rozdział 7
- Lewis, muszę już wychodzić, rusz się - poganiałam go.
- Idę, idę- Mmm, pani inżynier, nie wiedziałem, że nosi pani okulary - objął mnie od tyłu, gdy przeglądałam się w lustrze.
- Zazwyczaj noszę soczewki, ale chyba muszę podbudować sobie trochę autorytet, bo inaczej wszyscy będą mnie traktować jak dziecko. Nie jestem głupia. Swoją drogą, jeśli wygrasz w ten weekend, będzie to twoje 44 zwycięstwo z numerem 44 - uśmiechnęłam się.
- Mhm... - nie był zbyt zainteresowany tym, co mówię.
- Dobra, zostaw mnie, wychodzimy. No już, już.
Wkrótce później zameldowaliśmy się na torze w Hockenheimie.
- O, jesteś, Raven! - Bono ucieszył się na mój widok.
- Wujek Bono! - Oli wskoczył mu na ręce.
- Hejka, urwisie. Dobra młoda, chodź, mamy kupę roboty i parę spraw do ogarnięcia.
Poszliśmy do garażu.
- Tu masz służbowe ciuchy - wskazał na kupkę ułożonych w kostkę ubrań. - Przebierz się w coś z tego i przyjdź, zgoda?
- Jasne.
Założyłam na siebie t-shirt, który zgodnie z tym, o co wczoraj poprosiłam, był za duży i mogłam nosić go jak sukienkę. Związałam włosy w kucyk i założyłam czarną czapkę z daszkiem, pozostałe rzeczy zaniosłam do samochodu.
- Do twarzy ci! - zaśmiał się Toto.
- O, cześć. Widziałeś Bono?
- Tak, pilnuje chłopaków przy przygotowywaniu auta, idź do niego.
Wróciłam do garażu. Bono po kolei pokazał mi co gdzie jest i kto jest od czego. Półtorej godziny przed kwalifikacjami Toto podszedł do mnie i powiedział:
- Idziesz ze mną na konferencję.
- Jaką konferencję? - zdziwiłam się.
- Prasową. Będziemy się musieli gęsto tłumaczyć. Widziałaś nagłówki?
- Nie...?
- Może lepiej dla ciebie. Chodź, to ważne - wyciągnął mnie z warsztatu.
- Czekaj czekaj - zatrzymałam go. - Lewis! - krzyknęłam do niego. - Zajmij się Oliverem błagam!
- Jasne, słońce!
W drodze na konferencję mężczyzna wyjaśniał mi:
- Będą pytać. O ciebie, twoje wykształcenie, a raczej jego brak, o twój związek z Lewisem i o to, czy zasługujesz na tą robotę i czy to nie tak, że jesteś dla niej z Lewisem... No, wiesz, wywołaliśmy burzę. Odpowiadaj zdawkowo, bo z każdego zbędnego słowa są w stanie dopowiedzieć sobie jakieś kłamstwo, okej? - zatrzymaliśmy się przed drzwiami. Toto stanął twarzą do mnie i złapał mnie za ramiona. - I nie stresuj się. Upewnię się, że będą pisać o tobie dobrze, to już moja głowa. Zaufaj mi i pamiętaj, że... Kiedyś moja żona powiedziała mi, że w tym biznesie trzeba mieć "wrażliwość księżniczki i wytrzymałość kurwy". Nie daj im się zmanipulować, nie wiedzą, kim jesteś lepiej, niż ty.
Weszliśmy do budynku, gdzie było mnóstwo dziennikarzy i szefowie innych zespołów.
- Cześć - Toto przywitał się z nimi.
- Cześć wam - odparł Christian Horner. - Raven? Dużo o tobie słyszałem.
- Wszyscy słyszeliśmy. Claire Williams - kobieta wyciągnęła do mnie rękę.
- Śmiem twierdzić, że ciężko było o mnie nie słyszeć, z tego co wiem. Miło mi was poznać.
- Zapraszam państwa na miejsca - powiedziała jakaś kobieta.
Udaliśmy się na nasze siedzenia i czekaliśmy, aż zbiorą się wszyscy dziennikarze.
- Czy mogę zadać niedyskretne pytanie? - zwrócił się do mnie Zak Brown.
- Tak - zaśmiałam się.
- Ile masz lat?
- Dwadzieścia jeden. Spokojnie, nie obrażam się o takie pytania.
- Masz dwadzieścia jeden lat? - niedowierzała Claire.
Wszyscy spojrzeli na Toto jak na idiotę.
- Nie patrzcie tak na mnie. Wiem co robię, a ona w najbliższym czasie wam to udowodni. Nie upadłem na głowę.
- Przecież to jeszcze dziecko - zażartował Guenther.
- Jeśli ktoś powie tak jeszcze raz, mój autorytet w tym zespole całkowicie upadnie - mruknęłam.
- E tam, nie martw się tym. W końcu zobaczą, co robisz w tym zespole. Na początku swojej kariery w Williamsie miałam to samo.
- Oh rzeczywiście, pocieszyłaś mnie.
- Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
- Proszę o ciszę, rozpoczynamy konferencję - usłyszeliśmy. - Witamy państwa na konferencji szefów zespołów. Wyjątkowo gościmy dziś również Raven Ashe, nową inżynierkę Mercedesa - odmienili zawód "inżynier" w wersji żeńskiej, to wprost krzyczało, że kobiety zaczynają rewolucjonizować ten "męski sport". - Prosimy o zadawanie pytań po kolei.
Pierwsze pytania były skierowane głównie do zespołów Renault, Toro Rosso i Williamsa i ich porażkę w ostatnim wyścigu, potem ktoś zapytał:
- Pytanie do Toto, co skłoniło was do zatrudnienia tak młodej i niedoświadczonej osoby, jak Raven?
- A kto powiedział, że jest niedoświadczona? - spojrzał na dziennikarkę swoim morderczym spojrzeniem.
- Cóż, z naszych informacji wynika, że nie ma wykształcenia-
- To, że nie mam wykształcenia nie znaczy, że nie posiadam wiedzy - powiedziałam ostro.
- Raven może nie mieć na to papierów, ale myśli lepiej, niż większość z nas. Potrzebowałem jednego weekendu, żeby zobaczyć, że ma "to coś", a jest to przede wszystkim: pasja, niekonwencjonalne i mniej schematyczne myślenie, oraz wiedza praktyczna. Szybko się uczy. Wiem, że to będzie udana współpraca. Chcesz coś dodać? - zwrócił się do mnie.
- Może tyle, żeby nie odwoływać się cały czas do mojego wieku, bo on wcale nie świadczy o moim doświadczeniu życiowym - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Prosimy następne pytanie - powiedziała spikerka.
- Pytanie do Raven, jaki związek ma twoje zatrudnienie w zespole, a twoja relacja z Lewisem?
Cicho parsknęłam.
- Nie odpowiadaj na to pytanie - burknął Toto.
- Dlaczego niby?
- Bo jest głupie, nie odpowiada się na głupie pytania.
- Ale to tak, jakbym naprawdę miała coś do ukrycia, a nie mam.
- Wykończysz mnie, ale jeśli sobie życzysz, to proszę bardzo.
- Tak więc... Związek między tymi dwoma rzeczami jest... Żaden? Może tylko taki, że gdybym nie znała Lewisa, nigdy prawdopodobnie nie znalazłabym się na wyścigu w Silverstone, nie zostałabym zauważona i tak dalej, i tak dalej. To był po prostu cudowny zbieg okoliczności, z którego oboje z Lewisem bardzo się cieszymy, bo gdyby nie to, musiałabym wybierać między własną aktywnością zawodową, a byciem z nim, w pobliżu. Dzięki temu nie musimy rezygnować z żadnej z tych rzeczy. Swoją drogą, ta konferencja miała chyba dotyczyć tego weekendu, a nie mojego życia prywatnego, chyba, że się mylę?
- Czy można zadać ostatnie pytanie w tym temacie? - odezwał się jakiś dziennikarz.
- Ostatnie - westchnął Toto.
- Masz pięcioletniego synka, zdaje się - jestem pod wrażeniem researchu. - Stąd moje pytanie, jaki jest twój pomysł na działania w tym zespole i jak dziecko ci to utrudnia?
- A w czym dziecko ma mi przepraszam przeszkadzać? Chcę... Wnieść w ten zespół coś swojego. Tak jak wspomniał Toto, mam na to wszystko inną, mam nadzieję, że dobrą perspektywę i wierzę, że wszystko, na co mam plan, uda mi się wprowadzić. A syn jest dla mnie największą motywacją. Chcę, żeby był ze mnie dumny i mam też świadomość, że dzięki temu zapewnię mu życie, o którym miesiąc temu nie mogliśmy nawet marzyć.
Konferencja potrwała jeszcze kilkadziesiąt minut, później wróciliśmy do garażu. Bono pokazał mi jeszcze szczegóły na monitorach, a w krótce potem rozpoczęły się kwalifikacje. Trudne kwalifikacje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro