[6] Maybe He is Jealous?
- Jest wkurwiający, chamski, bezczelny i beznadziejnie wychowany! Nie potrafi zamknąć swojej ohydnej paszczy nawet na jedną minutę, a gdy tylko pokażesz mu swoją słabość, on na pewno to wychwyci i z tego zadrwi! Jest okropny! OKROPNY!
Lamentowałam przy dwójce swoich przyjaciół, mając nadzieję, że okażą mi zrozumienie. Że pocieszą. Może coś wymyślą... No... Katy była tak zainteresowana solonymi paluszkami, że omal nie odgryzła sobie kciuka, a Arcady patrzył przez okno beznamiętnym wzrokiem.
- Czy ktoś mnie słucha? - zapytałam zrozpaczona. Sama w cierpieniu?
- Hm? - Katy spojrzała na mnie jakby dopiero się obudziła. Super. - A. Nie, jest spoko.
- Co? - uniosłem brew.
- Nie pytałaś o Horana?
Powieka mi zadrżała.
- Przecież cały czas o nim mówisz - dziewczyna zrobiła minę jakbym była walnięta i sama nie wiedziała o czym gadam.
- Cały czas mówię, że jest nieznośny i nie chcę go widzieć nigdy więcej!
- Czemu? Jest przystojny.
- I chamski - burknęłam pod nosem. Ukradkiem zobaczyłam, że Arcady dalej był nieprzytomnie wpatrzony w okno, za którym nawet nic nie było widać. Godzina 20:59, co on chciał tam zobaczyć? - Nie, Arek? - uniosłam brew. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, a później na Katy.
- No chyba - wzruszył ramionami. Katy rzuciła mi pytające spojrzenie, ale co mogłam jej odpowiedzieć jak sama nie miałam pojęcia o co chodzi.
- Obraziłeś się?
Chłopak miał z tym problem. Potrafił się obrazić o najmniejszą głupotę. Unosił się swoim ego jak paw.
- Nie?
- Nie? - przedrzeźniłam go - Wyglądasz jak struty.
- Pewnie znowu jadłeś u Araba - dorzuciła Katy.
- Jezus, nie jestem pedałem, nie chcę słuchać non-stop o Horanie - Arcady przewrócił oczami poirytowany.
- Było powiedzieć - zmarszczyłam brwi. To nie takie trudne odezwać się, gdy coś ci nie pasuje. Zwłaszcza w gronie przyjaciół.
- Cokolwiek, Boże - wstał i wyszedł z sypialni. A my z Katy zostałyśmy siedząc na dywanie jak ostatnie gołębie na linii.
- Co mu zrobiłaś? - zapytałam się jej.
- Ja?! - zszokowana wskazała na siebie dłonią. - Ej, ej. Nie patrz tak na mnie. To nie ja. Tym razem.
- Tylko ty potrafisz mu tak dopiec.
- Może po prostu nie lubi Horana.
- Mógł powiedzieć. Najlepiej się obrazić - prychnęłam ironicznie i pokręciłam głową. - Jak dziecko.
- Może jest zazdrosny?
- Katy - ostrzegłam ją. - Nie zaczynaj. On już nic nie czuje.
- Jasne - uniosła brwi. Nic nie czuje. Dawno się odkochał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro