brak tytułu
- Dlaczego mnie pocałowałeś?
- A nie powinieniem?
- Nie zastanawiałam się nad tym.
- Spróbuj.
- Po co?
- Bo chcę to zrobić jeszcze raz.
I Ona patrzy, jak On się schyla i uśmiecha i delikatnie oblizuje wargi, a On się zastanawia, czy to w porządku, czy jej się podoba, czy jej też tak bije serce, czy to wszystko ma sens. Ona przymyka oczy, żeby nie uciec spojrzeniem w bok, bo jest zawstydzona, nie sądziła, że ktokolwiek ją pocałuje, dlaczego On to robi, skąd się wziął, dlaczego siedzą na dachu w środku nocy?
Niebo skrzy się gwiazdami, ktoś po drugiej stronie ulicy słucha muzyki, której strzępki docierają i na dach, gdzie siedzi dwójka bohaterów; powietrze pachnie deszczem i latem; gdyby było widno, pewnie zjawiłaby się tęcza i och!, jak pięknie by wtedy było! Jak z bajki, jak z książki, jak z najskrytszych marzeń!
Ona zastanawia się, czy to właśnie nie jest senna mara, zaledwie sekunda, która zniknie, jak tylko ktoś ją obudzi, a co, jeśli zadzwoni budzik, albo skończy się świat, co będzie wtedy? Jednak nie to teraz jest ważne, czas zwalnia, liczy się tylko jego słodki oddech, delikatny dotyk opuszków palcy, magia w powietrzu.
- I jak?
- Chyba się zastanowiłam.
- Och.
- Tak.
- I....?
Zaczyna padać deszcz, oboje się śmieją, ani myśląc o schowaniu się przed wodą, tylko siedzą i się śmieją, dwójka nastolatków, nie do końca beztroskich, ale teraz mają tylko jedno w głowie, i wierzcie lub nie, troski znikają i czuć tylko deszcz i magię wokół.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro