Nila? Kto przyszedł?-usłyszałam ze schodów.

-Madi musimy pogadać.-zatrzymałam go. W końcu siła smoka.

-nie będę z tobą rozmawiać.

-chce wiedzieć czy z tobą wszystko w porządku!

-co?-puscilam go lekko by wszedł do środka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro