Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Schody

Dobra, rozpakowany. Miałem coś zrobić... um... aha zejść na dół, no to idziemy. Ciekawe czy padną pytania w stylu, Jeff, czujesz coś do jakiegoś chłopaka? No powiedzmy... Kiedyś, ale nazwał mnie ciotą więc już nie... tak sądzę.

Zamknąłem drzwi od swojego pokoju i zszedłem na dół. Amanda robiła coś w kuchni, ale dobrze widziałam, że nie jest tam by robić kanapkę tylko, żeby podsłuchiwać. Pewnie rodzice kazali jej iść do swojego pokoju, a ona tłumaczy się tym, że jest głodna i musi sobie zrobić jeść. Moja matka siedziała na kanapie razem z ojcem, widziałam po nich, że chcą poważnie porozmawiać. Amanda nie mogła się doczekać jakieś dramy, ale widząc po tym, że już kończy robić żarcie, a rozmowa zapowiadała się długa, raczej nie uda się jej robić kanapek przez godzinę. Usiadłem na krześle przed nimi i się zaczęło:

-Jeff... chcemy poważnie porozmawiać o tobie i o tym co czujesz...-powiedział ojciec

Miałem racje chcą gadać o mnie eh... to będzie naprawdę długa rozmowa...

-Wiedz Jeff, że jesteś dla nas bardzo ważny i chcemy wiedzieć o tobie i twoich uczuciach, niezależnie do kogo je masz. Chcielibyśmy również porozmawiać o tym co dokładnie robiłeś w psychiatryku.-wykrakała moja matka

O cholera jasna... na pewno o psychiatryku? Nie błagam nie chce do tego wracać myślami... Do Rankina... Kurde znowu on, niech się odwali od moich myśli. Mam go dość i jego widoku za każdym razem kiedy mrugam. Amanda chyba również zauważyła mój przerażony wyraz twarzy i wtedy się wtrąciła:

-Pomyślcie o Jeffie, wiecie... jednak psychiatryk to nie bajka gdzie wszystko się dobrze kończy, albo Jeff poprostu nie chce wracać do tego myślami. Pomyślcie czasem o tym co czyje, a nie tylko pytacie.

Amanda mimo to, że powiedziała to tylko dla tego, żebym potem miał u niej dług wdzięczności i z gębą pełną jakiegoś XXL jogurtu. To jestem jej wdzięczny. Ale coś jej nie wyszło, bo ojciec od razu zaczął krzycieć:

-Amando, albo teraz pójdziesz do swojego pokoju, albo ostaniesz kare i zobaczymy kto wtedy będzie bawić się w prawnika. 

A ona na to:

-Sorki Jeff... Kocham Cię bracie, ale nie poświęcę dla Ciebie telefonu.-i się naprawdę dobrze uśmiała po tym jak to powiedziała

-No, dzięki Ci bardzo- wymamrotałem

I wyszła, a ja zostałem sam z rodzicami, którzy chcieli gadać ze mną o Rankinie, cholera jasna, jak jeszcze raz pomyślę o Rankinie to zadźgam się na miejscu. 

-A więc Jeff kogo poznałeś w psychiatryku?

Serio... Ranki- Nie! Nie! Będę udawał, że był w psychiatryku, ale się dobrze nie poznaliśmy i nie wiem o nim za dużo...

-Sadie... To była moja przyjaciółka przez naprawdę długi czas.- Sadie... czasem nie chcę sobie przypominać o niej, ta jej anielska cierpliwość i odwaga, to wszystko naraz sprawiało perspektywę idealnej osoby. Ale tak czy siak się zabiła. 

-Powiesz coś więcej o tej dziewczynie, może Ci się podobała?- powiedziała matka, jakby z nadzieją, że jeszcze będę normalny

-Nie, nie podobała mi się, mamo nie zmienisz tego. Jestem gejem i tyle.-powiedziałem to z taką pewnością i gracją, że moich rodziców zatkało

Po chwili ciszy ojciec powiedział:

-Jeff ma rację kochanie... Już taki jest i musimy to zaakceptować

Wow no nie spodziewałem się, że mój ojciec mnie obroni. Matka nie może się z tym pogodzić, zresztą, zauważyłem to już w psychiatryku. Zapytała się Gejem?! Choć dobrze wiedziała kto to jest. Nie dziwię się jej, ale wykurzyła mnie tym, że może Sadie mi się podobała.

-Naprawdę liczyłam, że będę mogła rozmawiać z twoją przyszłą dziewczyną o sukienkach i butach

I tu już naprawdę się wkurzyłem, wstałem

-Jeff gdzie idziesz?! Wracaj jeszcze nie skończyliśmy-Krzyknął mój tata

-Ta, może wy nie, ale ja skończyłem.-i wyszedłem

Miałem gdzieś to, że potem będą na mnie źli i dadzą mi kare na telefon za pyskowanie, ale się opłacało. Czułem, że musiałem tak zrobić.

Wszedłem po schodach do pokoju, a potem się w nim zamknąłem. Szczerze chciało mi się poprostu płakać, ale tego nie zrobiłem. Położyłem na łóżku i leżałem tak rozmyślając. Uświadomiłem sobie, że myślenie o Rankinie to wcale nie jest nic złego, poprostu zapadła mi w pamięć ta postać, po tym co mi zrobiła. Ale... czemu o Rankinie, a nie o Sadie, z nią spędzałem o wiele więcej czasu... Może dla tego, że Rankin jest jeszcze żywy, a Sadie nie...

Sam nie wiem...

(680 słów, do następnego)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro