Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

-Ej a gdzie jest Pix?-zapytał Kai gdy zamienieni w ninja staliśmy na dachu.

-Pix ma nadajnik!-powiedział uradowany Zane

-idiota. nie wiesz czy jest z nimi.-walnąłem się otwartą ręką w czoło. w tym czasie Zane sprawdzał lokalizację Pixal

-sam jesteś idiota Jay.

-nie obrażaj mi chłopaka braciszku.

-czekaj-wszyscy spojrzeliśmy na Nię-czemu ciebie nie porwali? przecież w nocy byłaś w pokoju...-zaśmiała się nerwowo na sowa Lloyda

-no nie do końca...

-siostrzyczko-ostrzegł ją Kai.

-no OK! zszywałam strój! pasi?!-obrażona skrzyżowała ręce na piersi.

per Cole.

siedzę w pokoju i czekam patrząc w okno. w ręce obracałem muszlę od Novy.

-tęsknię Maleństwo

wsp...

-jasne śmiej się a ja będę się bać-oczy zbierały jej się w oczach.

-malutka...-zaczął Jay

-malutki to ty jesteś!-krzyknęła. uznałem że podejdę do tego inaczej.

-ej-powiedziałem cichutko. zebraliśmy się dzisiaj żeby obejrzeć film ale zaczęła się burza i wyłączyli prąd-możesz u mnie zostać maleństwo.-spojrzała na mnie pięknymi jasnobrązowymi oczami

-naprawdę?-kiwnąłem głową.

-wiem że się boisz-wyciągnąłem do niej rękę którą złapała i przyciągnąłem ją do siebie-nie bój się. Jay kontroluje pioruny...

kon wsp...

obróciłem muszle i ścisnąłem ją lekko. pomyślałem wtedy tez o Talii. kochała Zanea z wzajemnością choć był robotem. nagle przed oczami przeskoczył mi obraz dziewczyny siedzące w sali balowej i kręcące się dookoła. tylko Nova siedziała z boku nagle podniosła głowę i patrzyła mi prosto w oczy. jak to możliwe. niemo wypowiedziała moje imię. jakby mnie widziała. może muszle się łączą jak...no nie wiem telefon?

-Nova słyszysz?! Nova!

per Nova.

siedziałam w sali balowej. przebrałyśmy się w krótsze sukienki w podobnych odcieniach co ostatnio. nagle coś przykuło moją uwagę bez powodu. spojrzałam na muszle Tali. zrobiła się szaro czarna.

-cole...-powiedziałam bezgłośnie.wstałam i podeszłam do dziewczyny

-możesz nie wierzyć ale wiem jak się stąd wydostać żeby wiedzieli gdzie jesteśmy-powiedziałam jej do ucha. ze wszystkich to ona była moją najlepszą przyjaciółką.

-wieże ci we wszystko co powiesz nawet jakbyś opowiedziała mi o nieistniejących rzeczach.

-muszle się połączyły siądź tam i się nie ruszaj.-powiedziałam jej. dziewczyna posłuchała i zrobiła to bez sprzeciwu. spojrzałam na muszlę. wskazałam na siebie i dziewczyny przekazałam mu że jesteśmy u rodziny królewskiej i że jest dobrze ale żeby się pośpieszyli. potem żeby na siebie uważał i muszla wróciła do swojego koloru.

-i co?

-koniec. puścił muszle chyba zrozumiał.

-mam nadzieję-nagle do sali wparowała Pixal

-Pix!-rzuciłyśmy się na przyjaciółkę

-nie wiem co tu się dzieje ale musimy się stąd wydostać.

-masz rację-nagle zrobiło się ciemno

-nie uciekniecie-dym przeleciał przez pokój.-macie tu zostać bo inaczej oni zginą. to oni mają przejść próbę a wy jesteście ich słabościami. nie próbujcie uciekać-chciał nas dotknąć ale niewidzialne bariery nie pozwoliły mu na to-co to?!-syknął

-sama się zastanawiam-uśmiechnęłam się-może coś czego nie masz?-zaśmiał się

-mam wszystko-jego twarz była centymetry od mojej

-wątpię. Ài de (miłość)

-nie masz...prawa-nie dokończył bo zniknął. do sali wszedł król i jego starszy syn. chłopak i Pix patrzyli na siebie i nie odrywali wzroku nawet gdy król chrząknął

-coś się stało?-zapytał mężczyzna.

-nie wasza wysokość. ale chciałybyśmy wrócić do domu. do Ninjago-odparła Lula.-do rodzin wasza wysokość.

-ja rozumiem ale jegomość powiedział że przyśle po was ninjów żeby nic wam się nie stało podczas podróży. będziecie bezpieczniejsze.

-och oczywiście

-Emer idziemy.

-tak jest.-oderwał wzrok od Pix-do zobaczenia-oczy Pix zrobiły się różowe

-Pix ty się rumienisz!-zaświergotała Emma

-no..może trochę-zaśmiała się. wydostaniemy się bez pomocy chłopaków.

-i Nii.

-i Nii.-dodałam.-dzisiaj w nocy po prostu wyjdziemy i nie wrócimy.

-tak-odpowiedziała każda i ruszyliśmy do komnat

per Cole.

przebrałem się w ninja strój i stanąłem na dachu. nie byli daleko przeskoczyłem kilka dachów i byłem przy nich

-ej

-AaAAAAAAAA!-krzyknęli-nie strasz!

-Cole co ty tu robisz?!-krzyknęła na mnie Nia

-dowiedziałem się więcej siedząc w pokoju niż wy siedząc tu. są w zamku. z rodziną królewską. czekają.

-czy Nova nie kazała ci zostać?

-wyobraź sobie jakby porwali Jaya a tobie kazali zostać w domu-kiwnęła głową.

-rozumiem-dodała i wytworzyliśmy smoki -Zane masz sygnał?-zapytała robota

-mam. za mną

per Nova

-nie stresuj się tak-podeszła do mnie Lula-przecież nam się uda.

-wiem ale chodzi o Cola. on nie odpuści.

-Ninjasy-powiedziała cicho bo Emma nie wiedziała o tym-się nie poddają. my też się nie poddamy i damy radę.-dodała głośniej

-tak!-odkrzyknęły dziewczyny i zgasiły światło. zeskoczyłyśmy oknem i poszłyśmy wzdłuż muru. potem pobiegłyśmy do ogrodzenia,ale gdy chciałyśmy przejść pole siłowe odbiło nas na kilka metrów.

-straże łapać je!-krzyknął jakiś facet.-złapali nas za ręce

-stać!-z zamku wyszedł Emer nasz ratunek! ucieszyłam się-puśćcie je-wykonali rozkaz dalej stojąc za nami.

-dziękujemy książę.

-co tu robicie o tej porze-wszystkie spuściłyśmy głowy oprócz Pixal która patrzyła na niego jakby był jej przyjacielem i ją zdradził

-Ja Pixal Borg żądam wypuszczenia mnie oraz dziewcząt poza teren zamku ale natychmiast.

-właśnie to chciałem zrobić-otworzyła usta i stała zdziwiona. uśmiechnął się jakby patrzył na młodszą siostrzyczkę która upadła na prostej drodze.-zapraszam-zaprowadził nas do bramy. otworzył ją dużym złotym kluczem-uważajcie-pchnął je a naszym oczom ukazał się najcudowniejszy widok na ziemi. Nasi chłopcy!-wszystkie poszłyśmy się przywitać. Tylko Zane czekał jeszcze na swoją siostrę

-przepraszam że krzyknęłam

-też bym się wkurzał. ale macie fajnych chłopaków mili goście. 

-ee...nie mam tam chłopaka.-zrobiły jej się różowe oczy-ani w sumie nigdzie ale jest tam mój brat więc będę się zbierać-założyła pasemko włosów za ucho

-zapraszam kiedy zechcesz-powiedział jej-niebieskie oczy Zanea zrobiły się ciemniejsze

-dzięki...to pa-odwróciła się do nas i wsiadła na smoka Zanea.-cieszę się że przyjechaliście-usłyszałam jak mówiła do Zanea gdy byliśmy już ponad chmurami. chłopak nie odpowiedział -Zane?coś się stało?

-nie-odparł krótko i nie odezwał się więcej.

-miałeś zostać w pokoju.

-czuje się już lepiej.(włączcie media)

-nie oszukuj mnie Cole.-nakazałam-dlaczego mi to robisz? chcesz umrzeć?

-od Raka się nie umiera.

-umiera się Cole.

-posłuchaj-odwrócił się do mnie-będę to leczył dobrze?

-nie okłamuj mnie! wcale tego nie zrobisz!-ukryłam twarz w dłoniach.-nie mogę ci nawet pomóc...-płakała-tobie potrzebna jest operacja a jest-przerwał mi pocałunkiem

-kocham cię Maleństwo-stanął na grzbiecie smoka i podał mi dłoń.wstałam a on przyciągnął mnie do siebie i lekko się kołysaliśmy.

-ja ciebie też.Cole ale martwię się

-nie musisz...wsłuchaj się w muzykę chmur.-szepnął mi do ucha.-zamknij oczy-zrobiłam to-i poczuj to co czuje ja.-usłyszałam wiatr,liście,drzewa,i ptaki czułam to co on-i oddychaj

--Cały ten świat, opada z sił,                                                                                                                                   kiedy się kończy miłość.

-Już tylko ty masz taką moc -
obudź mnie proszę, ratuj Go!

-czy otwieram smutne...proszę ratuj mnie...

per Pixal

-Zane-szepnęłam-Zane. Zane spójrz na mnie-nic nie zrobił. szarpnęłam go za ramię-co się stało?!

-on się stał!-krzyknął.-och.

-Zane. to ty jesteś dla mnie najważniejszy

-tak? a nie on?-przytuliłam go z całej siły.-bałem się o ciebie Pixi.

-a ja tak się bałam,myślałem że nie przylecisz.-kilka łez poleciało z naszych oczu.

-zawsze przylecę.-przytulił mnie

-dziękuje że mam takiego brata

per Kai

-ty moja psotnico-zaczepiłem Lulu.-ej co się stało?-siedziała smutna.

-ja...-cała jej radość i błysk w oczach zniknął.-Kai. obiecaj mi coś. zawsze do mnie wrócisz.

-jesteś najważniejsza-spojrzałem na Jaya który leciał z Niją. ona ma swojego obrońcę. już nie muszę się o nią bać.-Lula?

-co?

-kocham cię

-ja ciebie też...-przytuliła mnie a w jej oczach zagościł znów ten blask i psotność.

per Jay

-zawsze będziemy razem-powiedziałem i spojrzałem na Kaia

-jako my i jako drużyna na zawsze.-zaśmiałem się

-na zawsze Nia. na zawsze.

per Lloyd

-mam swojego bohatera-spojrzała mi w oczy Emma-na zawsze?

-na zawsze Emma.jesteśmy drużyną.spojrzałem na resztę-jesteśmy drużyną do końca świata. a ty zostaniesz ze mną jeszcze jeden dzień dłużej?

-na zawsze i jeden dzień dłużej...

per Talia.

patrząc na wszystkich widziałam radość i miłość. nie każdego dnia ratuje się swoje ukochane i...-spojrzałam na Pix która przytulała Zanea.-rodzeństwo.

-możemy świętować.-powiedziałam na głos i wszyscy spojrzeli na mnie-jesteśmy drużyną. czy wam się to podoba czy nie jesteście dla mnie najważniejsi. chce żebyśmy wszyscy byli razem...

-na zawsze i jeden dzień dłużej...-odkrzyknęli

-do końca...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro