[3] Is That Necessary?
- Mówisz, że to był przypadek? - mruknął Arcady, mając w ustach pełno ciasta. Prychnęłam, a Katy się zaśmiała.
- Przypadkiem to cię pielęgniarka po porodzie upuściła.
Chłopak słysząc słowa Katy, zaczął się śmiać, co przeszło w dławienie się ciastem.
- Głupek - poklepałam go po plecach, cicho się podśmiewując. Pocieszny chłopak.
- Dobra, ale teraz poważnie - Kate poprawiła się w fotelu. Popatrzył z powagą na Arcady'iego, który miał wziąć kolejną garść ciasta do ust, ale pod jej spojrzeniem stwierdził, że lepiej będzie jak je odłoży na talerz.
- Violetta ma chłopaka.
Zakrzytusiłam się własną śliną, gdy usłyszałam jej słowa.
Chłopak?!
Od kiedy ja się pytam?!
Arcady spojrzał na mnie z zaskoczeniem, a potem przez jego twarz przeszła prawdziwa mieszkanka uczuć.
Strach, zaskoczenie, zawód, ale i ciekawość.
- Wcale nie mam żadnego chłopaka! - wyrzuciłam ręce w powietrze. - Kate, przestań mu wciskać głupoty - splunęłam.
- Niedługo będziesz miała - zadowolona z siebie puściła mi oczko.
Boże... Daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę, to ją uduszę...
- To będzie mój nauczyciel! Szkoleniowiec, Kate, nie żaden chłopak!
- No to ty masz tego chłopaka czy nie?
Westchnęłam, zasłaniając twarz dłońmi. Arcady był nie kumaty, ale nadrabiał to swoim urokiem.
- Nie - spojrzałam na niego ze zmęczeniem. - Nie mam żadnego chłopaka - widocznie odetchnął. - We wtorek mam mieć to szkolenie i Katy ubzdurała sobie, że mój szkoleniowiec będzie moim chłopakiem. Ale tak zdecydowanie nie będzie - Katy przewróciła oczami, kiedy spojrzałam na nią, dając nacisk na ostatnie zdanie.
- Dobrze, ale jak coś, chcę być druhną.
- Jezus Maria... - walnęłam się dłonią w czoło.
Reszta wieczoru na szczęście odbyła się bez tematu szkolenia. Rozmawialiśmy, ale myślami byłam w zupełnie innym miejscu. Przez Kate i tą jej obsesję na punkcie znalezienia mi chłopaka, zaczęłam się zastanawiać jaki jest ten cały Horan.
Pewnie okaże się być dupkiem, a ja będę na niego skazana przez dwa tygodnie.
***
W poniedziałek praca szła mi wyjątkowo szybko. Nie miałam dużo do zrobienia, a to, co mi zlecono było do wykonania w kilka, może kilkanaście minut.
Cieszyłabym się z tak krótkiego dnia pracy, gdyby nie zakupy, które miały mnie czekać po pracy. Katy stwierdziła, że muszę jakoś wyglądać jutro, żeby Niall miał co oglądać... Ona jest nienormalna.
- Entuzjazm godzien podziwu - prychnęła Kate, gdy zobaczyła mnie wlekącą się w jej stronę.
Miejscem naszego spotkania była fontanna przed znienawidzonym przeze mnie centrum handlowym. Nie lubiłam zakupów, ale często byłam do nich zmuszana, bo moja przyjaciółka bardzo je kochała.
- Czy to konieczne? - marudziłam od razu po wejściu do środka centrum. Kate westchnęła rozdrażniona.
- Tak, nie marudź i chodź - pociągnęła mnie za rękę do najbliższego sklepu odzieżowego, który wyglądał na drogi.
Wiedziałam, że nie wyjdę stamtąd dopóki nie wydam trzech moich wypłat.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro