Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 5


Margo POV

O ja pierdolę!

Bycie pijaną było zajebiste. Kac następnego dnia był okropny.

Gorzej! Padało!

W nocy przyszła burza i niebo otworzyło podwoje, dając nam upragniony deszcz. Uwielbiałam deszcz, ale teraz jego dudnienie o dach przyprawiało mnie o mdłości. Na wyświetlaczu telefonu zauważyłam SMS od Oany sprzed godziny.

Oana: Żyjesz?

Margo: Walking dead

O: przynajmniej masz wszędzie blisko.

M: przynajmniej Fabiano zrobi Ci kawę.

O: mogę zadzwonić po Marco.

M: nie wiedziałam, że jest na mojej smyczy.

O: potrafię być przekonująca.

M: nie twierdzę, że nie, po prostu oceniam swoje szanse jako następujące trzy: zerowa, żadna i nigdy.

O: byłaś orłem z matematyki?

M: dobrze, że do pracy dopiero jutro.

O: wpadasz na kawę?

M: już myślałam, że nie zaprosisz.

Zwlekłam się z łóżka i po szybkim prysznicu, zostawiłam swoje włosy mokre. Nie, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie czy będę wyglądać jak chodzący trup. Założyłam moje jedyne buty na tę pogodę i na każdą inna. Sandały. Podreptałam bez parasolki te parę przecznic. Legginsy i luźna koszulka zostały szczytem mody na ten jakże zjebany pogodowo dzień.

– Au naturel look. – przywitała mnie Oana podając mi parujący kubek niemal w progu. Zamknęłam drzwi. Oparłam się o nie całym ciężarem i upiłam ostrożny łyk.

– Niebo. – wyszeptałam. Podała mi dwie tabletki. Łyknęłam je. – Mając dwadzieścia osiem lat, zastanawiam się, czy kawa to już hobby, czy bardziej instynkt przetrwania.

– Jezu zabiłabym za pączka. – rzuciła, opadając na sofę. Z radością dostrzegłam, że też nie wyglądała lepiej niż ja. Szara, ziemista cera. Opuchnięte oczy. Poruszała się, jakby bolały ją wszystkie mięśnie.

– Mam piasek w oczach. – marudziła.

– Ja kamienie w nerkach, cukier w kostkach i wodę w kolanach. Jeszcze herbata i przyjęcie na plaży gotowe!

Zaśmiała się, ale jęknęła cicho, łapiąc się za głowę.

– Nie wyglądasz jakbyś spędziła całą noc uprawiając seks z Fabiano.

– Nie, upiłam się, rzygałam i poszłam spać.

– Awww – ulitowałam się nad nią przeciągle – Czy Twój rycerz jak zwykle przytrzymywał Ci włosy i wysłuchiwał dozgonnych wyznań miłości?

– No nie inaczej! – parsknęła.

– Mhmmmm czyli jak zwykle.

– I kto to mówi? Marco powiedział, że też byłaś zalana. – przekręciła głowę na bok – Nie wyglądasz, jakbyś spędziła całą noc, uprawiając seks z moim bratem.

Wzdrygnęłam się.

– Bo jest Twoim bratem!

– Ale zabrał Cię do domu.

– Przyczepił się do mnie. – odparłam z pretensją. Znów upiłam z kubeczka nieba na ziemi w postaci płynnej.

– Może w twojej niepoczytalności jest metoda?

– I to miałoby go kręcić?

– Wariatki zawsze kręcą facetów. – poprawiła poduszkę pod głową.

– Dzięki. Jestem pewna, że Maria albo Isabella grzały mu dzisiaj łóżko.

– Nic z tego. – zaprzeczyła, sięgając po telefon, bo otrzymała wiadomość.

– A wnosisz to po?

– Pracował. I on i Luca. – zmarszczyła brwi – Mój brat wbrew pozorom nie jest typowym facetem,

Przewróciłam oczami.

– Nie wszystkie bakterie są patogeniczne, a jednak myjemy dokładnie ręce, bojąc się zarazić jakimś cholerstwem. Więc do czego zmierzasz?

Wpatrywała się we mnie ze zmarszczonym czołem i rozchylonymi ustami, jakby przetwarzając to, co powiedziałam. Zamrugała i potrząsnęła głową.

– Za wrześnie na zajęcia z filozofii – wymamrotała. Znów spojrzała na ekran telefonu. – Fabi wysłał nam pączki.

– Fabi wysłał kogoś po pączki? – zaczerwieniła się, czytając kolejną wiadomość – ho, ho, ho cóż będziesz musiała zrobić, żeby je odpracować?

Zaczerwieniła się jeszcze mocniej. Zdrzemnęłyśmy się do późnego popołudnia.

– Jesteś na siłach, żeby podjechać ze mną do Oblivionu i oddać Fabiemu laptop? – spytała, kończąc kawę.

– A co się z nim stało? – spytałam, ziewając szeroko. Spojrzała na mnie z otwartymi ustami, ale widząc moje przymrużone oczy, zamknęła je z powrotem. – Naprawdę musisz wymyślać powody, żeby się z nim zobaczyć? – popatrzyła na mnie z rezygnacją – Spoko, zawiozę cię. Bez stresu.

Związałam włosy na czubku głowy w niedbały kucyko–coś–tam. Nie obchodziło mnie, jak wyglądam, o ile włosy nie zasłaniały mi karku. Na szczęście dla mnie Oana potrafiła równie szybko jak ja, ogarnąć się jeśli zależało jej na czasie. A teraz chyba tak było. Nałożyła tylko spodenki i top.

Dziesięć minut później siedziałyśmy już w aucie, dobrze, że nie mieszkałam daleko.

– Ile się już spotykacie?

– Oficjalnie?

– A jest nieoficjalnie? – spytałam, unosząc brwi, ale nadal patrząc na drogę.

Skrzywiła się nieznacznie.

– To długa historia. Znamy się prawie od dziecka. On mnie nigdy nie traktuje poważnie. – westchnęła, spoglądając za okno – Zawsze jak koleżankę. Jak siostrę.

– To może przejmij inicjatywę? – zasugerowałam.

Milczała długą chwilę.

– Boję się, że jak to zrobię, zniszczę naszą przyjaźń. – wyznała.

– Więc wolisz udawać, że go nie kochasz? – czułam na sobie jej zaskoczone spojrzenie – Przecież to oczywiste!

– Może dla Ciebie!

Żachnęłam się.

– I dla każdego, kto ma kurwa oczy! Oana ogarnij się. – zawołałam cicho, parkując przed Oblivionem. Moje auto wyglądało abstrakcyjnie pośród drogich SUV BMW i dwóch matowych mercedesów GLE 63 S AMG. Obdrapana nieco Fiesta zupełnie tu nie pasowała. Tak samo jak ja. – Kopciuszek między książętami. – zażartowałam, a ona się roześmiała, ściągając na nas spojrzenie ochroniarza.

– Cześć Raul.

– Cześć księżniczko.

– Fabi na posterunku?

– Jak zwykle.

Wskazała na mnie palcem.

– To jest Margo. Oddam lapka Fabiemu i spadamy, ale nie chcę jej trzymać na deszczu.

– Jeszcze nie otworzyliśmy. – ostrzegł. Oana podstawiła swój telefon pod czytnik i drzwi otworzyły się do środka. Interesujące zabezpieczania. – Szefostwo ogląda nowe numery dziewczyn.

Parę osób pozdrowiło nas po drodze. Przy głównej scenie postawiono parę foteli i przytargano kanapę. Na podwyższeniu jedna z dziewczyn, które widziałam tu poprzednio, wiła się seksownie na rurze.

– Klapnij sobie. Jak chcesz coś do picia to Alfredo – pomachała do barmana – spełni twoją każdą alkoholową zachciankę.

Na samą myśl o alkoholu, aż minę zemdliło.

– Nie, dzięki.

Poklepała mnie po ramieniu, jakby rozumiejąc co poczułam.

– Wracam za chwilę.

Uniosłam brwi, dostrzegając, kto siedzi na „widowni". Ciekawe czy Sofia i Anja wiedziały, jak ich faceci spędzają popołudnie. Chociaż chyba w końcu wiedziały, czym zajmują się ich partnerzy. Mogło też być tak, że oni obaj trzymali je w niewiedzy. Zgodnie z zasadą nie pytają, nie mówię. Chociaż dla nich to pewnie jak oglądanie obrazów w muzeum. Ładne, ale nie chcę tego w domu. 

Z tej chwili zrobiła się następna piosenka i kolejna. Wpatrywałam się w kolejny taniec, mrucząc pod nosem, że zrobiłabym to lepiej. Kiedyś na złość bratu zapisałam się na kurs tańca erotycznego. Ćwiczyłam dwanaście tygodni, a potem w Wiedniu tańczyłam w klubie nocnym przez niemal miesiąc. Niektórym tancerkom brakowało płynności ruchów i zgrania z muzyką. Po prostu wywijały dupą, uznając, że to zadowoli klientów. Pewnie na niektórych działało. Ci bardziej wybredni mieli wyższe wymagania.

– Ja pierdolę, ale porażka. – mruknęłam chyba zbyt głośno. Stojąca przy barze blondyna, która tańczyła chwilę temu, rzuciła mi nienawistne spojrzenie. Nadal miała ciężki oddech.

– Oczywiście zrobiłabyś to lepiej! – ironizowała, wyzywająco podnosząc głos, aby wszyscy wokół nas dobrze usłyszeli.

Przymknęła oczy ze zniecierpliwieniem. Ostatnia dziewczyna skończyła występ i panowie oddalali się gdzieś po drugiej stronie.

– Nie ukrywam, że tak.

Obrzuciła mnie lekceważącym spojrzeniem.

– Udowodnij!

– Nie mam piętnastu lat, żeby mnie to mogło sprowokować.

– Tchórzysz? – westchnęłam głośno i ostentacyjnie – No to szybciutko, bo szefostwo nie będzie czekać.

– Ciesz się, że już poszli. A jak potem dadzą mi twoją robotę? – spytałam, ściągając gumkę z włosów i pozwalając im opaść na plecy. Przeczesałam je placami.

– Jasne, oczywiście.

Podreptałam w stronę sceny usiłując się nastawić mentalnie na to co za chwile muszę zrobić. Jedyną osobą, która została był Luca, którego poznałam wczoraj. Zmarszczył brwi.

– Czy ty nie masz pracy u Paula?

Położyłam palec na ustach.

– To będzie nasz mały sekret. – pochyliłam się do jego ucha, żeby szepnąć – Udowadniam tylko coś blondynce przy barze.

Mrugnęłam do niego ostentacyjnie i podeszłam do DJ'a.

– Co ci zagrać? – spytał z szerokim uśmiechem.

– Bedroom Hymns. – odparłam bez namysłu.

Rozgrzałam dłonie, pocierając je o siebie. Na próbę złapałam drążek, żeby sprawdzić, jak jest stabilny i upewnić, że wytrzyma mój ciężar. Taki nawyk. Cofnęłam się na koniec sceny, dając znać, że może ruszać z muzyką. Odliczyłam do pięciu. Biorąc za każdą cyfrą głęboki, oczyszczający oddech. Na chwilę musiałam stać się kimś innym.

Światło uderzyło mnie w oczy, sprawiając, że nie byłam w stanie dojrzeć niczego poza sceną. I tak właściwie zawsze było najlepiej. Wolałam nie widzieć spojrzeń widowni. Żadnych napalonych śliniących się facetów, zazdrosnych lasek i niedopieszczonych mężów. Tylko ja i muzyka.

Ten układ opracowała dla mnie pewna rosyjska baletnica. Zaprzyjaźniłam się z nią w kafejce w Wiedniu. Była niezwykle miła i widziała we mnie potencjał. Najbardziej cieszyło ją, że potrafię szybko się uczyć. Zadziwiała ją za to płynność moich ruchów, skoro nie miałam nigdy do czynienia z baletem ani tańcem. Nie miała na to wytłumaczenia. Ja miała, ale nie zamierzałam go podawać.

Tak więc postarałam się, aby była ze mnie dumna.



Marco POV

– Musisz to zobaczyć. – doszły mnie słowa Alexa.

– Nie chce mi się ruszać dupy. – odparłem zgodnie z prawdą.

– Dupa świetnie tańczy. – powiedział z zachwytem.

Postanowiłem jednak się podnieść i zobaczyć czym się tak zachwycał. Rzeczywiście laska poruszała się płynnie i rytmicznie. Długie włosy zasłaniały twarz. Albo latami ćwiczyła taniec i balet, albo latami ćwiczyła sztuki walki. Nie było innej opcji. Nie wymachiwała dupą ani nie rozkraczała się jak większość poprzedniczek dzisiejszego wieczoru. Z tego dokładnie powodu miałem dość po drugiej. Albo z powodu pewnych migdałowych, pijanych oczu, które od wczoraj nieco mnie prześladują.

Ale ona była inna. Zmysłowa. Poruszała się lekko, wyginając ciało. Łatwo byłoby sobie wyobrazić, że dokładnie tak zachowuje się ciało w rękach zdolnego kochanka. Wygięte w łuk plecy, jakby właśnie dochodziła. Odchylona głowa. Aż chciałoby się zgarnąć włosy z twarzy i zobaczyć ogień w oczach. Była niesamowicie erotyczna. Sprawiła, że moje przyrodzenie obudziło się do życia. Piosenka była sugestywna sama w sobie, jeśli tylko posłuchałeś słów. Ciekawe czy byłaby równie zajebista w lap dance? Może dałaby się namówić i odciągnąć moje myśli od pewnych piwnych, rozmarzonych tęczówek.

– Zajebista laska. Miejmy nadzieję, że Luca ją zatrudni.

– Luca jest na dole?

– Taaa Patrick i Adam mieli się zbierać, bo skończyli. A on lubi tę nową blondynę. – zaśmiał się sugestywnie – Obiecała mu zrobić prywatny pokaz.

– Albo co innego. – mruknąłem, podziwiając kobietę na scenie.

Prychnąłem. Nie mój fiut, nie mój problem. Mógł ruchać, co chciał do momentu, kiedy nie będzie się jej wydawać, że może więcej, bo bzyka ją ktoś, kto ma władzę. Miałem już odejść, ale nagle mignęła mi twarz. Której nie dało się pomylić z żadną inną.

– Kurwa! – warknąłem pod nosem. Poczułem, jak krew spływa mi intensywnie poniżej paska w spodniach. Natychmiastowy wzwód, którego nie mogłem opanować. Cały taniec nabrał teraz bardziej sensualnego znaczenia. Kusiła i prowokowała ciałem. Była urzekająco piękna.

Oczy Aleksa otworzyły się szerzej na sekundę.

– Ty wiesz, kto to jest!

Puknąłem palcem w szybę, gdzie Margo właśnie skończyła.

– Ty też wiesz. – odparłem, chowając dłonie do kieszeni.

Odgarnęła włosy do tyłu i spięła w kucyk niedbałym gestem. Zasalutowała nam prześmiewczo. Musieliśmy być doskonale widoczni z dołu. Poklepała Lucę po policzku protekcjonalnym gestem. Zaśmiewał się z czegoś, co powiedziała.

– Czy to nie jest ta kelnerka od Paula?

– Jest.

Wpatrywał się w nią, jakby właśnie odkrył starożytny skarb majów we własnym ogródku. Nie podobało mi się to.

– Chyba muszę tam częściej zaglądać.

– Zapomnij. – odparłem arogancko.

Uniósł brew.

– No nie żartuj! – zaczął, ale spojrzałem na niego spod oka, pozwalając mu zobaczyć oblicze egzekutora, zamiast typowego opanowanego gościa – Zawsze, kurwa, najlepszy towar jest już zajęty. – zmrużyłem oczy. Uniósł dłonie do góry i pojednawczym tonem dodał. – Sorry, stary nie chciałem!



Margo POV

Kiedy zgasło światło, a muzyka ucichła. Podniosłam się z parkietu i spięłam włosy. Kątem oka dostrzegłam na górze za taflą szyby Marco i jakiegoś faceta. Oddychałam ciężko, czując pot spływający mi po plecach, ale zasalutowałam prześmiewczo do góry. Wyraz totalnego szoku na twarzy Luki sprawił mi ogromną satysfakcję. Zeskoczyłam ze sceny, ocierając czoło z potu skrajem koszulki. Nogi mi lekko drżały. W końcu Wiedeń był jakiś czas temu.

– Nigdy bym nie uwierzył, gdybym nie zobaczył. – wymamrotał – Nie chcesz zmienić kariery?

– Tak to się teraz nazywa? Kariera? – poklepałam go po policzku niczym babcia wnuka na pogrzebie – A ty być chciał, żeby twoje dzieci wiedziały, że matka kręciła gołą dupą, przed tłumem napalonych facetów? – zaczął się śmiać. Podeszła do nas laska, która mnie sprowokowała.

– Naprawdę jesteś niezła. – przyznała od niechcenia.

– Zakładam, że to komplement?

Spojrzała na mnie podejrzliwie. Potem na Lucę. Oj księżniczka od kręcenia dupą była zazdrosna o swoją pozycję. Nie bój się kurczaczku, przychodzę w pokojowych zamiarach. Nie interesują mnie pionki.

– Będzie tu pracować?

– Nie. – wyraźnie jej ulżyło. Nawet się uśmiechnęła. – Mam już pracę.

– Ale jakbyś chciała zmienić....

– Nie kuś. – zaśmiałam się, starając powstrzymać od patrzenia na górę. Czy widział mój występ? Czy mu się podobał? O kurwa! Czemu miało to znaczenie, czy mu się podobało?

Oana pojawiła się w końcu, zbiegając po krętych metalowych schodach prowadzących na górę.

– Sorry! Zeszło się.

– Nie chcę wiedzieć na czym. Spadamy. – ponagliłam, idąc w stronę wyjścia.

– Czyżbyś robiła to, o czym myślę? – wyszeptała.

– Tańczyłam.

Otworzyła szeroko oczy w zdumieniu.

– Znaczy na rurze?

– Na scenie! – sprostowałam – To nie jest takie trudne. Wyczerpujące, ale nie trudne! I o wiele łatwiejsze, kiedy nie masz na nogach szpilek.

Złapała mnie za rękę, zatrzymując w miejscu.

– Nauczysz mnie?

– Żeby twój brat mnie zaciukał – prychnęłam – Mowy nie ma. Sama mu zaproponuj i zobaczysz, jaki będzie efekt.

Otworzyła drzwi na zewnątrz.

– Nie omieszkam.

Niestety musiałam przyznać, że to nie jest czcza groźba. Jak sobie coś ubzdurała, parła do przodu jak czołg. Mogłam się spodziewać wizyty braciszka w najbliższym czasie. Teraz jednak obie powinnyśmy się skupić na tym, żeby dobiec do samochodu, w strugach lejącego się z nieba deszczu i nie wyjebać przy tym żadnego orła, ani innej figury wprost z tańca figurowego na lodzie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro