Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[28] I Will Be Polite

Niall's P. O. V

Patrząc na nią, wydawało mi się, że mam wszystko. Słuchając jej melodyjnego głosu, którym wydawała rozkazy i z takim przekonaniem opowiadała o koncepcjach na pismo, wiedziałem, że była dla mnie idealna.

Pani kierownik przemawiała i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że wszyscy słuchali. Podziwiali ją jak "Rain" Nazara Bilykowa.

Było co podziwiać.

Nie wiem. Czy tylko mnie podniecała jej stanowczość?

Kiedy spotkanie się zakończyło, a Violetta wyszła z sali, natychmiast do niej doskoczyłem.

- Pani kierownik - zaśpiewałem do jej ucha, czując perfumy. Versace, które dostała ode mnie z okazji awansu. Uśmiechnęła się do mnie łagodnie. - Lubię cię w tym wydaniu.

- To znaczy? - zerknęła ukradkiem w moją stronę.

- Gdy udajesz, że jestem tylko Twoim pracownikiem.

- Bo jesteś.

- Sypiasz ze wszystkimi pracownikami?

- Niall - skarciła mnie, przystając. Panicznie bała się, że ktoś z firmy się o nas dowie.

Ale tymczasem byliśmy tematem plotek.

- Nikt nie słyszy kochanie - chciałem dać jej buziaka, ale zasłoniła się teczką z dokumentami. - Hej.

- Hej - przedrzeźniła mnie. Przewróciłem oczami, nienawidząc, kiedy to robiła. - Chodźmy na kawę.

- Albo do mojego biura - uśmiechnąłem się szeroko, jednak dostałem przez łeb i skończyło się w kawiarni.

Zamówiłem zwykłą, czarną kawę, a Violetta swoje ulubione, karmelowe latte. Zawsze piła je przegryzając maślanym croisantem. Chociaż wiedziałem, że najbardziej lubi to latte z czekoladową muffinką, ale "ważę tyle, że nie zasłużyłam", co było kompletnie głupie.

Ale spróbuj przegadać Violettę. Powodzenia.

- Co masz taką minę? - zapytałem, kiedy już zjadłem całego pączką z adwokatem.

Violetta patrzyła się w swoją szklankę już dwie minuty i to zdecydowanie coś oznaczało.

Westchnęła, zakładając włosy za ucho, a później uniosła na mnie niepewnie wzrok. Położyła dłonie na udach i zaczęła je pocierać. Oznaka zdenerwowania. Okej? Denerwowała się przy mnie?

- Niall - zaczęła i przestało mi się podobać. - Słuchaj... Nie zamierzam udawać, że nas nie ma, czy coś...

- Czy coś? - uniosłem brew i prychnąłem. Oparłem się na krzeseł. - Oh wow.

- Co?

- Wiem do czego pijesz. Chcesz, żebym przestał zachowywać się jak twój chłopak. Racja?

- Tylko w pracy - powiedziała na wdechu i wstrzymała powietrze czekając na moją reakcje.

- W pracy - powtórzyłem, opierając łokcie na blacie.

- Tak. Jestem twoją szefową. Praca jest dla mnie ważna i nie chce słyszeć co chwilę, że "kierowniczka i Niall to", "Oni tamto". Tak jest, Niall. Coraz mniej mam ochotę przychodzić do tej roboty.

Fakt faktem w tym miała rację. Ludzie o nas mówili, a ja miałem to gdzieś. Ona nie.

Westchnąłem i zagryzłem wargę.

- Dobrze - odpowiedziałem. - Będę grzeczny - natychmiast zobaczyłem jej uśmiech. - Ale tylko w pracy! Bez przesady, gdy jesteśmy poza firmą.

- Jasne - posłała mi buziaka, a ja się uśmiechnąłem. Co za kobieta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro