smooth operator
Mogłoby się zdawać, że Harry ma wszystko i niczego nie potrzebuje - i bardzo wtedy byłoby się bliskim prawdy.
Stacy, gdy weszła do klubu po kolejnym męczącym dniu w kancelarii, nie zdawała sobie sprawy, że coś w jej nudnym życiu się zmieni.
Siedząc przy barze, Harry obserwował kto wchodzi i kto wychodzi; jego przyjaciele określali ten stan „czekaniem na rażenie piorunem” - chłopak czekał na kogoś, kto przyciągnie jego uwagę na dłużej niż pięć minut.
Gdy do pomieszczenia wślizgnęła się Stacy, w korporacyjnej koszuli nieco rozchełstanej pod szyją, podwiniętej ołówkowej spódnicy i szpilkach z ozdobną kokardą na czubkach, Harry nawet nie zwrócił na nią uwagi - tuż za nią szła dumna brunetka, wysoko unosząc głowę i czarując wszystkich wokół jednym, powłóczystym spojrzeniem.
Harry od razu wiedział, że tego wieczora znajdzie zajęcie na parę nocnych godzin, które normalnie spędziłby w samotności.
Stacy zamówiła ulubiony drink i ciężko wzdychając, opowiedziała barmanowi o ostatnim procesie, w którym brała udział, dodając o wzmiankę o samotności. Joe, przyzwyczajony do wynurzeń klientów, tylko kiwał głową, nie przerywając polerowania kieliszków.
- Chciałabym się zakochać - wzdycha Stacy, obracając w dłoniach szklankę z drinkiem.
- Czy chciałabyś się zakochać? - pyta Harry, gdy brunetka, która zwróciła jego uwagę przy wejściu w końcu usiadła przy kontuarze. - Nie mówię, że we mnie. W ogóle.
- Nie twoja liga, koleś - warczy barczysty facet, zjawiając się nie wiadomo skąd za rozchichotaną brunetką. Harry przełyka ślinę, by po chwili odzyskać rezon i wzrusza ramionami, po czym zmywa się jak niepyszny i wraca do swojego boksu, by znów obserwować bywalców klubu.
Tymczasem Stacy wykłada kilka funtów na ladę, uśmiecha do Joe’ego i ześlizguje się ze stołka barowego, po czym nieco chwiejnym krokiem kieruje w stronę toalet. Staje naprzeciw lustra, patrzy na swoje odbicie i wybucha głośnym śmiechem, gdy zauważa rozmazaną szminkę i tusz do rzęs. Poprawia makijaż, wygładza brzeg bluzki i wychodzi z zamiarem powrotu do domu.
Harry siedzi ze skwaszoną miną i dalej obserwuje wchodzących ludzi, zastanawiając się, dlaczego jego dzisiejszy piorun był tak cholernie trefny. Wtedy zauważa wychodzącą Stacy, idącą boso, z butami w prawej dłoni i torebką w lewej.
I wtedy uderza kolejny piorun, Harry zrywa się z miejsca i wybiega za dziewczyną, jednak ona zdaje się rozpłynąć w powietrzu. Harry rozgląda się wokół, idzie kawałek ulicą i w końcu słyszy cichy szloch z ławki znajdującej się po drugiej stronie ulicy.
Bez zastanowienia przechodzi na drugą stronę, siada obok dziewczyny i wyciąga w jej stronę chusteczkę.
- Wiesz, mam pytanie. Czy chciałabyś się zakochać?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro