Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

weszłam dumnym krokiem do sali na perle.

-haha ah nie uważaj trochę co?

-dajesz ah hahw.

-ogarniacie co potrafię? zaczajcie

-huaja ta to ja jestem najlepszy.

-co wy robicie?!-wybuchnęłam.

-my? my tylko...

-za oknem wojska wroga szykują się do ataku,wszyscy na was liczą a ty Lloyd nawet... powinieneś być przykładem.-powiedziałam akurat gdy do pokoju z tacką ciastek wszedł Cole.

-uważaj-powiedział Kai szeptem

-A ty nie jesteś lepszy!-krzyknęłam i wyszłam

per Cole

-co to miało być?

-twierdzi że nic nie robimy chociaż za oknem buduje się wojsko wroga.

-każdemu jest potrzebna przerwa-powiedziałem wkładając ciastko do buzi.

-Co zrobiliście Novie?-do pokoju weszła Liga kobiet czyli Talia,Lulu,Emma,Anabeth,Nia i Skaylor.

-nic.

-skąd takie oskarżenia co?-zapytał oburzony Kai.

-nie denerwuj mnie-podeszła do niego Lulu i zaczęła mu coś tłumaczyć żywo gestykulując.

-wiecie co ja rozumiem że jesteście złe bo coś się stało przyjaciółce ale ona twierdzi że powinniśmy ćwiczyć od rana do nocy z przerwą na jedzenie i spanie.

-pfff-wyszły a ja zastanawiałem się o co im chodziło.

per Nova

-ręka wyżej. jeżeli chcesz celować w środek. spróbuj. 

-używając mocy pamiętaj żeby nie podpalić statku ani go nie zalać Lar.-powiedziałam i spojrzałam jak robił zwierzątka z wody żeby zabawić Maię.-ech dzieci.

-Nova?-zawołał mnie Karlof.

-co?

-Karlof nie może trenować Karlof dużo siła. Karlof metal mocny.

-wiem.może poćwicz walkę z Colem?-zaproponowałam a on się uśmiechnął

-Karlof lubi mistrz ziemi Karlof powalczy-powiedział i odszedł.

-hej słuchaj bo mamy mały problem.-podszedł do mnie Kris. nie byłam przywódcą ale jeżeli zielony Ninja ma zamiar grać na konsoli a nie pilnować porządku ktoś musi to za niego zrobić

-w czym rzecz?

-ja i Anabeth uznaliśmy że nadeszła pora na szukanie syna słońca

-tak bardzo dobrze że ktoś tu myśli. ale w czym problem?

-kompas nie pokazuje już jego położenia.

-jak to?

-potrzebna mu energia ale słońce to...nie właściwa energia.

-to...no nie wiem ale jeżeli nie słońce to może jakiś ninja? ma energię jako żywioł.

-nie pójdę do nich.

-Nova uspokój się oni nic nie zrobili. i w tym jest problem. oni nic nie robią.

-pokaż im że nie potrzebujesz ich-powiedział Kris. jako jeden z synów mówię ci to jako do młodszej siostry. pokaż im że jesteś silniejsza.

-a najlepiej ich olewaj. albo zachowuj się jak do wszystkich innych mistrzów.

-dzięki zastosuje się.a teraz daj mi kompas.-podała mi przedmiot a ja weszłam na Perłę. 

-Lloyd potrzebuje twojej pomocy-chłopak wyszedł za mną z pokoju bez słowa

-słuchaj my...

-nie ważne-przerwałam mu potrzebuje żebyś go naładował. w końcu jestes mistrzem energii.

-ale nie ładuje baterii.

-to magiczny kompas po prostu prześlij mu energię.

-robi się-zrobił co powiedziałam i puścił.-gotowe

-dzięki za pomoc-powiedziałam i odeszłam.

-ja...

-sorry muszę iść.-powiedziałam i wyminęłam go.-ej Ana mam kompas

-co mówił?-zapytała szeptem

-że oni coś tam i że on ale go nie słuchałam.

-no i tak się robi siostrzyczko.

-zamknij się nie jesteś jej bratem

-z innego punktu widzenia jednak jest.

-serio Nova? ty przeciwko mnie?-zaśmialiśmy się i wtedy zauważyłam że ninjasy się na nas patrzą.-ej ale wyruszysz z nami?

-a kto zajmie się Mistrzami? Zielony? proszę cię prędzej rozniosą tą arenę i Perłę niż dadzą sobie radę.

-jasne. to my powiemy Wu i lecimy.-uścisnęłam ich i podeszłam do smoków.

-czemu tak twierdzisz?-usłyszałam głos za plecami-myślałam że jesteś  z nami.

-jestem z nimi-wskazałam na mistrzów którzy trenowali.-ale czasami jestem sama.

-czemu nie jesteś z nami?-zapytał Jay.

-głupi jesteś?-zapytała Nia podchodząc do niego.-wolicie się bawić co wy sobie wyobrażacie co?-rozzłościła się. a Kai spojrzał na nią zdezorientowany.

-a...ale-zaczął Jay

-no wiesz siostra

-ty też jesteś winny-założyła ręce na piersi.

-dobra przepraszamy dobrze to nie jest nasza wina że jesteśmy zmęczeni!-krzyknął zapalając [przy okazji ręce wtem Lar wylał na niego wodę.-o lepiej.-ufff. no dobra nie można ćwiczyć w nieskończoność Nova.

-jasne że nie. ej mistrzowie. kończymy na dzisiaj!-krzyknęłam patrząc na zegarek 5:36

-jak to?-zdziwiła się Tox już? przecież dopiero się rozgrzaliśmy-powiedziała odbijając cios Gryfina

-mistrz Lloyd twierdzi że powinniście odpoczywać

-a weź i ty go słuchasz?-zaśmiał się Neuro. i powrócił do ćwiczeń. odwróciłam się do chłopaków

-muszę. w końcu to mój dowódca.-powiedziałam i rozsunęłam ich i przeszłam. silna ręka złapała mnie za nadgarstek

-co się dokładnie stało?-zapytał czarnowłosy. westchnęłam-rozumiem że się zawiodłaś ale możesz ze mną porozmawiać.-powiedziała do moich oczu napłynęły łzy 

per Cole

-ja się po prostu boje. jetem tą wybraną a ...a ja nie wiem co mam robić rozumiesz nie wiem-krzyknęła i zaczęła uderzać piąstkami w moją klatkę piersiową.-nic nie mogę zrobić-upadła na kolana.-boję się rozumiesz? jestem za słaba żeby być córką jesieni. żeby w ogóle być kimś...kimś.-klęknąłem przy niej, oplotłem ją ramionami i dałem się jej wypłakać

-ja też się boję.-powiedziałem jej do ucha.-boimy się wszyscy. dlatego Lloyd nie wie jak ich...uczyć. walczyć. by byli najlepsi.

-ale oni są najlepsi. mają moc by...wygrać-zapłakała- wystarczy uwierzyć.

-uwierzyć?-wstałem a ona zdziwiona usiadła na stopach.-wiem co nam pomoże-podałam jej rękę którą złapała i wstała.

-co?-zdziwiła się.

-przyszłość...

per autorka 

-hej to ja nasi bohaterowie wsiedli na smoki i polecieli nad chmury i każdy zobaczył przyszłość. zacznijmy od Nii

per Nia.

spojrzałam w chmury. ja I Jay staliśmy nad dwoma maluchami ale tylko jeden był do nas podobny.

-Letti to twój nowy braciszek. Alan nie bój się.-dziewczynka skoczyła na chłopca i przytuliła go.

-już cie kocham.-powiedziała i uśmiechnęła się. 

spojrzałam w drugą stronę.smoki leciały wprost na ciemną materię przed którą stali skrzydlaci wojownicy.(każdy widział to samo więc nie będę pisać tego milion razy)

-ej Nia widzisz to!? będziemy razem. i będziemy mieć dwójkę maluchów.

-a wojna nas nie oszczędzi-powiedziałam patrząc w przeciwną stronę.

Per Lulu

stałam w pokoju przy oknie a w ręce trzymałam zdjęcie na którym byłam razem z Kaiem. cudowne lata szkoły

-Lulu zjedz coś.-usłyszałam zza drzwi.

-nie chce.-parę łez skapnęło na szybkę

-ale nic nie jadłaś od rana.czy ty jadłaś coś wczoraj?

-nie pamiętam!-odkrzyknęłam i usłyszałam tylko westchnięcie.

per Kai

najpierw zleciałem ze smoka potem z hukiem uderzyłem o ziemię wojna trwała a ja byłem nieprzytomny. i...tyle tylko ciemność. czy chmury nie znają mojej przyszłości?

per Zane

znów stałem obok Pix

-tak naprawdę nie jesteśmy spokrewnieni-założyła włosy za ucho.-ale zawsze tak uważaliśmy. więc...kocham cię braciszku-uśmiechnęła się.a ja ją objąłem obok nas stanęła Talia z masą części w rękach.

-pomożecie?-zapytała a ja wziąłem od niej metal.położyła rękę na brzuchu ciążowym a drugą wytarła czoło.

-nie powinnaś nosić. połóż się-powiedziałem.

-ej jestem pełnoletnia wiem lepiej.-powiedziała i poszła dalej po chwili niosąc śrubokręt i kombinerki.-to co? do roboty?

-jasne-Pix złapała za kawałek metalu i zaczęła go spawać razem z Talią.

per Emma

razem z Lloydem trenowałam młodych mistrzów żywiołów. nagle podeszła do nas kobieta w moim wieku i facet starszy od Lloyda gdy skierowali wzrok na nas od razu ich rozpoznałam

-Cole Nova!-pisnęłam zachwycona.-co wy tu robicie?!

-To Madi. mistrzyni Ziemi. 

-prawie mistrzyni.-zaśmiał się czarnowłosy.-ale może nauczylibyście jej czegoś?

-jeżeli ona tego chce...

-to ty jesteś zielonym Ninja? wnukiem Pierwszego mistrza?-zapytała 10 latka.

-tak mała.

-jestem Madi a nie mała.

-no tak. Madi....

per Lar. 

razem z siostrą wychodzimy z bogatego domu a inne dzieci z mojej ulicy są ubrane w kolorowe ciuszki.

-cieszę się że-nie usłyszałem reszty-ale szkoda mi Kaia...i biednej Lulu.

-ej braciszku?-powiedział dużo starsza siostra.

-co?

-idzie ta twoja-zaśmiała się

-ona nie jest moja.-spojrzałem m na dziewczynę jej Jasna cera i ciemne włosy idealnie się komponowały.

-cześć Lar.

-hej Andi...

per Skaylor

siedzę w pokoju i patrzę na widoki za oknem. ninjago odbudowane,ja żywa. przyszłość szykuje się całkiem ładne. nagle do pokoju wpada Kai.

-palio się

-tym razem mnie nie nabierzesz.-zaśmialiśmy się 

-fajnie że razem tu mieszkamy. ale Emma jest czasami zazdrosna.

-nie dziwię jej się jestem całkiem ładna. ale te dzieiaki twojej siostry są słodkie.

-moje będą łądniejsze.

-miło że zaadoptowali tego chłopca.

-tak. ale wiesz to chyba Jay miał takie coś. wiesz był adoptowany.

-dobrze zrobił...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro