Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 17


Marco POV

Dwie noce pod rząd Margo spała niespokojnie. Nie, żeby się rzucała po łóżku czy coś. Zaczęło się od tego, że drgnęła. Całe jej ciało napięło się, jakby ktoś nagle podłączył ją do prądu. Nie chciałem jej dotykać. Trudno powiedzieć czy wybudzenie w środku koszmaru byłoby lepsze, niż przeżywanie go. Mózg podpowiada różne zachowania, w takich ekstremalnie nakręconych emocjami sytuacjach. Gdyby to miało trwać dłużej, albo dało nasilone objawy, pewnie próbowałbym ją obudzić.

Po paru minutach znów nastąpiło to samo. Przesunąłem się bliżej, nadal jej nie dotykając. Ułożyłem dłoń tak, aby móc bawić się włosami. Nawijałem je na palce, leciutko pociągając. Na chwilę ją to uspokoiło. Pogłaskałem Margo po głowie i przytuliłem do swojego boku, głaszcząc płynnym ruchem po ramieniu. To jedna z tych bardzo ważnych rozmów pomiędzy twoimi opuszkami palców a skórą kobiety. Erotyczne doznanie, które łagodziło stres i pomagało się rozluźnić.

Przysypiałem już, kiedy nagle zerwała się do pozycji siedzącej. Przesunęła się nade mną płynnie, siadając okrakiem na moich biodrach. Małe dłonie powędrowały do mojego gardła. Byłem gotowy się bronić, ale nie do końca wiedziałem, czy była świadoma tego co robi. Mógłbym podbić jej dłonie, a wystarczyłoby pewnie ścisnąć tę z wenflonem, aby się uwolnić.

– Margo. – powiedziałem cicho, kładąc dłonie na krągłych kobiecych biodrach. Lekko dotknąłem zimnego ramienia i powiodłem palcem w dół do talii i z powrotem. Spokojnym, łagodzącym gestem. – Wszystko w porządku?

Przymknęła oczy i rozluźniła dłonie, przełykając ciężko ślinę. Przytaknęła nieporadnie głową. Zsunąłem ją nieco i pociągnąłem na siebie. Poddała się temu żądaniu i ułożyła wygodnie. Po paru minutach słyszałem już tylko wyrównany oddech i czułem zrelaksowane ciało. Przekręciłem jej głowę, tak by mieć dostęp do nasady karku. Odgarnąłem ciemne pasma na bok i pocałowałem to szczególne miejsce, gdzie kark łączył się z plecami.

Wpatrywałem się w ciemność za oknem, rozważając to, co się stało chwilę temu. Czy to dlatego nigdy nie chciała zostać na noc? Bała się, że się dowiem, że miewa koszmary?

Interesujące. Zwłaszcza płynność ruchu w stresie. Jakby to było, wyćwiczony latami odruch. Obronna taktyka. Wiedziałem, że potrafiła obchodzić się z bronią od sytuacji w restauracji, ale to było coś nowego. Nie spodziewałem się, że wie jak się bronić wręcz.

Ta kobieta stawała się moim uzależnieniem. Zamykając oczy, widziałem jej obraz pod powiekami. Czułem w pulsującej w moich żyłach krwi. Doskonale pamiętałem każdy dotyk i pocałunek. Potrafiłem w myślach odtworzyć jej zapach. Palce mnie świerzbiły z potrzeby dotykania delikatnej skóry.

Czym więcej miałem, tym więcej potrzebowałem. Nigdy w ten sposób nie potrzebowałem kobiety. Była nałogiem, który mnie zniszczy. O ile jej na to pozwolę.

Sugestia Adama z samolotu powróciła do mnie ze zdwojoną siłą. A co jeśli Margo była Gretą Eden? Moja dłoń zatrzymała się na jej karku. Wtuliła się we mnie. Przymknąłem oczy. Jeśli tak było, mieliśmy oboje przejebane.

Nawet się nie obudziła, kiedy wstawałem z łóżka, uprzednio wyplątując palce z długich włosów. Musiałem sam przed sobą przyznać, że to było bardzo miłe uczucie, być przy niej przez całą noc. Zostawiłem ją zakopaną pod kocami i sam wszedłem pod prysznic. Obudziła się, dopiero kiedy przepłukałem wejście kroplówki. Nie podobało mi się niewielkie zaczerwienienie. Będę musiał zadzwonić później do Adriana, żeby wpadł zmienić port.

– W porządku? – jej oczy rozszerzyły się lekko. Westchnęła cicho. – Chcesz pić? Śniadanie?

– Kawę. – wychrypiała, rozglądając się, skąd dochodzi zapach nieba w płynie. Podałem jej swój kubek. Upiła kilka ostrożnych łyków. – To jednak prawda, że niegrzeczni chłopcy przychylają Ci nieba.



Marco POV

Sofia, Anja, Nicola i moja siostra pojawiły się na moim progu po południu. Weszły do środka bez zaproszenia. Każda miała coś w ręku. Owoce, wino, ciasto, które ponoć Anja zrobiła sama. Odebrałem od niej talerz. Ciekawe czy trzeba się będzie pomodlić przed spożyciem!? Mój wzrok musiał być wymowny. Zaśmiała się uroczo, jak tylko ona potrafiła.

– Nie bój się, jakbym chciała Cię otruć, zrobiłabym to już dawno!

Dobrze, że Margo nie siedziała dzisiaj w sypialni, a w salonie. Nadal wyglądała jak siedem nieszczęść. Podkrążone oczy były mniej zmęczone, ale skóra wciąż chorobliwie przezroczysta.

– Ahhhh biedaku wyglądasz zdecydowanie lepiej. – cmoknęła Oana.

– Masz dzień wolny? – spytała moją siostrę

– Tak, i wszystkie zamierzamy Cię dzisiaj zabawiać.

Sofia obrzuciła ją uważnym spojrzeniem.

– Co ty masz na sobie?

– Piżamę?

Uśmiechnąłem się pod nosem ze swojego miejsca w kuchni. Wiedziałem doskonale, jak musiały ją irytować te kobiece piżamki z Disneyowskimi bohaterami. Zrobiłem to z premedytacją. 

– Bardzo.... Antykoncepcyjna? Spodziewałam się koronek i jedwabiu. – zaświergotała, patrząc na mnie wymownie.

– Królowa wybiegu przemówiła – zakpiłem, lustrując jej dzianinowe, ciemnoszare spodenki do pół uda i luźną koszulkę. Do tego nie miała na twarzy makijażu. – Jak zginiesz albo cię porwą, to nikt Cię nie znajdzie po zdjęciach z fejsa.

Na twarzy Soffi pojawił się przebiegły uśmieszek. 

– Te Don Juan DeMarco – pogroziła mi palcem – żebym cię nie ochrzciła Don Kichot albo lepiej... Sancho Panza!

– Czy mi się wydaje, czy ty się przypierdalasz? – spytałem. Czemu ona zawsze musiała sprawdzać, czy potrafi mnie zepchnąć do defensywy?

– Oj nooooo wydawało mi się, że potrafisz zadbać o swoich gości. – odparowała, cmokając z udawanym niezadowoleniem – I czy nie należysz do klubu koronek i jedwabiu?

– Należę. – przyznałem, patrząc na Margo, która teraz czerwieniła się uroczo – Ale spróbuj zabrać ją na zakupy, to zobaczysz sama, z jakim oporem materii mam do czynienia.

– Przyjmuję to wyzwanie! – rzuciła z uśmiechem.

– Nie potrzebuję.... – zaczęła Margo.

– Here we go! – dobrze znałem już tę śpiewkę.

– No co? – zaperzyła się Margo – Nie potrzebuję....

– Skarbie. – przerwała jej Sofia łagodnie – Będąc z takimi mężczyznami, są pewne plusy i ja Ci je wyłożę kochanie, w jednym krótkim stwierdzeniu: Nie używasz słowa: NIE. – po czym dodała z uroczym uśmiechem znawczyni tematu – No, chyba że masz ochotę na intensywniejszy seks. A do tej rozmowy potrzebujemy wina.

– Marco! Polej wino – rozkazała Anja.

Zmierzyłem spojrzeniem jej brzuszek, a potem przeniosłem spojrzenie na pełne piersi Nicoli, która zaczerwieniła się jak pensjonarka. Kurwa, zapominałem jak niewinna, i jaka młoda była Nicola.

– In your fucking dreams. – odparłem, kierując się do kuchni po kieliszek dla Sofii i Oany.

– Nie umrę od jednego kieliszka – zaprotestowała Anja, wyginając usta w podkówkę.

– Ty może nie, ale ja tak, jak się Patrick dowie.

– To będzie nasz mały sekrecik. – przesłał mi buziaka na dłoni.

– Pozwól, że się poprawię: po moim, kurwa, trupie! – otworzyłem butelkę korkociągiem.

– Ta opcja obecnie brzmi bardzo kusząco! – odparła, krzyżując buntowniczo ramiona na piersi.

Cholerna manipulantka. Nie byłem jej mężem i cycki, które chyba podwoiły objętość, odkąd zaszła w ciążę, nie robiły na mnie wrażenia. Natomiast odsłonięte udo Margo dawało mi natychmiastowy wzwód.

– To! – dźgnąłem palcem, wystający z dekoltu wzgórek patrząc jej prosto w oczy i podając kieliszek Sofii – Nie robi na mnie absolutnie żadnego wrażenia. Mogłaś sobie owinąć szefa wokół palca, ale nie mnie.

– Dam Ci się napić. – rzuciła Sofia ze śmiechem.

Odwróciłem się do niej.

– Ani mi się waż.

– No ale dociera do Ciebie, że mamy przewagę liczebną? – zapytała ze śmiechem moja siostra.

Je wszystkie należało porozstawiać po kątach, zanim zaczną mieć „pomysły". Ich wyobrażenie, że dadzą mi radę, było urocze. I tak, kurwa, naiwne. Wróciłem z drugim kieliszkiem i podałem go siostrze.

– A do was, że wystarczy jeden telefon, a ta imprezka zostanie rozwiązana, jako nielegalne zgromadzenie z użyciem niebezpiecznych substancji?

– Skąd wiesz, że oni są razem? – spytała Sofia, marszcząc brwi.

– Pokerowy wieczór. – odparłem – Nie tylko wy musicie odetchnąć od nich. Faceci mają tak samo.

– A Ciebie nie zaprosili?

– A kto tak twierdzi? – skontrowałem.

– Hmmmm – westchnęła, nieusatysfakcjonowana moją odpowiedzią.

– Pozwól, że nakreślę Ci to w odpowiedni sposób: jestem jedyną osobą, która żadnej z Was nie da się owinąć wokół palca. – każda z nich wyciągnęła palec i wskazała z uroczym uśmiechem na Margo, która też się uśmiechnęła, machając do mnie z udawaną nieśmiałością – Ona jest chora.

– Dlatego, misiu, ma władzę absolutną – rzuciła z przekonaniem Nicola.

– Same tego chciałyście.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni. Po dwóch dzwonkach odezwał się Patrick.

– Kłopoty? – zapytał z rozbawieniem – Tak szybko?

– To twoja żona. – odparłem takim samym tonem – I ma swoje popleczniczki.

– Oczywiście. Jednak.... – zawahał się na sekundę – Jesteś mim egzekutorem.

– Wyczuwam, że zabawa w „tie me up, tie me down" nadchodzi. – zaśmiała się radośnie Sofia.

– To w domu. – odparł Adam – O ile będziesz w stanie, wiec się nie upijaj, a nic Cię nie ominie.

– No i kto to mówi? – palnęła na odlew.

– To cztery kobiety Marco. – odparł Patrick.

– Wasze kobiety – odparłem śmiało – one pojedynczo potrafią dać w kość, a co dopiero w „stadzie".

– A najbardziej niebezpieczna z nas to Margo. – rzuciła Sofia.

Słysząc to Margo wyprostowała się i spojrzała na mnie z niedowierzaniem.

– Ponieważ? – wydusiła z siebie.

– Owinęłaś go sobie wokół palca. – przyznała Anja.

– Jesteś tu szósty dzień i jeszcze się nie pozabijaliście – dodała Oana.

– Widzę, jak on na Ciebie patrzy. – Nicola uśmiechnęła się szeroko.

– I najważniejsze! – mruknęła Sofia – Nie boisz się go! Lew ujarzmiony!

– Oj mówiłam, że lubisz nosić obrożę. – doszedł mnie głos Margo.

Wszystkie zgodnie pokiwały głowami.

– Możemy wrócić do kontekstu rozmowy? – spytałem z lekkim zniecierpliwieniem.

– Skarbie? – rozległ się głos Dariusa. 

Nicola westchnęła teatralnie i wydęła wargi. Przewróciła oczami, ale tyle pewnie wystarczyło, żeby się zachowywała. Anja roześmiała się z tego widoku.

– Nie mogę się doczekać co masz dla mnie Darlin' – jej głos brzmiał jakby całe życie, wychowywała się na amerykańskim południu.

– Challange accepted skarbie – głos Patricka zawierał w sobie odrobinę władzy – Wyślę po Ciebie Demetrio.

Wyrzuciła teatralnie ręce do góry z niemym krzykiem „kurwa".

– You're such a mood breaker! – rzuciła z pretensją – Ten kieliszek wina nie jest tego wart.

– Wszystko wyjaśnione? – spytałem, patrząc na nie. Odpowiedziały mi pomrukami.

Przytknąłem telefon do ucha. Cofnąłem się do kuchni, ale nadal miałem je na oku. Pogroziłem palcem Anji, kiedy chciała napić się z kieliszka Sofii. Pokazała mi środkowy palec. I tak wiedziałem, że się w końcu z niego napije, ale jeszcze nie teraz.

– Wszystko jasne „szefie".

– To tylko cztery kobiety, a ty jesteś moim naczelnym egzekutorem. – usłyszałem od Patricka.

– Następnym razem ja gram w karty, a ty ich pilnujesz.

– Zgłosiłeś się na ochotnika. – przypominał Adam.

– Mój pierwszy błąd. – przyznałem, wodząc wzrokiem po kobietach i zatrzymując się na Margo.

Rozłączyłem się po tych słowach, bo nic więcej nie miałem do powiedzenia, a osiągnąłem to czego chciałem. Przyniosłem sobie tablet z sypialni. Popracowałem nieco w kuchni, zauważając, że ze wszystkich głosów wyróżniał się ten należący do upartej Czeszki, której wtórowała rudowłosa Polka. One dwie stanowiły klasę same w sobie. W końcu Sofia zawołała mnie z salonu.

– Marco! – przeciągnęła ostatnią literę – Potrzebujemy rady eksperta.

Ja pierdolę, co znów wymyśliły. Podniosłem się i z piwem w ręku poszedłem do nich. Opadłem między siostrą a Margo. Ta pierwsza wymamrotała niezadowolone „no weź, tu nie ma miejsca". Oparłem się ramieniem za głową Margo. Oana zamachnęła się na mnie ręką.

– Ja nie jestem Fabim. – ostrzegłem – Wstanę, przełożę Cię przez kolano i wleję jak za starych dobrych czasów.

– A skąd wiesz, że nie sprawił mi jeszcze lania? – ostatnie słowo umieściła w cudzysłowie z palców.

– Jest różnica między moim laniem a jego, siostra!

– Zdecydowana. – mruknęła, czerwieniąc się lekko.

Przewróciłem oczami. Z konieczności odpowiedzi wybawiła mnie Sofia.

– Jak zafundować facetowi łóżkową traumę do końca życia? – zapytała.

– Na pewno nie wizją tego, że mój podwładny spierze tyłek mojej siostrze. – upiłem łyk, przesuwając dłoń tak, żeby zacząć gładzić kciukiem ramię Margo.

– Serio? – spytała Nicola.

– Po pierwsze, moje myśli nie biegną w tym kierunku, o jakim myślicie – Sofia zaśmiała się szyderczo przy słowie: myśli – Kara to kara. Przyjemność to przyjemność.

– A po drugie?

– A po drugie drogie panie, żadna z Was nie wciśnie mi kitu, że ból i przyjemność nie są ze sobą powiązane.

Zapadła na chwilę niezręczna cisza. Mogłem sobie wyobrazić, że każda z nich wracała właśnie do jakiegoś wydarzenia, kiedy wkurwiła swojego faceta i obszedł się z nią w łóżku nieco mniej delikatnie. Albo kiedy któryś z nich wrócił naładowany adrenaliną, którą mógł rozładować tylko ostry seks z szybkim zaspokojeniem. Niech ten, co nigdy nie miał sińców, albo podrapanych do krwi pleców po seksie pierwszy rzuci prezerwatywą.

– Wyciągnijcie swoje myśli z majtek drogie panie. – poleciłem, a one spojrzały na mnie, z chwilowym zawieszeniem systemu operacyjnego w oczach. Pierwsza oczywiście wróciła do siebie Sofia. Jakoś nie byłem zdziwiony. Mały pyskacz. 

– Trzy słowa, które sprawią, że facetowi natychmiast opadnie? – zapytała z ciekawością.

– Czy jest w środku? – zaproponowała Anja

– Zawsze Ci może odpowiedzieć: Nie czuję, jest? – skontrowałem.

Dziewczyny roześmiały się. Gładziłem ramię Margo i czułem, jak się rozluźnia.

– Wystarczy użyć złego imienia – rzuciła cicho – Efekt murowany.

– Mogłoby się skończyć morderstwem – zaśmiała się Sofia.

– Zawsze się można zasłaniać niepoczytalnością – dodała Nicola.

– Mam lepsze. – odezwała się Anja, z błyskiem szaleństwa w oku zarezerwowanym na okazje, kiedy miała powiedzieć coś złośliwego i kontrowersyjnego – Chcę mieć z tobą dzieci.

Pokręciłem głową na nie.

– Za dużo słów.

– Ale przyznaj, że facetów przerażają kobiety, które mówią, że chcą mieć dzieci. – zaczęła.

– Dzieci to zobowiązanie na całe życie. – przyznałem, gładząc kciukiem szyję swojej kobiety.

Sofia spojrzała na mnie oczami niewinnej łani, zanim wypaliła.

– Aż dziwne, że Patrick żadnych nie ma.

– Nie nakręcaj ciężarnej Sofia. – ostrzegłem, widząc minę Anji – Nawkładasz jej do głowy nieistniejących głupot, a potem Patrick będzie to prostował latami. Nie ma żadnych, bo żadnych nie chciał.

– Teraz ma z przymusu. – mruknęła ciężarna.

– Kurwa! – warknąłem, patrząc na nią twardo – Ty uwielbiasz grać ofiarę co?

– Słucham?! – zaperzyła się.

– Uwielbiasz grać ofiarę. – powtórzyłem – Masz ten swój wzorzec zachowań. Uciekasz i trzeba Cię gonić.

– Jakoś mu to nie przeszkadza. – fuknęła.

– Za chwilę będzie miał Was takie dwie.

– A może będzie chłopiec? – upierała się.

– Nieeeeee. – mruknęła Nicola – Będzie dziewczynka.

– Potrzebujemy następny tronu.

– A co my jesteśmy sycylijscy geje frajerzy z Ferrari w garażu? – zakpiłem – Czy potrzebujemy następcy tronu? Dziewczyny potrafią być bardziej bezwzględne niż faceci. Świat potrzebuje silnych kobiet. Wystarczy na was popatrzeć.

– Z każdym razem jak myślę, że nie mogę Cię już bardziej nienawidzić, ty mówisz coś, za co kocham Cię bardziej. – wypaliła Oana.

– A co jeśli Patrick ma dziecko? – Sofia wskazała dłonią za okno – Bo na przykład jakaś laska kłamała i nie brała tabletek, albo on nie użył prezerwatywy? Może po Europie albo Stanach biega miniaturka?

– Mogłabym to samo zasugerować jeśli chodzi o Adama. – odgryzła się Anja.

– Właściwie o każdym z nich. – dodała kwaśno Nicola.

– Naprawdę uważacie, że jakakolwiek laska odmówiłaby sobie przyjemności pozwania kogoś z nas o alimenty? – poddałem ich logikę pod wątpliwość.

– Jakaś inteligentna? – zapytała Anja – Szczerze i solennie, nigdy nie przyznałabym się Patrickowi do posiadania jego dziecka. Ma pieniądze i władzę, nim mrugnęłabym okiem, już zostałabym pozbawiona prawa do opieki. W końcu bogaty tatuś zapewni dziecku wszystko, tak?

– Ponieważ mogę wypowiadać się tylko za siebie, wiem ze stu procentową pewnością, że nigdzie tam po świecie nie biega moja miniaturka. – zapewniłem.

– Może poszło w matkę. – zaśmiała się Sofia.

– Wariatka.

– Nie możesz nazwać jej wariatką. – pouczyła mnie Oana.

– Czemu?

– Bo się odgryzie i stanie suką. Ale tak też jej nie nazywaj.

– Będę za blisko prawdy? Czy za dużo komplementów? – Sofia pokazała mi środkowy palec.

– Jestem zwariowaną suką i wcale się tego nie wstydzę. Z prądem płynął tylko śmieci. – przybiła piąteczkę z Anją.

– Zwariowana suka to już by niemal brzmiało jak tytuł arystokratyczny. – zaśmiała się Anja.

Zwróciłem na nią swoje oczy.

– Ty miałaś nie pić.

– Nie piłam. – przyznała – Mam dobry humor.

– Tego się obawiam.

Spojrzałem w dół Margo. Spała w najlepsze oparta głową o moje ramię. Oddałem butelkę z piwem siostrze. Poprawiłem koc i podniosłem się z Margo w ramionach.

– W życiu bym nie uwierzyła, gdybym tego nie zobaczyła. – oznajmiła Sofia.

– Mówiłam ci. – odparła Anja arogancko – Teraz wisisz mi dychę.

– Widok warty tej dychy! A nawet paru. – odparła. Przez ramię widziałem, jak wpatruje się w swój telefon.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro