Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

ze zdziwieniem rano Cole odkrył że Novy nie ma w pokoju. nałożył bluzę i spodnie w jego ulubionym kolorze i wyszedł z pokoju zamykając go na klucz. podszedł do drzwi pokoju Kaia i zapukał.

-ej stary wiesz która jest godzina?-czerwony przetarł oczy

-szczerze to tak średnio. nie ma tu Novy?-zapytał

-wszyscy śpią? Cole! wszyscy śpią!

-nie ma jej.

-robisz się miękki.-zaśmiał się Jeż. ale czarnowłosy patrzył na niego proszącymi oczami.-no dobra poszukajmy jej

-kogo?-zapytała Nia która szła korytarzem z paczką żelków w ręce. podała je słabo wyglądającemu czarnowłosemu

-Novy nie było rano w pokoju i chłopaczek się wystraszył.

-ale Tali też nie było...

-ani nie ma Emmy-z jej pokoju wybiegł Lloyd

-pewnie wyszły gdzieś.-obok nich wylądowała kartka. młodszy podniósł ją

-,,strzeżcie się bo możecie już nigdy nie wygrać...-przeczytał-co to ma znaczyć?

-że to albo słaby żart albo mamy kłopoty-odparł Kai. nagle jego oczy się rozszerzyły.-LULU! wybiegł z budynku co zrobiła też reszta. wbiegli na teren pobliskiej szkoły. i do budynku potem swoim firciarskim krokiem a za razem spięty Kai wszedł do holu. wszystko jakby się zatrzymało a dziewczyny patrzyły na niego jakby nigdy nie widziały chłopaka. jednej z nich upadły nawet książki. wszystkie ubrane w mundurki czyli koszuli, spódnice  i krawaty.

-dziewczynki na lekcje nie stoimy tak.-odezwała się wysoka kobieta z włosami związanymi w kitkę w kolorze maku-a wy to?-zapytała gdy uczennice w końcu się ruszyły. Nia zrobiła balon z gumy na co kobieta wywróciła oczami.

-potrzebujemy widzieć się z Lulu...-nie dokończył bo przerwała mu kobieta

-nie ma jej.-zmartwiła się.-dzisiaj rano zniknęła z pokoju. nikt jej nie widział. myślałam że jest z tobą-odparła. bardzo dobrze znała Kaia. była kuzynką ojca Lulu.

-jak to jej nie ma? przecież...-kobieta pokręciła głową

-nikt nie widział żeby wychodziła ani drzwiami ani oknem. kilka dziewczynek nie spało w nocy. mówiły że rozmawiały kiedy Lula spała a gdy na nią spojrzały jej nie było.

-tak samo z Novą.

-i Emmą-dodał Lloyd.

-nie prosze was jako nauczycelka...ale jako rodzina...najdźcie ja. prosze. napewno nie uciekła po poszłaby do was...zrobicie to? zwolnię was z lekcji.-była to kolejna osoba kt.óra wiedziała omocach bo kiedys była uczennicą mistrza Wu. jej żywiołem jest piasek co jest dość dziwnie ale jest w stanie kontrolować piasek i zamieniać go w przydatny proszek potrzebny np do mikstur czy herbat mistrza Wu.

-zrobimy co w naszej mocy.-wyszli ze szkoły

-zostajesz w szkole Cole.-rozkazał idący na przedzie Kay.

-Chyba cię coś boli. możliwe że ktoś porwał Nove i resztę dziewczyn co ty myślisz?

-że jesteś chory. to że oszukujesz swoja dziewczynę nie znaczy że oszukasz mnie. dobrze wiem że jesteś chory. to co ci dolega Cole jest poważne.-chopak co prawda miał katar kaszel i inne ale pozatym czasami wymiotował krwią.

-nie zostanę w szkole gdy wy bedziecie narażać życie!

-głośniej to nikt nie usłyszy mondralo.-warknęła Nia.

per Emma.

jestem Emma Hejg. chodzę z Lloydem od niedawna le bardzo go kocham. on mnie z resztą też. ale wracając do teraźniejszości to obudziłam sie cała obolała. gdy otworzyłam oczy obaczyłam jedynie ciemność.

-pff-usłyszałam jak echo

-kto tu jest?-zapytałam i zauważyłam że jetem przykuta do ściany łańcuchami.

-Emma? obudziłaś się-usłyszałam głos dziewczyny Cola.

-co tu się dzieje?

-eeee...zostałyśmy zaproszone na przyjęcie wujka Zaga z Oregongu.

-na przyjęciach nie przykuwa się gości łańcuchami do ściany!-krzyknełam

-dziewczynki spokojnie.-światło się zaświeciło a przed nami stał pokaźny facet dobrze zbudowany z kozią brudką i turbanem na głowie. ubrany w sukienkę.-klasnął a kajdany puściły nas.-zapraszam-popatrzyłyśmy na siebie i nie ruszyłyśmy się.-chcecie zostać w lochach czy wolicie iść do komnat?-wyszedł z celi a my za nim..

-kim pan jest?-zapytałam.

-Elodoriusz Grendo Sreda trzeci. król Endy.

-ale to bardzo daleko od ninjago. co my tu robimy?

-zostałyście przysłane przez jednego jegomościa i kazał dac wam same dobra. nie wiem kim był ale zostawił rubiny więc spełniam jego prośbę. zapraszam-pokazał nam pokój z  czterema łóżkami. w zamku obowiązuje strój oficjalny. w szafach są suknie w waszym rozmiarze wybierzcie coś i zadzwońcie dzwoneczkiem gdy będziecie gotowe. służba zaprowadzi was do sali jadalnej.-oczy Novy zaświeciły się na słowa o jedzeniu.-do zobaczenia za chwilę.-wyszedł

-trzeba z tąd uciec-powiedziałam do dziewczyn.

-a możemy po jedzeniu? nie jadłam śniadania.-wszystkie kiwneły głowami a ja walnełam otwartą ręką w czoło.

-dobra po jedzeniu.-zgodziłam się.otworzyłam szafę i wyciągnełam jasno zieloną sukienkę

taką zabrała Talia

 a taką Lulu.

Nova siedziała na łóżku i patrzyła na swoje buty.

-coś się stało?-zapytałam

-jesteśmy tak daleko do domu.ja...Cole jest w ciężki stanie ja wiem że mnie okłamuje żebym się nie martwiła ale...ja wiem.

-na pewno to nic poważnego.

-a jeżeli dostał...jeżeli ma klątwę wodną? to moja wina.

-nie prawda. nie wiedziałaś nic o muszli.-pokręciła głową.

-mam coś dla ciebie Nova-podniosła głowę na słowa Lulu. trzymała w rękach czarno czerwoną sukienkę 

-dzięki dziewczyny.

per aut.

tak swoją droga chciałabym powiedzieć że Cole ma raka chyba że macie jakiś pomysł i dlatego tak jest w późniejszych rozdziałach Cole trafi do szpitala i dzięki operacji przeżyje a teraz wracamy do historii

per nova

uśmiechnęłam się gdy w lustrze zobaczyłam swoje odbicie. sukienka pasował idealnie. każda z nas miała wymyślne fryzury. ja postawiłam na wysoki kok i dwa puszczone z przodu pasemka. Lulu miała dwa koczki z dwóch stron głowy które wyglądały jak uszy i puszczone jak ja pasemka z przodu. Emma została w swoim kucyku na szczycie głowy a Talia zrobiła sobie elficką fryzurę czyli dwa pasemka te z przodu wiąże się  gumką z tyłu tak by włosy nie wpadały do oczu.

per Emma

gotowe zadzwoniłyśmy dzwoneczkiem. drzwi otworzyły się a do środka wszedł przystojny facet w wieku około 19 lat ubrany w garnitur i z rozwaloną jak Lloyd fryzurę.

-panienki-ukłonił się-zapraszam za mną-spojrzałyśmy po sobie i ruszyłyśmy za nim. otworzył nam drzwi do olbrzymiej sali gdzie na środki stał długi stół siedział już tam ten cały król i chyba królowa-miała koronę-oraz dzieci. wszyscy ubrani bardzo wystawnie. weszłyśmy za służącym który znów się ukłonił się i stanął obok króla.

-panie to damy które zostały zaproszone na ucztę

-oczywiście usiądźcie.-zwrócił się do nas.-zajęłyśmy miejsca i nie odzywałyśmy się

-coś się stało dziewczynki?-zapytała miłym głosem królowa. spojrzałyśmy na nią

-nie pani. po prostu nigdy nie byłyśmy w zamku tym bardziej na uczcie z rodziną królewską-odparła z szacunkiem Talia. zazwyczaj jest wredna i chamska dla nieznajomych ale tu zachowywała się przyjaźnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro