Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 8



Margo POV

Drzwi do baru znów się otworzyły. Przewróciłam oczami, nawet się nie odwracając. Była niemal druga w nocy, byłam zmęczona, a nogi bolały mnie niemiłosiernie.

– Zamykamy! – zawołałam.

Talia wyłoniła się z zaplecza. Spojrzała w kierunku wejścia i cmoknęła z uśmiechem. Obejrzałam się przez ramię. Marco Santini. Widok, którego nie można przecież przeoczyć. Moja współpracownica wychodziła z siebie, żeby nalać mu drinka. Wpatrywałam się w butelki, które układałam z niesmakiem dla zachowania koleżanki.

– Oana nie pracuje dzisiaj. – mruknęłam.

– Naprawdę?

Coś w jego głosie kazało mi się odwrócić. Był ewidentnie zmęczony, jakby wcale nie sypiał. Jego koszula miała plamy z potu. Jakoś dzisiaj nie było w nim widać lidera podbojów kobiecych serc. Co trzeba było mu oddać, dla mnie wyglądał zajebiście pociągająco w takim niechlujnym stanie z kilkudniowym zarostem.

– Wyglądasz, jakbyś potrzebował drinka.

– Ty też wyglądasz, jakbym ja potrzebował drinka – omiótł mnie spojrzeniem – albo kilku.

Przechyliłam głowę w lewo, parsknęłam niewesoło. Nie mogłam się obrazić. W końcu miał rację. Byłam zmęczona, włosy lepiły mi się do czoła. Koszulka była przepocona. Nie pachniałam różami. Było mi bliżej do pomyj. Fair enough – mruknęłam pod nosem. Sięgnęłam po najlepszą szkocką w tym przybytku i nalałam mu drugiego.

– Na koszt firmy.

Wróciłam do układania butelek na kolejnej półce. Kiedy skończyłam, podreptałam na zaplecze. Zdjęłam z nóg buty, zmieniłam koszulkę na czystą, usiłując chociaż trochę zmyć z siebie pot w maleńkiej toalecie dla pracowników. Nawet moje majtki były mokre. Marzyłam o prysznicu. Ściągnęła z siebie przepoconą bieliznę i tak nikt nie będzie mnie widział.

Pięć minut później wsunęłam się na siedzenie mojej wysłużonej Fiesty, która mogła pamiętać czasy Noego w arce. Tylko na to było mnie stać. To na sto procent nie zmieni się w najbliższym czasie, o ile nie wygram w totolotka. Parsknęłam śmiechem na taką możliwość. Ale dziewczyna może marzyć, czyż nie?

Klimatyzacja była wspomnieniem tak odległym w tym aucie, że trudno byłoby mi sobie przypomnieć, gdzie jest ten guzik, a nawet jeśli, to i tak był bezużyteczny. W połowie drogi przez pustkowie samochód zaczął mi zwalniać, mimo że przyciskałam gaz. Zapaliła się pomarańczowa lampka z kropelką – I co kurwa, mam teraz wypowiedzieć trzy życzenia? Gdyby to było tak proste. Niestety to lampka od oleju. A po niej czerwona lampka akumulatora a za nią kolejne. Nawet nie wiedziałam, że jest ich aż tyle na tej konsoli. Ciekawe od czego jest ta ze spiralką? 

– Ja pierdolę, tylko nie tutaj! – rzuciłam głośno z frustracją.

Udało mi się zjechać na wąskie pobocze tuż przy linii brzegowej. Jak źle wyceluję, pójdę na dno. Zaśmiałam się szyderczo z własnych myśli. Już dawno poszłam na finansowe dno. Mój braciszek się już o to postarał. Nie myśl o tym! Zganiłam sama siebie. Nie tu, nie teraz, nie bez butelki wina. Jezu, nie było na świcie tyle wina, żeby zapomnieć, co zrobił mój braciszek!

Wygrzebałam ze schowka polisę ubezpieczeniową spomiędzy plastikowych sztućców, serwetek, chusteczek i instrukcji obsługi auta. Przyświeciłam sobie telefonem. Gdy odczytałam datę, zamarłam z otwartymi ustami. Ze złości uderzyłam energicznie kierownicę. Kurwa, Kurwa, kurwa!!! Jakby powtarzanie tego mogło zmienić, że wygasła w ubiegłym tygodniu.

Szarpnęłam ze złością drzwi i wysiadłam, zatrzaskując je z pasją. Wrzasnęłam na całe gardło, usiłując pozbyć się frustracji. Zaczęłam tupać nogą. Jakby to miało cokolwiek pomóc. Zadzwoniłabym po taksówkę, ale nie było mnie stać, żeby za nią zapłacić. Autobus o tej porze nie jeździł, a ja nie miałam do kogo zadzwonić po pomóc. To się dzieje, jak NIE CHCESZ znów prosić o pomoc. 

Z tego samego kierunku, z którego przyjechałam, nadjeżdżał samochód. Stanęłam przy samej krawędzi jezdni i zamachałam, unosząc dłonie do góry. Najwyżej znajdą moje ciało jutro jeśli to seryjny morderca. Zamknęłam oczy, czując się pokonana, kiedy rozpoznałam auto. Ze wszystkich ludzi na tej jebanej planecie ON, właśnie ON.

Zatrzymał się równo z moim. Marco wysiadł z auta, nie gasząc silnika.

– Wszystko w porządku? – spytał, podchodząc do mnie.

– W jak najlepszym. – odparłam niezgodnie z prawdą radosnym tonem – Czekam na pomoc drogową, myślałam, że to oni. – łgałam jak najęta.

Zerknął na moje auto.

– Potrzebujesz nowy samochód.

– Powiedz mi coś, czego nie wiem panie milionerze. Spoko, możesz jechać, nic mi nie będzie.

Oparł się o maskę swojego auta i schował dłonie do kieszeni. Nie podobał mi się uśmiech na jego twarzy, a jeszcze bardziej nie podobało mi się to, że nie miałam na sobie absolutnie żadnej bielizny. To w połączeniu z jego obecnością, było wysoce niepokojące. Jego spojrzenie było wymowne, lustrując mnie od bosych stóp, po związane niedbale włosy.

– Czy to na cześć „pomocy drogowej"? – spytał, zawieszając wzrok na moich stwardniałych sutkach.

O proszę! Ktoś tu jest w nastroju do żartów! Ale ja też nie byłam amatorką.

– To chyba nie będzie przemawiać na moją korzyść, jeśli przyznam się, że majtek też na sobie nie mam?

Jego uśmiech stał się szerszy. Ależ mnie korciło, żeby zetrzeć mu ten uśmieszek z twarzy, który teraz doprowadzał mnie do szewskiej pasji! Nie zastanawiając się nad konsekwencjami, podeszłam do niego i stanęłam między jego nogami. Nasze oczy znajdowały się na tym samym poziomie. Miałam dość dzisiejszego dnia. Czułam się pokonana i zdemotywowana. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby zjebać ten dzień do końca i dokumentnie. Zrobiłam już w życiu tyle idiotyzmów, że jeden w prawo czy w lewo nie miał już chyba znaczenia.

– Pieprzyć to. – mruknęłam pod nosem, obejmując dłońmi jego policzki i całując go.

Zamarł na chwilę, a ja mogłam sobie pozwolić na sekundę triumfu. Może dwie, bo potem jego dłonie powędrowały do moich bioder i na plecy, i przycisnęły do twardej klaty. Coś równie twardego spotkało się z moim podbrzuszem. Jedna dłoń przeniosła się na mój kark, a on przejął prowadzenie nad pocałunkiem, wsuwając się językiem do moich ust.

Wyszarpnęłam jego koszulę ze spodni, niecierpliwie rozpinając guziki. Mruknął coś niezrozumiałego, kiedy moje dłonie zaczęły pieścić jego mięśnie. A ten facet składał się z sześciopaku i mięśni. Przesunęłam po skórze paznokciami, zatapiając je głębiej na jego plecach. Nawet przyszło mi do głowy, że zostawię ślady, ale gówno mnie to obchodziło. Każda magia miała swoją cenę. 

Jęknęłam przerywając pocałunek po tym jak przesunął kciukami po moich sutkach. Prymitywny gardłowy dźwięk. Jedyne czego pragnęłam to czuć. Kiedy pierwsze rozkoszne oszołomienie odpłynęło po tym szorstkim dotyku, przesunęłam dłonie do przodu, żeby rozpiąć pasek spodni. Objął dłońmi moje pośladki, ściskając je. Otarłam się swoją kobiecością o jego wzwód. Łechtaczka ucisnęła się rozkoszne, wyciskając z mojego gardła przyjemny pomruk.

Rozpięłam rozporek i sięgnęłam śmiało do środka.

– Lubię kobiety, które wiedzą, czego chcą. – szepnął mi do ucha. Ugryzł mnie lekko u podstawy karku, posyłając rozkoszny dreszcz między nogi.

– Wszyscy wiedzą czym myślą mężczyźni. – zamknęłam dłoń na jego penisie. Nie byłam go w stanie objąć palcami. Może miałam małe dłonie? Yum. Gorący. Sztywny. Jak jedwab w dotyku.

– A czym myślą kobiety? – wsunął palce pod spódniczkę, muskając moje wargi. Mokre wargi. Mruknął z zadowoleniem.

– Witaj w centrum dowodzenia wszechświatem. – wydusiłam. Jego palce rozsmarowywały wilgoć. Zagryzłam wargę, czując naglącą potrzebę osiągnięcia spełnienia. Równie mocną jak wzięcia go do ust. Wygrało to drugie. Osunęłam się na kolana. Usiłował mnie powstrzymać.

– Potrzebuję prysznica.

– Jakby mnie to obchodziło. – odparłam, zanim moje usta zamknęły się na jego główce. Całkowicie rządziło mną pożądanie, ale z nim musiało być podobnie. Zerknęłam do góry. Odchylił głowę do tyłu. Wsunął dłoń w moje włosy. Ściągnął z nich gumkę. Rozsypały mi się na twarz, ale zebrał je natychmiast, jakby chciał widzieć, jak moje usta pracują nad jego długością. Wsunął się głębiej. Dotknął tyłu gardła. Odchyliłam się bardziej, żeby mógł wsunąć się jeszcze dalej.

– Kurwa. – wyrwało mu się na wydechu. Pomagałam sobie dłonią, ugniatając też jego jądra. Oderwał mnie od siebie w końcu. Z głośnym cmoknięciem wypuściłam go z ust. – Jesteś w tym zajebista.

– Lubię oglądać porno. – wyszeptałam i poczułam, jak się uśmiecha, zanim jego usta znów zaanektowały moje, a dłonie zaczęły pieścić rozkoszne strefy między moimi nogami. Rozsunęłam nieco uda, a palec wsunął się między wargi. Jęknęłam, przerywając pocałunek. Oparłam czoło o jego obojczyk. Ugryzłam go lekko, czując napływające fale rozkoszy. Doszłam z długim westchnieniem, zagryzając wargi i odchylając głowę do tyłu.

Zorientowałam się, że siedzę na masce, kiedy moje gorące pośladki dotknęły metalu. Dotknął palcem małego kwadraciku na szybie i zjechała ona w dół. Sięgnął do schowka po prezerwatywę.

– Nie puszczam się na prawo i lewo. – rzuciłam, odchylając się do tyłu, żeby wesprzeć na łokciach i podziwiać widoki. Rozchełstana koszula, rozpięte spodnie. Przyrodzenie, na które warto było sobie popatrzeć. „You've got a handsome dick" przyszła mi do otumanionego mózgu kwestia z The Sweetest Thing.

– Chętnie zalałbym twoją cipeczkę swoim nasieniem – odparł, rozrywając opakowanie – Ale ja nie jestem gotowy na dzieci.

Złapał mnie w talii i usadził na samej krawędzi. Oparł koniuszek o moje wejście.

– Może biorę pigułki? – nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie powiedzieć. Jego pewność siebie, aż prosiła się o zjadliwe komentarze.

Wsunął się we mnie, zamykając oczy. Na jego twarzy malowała się błogość. Niestety mi jako kobiecie niedane było osiąganie orgazmu poprzez penetrację. Przynajmniej jedno z nas będzie coś z tego mieć.

– Następnym razem zrobimy to bez.

Zaczął się we mnie poruszać. Złapałam go za ramiona, żeby nie czuć się szmacianą lalką. O ile poprzedni orgazm był zajebisty, to by było na tyle rozkoszy. Było przyjemnie, ale nie na tyle, żeby mi się chciało udawać, że jest mi dobrze. Kurwa, nie wiem, czego się spodziewałam. Fajerwerków? Objawienia? Rozbłysków zorzy polarnej czy anielskich chórów? Niestety nic takiego nie nastąpiło. Cóż rzeczywistość nie dorównywała jego sławie legendarnego kochana. 

– Zrobimy czy poprawimy? – szepnęłam pod nosem. Zatrzymał się i zmusił, żebym spojrzała mu w oczy. – Zapomnij. – dodałam i pocałowałam go mocno. Niech, chociaż on ma z tego przyjemność. Wsunął dłoń na mój kark i przerwał pocałunek. Poruszyłam biodrami, a on odpowiedział, zduszając przekleństwo pod nosem. Opadłam do tyłu, nasuwając się głębiej. Sięgnął palcami do mojej łechtaczki. Spięłam się w oczekiwaniu na to co zwykle. Szybciej, mocniej. Wytrzymam! I dlatego właśnie seks z samą sobą i wibratorem był zajebisty.

Wyszedł ze mnie i teraz on opadł przede mną na kolana.

– Nie... – usiłowałam zaprotestować.

Uniósł do góry brew.

– Nie jestem idiotą. – polizał mnie, powodując nagłe nabranie powietrza do płuc – Czuję, że nie jesteś tak mokra, jak lubię a jeden orgazm to z pewnością za mało.

– Jakość, a nie ilość. – Jezu nie potrafiłam się zamknąć z tymi tekstami, ale sam się prosił.

– Sprawdźmy, czy potrafię sprawić, żebyś się zamknęła i przeniosła się na drugą stronę tęczy. – odparł, rozsuwając moje uda i zaczynając mnie lizać. Robił to powoli i delikatnie. Rozsunął sobie moje wargi, żeby odsłonić łechtaczkę, którą zaczął ssać. To też nie była moja ulubiona pieszczota, ale po pierwszym szarpnięciu się do tyłu, objął ją wargami i leciutko muskał.

– Kurwa. – wyrwało mi się.

– Jesteś hiper wrażliwa. – bardziej stwierdził, niż zapytał. Przysięgłabym, że się uśmiechnął.

Matko i córko to, co potem wyprawiał z moim nadwrażliwym ciałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania i przekreśliło grubą kreską dotychczasowe doświadczenia. W końcu znalazłam faceta, który wiedział co to hiper wrażliwość i nie trzeba mu było podsyłać literatury na ten temat. Jakby doskonale wiedział, jak drażnić, pieścić czy lizać. Muśnięcia piórkiem odczuwalne, aż w palcach u stóp, które podkurczały się przed orgazmem. Rozumiał paradoks hiper wrażliwości łechtaczki i tego, że podniecały mnie mocniejsze pieszczoty sutków. Po kolejnym postawieniu mnie na krawędzi wydusiłam ze ściśniętego gardła.

– Chcę dojść. – wyjęczałam nagląco, werbalizując moją potrzebę.

– Tak szybko? – drażnił się ze mną, skubiąc zębami wewnętrzną stronę ud, a kciukami przesuwał po zewnętrznych wargach.

– Teraz Marco! – zażądałam – Nie spierdol tego. – jęknęłam, kiedy wrócił do mojego gorącego, mokrego centrum.

Zacisnęłam oczy konwulsyjnie, gdy pierwszy spazm przepłynął gorącą falą przez moje ciało. Zastygłam w bezruchu, z plecami wygiętymi w łuk i jękiem na ustach. Nie wiem, jak to zrobił, ale kolejna fala przetoczyła się przez moje ciało, kiedy kropla śliny spadła na moją łechtaczkę. Kurwa! Był bardziej utalentowany, niż mi się wydawało. Ołtarzyk mu postawię! Wsunął się we mnie jednym płynnym ruchem.

– Obejmij mnie nogami.

Splotłam kostki na jego pośladkach. Z każdym pchnięciem powoli narastało we mnie swego rodzaju parcie, które ciepłą falą przyjemności popłynęło, aż do czubka mojej głowy. Sapnęłam, przygryzając jego ramię. Zaczął się poruszać gwałtowniej. Przycisnął mnie do siebie na wysokości krzyża. Moja łechtaczka zaczęła być drażniona, przy każdym pchnięciu. Doszłam mocno, wyginając się w łuk i wbijając paznokcie głęboko w skórę na jego plecach. Objął mój kark i wbił się we mnie po raz ostatni z gardłowym pomrukiem.

Powoli mój oddech się uspokajał.

– Za ile miała tu być twoja pomoc drogowa?

Odkleił mnie od siebie. Literalnie odkleił. Wysunął się i zdjął prezerwatywę. Westchnęłam dramatycznie. Naparłam na jego tors, żeby się odsunął i żebym mogła poprawić ubranie. Stanęłam niepewnie na nogach.

– Polisa wygasła mi tydzień temu. – powiedziałam, najciszej jak mogłam, obciągając spódnicę.

Wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem.

– Serio?!

– Serio! – warknęłam, nakładając na siebie koszulkę. Wyglądał tak, jakby debatował, czy się roześmiać, czy potraktować mnie poważnie. – Kurwa, masz dosyć fanek, nie potrzebujesz jeszcze dołączać do swojej listy chwały mojego nazwiska!

Splótł ramiona na wciąż nagiej piersi.

– Czy te orgazmy obniżyły Ci IQ?

– Nie, kurwa, zjechało mi do twojego poziomu z wściekłości, że mi się auto popsuło! – roześmiał się pełną piersią. Pewnie gdyby mógł, przeturlałby się po podłodze. Jak cudownie, że mogłam dać komuś pięć minut relaksu a na koniec jeszcze go rozśmieszyć. Normalnie najwyższej jakości cyrkowiec ze mnie! – drwiłam sama z siebie – To może, chociaż w ramach wdzięczności odwieziesz mnie do domu?

Nadal się śmiał. Parszywiec.

– Weź, przestań. – warknęłam, zamierzając się, żeby go uderzyć pięścią w ramię. Złapał mój nadgarstek, zanim to zrobiłam. Pocałował kostki. Drań wiedział, jak czarować kobiety.

– Zabierz swoje rzeczy. – była to bardziej prośba niż rozkaz. Poszłam do swojego auta, zbierając wszystko, co chciałam wziąć. W tym czasie poprawił ubranie, bo kiedy się odwróciłam, dopinał guziki koszuli. Był to zachwycająco męski gest, na który przymrużyłam oczy.

Wsiadłam bez słowa do Mercedesa.

– Pamiętasz, gdzie mieszkam czy kierujemy się układem planet?

Kąciki jego ust powędrowały do góry.

– Pamiętam, gdzie mieszkasz.

Zamilkłam. Nie miałam pojęcia, że zapamiętuje takie szczegóły. Oparłam głowę o szybę na chwilę, żeby się zastanowić, jaki byłby neutralny temat do rozmowy po seksie z facetem, który skutecznie zawrócił Ci w głowie, ale musiałam odpłynąć w sen.

– Margo. – moje imię dochodziło z daleka. Ktoś potrząsnął moim ramieniem. Zareagowałam instynktownie broniąc się. Otworzyłam oczy. Marco unieruchomił moja nadgarstki. Oddychałam płytko. W końcu do mnie dotarło, gdzie jestem i z kim.

– Przepraszam. – wyrzuciłam z siebie – Dzięki za podwiezienie.

– Tylko za podwiezienie? – arogancko uniósł brew.

– Za resztę to ty musiałbyś odwdzięczyć się mnie. – rzuciłam złośliwie, wysiadając z auta i biegnąc do swoich drzwi. Odjechał, dopiero kiedy weszłam do środka.

Oparłam się o drzwi. Nigdy nie widziałam siebie jako kobiety, która decyduje się na szybki numerek z bratem koleżanki. Właściwie z żadnym mężczyzną. Podreptałam do łazienki wziąć prysznic. Musiałam zmyć z siebie jego zapach.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro