Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41

-jesteś pewna?

-tak-wstałam.-miałaś rację świątynia pozwala myśleć. Dziękuje sensej Emma.

-jesteś tu mile widziana-wsiadłam na smoka i wzbiłam się w powietrze. Leciałam w spokoju aż z chmur nie wynurzył się smok w kolorze złoto czarnym. Na nim siedział dumny posiadacz trzech sióstr i ojca robota-Lukas.

-witam moją najlepszą.

-Luka. Wróciłeś!

-jasne że wróciłem-spojrzałam na jego dłoń na której był rozłożony kwiat.

Per Luka

Przyjechałem do Ninjago już wczoraj ale dopiero dzisiaj zacząłem się rozpakowywać. Mama pokazała mi jak wyczarowywać smoka i teraz bez przerwy na nim latam. Po prostu go uwielbiam. Tak więc wzbiłem się w powietrze i leciałem pod chmurami gdy poczułem na ręce delikatne dreszcze a kwiat który kiedyś wyczarowała mi Madi rozkwitł co znaczyło że jest w pobliżu. Pociągnąłem za lejce smoka i chwilę później widziałem jak siedzi lekko zgarbiona na smoku a jaej czarne jak smoła włosy powiewają na wietrze.

-witam moją najlepszą.

-Luka. Wróciłeś-pisnęła a ja się zaśmiałem

-jasne że wróciłem. Do ciebie zawsze.-spojrzałem jej w oczy. Ona od zawsze była zakochana w Andym a ja w niej potem okazało się że on nic do niej nie czuje ale ona ciągle twierdziła że może coś z tego wyjdzie. Ale to ja a nie Andy byłem przy niej kiedy płakała mówiąc mi że widziała go jak całował się z inną. Byłem twardy ale dla niej mogłem zrobić wszystko jeżeli chciałaby skakać ze smoka pozwoliłbym jej tylko po drodze bym ją asekurował.

-nawt nie wiesz jak się cieszę! Nasze wspólne wieczorki filmowe i popcorn karmelowy! Co ty na to? Dzisiaj?

-jasne-pokręciłem głową rozbawiony i podleciałem bliżej.-co się działo gdy mnie nie było?-nagle zasmuciła się, a jej oczy zrobiły się takie bez wyrazu. Zawsze tak robiła gdy coś się działo a ją to bolało.

-rzuciłam go.

-kogo?

-rzuciłam go mentalnie-powiedziała patrząc w grzywę swojego smoka, olewając moje pytanie.-nie był wart 14 lat mojego życia. Chodziłam za nim i przyjaźniłam się z nim patrząc jak wszystkie dziewczyny się do niego lepią a ja? Stałam i patrzyłam.-umilkła-z...zrozumiałam że nie mogę więcej czekać zamykając się na jedną ewentualność.

-nie był ciebie wart

-ty zawsze wiesz co powiedzieć-dalej na mnie nie spojrzała. Zeskoczyłem ze smoka lądując na grzbiecie jej bestii. Odwróciłem ją w moją stronę i teraz siedział tyłem do kierunku lotu.

-Madi...wiesz że możesz na mnie liczyć. Kocham cię nad życie i nie chce żeby coś cię smuciło...

-kochasz nie jak siostrę czy jak dziewczynę?

-co...ja...-byłem pewny że zrobiłem się czerwony a kiedy ona na mnie spojrzał jej policzki zaróżowiły się dość mocno.

-ja ciebie też-cmoknęła mnie w policzek-ale teraz się odwrócę bo mi niedobrze jak latam tyłem-zaśmiałem się a ona odwróciła się i po chwili wylądowaliśmy na jej podwórku. Bestia poszła się napić a my ruszyliśmy do domu. Usiadłem na kanapie w jej pokoju a ona podeszła do laptopa i włączyła jakiś film położyła go na kolanach u usiadła mi miedzy nogami opierając się na mojej klatce piersiowej. Oglądaliśmy film a ona po jakimś czasie usnęła. Wyłączyłem laptopa i sam zasnąłem gdy tylko oplotłem ją rękami.

Per Madi

Rano obudziło mnie trzaskanie drzwi

-kurde!-pisnęła Nila. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam że na kimś leżę a ten ktoś trzyma zaplecione ręce na moim brzuchu. Spojrzałam na dłoń chłopaka na której spoczywał czarny pierścionek. Dotknęłam go a Luke lekko się poruszył. Spojrzałąm na zegarek na ścianie. Była 6:40.

-Lukas...-szepnęłam. Chłopak otworzył na chwile oczy i znów je zamknął.-Lukas musimy iść do szkoły-tyknęłam go w rękę na co się zaśmiał.

-czemu tak wcześnie?-mruknął.

-choć już i nie marudź

Per Kleopatra (siostra Lukasa)

-jak to go nie ma?!-krzyknęła Auriana. Co jak co ale ona martwiła się o Lukasa od zawsze była od niego starsza o rok i bała się go gdziekolwiek puścić.

-normalnie a teraz szykuj się do szkoły bo mama znów będzie krzyczeć-wyszłam z naszego pokoju i ruszyłam na podwórko gdzie stały nasze smoki. Tylko Luka umie wyczarowywać smoka my za to mamy takie... prawdziwe. Wsiadłam na jednego z nich a z racji że byłam ubrana w czarną spódnicę i bluzkę z napisami ,,fuck boy,, było mi trochę trudno. Po chwili na swoje smoki usiadły też siostrzyczki i razem wzbiłysmy się w powietrze. Smoki przez pewien czas były czymś normalnym prawie połowa ninjago miała smoki. Potem zajęły się tym odpowiedzieć rządy po zmienię prezydenta i teraz te stwory są uznawane za niebezpieczne i żeby je posiadać potrzeba specjalnego pozwolenia a dodatkowo żeby na nich latać trzeba mieć smocze prawo jazdy. Czy to nie idioci wymyślili?!

-gdzie on może być?-zamartwiala się Auriana.

-pewnie jest już...

-leci-wskazala Arachna. Faktycznie złoto czarny smok wyleciał spod chmur a chłopak siedzący nam ciągle się śmiał. Przed sobą trzymał czarnowłosą dziewczynę. Położył jej głowę na ramieniu i zamknął oczy oplatając ja rękami w pasie a to właśnie ona sprawnie sterowała smokiem.

-jest bezpieczny to córka Novy-powiedziała Arachna.

-żyej Novy? Córki jesieni która ocaliła ninjago?

-tak razem z naszymi rodzicami...i wieloma innymi mistrzami...

Per Luka

Gdy wstaliśmy Madi dała mi pudło z moimi rzeczami które kiedyś i niej zostawiłem gdy rodzice z siostrami wyjechali i musiałem tu nocować. Szybko się przebrałem i ogarnąłem moje włosy. Potem poszliśmy zjeść śniadanie. Po tym zabraliśmy swoje torby (na szczęście wszystkie książki mam w szafce) i na wyczarowany przeze mnie smoku polecieliśmy do szkoły po drodze wlatując na trasę która zawsze latam z siostrami do szkoły i szybko wyczułem ich obecność.

-ale super-pisneła dziewczyna trzymając lejce. Miała większe doświadczenie że smokami ale tak naprawdę to chyba je lepiej latałem. Wylądowaliśmy na parkingu i parę osób spojrzeli na nas dziwnie. Zeskoczylem że smoka a po tym jak to samo uczyniła dziewczyna złapałem ją i zniknalem smoka. Pod rękę z Madi ruszyłem do szkoły a ludzie cały czas się patrzyli. Na początku było tak że byliśmy ,,sławni,, bo nasi rodzice uratowali ninjago. Potem część dzieci mistrzów zmieniła szkoły a naszą paczka została i jesteśmy rozpoznawalni. Często obcy ludzie patrzą na nas i witają się chociaż ja nie wiem kto to jest. I chociaż tak jak Andy ja też jestem typowym BadBoy'em to przy Madi mięknie całkowicie.

-i ja do niego hej wcale nie powiedziałam ci że masz tu jakieś szanse kumasz?-spojrzałam na jakąś dziewczynę potem na mnie.-nie słuchałeś mnie znowu?-oplotłem ręce na jej talii i położyłem głowę na ramieniu.

-nie wyspałem się.

-trzeba było jechać do domu.

-ta...fajny film.

-no świetny a ta końcówka...

-usnelas w 16 minucie

-cicho bądź nie znasz się. Już go oglądałam.

Per Madi

Razem z chłopakiem poszliśmy do sali od biologii gdzie siedziała na krześle już nasza wychowawczyni ale jeszcze nikogo nie było.

-co tak wcześnie?-spojrzala na nas znad okularów.

-żyej...znaczy wyszliśmy za wcześnie z domu.

-przyjadę niej raz któreś z was się nie spóźni.

-są plusy-stwierdził Luke i usiadł w ławce ja zaraz obok niego. Rozmawialiśmy aż do momentu gdy wszyscy zaczęli się zbierać. Potem siedzieliśmy już cicho. Ostatni wszedł Andy i rozejrzał się po klasie a potem usiadł przy oknie. No ta...zawsze na biologii siadam z nim.

-hej co taka nijaka?

-nie wiem jakoś tak nie mam siły na nic.

-kiedy ostatnio widziałaś mamę?

-nie wiem-opadłam położył ręce na ławce a zaraz potem głowę na rękach i spojrzał na mnie.-wyjechala już dawno temu. Tata miał wrócić przed wczoraj.

-dlaczego nic nie powiedziałaś. Wróciłbym szybciej nawet sam.

-nie chciałam cię martwić...zresztą mam jeszcze Nile. Od kiedy odkryła że jej rodzina to smoki często jej nie ma ale ostatnio portal się zamknął więc siedzi w domu. Mam w niej duże oparcie jeżeli chodzi o rodziców bo zawsze to oni się nią zajmowali. Ale wiesz co...może nic im nie jest i nie powinnam się przejmować?

-dokładnie. Napewni są cali i zdrowi. To co wieczór filmowy i popcorn-ziewnął-karmelowy...-głupi zamknął oczy i usnął. Mieliśmy dwie biologię więc mogliśmy nie wychodzić z sali. On spał a ja oparłam się na jego ręce i rysowałam w swoim szkicowniku.

-o rodzeństwo spod ciemnej gwiazdy-zssmial się ktoś przy oknie a ja się wyprostowałam. Dziewczyny czyli siostry Lukasa siedziały na kamieniach obok boiska. Był tam cień a Kleopatra cebula sobie swoją bardzo jasna karnację. Luka nie dołączysz?-chłopak podniósł głowę i spojrzał na Mikela który się śmiał.

-dołącze. Zresztą ty i tak nie masz u nich szans-kiwnal mi głową żebyśmy wyszli. Zgarnęłam książki i po chwili byliśmy już na kamieniach.

-Mikel znów o was gadal-powiedział Lukas zamiast przywitania.

-cześć braciszku miło cię widzieć?-zaczeła Kleopatra smarując ręce*pachnącym jak piernik*kremem.-czemu cię nie było w nocy? Ta oto pannica bardzo się o ciebie bała. Ariana wypowiedz się.

-możesz nie wracać.

-wlasnie.

-też was kocham-zabrał Arachnę kawałek czekolady i usiadł obok nich.

-to co chodzicie już ze sobą czy jeszcze nie-zapytała Kleopatra jedząc winogrona.

-a co cię to?-zaśmiałam się na słowa Lukasa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro