Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[34] Don't confuse me.

Nie myślałam o tym trzeźwo. W mojej głowie było milion myśli i żadna pozytywna. 

Czułam się jak szmaciana laleczka, którą ktoś wyrzucił, bo mu się znudziła. Czułam, że nikt o mnie  nie pamięta. Nawet ja sama. 

Nie mogę usprawiedliwić mojej decyzji żadnym argumentem. W największej rozpaczy poszlam do Arcady'ego. Ja wiem. Ale co miałam zrobić, gdy wszyscy wokół wydawali mi się obcy? 

Arcady był kiedyś moją bratnią duszą i chociaż spodziewałam się, że każe mi spierdalać, on uslyszawszy historię o Horanie, wpuścił mnie do swojego mieszkania, dał koc (ponieważ z firmy do jego domu szłam na nogach w deszczu, a to około piętnaście minut drogi) i zaparzył herbatę. 

- Czyli wszyscy w biurze mają te zdjęcia? - zapytał, patrząc na zdjęcie w moim telefonie. Kiwnęłam głową, ponownie oblewając się rumieńcem. 

- Nigdy w życiu tam nie wrócę. 

- Zapomną - stwierdził, ale ja wiedziałam, że nie. Co, jeżeli ktoś pośle to dalej? Co, gdy dotrze to do naczelnika? Zwolnią mniee. Jestem pewna. Już na zawsze to zdjęcie pozostanie w internecie, bo na pewno ktoś już to przesłał. 

Arcady usiadł obok i objął mnie, pozwalając, żebym się ogrzała przy jego ciele. 

Przez chwilę wyobrażałam sobie, że to Niall, ale szybko dotarł do mnie fakt, że w zasadzie nie ma kogoś takiego jak Niall. Jest Horan. Ktoś, kto kiedyś dużo dla mnie znaczył, a teraz udaje, że nie ma nic wspólnego z publicznym ośmieszeniem mnie. I to w mojej własnej pracy. 

- Możesz z tym iść na policję.

- Nie - pokręciłam głową. - Nie chcę nikomu więcej o tym mówić. Poza tym... Nie wiem. Nie chcę, jestem zmęczona - przetarłam czoło dłonią. Emocje wykończyły mnie bardziej niż ten spacer w deszczu. W dodatku na szpilkach. 

- Powinnaś się położyć - powiedział, a gdy unioslam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy, był bardzo blisko. Naprawdę bardzo blisko. - Słuchaj, Violetta... - wymamrotał. - Chciałem cię przed nim ostrzec od początku. Nie słuchałaś mnie i widzisz? Miałem rację. 

- Co chcesz przez to powiedzieć? - szepnęłam, po czym przełknęłam ślinę z nerwów. 

- Że to ja powinienem być na miejscu Nialla - powiedział, a ja od razu się odsunęłam, jęcząc. - Nie, czekaj. Wiem, co powiesz, ale daj mi skończyć... Niall jest cwaniakiem, kobieciarzem. Widać to po nim. Mogę ci  dać dużo więcej niż on. 

Wstałam z kanapy. 

- Nie mieszaj mi w głowie - powiedziałam zaskakująco spokojnie, chociaż w mojej głowie działo się naprawdę wiele. - Idę się położyć - wskazałam na sypialnię mężczyzny i tam też się udałam. Jego mina? Zawiedziona. Nie mogłam się co do niego określic. Nie w sytuacji, gdy jako jedyny mnie przygarnął. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro