Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[36] The End

Niall był niewinny.

Od początku niewinny. A ja oskarżyłam go o najgorsze i nawet nie dałam szansy na wytłumaczenie.

Jak bardzo byłam w będzie ufając byłemu chłopakowi?

Przyjaciel, który zdradzał mnie w najgorszych momentach, krzywdził niemal na każdym kroku.

Jestem pewna, że Arcady miał coś z głową. Wiem, że leczył się na niestabilność emocjonalną, ale nie mam pojęcia co dokładnie kryło się pod słowami chłopaka.

Nie chciałam o nim myśleć. Teraz liczył się Niall.

- Może pan szybciej? - delikatnie zapytałam taksówkarza. Jechał przepisowo, ale zbyt wolno. Nie było ruchu na drodze.

- Jadę tyle, ile mogę.

Zrezygnowana oparłam się z powrotem w siedzeniu na tyle taksówki. Nie chciałam siedzieć blisko niego. Śmierdział kiełbasą.

Po dwudziestu paru minutach dotarliśmy pod dom Nialla. Było dość późno, ale światła w jego domu były włączone.

Podziękowałam taksówkarzowi, dałam mu należną kwotę pieniędzy, a gdy odjechał, spojrzałam jeszcze raz na dom.

Bardzo chciałam mieć już za sobą tą rozmowę. Wyjaśnić wszystko i przytulić się do niego raz jeszcze. Poczuć zapach jego perfum, ciepło ciała. Słuchać jak nazywa mnie grubą, chociaż uważa za ideał, poczuć jego dotyk na włosach. Usnąć przy dźwięku jego głosu.

Wzięłam głęboki wdech i zebrałam się w sobie, żeby podejść pod drzwi. Zapukałam w nie, ponieważ Niall nie miał jeszcze zamontowanego dzwonka. Kiedy lekko puknęłam palcem w drzwi, te uchyliły się. Nie były domknięte.

Zamek się zepsuł? Nie wyglądał na wyłamany. Niall musiał ich po prostu nie zamknąć. Może w pośpiechu.

- Niall? - zapytałam ostrożnie, wchodząc do salonu. W telewizji leciał jeden z filmów Sama Taylora-Johnsona, a na podłodze leżała pusta butelka po winie, które zdążyło się rozlać na dywan.

Podniosłam butelkę i postawiłam z powrotem na stoliku do kawy. Wtedy mój wzrok zatrzymał się na kieliszkach. Kieliszkach, bo nie jednym, a dwóch.

Już wtedy poczułam ukłucie w sercu, ale dobrze, może... Nie wiem. Cokolwiek, ale nie to o czym myślę.

Kurwa, przecież dopiero co się okazało, że Niall mówił prawdę ze zdjęciem, więc naprawdę, Violetta, nie zdziwiaj.

Wstałam i otarłam o siebie swoje dłonie, ponieważ były całe z wina. Chciałam wejść do sypialni, ponieważ drzwi były zamknięte, więc Niall może spał.

Ale zanim nacisnęłam na klamkę, moja dłoń zastygła. Usłyszałam kobiecy chichot. Znałam ten głos. Doskonale znałam ten pieprzony głos.

Chwilę się zastanawiałam czy wejść. Bałam się co tam zobaczę, chociaż doskonale to wiedziałam. Nie chciałam utwierdzać się w tym przekonaniu.

Nagle nacisnęłam na klamkę i w ułamku sekundy zobaczyłam półnagiego Nialla z głową pomiędzy udami zupełnie nagiej Katy.

Nóż przeciął moje serce.

Nagle ogłuchłam na słowa spanikowanego Nialla, który wstał jak poparzony i zaczął składać zdania. Katy ubrała na siebie w pośpiechu koszulkę Nialla i swoją bieliznę.

A ja stałam, patrzyłam, a później odwróciłam się i wyszłam z jego domu.

I chociaż Niall próbował mnie powstrzymać, ani na moment się nie zatrzymałam.

Życie dało mi po raz kolejny bardzo ważną lekcję, które tym razem nie będę ignorować... Nie polegaj na innych.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro