16
per Kris
zerwałem się z łóżka i stanąłem przy oknie opierając się o parapet nagle on zaczął zamarzać.
-do do choly jasnej!
-Kris język!-krzykneła z doły moja mama.
-przepraszam!-spojrzałem na dłonie a potem w lustro.
taki jak zwykle. czarne włosy luźno przeczesane na bok jasna skóra i jasnoniebieskie oczy.
-jesteś synem Zimy-usłyszałem w głowie. wtedy dostrzegłem w odbiciu coś jeszcze. na mojej szyj wisiał łańcuszek z zawieszką w kształcie płatka śniegu.
-świetnie.
per Anabeth
obudziłam się i zerwałam z łózka omg co to było!
-uspokuj się anabet jesteś oceanem spokojnym oceanem spokojnym.-położyłam ręce na parapecie i nagle z doniczek w moim pokoju zaczeły kiełkować i zakwitać kwiaty!-co do choi!
stanełam przed lustrem
brązowe włosy, lekko opalona skóra ładne usta i zielone oczy,długie rzęsy. cała ja. ale moją uwagę przykuł różowy kwiat. zawieszka na złotym łańcuszku.
-jesteś córką wiosny-usłyszałam
-no to świetnie.
per Hariku.
obudziłem się z krzykiem
-coś się stało?-do pokoju wpadła moja starsza siostra
-nie po prostu miałem koszmar.
-jasne. dobra pakuj się idziemy na lody.
-tak z rana?
-jesteśmy na Hawajach pozwól mi się bawić-westchnąłem cała ona. podszedłem do okna. morze. ładne widoki i pełno piasku. heh kochałem ciepłe słoneczne miejsca.
-synu lata-usłyszałem za sobą-odwróciłem się już się nie uśmiechając.-synu słońca-odezwało się coś znowu. podszedłem do lustra. lekko opalony blondyn o jasnobrązowych oczach.
a na szyji łańcuszek z wisiorkiem w kształcie słońca
-jesteś synem Lata
-super-uśmiechnąłem się i po ubraniu wyszedłem ze siostrą na dwór.
per Nova
obudziłam się. to było dziwne. otworzyłam torbę i!!! była tam książka! bez wyrwanych kartek! było wszystko! dotknełam zawieszki na szyi. był tam czerwono złoty liść.
-Liść jesieni.-szepnełam i odwróciłam się. Rocky nie było-Rocky! Rocky! choć tutaj!-krzyczałąm ale smok nie przyleciał. westchnełam. wtedy usłyszałam ruch skrzydeł. odwruciłam się i zobaczyłam trzy smoki.
Jay,Kai i Cole.
-cześć maleństwo!-krzyknął Kai
-siema Jeżu!
-jak tam poszukiwania?
-nie uwierzycie-powiedziałam wsiadając na smoka Kaia-ale budzę się rano a tam o to!-wyciągnęłam książkę-nawet nie ma śladu po wyrwaniu!-ucieszyłam się. chwilę później byliśmy na Perle.
-och jaka jestem-spojrzałam na dziewczynę z niebieskimi włosami która gada z Colem. no co? to mój chłopak mogę być zazdrosna!-szczęśliwa-mruknęłam trzymając książkę przy klatce piersiowej-Ej Colel idziesz ze mną?
-ee...zaraz.-kontynuował rozmowę
-czy ty to widzisz Kai?-chłopak obok mnie oparł łokieć na moim ramieniu
-tak...podejrzane co nie? czekaj. Ej smoczyco idziemy polatać?-zawołał a ona wychyliła głowę zza torsu Colea
-jasne. dobra ja lecę pa.-pomachała mu i podbiegła do Kaia
-dzięki-mruknęłam zanim odszedł.
-gdzie chciałaś iść?
-ee...w sumie mogę iść sama. pa-pomachałam mu jak ta dziwna dziewczyna.
per Cole
-coś się stało ziom?-podszedł do mnie Lloyd.
-no właśnie nie wiem. Nova zachowuje się jakoś dziwnie. bo...
-ziom-od kiedy Lloyd mówi ziom? to kaj tak gada.-ona jest o ciebie zazdrosna.
-czy ty się z Kaiem na mózgi pozamieniałeś?
-ee...nie. po prostu to widać. jak na ciebie patrzyła zrobiła się czerwona jak pomidor albo strój Kaia
-skumałem. wiesz jak lata z Kaiem to ja nie jestem zazdrosny-mruknąłem do niego
-ta jasne-powiedział i odszedł. z pokoju wyszła talia.
-Ej kobieto!-krzyknąłem za nią i podszedłem a ona zaczęła się rozglądać na boki
-kto? że ja?
-nie mówiłem do Jaya
-słyszałem to Cole!
Nia i Talia zaczęły się śmiać.
-posłuchaj jeżeli Zane rozmawia z jakąś obca dziewczyną to jesteś zazdrosna?
-tie-powiedziała jakby ją to nie obchodziło-aa chodzi ci o Novę?-ożywiła się-tak ona jest zazdrosna. ale nie zna Zefir. reaguj jak cię woła.
-ale tu chodziło o smoki!
-oj Colel...-westchnęła odchodząc.
-co wy z tym macie?!-oburzyłem się i tym razem Jay i Nia się śmiali
per Nova
-tak rozumiem czyli się obudziłaś i już miałaś tą książkę?
-tak-pominęłam temat snu
-a więc dobra. bardzo się cieszę. ale nic ci się nie śniło?-zapytał.
-nie pamiętam-skłamałam
-dobrze to...widzenia potomczyni jesieni-dodał gdy stałam przy drzwiach.
-skąd mistrz wie?
-mam sposoby zresztą...jestem synem pierwszego mistrza spinjitzu. a Sifat jest a raczej była przyjaciółką ojca.
-aha.śniła się pani Sifat. powiedziała że czeka nas ciemność albo zagłada nie pamiętam ale...to nie wróży nic dobrego...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro