Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

od rozpoczęcia roku minęło już 4 dni. przyjaźnię się z chłopakami. a gdy nie patrzą podrzucam Colowi paczkę żelków i razem ją opróżniamy przy filmie albo po prostu rozmawiając.

teraz ja siedzę na jednym z łóżek w moim pokoju i patrzę w jesienną pogodę. burza. dzisiaj na pewno będzie burza. nagle ktoś zapukał do drzwi.

-proszę.

-hej. idziemy do parku. idziesz z nami?-podniosłam głowę. w drzwiach stał ubrany w zimową kurtkę Lloyd. spojrzałam przez okno.-będzie fajnie.

-jasne. Leloyd ja nie mam depresji.-uśmiechnął się tylko i wyszedł z pokoju czekając na mnie. nałożyłam bluzę z kapturem przez głowę w kolorze ciemnego różu i na to kurtkę.-jestem.

-ej!-spojrzałam w lewo gdzie Kay bił się z Colem dla zabawy-A gdzie czapka Maleństwo?

-nie.-prychnęłam i ruszyłam za Lloydem. niestety po dłuższym czasie gdy wyszliśmy już ze szkoły Cole dopadł mnie i naciągnął mi na głowę jego czarnobrązową czapkę.-Cole! nie lubię czapek!

-Ale maleństwo-jęknął-będziesz chora.-najgorsze było to że czapka chłopaka była o wiele za duża a pompon przekrzywiał się w zależności jak przechyliłam głowę. nagle poczułam jak ktoś uderza mnie z tyłu.-odwróciłam się i zobaczyłam jak Cole,Kay i Zane bija się

-ej!-krzyknęłam a oni usiedli na ziemi.-spokój! bez bicia mi tu!

-nareszcie ktoś kogo słuchają-zaśmiała się pani Posts. spojrzałam na nią a czapka Cola spadła mi na oczy.-dalej macie te czapeczki jak słodko.-powiedziała i odeszła.otworzyłam oczy szerzej. poprawiłam czapkę.

-co?-zapytałam gdy odeszła 

-dała nam te czapki kiedy jeszcze byliśmy w jej klasie w podstawówce.-zdjęłam czapkę Cola i rzuciłam mu ją. naciągnęłam kaptur i odwróciłam się na pięcie.

-wracam do szkoły.

-czemu?-zapytali wstając z ziemi

-jest za zimno.

-my idziemy-Kay wskazał na siebie i Jaya-do sklepu po prezenty dla Nyi. 

-Ja lecę po Pixal. przyjechała wcześniej

-ej gdzie jest Leloyd?-wszyscy się rozejrzeli. nie było go.

-pewnie poszedł już do Emmy.

-jego dziewczyna? ten dzieciak ma dziewczynę?-zdziwiłam się że on już ma dziewczynę a reszta paczki oprócz Jaya nie ma a Lloyd jest młodszy o rok.

-tak wyszło. dobra Jay spadamy pa

-cześć.-odparłam i ruszyłam do szkoły.

-ejejej.-zatrzymał mnie mocny uścisk.-tak nie czekaj jasne-puścił mnie a ja zaczęłam się śmiać.

-idziemy po żelki?-zapytałam. a jemu oczy zabłyszczały-rozumiem że tak. no dobra...Pixal jest dziewczyną Zanea?-zapytałam gdy weszliśmy do holu. on zaczął się śmiać.-co?

-Pix to jego siostra.-otworzyłam usta ze zdziwienia.

-siostra? czyli nie ma dziewczyny?

-ma. Talia. przyjaźni się od dzieciństwa. od roku są razem.

-jak można być z robotem?-zaśmiał się tylko i zabrał mi żelki.

-Zane jest prawie człowiekiem. wiesz...musi się wiele nauczyć ale...jest spoko. niedługo poznasz i jego siostrę i dziewczynę. Kay ma dziewczynę w tamtej szkole.-wskazał za budynek za oknem.-prywatna szkoła Madame Dux. Lulu jest słodka.-nagle zrobiło mi się słabo ale udawałam że nic się nie dzieje.

-o słodka? ale nie jak pianki.-zaczął mnie gilgotać.

-pianki są najlepsze, na świecie...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro