Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 4 - dla ciebie mogę zrobić wyjątek

*polecam puścić piosenkę w tle na czas ich tańca<3*

-Naprawdę zdążyliście najebać się w przeciągu 20 minut? - Bill położył głowę na kierownicy śmiejąc się.

Wyglądał niezwykle uroczo mimo swojej mrocznej aparycji. Sonya dyskretnie obserwowała go z fotela obok. Czarna skórzana kurtka opinała się na jego klatce piersiowej kontrastując z ciemnym wnętrzem auta. Czarny eyeliner podkreślał jego brązowe oczy, a włosy miał rozpuszczone,wytapirowane w każdą stronę. Blondynce niezwykle podobała się fryzura wokalisty - czarne włosy z pojedyńczymi szarymi pasemkami. Często na nie zerkała. Nawet zbyt często.

Po wyjściu z domu Kaulitzów cała grupa zebrała się w czarnym aucie Toma. Bill jako jeden z nielicznych trzeźwy usiadł za kierownicą, a obok niego Sonya. Ciągle dogryzali lekko pijanym już przyjaciołom, którzy zajęli tylne siedzenia i częściowo bagażnik. Mianowicie z tyłu nie było miejsca dla 4 osób, a Sonya nie pozwoliła Lisie usiąść na kolanach Georga, wiedząc jak to by się skończyło. Dlatego Tom postanowił całą drogą do klubu leżeć w bagażniku.

-Po pierwsze. - Lisa zaczęła. - Nie najebaliśmy się tylko kulturalnie napiliśmy się za sukces Sonyi.

Sonya z Billem prychnęli na jej słowa.

-Yhy.

-A po drugie to nie byle czym bo była to j a p o ń s k a wódka ryżowa. Prosto z Japonii!

-Skąd wzieliście j a p o ń s k ą wódkę ryżową? - Sonya zaakcentowała śmiejąc się.

-Tom przyniósł ją w jakimś kartonowym pudle z garażu.

-Nie zdradzaj mnie! - krzyknął brunet z bagażnika.

-AHA! - jęknął Bill. - Czyli to nie była żadna niespodzianka urodzinowa. TYLKO WÓDKA?

Wszyscy zaczęli się głośno śmiać razem z Billem. Wtedy ponownie spojrzenia wokalisty i blondynki spotkały się. Sonya szybko przerwała kontakt wzrokowy w panice przesuwając regulator od radia. W aucia rozbrzmiała jakaś rockowa piosenka, a Bill skierował wzrok na drogę uśmiechając się pod nosem. Sonya była pewna, że zauważył, że mu się przygląda. Dlatego unikając dalszego upokorzenia spoglądnęła w okno udając, że mijane widoki ogromnie ją fascynują.

W radiu załączyła się kolejna piosenka. Zagłuszały ją jednak krzyki Toma i Lisy, którzy zawzięcie rozmawiali na jakiś temat. Bill przekręcił gałkę radia w prawo podgłaśniając piosenkę.

-Bardzo lubie ten kawałek. - spojrzał w stronę blondynki.

Sonya odwróciła się zerkając na tytuł piosenki wyświetlony na ekraniku radia.

-Tej piosenki akurat nie znam, ale kocham ten zespół. - uśmiechnęła się. - Są genialni.

-Sporo nas łączy. - Bill uśmiechnął się do siebie wracając wzrokiem na drogę.

Sonya jedynie zaśmiała się pod nosem wróciwszy wzrokiem do krajobrazów za oknem. Jak spojrzała pod dobrym kątem to nawet mogła zobaczyć odbijającą się w szybie twarz Billa. Po chwili ciszy szatyn wznowił rozmowę.

-Możemy kiedyś iść na ich koncert. - odparł. - Chyba nawet grają niedługo.

Dziewczynie nie zdążyła odpowiedzieć, wyprzedził ją brat bliźniak kierowcy.

-Co to za smęty? - krzyknął Tom.

-Właśnie! - Lisa prychnęła momentalnie wstając. Szybkim ruchem zmieniła stację i ponownie usiadła wymachując rękami do włączonej piosenki. - What is love?

(tutaj też polecam włączyć piosenkę😭)

-Baby don't hurt me, don't hurt me no more. - zaśpiewał Tom.

-WHAT IS LOVE? - wszyscy krzyknęli w rytm piosenki.

Blondynka zaśmiała się głośno zerkając na machającego głową Billa. Wszyscy poruszali się w rytm piosenki. Towarzystwo z tyłu wymachiwało rękami i głowami jak szalone jednak tylko dlatego, że byli już po paru shotach owej wódki.

-No, I don't know why you're not fair, I give you my love, but you don't care. - tył auta wykrzyczał melodyjnie.

-So what is right and what is wrong? GIMME A SIGN! - Sonya z Billem odpowiedzili tekstem piosenki.

-WHAT IS LOVE?

Georg w przerwie między śpiewaniem kliknął mały kwadratowy przycisk w czego wyniku górne okno na suficie auta otworzyło się. Tom momentalnie wyskoczył z bagażnika i razen z Georgem, Lisą i Gustavem stanęli na siedzeniach. W ten sposób byli do połowy wychyleni na zewnątrz. Wiatr rozwiewał ich włosy, a krzyki śpiewanej piosenki rozchodziły się wokół budynków.

-WOOOOOO! - Lisa krzyknęła wymachiwując rękami.

Bill ponownie pogłosił muzykę, do takiego stopnia, że zarówno Sonya jak i szatyn nie słyszli swoich własnych myśli. Blondynka czując wspaniały vibe pod wpływem chwili chwyciła znajdującą się w kieszonce drzwi pustą butelkę po piwie. Chwyciła ją jak mikrofon i odwróciła się w stronę kierowcy.

-Oh baby, don't hurt me - zaśpiewała.

- Don't hurt me! - dokończył Bill zerkając na pasażerkę.

-No more. - teatralnie poruszyli ustami w tekst piosenki. - WHAT IS LOVE?

Dance break towarzyszył im do końca podróży. Kiedy w końcu dotarli na miejsce, wszyscy niczym poparzeni wyskoczyli z auta.

-Cholera ale nas wywiało. - Gustav zaśmiał się.

-Nic nie rozśmieszyło mnie bardzij niż to jak Tom zaśpiewał „Wat is loaf!" - na uwagę Billa wszyscy wybuchnęli ogromnym śmiechem.

*inspiracja tym słynnym filmikiem, gdzie tom spiewa pijany tę piosenkę.

-Po prostu wyprzedzam was intelektualnie połączeniem niemieckiego z angielskim. - prychnął chowając ręce w kieszeniach. - Jak w przyszłości będziecie chcieli nauczyc się tego języka to zobaczycie...

-Chodźmy już do tego klubu bo zaraz się uduszę ze śmiechu. - Lisa złapała Toma za bluzę i pociągnęła go w stronę klubu. Za nimi udała się reszta

Nastolatkowie bez problemów przedostali się przez bramki. Ochroniarze rozpoznali sławny zespół i tylko ujrzywszy charakterystyczne włosy Billa otworzyli bramkę. Klub był przepełniony ludzmi. Kolorwe światła ledów uderzały w każdy zakamarek
budynku. Czarne kanapy dodawały elegancji, a podświetlony bar przerażał cenami drinków.

Aż dziwne, że nie spotkali żadnych fanek.

-Usiądźcie a my przyniesiemy coś do picia. - rzekł Gustav.

-I podkreślam. - przychnął Bill. - NIE BĘDZIE to wódka ryżowa.

Zaśmiali sie ostatni raz po czym zniknęli w tańczącym tłumie. Pozostali rozsiadli się na skórzanej kanapie.

-Byłyście tu kiedyś? - Tom uśmięchnął się cwanie rozsiadając sie pomiędzy dziewczynami.

-Zabieraj to ramię. - blondynka odepchnęła jego rękę.

-Nie bądź już taka niedostępna. - prychnął. - George czy ty byś mnie odrzucił?

-Nigdy Tom. - Georg złapał się za serce teatralnie wywołując śmiech u bruneta.

-Widzisz. - spojrzał na Sonye. - Ucz się od niego.

W międzyczasie Bill z Gustavem wrócili z tacą kolorywych drinków.

-Jesteśmy!

-Wooah! - Lisa krzyknęła z zachwytu, a Tom zagwizdał na widok ogromnej ilości alkoholu.

Bill chwytał kieliszek po kieliszku wręczając go każdemu do ręki. Blondynka spojrzała na trzymany w ręce trunek. Jeśli chodzi o alkohol sytuacja wyglądała podobnie do nikotyny. Sonya nie popierała częstych alkoholizacji ani częstego palenia. Uniosła kieliszek do góry i obejrzała go z każdej strony. Zabawnie mienił się wśród świateł klubu. Dziewczyna nie była nawet w stanie określić jakiego jest koloru.

-Nie pijesz? - spytał szatyn zerkając raz na Sonye a raz na jej drinka.

-Zazwyczaj unikam procentów. - prychnęła lekko się uśmiechając.

-Jednak wiele nas różni. - zaśmiał się po czym duszkiem wypił całą zawartość kieliszka. - Żartuje i tak jesteśmy soulmates.

Blondynka uniosła jedną brew do góry z ironicznym uśmiechem.

-W prawdzie nie pije. - zaczęła. - Ale dla ciebie mogę zrobić wyjątek.

Bill na te słowa uśmiechnął się. Nie wiedząc czemu dziewczyna wywoływała u niego ogromne emocje. Posłał blondynce zmysłowe spojrzenie po czym uniósł kolorowego drinka do góry.

-To do dna. - stuknęli kieliszkami po czym na raz wypili całą ich zawartość.

-Już wiem czemu nie piję. - rzekła blondynka wykrzywiając się. - Nienawidzę alkoholu! Co to w ogóle jest?

-Wódka ryżowa. - odpowiedział po chwili śmiejąc się. - Żartuje. Jakaś smakowa, po prostu była najtańsza.

-Nie obrażaj japońskiego cuda alkoholowego! - Tom odłożył teatralnie kieliszek na stół wywołujając śmiech u reszty.

-Koniec rozmów o tej wódce ryżowej. - Lisa westchnęła. - Od teraz!

-Wódka ryż-

-Nie żyjesz George.

Brunetka rzuciła się na basistę z rękami. Ten w celu obrony zaczął uciekać przed dziewczyną z ogromnym uśmiechem na ustach. Wbiegł w tłum tańczących ludzi, a Lisa pobiegła tuż za nim.

-Zatańczysz? - Bill wyciągnał dłoń w stronę blondynki spoglądając jej prosto w oczy.

Sonya nic nie mówiąc po prostu chwyciła jego rękę uśmiechając się przy tym. W tle leciała akurat piosenka The Cure, jednego z ulubionych zespołów młodej basistki.

-Let me take ur hand. Im shaking like milk. - Bill zanucił obracając dziewczynę wokół własnej osi.

Wywołało to na jej twarzy jeszcze szerszy uśmiech. Zastanawiała się co z Billem jest nie tak. Czemu tak strasznie ją do niego ciągnęło. Chodź tak naprawdę znali się dopiero jedeń dzień. Jej przemyślenia jednak przerwała dłoń szatyna na jej talii. Bill ponownie zakręcił dziewczyną po czym przyciągnął ją bliżej siebie.

-Umiesz robić moonwalk?

-Co? - krzyknęła lustrując Billa pytającym wzrokiem. Wokół setki bawiących się ludzi ciężko było coś usłyszeć.

-Moonwalk!

Ponownie skołowana spojrzała na niego. Bill pokręcił głową i zmniejszył dystans międzynimi. Zniżył głowę wyrównując dzielące ich centymetry po czym wyszeptał wprost do jej ucha:

-Moonwalk.

Blondynkę przeszedł dreszcz. Jednak nie dała po sobie tego poznać. Spojrzała na Billa po czym zaczęła imitować ikoniczny ruch Michaela Jacksona. Wokalista śmiejąc się dołączył do niej. Świetnie się razem bawili. W pewnym momencie cofając się do tyłu dziewczyna wpadła na kogoś.

-Tu jesteście! - Tom uniósł ręce ku górze. - Szukałem was. To Ria i Wiktoria.

Wskazał głową na dwie skąpo ubrane dziewczyny za nim. Stojąca po prawo od Toma rudowłosa miała czarną krótką spódniczkę i granatową lejącą bluzkę z dużym dekoltem uwydatniającym jej biust. Na nosie miała okulary przeciwsłoneczne z pełną zawijaną ramą. Nosiła je mimo to, że siedziała cały wieczór w klubie. Bill i Sonya domyślali się, że to jest Ria. Wiktoria natomiast była nieci ciemniejszej karnacji, miała piękne długie kręcone blond włosy i pudrowo różową obcisłą sukienkę z logo playboya.

Sonya z Billem wymienili wymowne spojrzenia.

-Czy on się kiedyś zmieni?

-Wątpie.

Jedna z dziewczyn szepnęła coś brunetowi do ucha. Ten tylko kiwnął głową i z szerokim uśmiechem pomachał Billowi i stojącej obok niego blondynce. Po chwili zniknął.

Z klubowych głośników lecieć zaczęła kolejna piosenka. Jakiś utwór Britney Spears. Do basistki i szatyna dołączyła reszta bawiąc się na całego.
Tańczyli przez wiele godzin co jakiś czas(co 10 minut) chodząc po jednego shota do stolika. Każdy z nich całkowicie stracił kontrolę nad spożywanym alkoholem. Każdemu z nich kręciło się w głowie, a wszystko wokół wydawało się rozmazane. Oczywiście oprócz młodej wokaliski dla Billa, który cały czas do niej zagadywał.

-O zobacz jaki ładny kwiatek!

-Bill o czym ty do mnie pierdolisz? - blondynka zaśmiała się totalnie nie wiedząc co się dzieje. Faktycznie zrobiła dziś duży wyjątek. Strasznie się upiła. Blondynka intenstywnie wpatrywała się w twarz wokalisty, aby chociaż trochę się wyostrzyła pośród ciągłego ruchu i szumu. Jednak nie udawało jej się, nadal widziała rysy twarzy szatyna jak przez okulary z dużą wadą.

Cały parkiet zaczął nagle gwizdać i klaskać. Para nastolatków odwróciła się za siebie i zobaczyła Georga całującego się z Lisą na środku dyskoteki. Zachłannie wymieniali się pocałunkami, a odgłosy wiwatującego tłumu tylko nakręcały ich bardziej.

A Gustav po alkoholu zachowywał się niczym potulny baranek. Gdy tylko zobaczył Billa natychmiast przytulił się do niego i nie był w stanie puścić przyjaciele przez nastęone 5 minut. Później zobaczyszy Sonye również ją przytulił i podniósł kręcac kółka wokół własnej osi. Blondynka zaśmiała się głośno. Chodź wolałaby, aby był to ktoś inny.

Po chwili obok nich pojawił się kiwający się na boki Tom.

-Chodźmy stąd.

-Powiedz to im. - Bill wskazał głową na nadal całującą się parę przyjaciół na parkiecie.

Tom bez słowa podszedł do nich i wyszeptał im coś na ucho. Po sekundzie cała trójka zaczęła biec w stronę wyjścia. Po drodze ciągnąc za sobą Billa, Sonye i Gustava. Wszyscy złapali się za ręce i po prosty wybiegli z klubu smiejąc się głośno.

Spożyte procenty dały się we znaki. Nastolatkowie biegali po mieście śmiejąc się w niebogłosy, skakali, tańczyli, śmiali się i kręcili wokół z znaków drogowych. Tom nawet zatańczył dla wszystkich pole dance na jednym z zakazem parkowania. W pewnym momencie cała grupa jeszcze bardziej pijana niż wcześniej zasiadła na trawie w pobliskim parku.

-Wiecie, że to nasz pierwszy dzień jako zespół. - zaczął Bill.

-Jesteście najlepszymi ludzmi jakich poznałam. Naprawdę. - dodała blondynka. -Tak strasznie ciesze się, że was spotkałam.

-Nie mów tak. To takie wzruszające! - Niezwykle potulny Gustav rozpłakał się na dobre wtulając się w blondynkę. Na jego reakcje reszta wybuchła śmiechem.

-Nie mów tak. - Tom przedrzeźnił zapłakanego przyjaciela za co dostał od Lisy w ramię.

-Wiem, że myślicie, że mowię tak tylko przez alkohol. - dziewczynie rownież zaczęło zbierać się na łzy. - Ale naprawdę mówie prosto z serca.

Gustav już dławiąc się własnymi łzami stracił rónowagę i przechylił się w przód. Obydwoje wraz z Sonyą przewrócili się do tyłu szybko upadając. Blondynka poczuła mokrą trawę na plecach zarówno jak i ciężar ciała przyjaciela. Bill wykorzystując sytuację skoczył na leżącą dwójkę i objął ich.

-BILL ZŁAŹ ZE MNIE!

Przyjaciele ponownie się zaśmiali, a Sonya szybko odepchnęła chłopców na boki. Teraz cała trójka leżała plecami na trawie.

-I co ja jestem teraz Steve? - Tom prychnął zerkając raz na Georga klejącego się do Lisy, a raz na przytuloną do siebie trójkę. Nie rozmyślając dołączył do leżących na ziemi przyjaciół. Przytulił się do blondynki kładąc głowę na jej brzuchu. Ku jego zdziwieniu dziewczyna nic nie powiedziała ani nawet nie odepchnęła go. W czwórkę wpatrywali się w niebo. Bill ułożył głowę na jej ramieniu, a Gustav nadal nie przestał płakać.

-Ty też jesteś super. - dodał szatyn.

-Ale masz zapłon.

-Wybaczcie, ale mój mózg teraz wolno chodzi. - wszyscy zaśmiali się.

-Od dziś jesteśmy jedną wielką rodziną. - rzekł George bawiąc się naszyjnikiem Lisy.

-Dwudziesty pierwszy maja. - Tom spojrzał na wyświetlacz telefonu. - Godzina pierwsza trzydzieści sześć. Nowa era Tokio Hotel.

-Feministyczny comeback zespołu. - dodał Bill.

-Boże zamknijcie się i zejdźcie ze mnie wreszcie! - Blondynka jęknęła głośno bezskutku odpychając leżących na niej chłopców co wywołało u nich głośny śmiech.

W końcu finalnie wstali zostawiając dziewczynę z dostępem do świeżego powietrza. Sonya wykonała głęboki wdech i również wstała na równe nogi.

•••

-Otwórz te drzwi.

-Nie mogę trafić. - Tom nieustannie probował wcisnąć klucz do zamka. - Cholera gdzie to jest?

Gdy Tom z Lisą męczyli się nad wejściem do domu pozostali w lekkim transie rozsiedli się na tarasie. Sonya z Billem oparli się o ścianę budynku i nieobecni wpatrywali się w opustoszałą ulicę. George natomiast pomagał Gustavovi, który w wyniku biegu podczas drogi powrotnej zwymiotował na kwiatki sąsiadów.

Ulica na której się znajdowali przepełniona była pustkami. Nadchodzący świt rozmazał mrok nocy z fioletowym niebiem, tworząc urokliwą atmosferę. Żadna gwiazda nie była widoczna. Tylko niebo i szóstka pijanych nastolatków.

Lodowaty wiatr zawiał mocniej przez co Sonya zadrżała. Bill wyczuwszy to objął ją ramieniem lekko przysuwając do siebie. Uśmiechnął się na widok zaczerwienionego nosa nastolatki. Wyglądała strasznie uroczo.

-Wracając do twoich wcześniejszych słów. - zaczął. - Że wiesz uwielbiasz nas i w ogóle.

Blondynka prychnęła kładąc głowę na jego ramieniu.

-Zrobiłam z siebie idiotkę prawda? - spojrzała na szatyna z dołu podpuchniętymi od procentów oczami.

-Nie. - zaśmiał się. - Po prostu strasznie żałuję, że poznałem cię dopiero teraz. To chciałem ci powiedzieć.

-Czy ty mnie podrywasz? - blondynka zaśmiała się chwytając go za przedramię.

-Troszeczkę tak.

-Od teraz jesteśmy wspoełprasown- Cholera nie wymówie teraz tego słowa. - złapała sie za głowę. - Wiesz o co mi chodzi! W każdym razie nie może być między nami żadnych więzi.

Bill wybuchnął histerycznym śmiechem.

-Masz na myśli współpracownikami?

-Dokładnie tak.

-Wiesz nie ma nigdzie zapisane, że członkowie zespołu nie mogą być razem. Spójrz na przykład: Tom i Georg. Gdyby byli razem fanki umarłyby ze szczęścia.

-Próbujesz mnie uwieść. - Sonya gwałtownie wstała. - I nie uda ci się to!

Bill zaśmiał się lustrując ją wzrokiem.

-A założysz się?

-Nie patrz na mnie tymi oczami. - Sonya zakryła mu gałki oczne ręką. - Próbujesz mnie uwieść.

-Jesteś wspaniała. - Bill ponownie wybuchł głośnym śmiechem. Wiedział, że te słowa to tylko pijackie przekomarzanki jednak mimo wszystko każde jego słowo co do dziewczyny było szczere.

-A ty słodki. - pijana blondynka delikatnie objęła rękami policzki szatyna po chwili gwałtownie je zabierając. - Ale tylko czasem. Czasem słodki.

-Taki słodki, że aż rzygać się chce wstańcie i pomóżcie nam. - Lisa uderzyła Billa w ramię. - No już!

-Tom czy ty nadal męczysz się z wsadzeniem klucza do dziurki od jebanych dwudziestu minut? - krzyknął George nadal ogarniając Gustava.

-Zazwyczaj nie mam z tym problemu.

-Ja pierdole Tom. - wszyscy zdegustowani spojrzeli na niego, a on tylko się zaśmiał cwanie. - Zapraszam, otwarte.

Ukłonił się przepuszczając swoich przyjaciół w drzwiach. Nastolatkowie powolnie przekroczyli próg domu.

-Dajcie mu miskę! - krzyknął Georg wypychając Gustava ponownie zza drzwi. - Nie może zarzygać kanapy.

-A my gdzie mamy spać? - Lisa rzuciła się na jeszcze nie zarzyganą kanapę pare razy podskakując na niej. - Bo ta taka trochę nie wygodna.

-Możesz w moim pok-

-Wiesz co Tom żartowałam świetna ta kanapa. - prychnęła układając się wygodnie. - Dobranoc.

-Dobranoc! - Tom posłał jej całusa po czym ruszył schodami na górę.

Sonya chciała dołączyć do przyjaciółki, więc udała się na ciemnozieloną kanapę. Jednak w ostatniej chwili poczuła czyjąś rękę na nadgarstku.

-Możesz spać w moim pokoju. - rzekł Bill. - Oczywiścię ja pójdę na kanapę...Wiesz. Żeby przypadkiem cię nie uwieść.

-Bardzo śmieszne. - prychnęła.

-Owszem.

Sonya spojrzała na niego podejrzliwie mrugając dwukrotnie. Bill natomiast posłał jej błagalne spojrzenie i kiwnął głową w stronę schodów. Teraz zamiast słów używali oczu. Sekundę później uśmiechnęli się do siebie szeroko. Blondynka pokręciła głową i przecierając swoje oczy rzekła:

-Prowadź Bill.

——
BOZE STRASZNIE MĘCZYLAM SIE Z TYM ROZDZIALEM. Chciałam, aby wyszedł jak najlepiej. Jak możecie to dajcie znać to sądzicie😭 wgl dziękuje za każdy komentarz i miłe słowa. Jesteście strasznie kochani uwielbiam<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro