25
i tak. gdy stanęłyśmy na molo statek był na miejscu.
-co wy tam robiliście. nie łaska poczekać?-zaczęła krzyczeć do Kaia a on trzymał wyczarowany przez Zanea lód.
-to była szybka akcja dobra? Lulu nie czekaliśmy bo nie chcieliśmy was narażać. a ty nawet nie masz mocy!-wybuchnął Kai a Lulu stanęły łzy w oczach.
-jak możesz-powiedziała i pobiegła do pokoju w tym samym czasie ze statku wyleciała Zefir a za nią 8 smoków.
-Kai nie uważasz że przesadziłeś?
-ja przesadziłem!? pcha się na śmierć.
-czy gdy się w tobie zakochała wiedziała że jesteś Ninja? zakochała się w Kaiu czy w Czerwonym Ninja? zastanów się mistrzu ognia.-powiedziałam i podeszłam do Talii która patrzyła na odlatujące smoki.
-co się dzieje?-dziewczyna przerzuciła oczy na mnie.
-podczas walki Zefir poczuła się słabo a potem krzyczała że ją strasznie boli. wiesz...została uderzona w brzuch. spójrz-szepnęła-Drago chodzi nabuzowany bo Zefir nie pozwoliła mu z nią lecieć. myślę że coś się kroi.
-tak. zdecydowanie. niech się wyżyje. powalczy z tym imbecylem albo coś.
-co tym razem zrobił?
-a proszę cię mówi do Lulu że chciał ją chronić bo ona nawet nie ma mocy.
-ale Cole?
-nie Kai.
-i co?
-ona mu krzyknęła że jak tak może i uciekła do pokoju.
-martwię się o dziewczyny.
-a co z tobą i Zanem?
-nwm chyba normalnie. jest masa pracy,ćwiczeń i takich innych. nie ma nawet czasu czasami się przywitać. ale wiesz...kocham go.-akurat z podpokładu wyszedł blaszak.
-co ci się stało Zane?-zapytałam
-nie...nie...niema Pixal. nie widziałaś Pixal?-spojrzał na mnie z nadzieją
-niestety.ale jak to? była w twojej głowie!
-przez rozładowanie się rozłączyła.-powiedział rozglądając się jakby miała wyskoczyć zza rogu i krzyknąć niespodzianka!!!
-nie widziałam jej...-Talia skuliła się w sobie.-coś się stało?-szepnęłam do niej.
-nawet na mnie nie spojrzał...-szepnęła.
-Zane weź Talię słabo się czuje-chłopak spojrzał na nią i przytuliła zatapiając głowę w jej włosach
-Jay! Jay! szybko!-krzyczała Nia wołając swojego chłopak co spotkało się z niezadowoleniem Brata ale ona nawet na niego nie spojrzała.
-co się działo?...tam na wojnie?-zapytałam
-słońce nie martw się naprawdę...-ja czułam kłopoty
-gdzie jest Cole?-rozejrzałam się-Gdzie jest Cole?! Talia gdzie on jest!?
-spokojnie tylko spokojnie
-jakie spokojnie gdzie on jest?!-zaczęłam panikować a uspokajanie mnie wzbudzało tylko większą złość na nią-mów!!!
-on jest...pod pokładem ale nie możesz do niego iść!-powiedziała lekko wystraszona moimi wrzaskami.-on jest poturbowany musimy go zszyć uspokój się-nagle Tox i Kai złapali mnie za ręce a ja zaczęłam się rzucać
-puśćcie mnie! muszę do niego iść!-krzyczałam
po jakimś czasie zmęczona szarpaniną i ze zdartym gardłem siedziałam pilnowana przez dwójkę mistrzów :Tox i Kaia.
-ja chce do Colea-mruknęłam oplatając kolana rękami.
-jeszcze nie-po raz setny tego dnia powiedziała Tox.
per Emma
siedzę przy Coleu i Lloydzie. blondyn jest nieprzytomny bo dostał czymś w głowę a Cole miał rozdarty brzuch z boku. który został zszyty tylko teraz chłopak odpoczywa.
-już?
-nie.
-już?
-nie!-krzyknął Kai-kobieto on musi odpocząć!-widać że się zdenerwował
-koniec idę do niego.
-nie!-krzyknęło paru mistrzów. mocą która ,,dostałam,, od Lloyda wytworzyłam pola ochronne wokół chłopaków (wyglądało to tak jak miał Odyn w filmie: Thor)
-co się dzieje?-paru mistrzów kierowało swoją moc na Novę.
-ja. chcę! do. COLEA!!!-krzyknęła że aż niektórzy zatkali uszy.,,czyli ultradźwięk wpisuje się do mocy Jesieni? nieźle-pomyślałam
-nie możesz-powiedziałam spokojnie.-musi odpoczywać
-ode mnie?!-pisnęła
-nie. od wszystkich.
-a ty tam siedzisz. chce go tylko zobaczyć-powiedziała ciszej.
-Kai,Jay idziecie z nami.-powiedziałam i odwróciłam się po chwili zeszłam po schodach i weszłam do pokoju ,,lekarskiego,,
-boże Coleuś!-pisnęła i chciała do niego iść ale chłopcy ją powstrzymali-no proszę...chce do niego iść.
-nie. słysząc twój głos nie będzie odpoczywać.
-ale. nie będę się odzywać.-powiedziała z mocą ale mnie nie przekonała.
-nie.
-a mogę siedzieć...
-nie
-no proszę
-nie
-koniec tego lecę za nią
-nie wiesz gdzie ona jest.-usłyszeliśmy z góry
per Nova
wyszłam na górę.
-ja nie wiem? ja wiem wszystko.
-to że jesteś władcą smoków w krainie oni i smoków to nie znaczy że tu również.
-czemu odleciała?-zapytałam a talia pokazała mi gestem ręki ciężarny brzuch.-będą smoczątka?!-pisnęłam a oni zatkali uszy.-co?
-twój głos się zwiększa...zwyższa...podnosi głos?
-ultradźwięk-podpowiedział Drago.-kontroluj go.
-nawet nie wiedziałam że coś takiego mam jak mam to niby kontrolować?
-może zostało ci to z mocy syren?-zapytała Larisa
-nie. to od mocy jesieni-podszedł do nas Kris i przytulił mnie od tyłu
-nie zapędzasz się?-zapytałam unosząc brew
-nie-wtulił się bardziej a ja przewróciłam oczami.
-nie leć za nią. ma wystarczająco dużo towarzystwa-powiedziałam
-ja jestem władcą-powiedział tak że wszyscy się lekko zgarbili i odsunęli nawet Kris ale ja się nie ruszyłam
-to ja,dzieci pór roku oraz Lloyd sterujemy tym statkiem,załogom i tym kto leci i gdzie leci-powiedziałam swoją mocą czyli głosem władcy ale potężniejszym niż jego. on odsunął się dwa kroki i pochylił głowę.
-tak jest-powiedział a po chwili całe napięcie opadło
-Emma kontroluj ich stan-poprosiłam dziewczynę
-jasne. ale co z tobą?
-lecę tam gdzie jest moja przyjaciółka.-spojrzałam na Drago-a ty tu zostajesz.
-tak jest-powtórzył.
pół godziny później jestem już w naszym starym domu. świątyni nad chmurami. smoki stojące przed bramą przepuściły mnie a sama Zefir leżała skulona przy ścianie i chyba spała. z pod jej skrzydła wychylił się mały łeb innego smoka. był czarny i miał fioletowe oczy. wyszedł cały i szedł w moją stronę co chwila się przewracając. zeszłam ze smoka i podeszłam do malutkiego smoczątka.
-cześć maluchu...-chciałam go dotknąć ale niebieski smok wskoczył między mnie a smoczątko i warknął budząc Zefir. ta druga warknęła i zamieniła się w człowieka.
-kto ty?-zapytała a niebieski smok odsunął się ukazując mnie i liścia-mojego smoka.
-no co ty nie poznajesz?-zaśmiałam się a dziewczyna podeszła do mnie. uścisnęłam ją a ona podniosła smoczątko.
-to...Nila-podała mi jej dzieciaka.-niestety...smoki mają pewną zasadę. muszą wybrać osobę która zajmie się maleństwem przez tydzień albo dużej...dopóki matka nie dojdzie do siebie.
-ale już dobrze z tobą tak?-zaczęła błyszczeć i zamieniać się w smoka
-ara war-powiedziała
-nie rozumiem cię.ale jeżeli to ja mam się nią zaopiekować to...spróbuje. nie zostaniesz tu prawda?-spuściła głowę-długo? rozumiem że dopóki nie wydobrzejesz?-kiwnęła łbem-dobrze. w takim razie wracam na statek.-kiwnęła głową i ostatni raz spojrzała na Nilę.-dochodź do siebie-wsiadłam na Liścia i polecieliśmy niedługo później byliśmy na miejscu a dzieciak usnął mi na szyi jeż w połowie drogi. wylądowałam na pokładzie i podbiegi do mnie od razu Kai i Jay
-idę do niego
-nie-powiedzieli w tym samym czasie.
-obudził sieeee...-przeciągnęła Emma jakbym miała tego nie słyszeć.-nawet o tym, nie myśl.-zmrużyłam oczy i zmarszczyłam brwi.-nie skrzyżowała ręce na piersi- jestem na to odporna-powiedziała.
-kurde
per Emma-po wypowiedzeniu tych słów zatkała usta ręką i spojrzała na swoje ramię, które było zasłonięte włosami więc nic nie widziałam
-co to jest?-zapytałam podchodząc.
-nic.-podniosłam jej włosy i pisnęłam
-sm...sm...smok!
-tak to jest smok.-powiedziała-wpuść mnie do Colea to ci wszystko wytłumaczę-zaszantażowała mnie
-dobra. ale masz nie piszczeć,krzyczeć,przytulać go,skakać i hałasować.
-dobra-uśmiechnęła się cwaniacko i pogłaskała smoka po głowie.
per Nova
weszłam do pokoju i usiadłam obok chłopaka. odwrócił głowę. ja siedziałam cicho. smok przeszedł po mojej szyi i zsunął się na kolana.
-co się stało?-zapytał chłopak.
-martwiłam się-powiędłam patrząc na poczynania smoczątka.-wystraszyłeś mnie.
-takie życie. dobrze że cię nie było.-powiedział i spojrzał na zwierze.-co to?
-smok. dzieciątko Zefir.-w końcu pogłaskałam smoka.-Nila
-czemu ty go masz ze sobą?
-kazała mi go pilnować dopóki nie wydobrzeje. wch...mam nadzieję że niedługo.
-wujku?-usłyszałam a po chwili do pokoju weszła Maia.
-cześć słońce. co tam?
-chciałam cię zobaczyć...martwiłam się-zwiesiłam głowę-bardzo bardzo...
-już nie musisz żyję...
-a miałeś nie żyć?!-wystraszyła się i spojrzała na nas
-nie...to...przenośnia-wytłumaczył.
-Emma powiedziała że nie mogę się przytulać bo boli cię brzuch-wskazała na własny-i bolałby cię bardziej
-tak...bolałby bardziej...
-to ja idę do Lara.-i wyszła.
-ja też już pójdę.-powiedziałam.
-czemu?
-jeszcze Emma zacznie krzyczeć czy coś-powiedziałam kładąc smoka na ramieniu.-musisz odpoczywać-powiedziałam.
-coś się stało?
-no nie...po prostu bardzo się bałam...-wstałam
-co ty masz na boku?-zapytał podejrzliwie.
-co mam? a. no..nic.-powiedziałam szybko
-Nova.
-nic...masz gorączkę chyba weź idź spać czy coś.
-Nova...
-no dobra no patrz-podwinęłam spodenki pokazując mu tatuaż.
-nawet nic nie powiedziałaś
-ach...bo miałam farbować włosy ale spotkałam Seliel i ona miała taki kolor jak ja chciałam. myślisz że będę miała taką fryzurę jak ta cała Seliel? pfff
-serio? och Maleństwo-pociągnął mnie za rękę tak że położył mnie obok siebie-głupiutkie Maleństwo-pocałował mnie a po chwili pisnął
-auć!
-co się stało?-podniosłam się
-twój smok mnie użarł-zaśmiał się a ja przewróciłam oczami
-idę. wydobrzej bo nie mam komu dokuczać.-weszłam na pokład i spojrzałam na przebywających tam ludzi Talia i Zane całowali się Lulu siedziała tyłem do Kaia i opierali się o siebie plecami,Jay i Nia naprawiali jakąś maszynę a reszta mistrzów albo ćwiczyła albo odpoczywała.podeszłam do Talii
-łee-otworzyłam usta i wywaliłam język wskazując palcem jakbym miała wymiotować.
-ciągle się całujesz z Colem-zaśmiała się.
-ja to co innego. ale musicie się całować na środku? przecież wszyscy się gapią-nikt nie patrzył
-oj Maleństwo-blaszak pokręcił głową
-a nie odzywaj się złomie-on nigdy nie brał tego do siebie i śmiał się z tego. Na moje:blaszak złom maszyna albo kupa żelastwa pytał czy nie mogę wymyślić czegoś innego.wtedy udawałam focha a on mnie gilgotał takie nasze przyjacielskie zabawy (@szakingrenda nie zabijaj)
-jestem!-usłyszałam głos Colea a potem pisk Emmy
-wracaj gdzie byłeś!-krzyczała
-nie
-już!
-nie
-Cole..-mierzyła go wzrokiem
-nie. Emma jestem zdrowy.
-a jak ci puszczą szwy?
-Emma...-powiedział znudzony-już się wyleczyło patrz-podniósł koszulkę i pokazał bliznę.-więc się uspokój.
-okay?...tym razem ci odpuszczę-zaśmiałam się a chłopak spojrzał na mnie i podszedł i mnie pocałował
-le-oboje zrobili to samo co ja przed chwilą
-o co wam chodzi?-zdziwił się czarnowłosy a my się tylko zaśmialiśmy.
-nieważne-przytuliłam go a on syknął (miałam pisać pisnął ale on jest jak g,,,głaz? czy coś więc tylko syknął xd-Autorka)-co się stało?-odskoczyłam od niego
-trochę jeszcze boli-powiedział a Talia puściła Zanea i podeszła do mistrza ziemi. podniosłą mu koszulkę co spotkał się z moim gromiącym spojrzeniem i zdezorientowaniem chłopaka. położyła dwie ręce na ranie która zaczęła błyszczeć. w tym momencie sama zaczęła błyszczeć a z jej pleców wyrosły pióra które zamieniły się w skrzydła
-c...co jest?-zapytałam wystraszona
-osiąga chyba pełnię możliwości...-przestała błyszczeć i opadła na ręce blaszaka.
-ou...chyba mam więcej mocy niż myślałam-powiedziała łapiąc się za głowę. wtedy smoczek zionął ogniem który spotkał się z barierą ochronną regenerowaną przez naszego aniołka.
-ej. nie wolno-skarciłam smoka a on ukrył się w moich włosach.-ech...choć tu-wyciągnęłam go ale on nie był już taki mały. był wielkości średniego kota.-szybko rośniesz mały...-zaśmiałam się
-jest przyszłym władca nie dziw się-powiedział dumnie Drago przechodząc obok nas.
-Drago-powiedziałam władczym głosem a on nie unosił dumnie głowy tylko przeszedł normalnie. nagle z nieba przyleciało 9 smoków w tym Zefir. Drago zamienił się w smoka i zaczął się do niej przymilać. dalej nie mogła się zamieniać z wyczerpania ale uznała że chce być na Perle. spojrzała na mnie i uśmiechnęła się...chyba. w rękach trzymałam jej małą córkę, która rozprostował skrzydła i chciała pofrunąć ale jedno z jej skrzydeł miało przebitą błonę i nie mogła latać. pisnęła a ja pogłaskałam jej łeb. Zefir skuliła ogon pod siebie. to chyba nie dobry znak. ale prawdę mówiąc dobrze że udało jej się urodzić Nilę żywą.
@MadII123321 gratuluję dzieciątka <3
komentujcie na każdy odpiszę. <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro