Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[3] Is That Necessary?

- Mówisz, że to był przypadek? - mruknął Arcady, mając w ustach pełno ciasta. Prychnęłam, a Katy się zaśmiała.

- Przypadkiem to cię pielęgniarka po porodzie upuściła.

Chłopak słysząc słowa Katy, zaczął się śmiać, co przeszło w dławienie się ciastem.

- Głupek - poklepałam go po plecach, cicho się podśmiewując. Pocieszny chłopak.

- Dobra, ale teraz poważnie - Kate poprawiła się w fotelu. Popatrzył z powagą na Arcady'iego, który miał wziąć kolejną garść ciasta do ust, ale pod jej spojrzeniem stwierdził, że lepiej będzie jak je odłoży na talerz.

- Violetta ma chłopaka.

Zakrzytusiłam się własną śliną, gdy usłyszałam jej słowa.

Chłopak?!

Od kiedy ja się pytam?!

Arcady spojrzał na mnie z zaskoczeniem, a potem przez jego twarz przeszła prawdziwa mieszkanka uczuć.

Strach, zaskoczenie, zawód, ale i ciekawość.

- Wcale nie mam żadnego chłopaka! - wyrzuciłam ręce w powietrze. - Kate, przestań mu wciskać głupoty - splunęłam.

- Niedługo będziesz miała - zadowolona z siebie puściła mi oczko.

Boże... Daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę, to ją uduszę...

- To będzie mój nauczyciel! Szkoleniowiec, Kate, nie żaden chłopak!

- No to ty masz tego chłopaka czy nie?

Westchnęłam, zasłaniając twarz dłońmi. Arcady był nie kumaty, ale nadrabiał to swoim urokiem.

- Nie - spojrzałam na niego ze zmęczeniem. - Nie mam żadnego chłopaka - widocznie odetchnął. - We wtorek mam mieć to szkolenie i Katy ubzdurała sobie, że mój szkoleniowiec będzie moim chłopakiem. Ale tak zdecydowanie nie będzie - Katy przewróciła oczami, kiedy spojrzałam na nią, dając nacisk na ostatnie zdanie.

- Dobrze, ale jak coś, chcę być druhną.

- Jezus Maria... - walnęłam się dłonią w czoło.

Reszta wieczoru na szczęście odbyła się bez tematu szkolenia. Rozmawialiśmy, ale myślami byłam w zupełnie innym miejscu. Przez Kate i tą jej obsesję na punkcie znalezienia mi chłopaka, zaczęłam się zastanawiać jaki jest ten cały Horan.

Pewnie okaże się być dupkiem, a ja będę na niego skazana przez dwa tygodnie.

***

W poniedziałek praca szła mi wyjątkowo szybko. Nie miałam dużo do zrobienia, a to, co mi zlecono było do wykonania w kilka, może kilkanaście minut.

Cieszyłabym się z tak krótkiego dnia pracy, gdyby nie zakupy, które miały mnie czekać po pracy. Katy stwierdziła, że muszę jakoś wyglądać jutro, żeby Niall miał co oglądać... Ona jest nienormalna.

- Entuzjazm godzien podziwu - prychnęła Kate, gdy zobaczyła mnie wlekącą się w jej stronę.

Miejscem naszego spotkania była fontanna przed znienawidzonym przeze mnie centrum handlowym. Nie lubiłam zakupów, ale często byłam do nich zmuszana, bo moja przyjaciółka bardzo je kochała.

- Czy to konieczne? - marudziłam od razu po wejściu do środka centrum. Kate westchnęła rozdrażniona.

- Tak, nie marudź i chodź - pociągnęła mnie za rękę do najbliższego sklepu odzieżowego, który wyglądał na drogi.

Wiedziałam, że nie wyjdę stamtąd dopóki nie wydam trzech moich wypłat.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro