Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 60 Część 2

Baekhyun pracował przez resztę czasu, czekając, aż Minseok zadzwoni do niego. Dodatkowo próbował oderwać myśli od Chanyeola, chociaż zadanie to nie było proste. Po swoim nagłym impulsie wysłał wiadomość, kilka dni temu. Doszedł do wniosku, że Chanyeol musiał podejrzewać, że to on stoi za tym. Od tego dnia Baekhyun co jakiś czas słyszał cichy dźwięk z telefonu komórkowego.

To zawsze była wiadomość tekstowa. Średnio Baekhyun dostawał jedną dziennie, jeśli nie co drugi dzień. Gigant wysłał mu proste rzeczy, takie jak Tęsknię za tobą i Upewnij się, że dobrze jesz, nigdy nie wspominając o temacie izolacjonizmu Baekhyuna.

Chociaż mógł to zrobić, Baekhyun nigdy nie zostawił wiadomości nieprzeczytanych. Pomimo tego, że nigdy nie odpowiadał, wiadomości nigdy się nie zatrzymywały się. Baekhyun doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak Chanyeol mógł zobaczyć, kiedy otwierał teksty z powodu funkcji telefonu komórkowego. Zawsze czytał wiadomości w tym samym czasie, tuż przed wyjściem na spotkanie z zaplanowanym klientem na noc, jakby chciał sobie przypomnieć, że to, co robi, jest po prostu pracą. Czasem tuż przed odejściem zastanawia się, czy Chanyeol to zauważył.

****

Na początku Chanyeol ciągle sprawdzał swój telefon, aby sprawdzić, czy Baekhyun otworzył jakąś rzecz, którą wysłał, ale kiedy zaczął dostrzegać wzór, kiedy Baekhyun postanowił otworzyć swoje wiadomości, przestał odgadywać i sprawdzać. Brunet zawsze robił to mniej więcej w czasie, gdy słońce zaczynało zachodzić, a Chanyeol zastanawiał się, dlaczego Baekhyun to zrobi.

Czasami myśl przechodziła, podejrzewając, że jego mały narzeczony będzie sprawdzał jego wiadomości tuż przed wyjściem z kimkolwiek, ale Chanyeol odczuł zazdrość, że jest nie do zniesienia, szczególnie gdy nie wiedział nawet na pewno. W końcu zrobił wszystko, co w jego mocy, by zająć się swoim biznesem, i kontynuował słowa, które wysłał, by delikatnie pokazać, że mu na tym zależy.

****

Od ich spotkania minęło półtora tygodnia, ale Baekhyun w końcu otrzymał informację, że Minseok zakończył swoją część pracy. Baekhyun był całkowicie zdenerwowany z powodu, którego nie potrafił wskazać. Kiedy wziął taksówkę do budynku firmy, był zaskoczony, gdy Minseok już czekał na niego.

Bez wielkiej wymiany powitań Baekhyun wziął dokumenty od prawnika. Krótko mówiąc, Minseok wyjaśnił, co powinien zrobić, co miało na celu uzyskanie podpisu zarówno w przypadku unieważnienia umowy małżeńskiej, jak i zmiany warunków. Kiedy już był pewien, że Baekhyun zrozumiał, życzył szczęścia i wysłał go na swoją drogę.

****

Może to było tchórzliwe, ale w tej chwili wydawało się to najłatwiejszym rozwiązaniem. Kiedy Baekhyun wszedł do budynku Parka, skierował się w stronę recepcji. Rozmyślał przez chwilę, zastanawiając się, co powie, ale kiedy młoda kobieta za biurkiem uśmiechnęła się do niego i spytała, co może zrobić, by mu pomóc, Baekhyun podjął decyzję, która nie była najlepsza.

- Cześć! - Przywitał się, dając jej jasny uśmiech. - Jestem tutaj, aby zobaczyć się z Krisem.

Kobieta została odrzucona na sekundę, mrugając do niego bez wyrazu. - Kris?

- Um, tak. - Baekhyun skinął głową. Potem uniósł rękę wysoko w powietrze. - Jest wysoki i pracuje dla Chanyeola.

Minęło sekundę, zanim kobieta się złapała. - O! Mówisz o Panu Wufanie.

- Tak. - Odpowiedział powoli Baekhyun. - Ten facet.

Biorąc pod uwagę swobodne pojawienie się Baekhyuna ze swym rozpinanym swetrem i prostą podkoszulką, kobieta zapytała: - Czy masz spotkanie z nim, proszę pana?

- Nie, nie wiem. - Powiedział nonszalancko Baekhyun. - Miałem nadzieję, że mogę po prostu wejść do jego biura i porozmawiać z nim...

- Przykro mi. - Kobieta zaczęła. - Nie mogę ci na to pozwolić. Będziesz potrzebował umówić się z nim na spotkanie, jeśli chcesz go zobaczyć.

Baekhyun skrzywił się. - Ale to ważne...

Kobieta spojrzała na niego ze współczuciem. - Wiem, ale...

- Czy jest sposób, że mogę go dzisiaj zobaczyć bez konieczności umówienia się na spotkanie?

Wzdychając, kobieta rozejrzała się dookoła, po czym kręciła palcem, wzywając Baekhyuna, by się schował. - Możesz zaczekać w holu. - Powiedziała. - Wyjdzie na lunch za kilka minut. Możesz go złapać, kiedy wyjdzie.

Uśmiechając się satysfakcjonująco do kobiety, Baekhyun kiwnął głową i skłonił się, niemal uderzając głową o twardą granitową powierzchnię. Potem podziękował jej, po czym odwrócił się na pięcie i szybko podszedł do holu przy drzwiach wejściowych, gdzie czekał, aż jego zamierzony cel wyjdzie.

****

Tak jak przednia pani powiedziała, Kris nie spieszył się zbyt długo, by przyjrzeć się. Odkładając magazynek, którego używał, by ukryć twarz, na wypadek, gdyby Chanyeol przyszedł, Baekhyun szybko zerwał się z miejsca i lekko ruszył biegiem, łapiąc zajętego biznesmena.

- Kris! - Baekhyun krzyknął raz, próbując przyciągnąć uwagę mężczyzny. - Hej!

Początkowo nie sądził, że dobrze słyszał, ale kiedy Kris odwrócił głowę w lewo, zobaczył, jak jego narzeczony na wymijająco działa z otwartymi ramionami. Pozostawiony bez słowa, Kris nawet nie wiedział, co powiedzieć, gdy Baekhyun wpadł na niego, szybko go przytulił i cofnął się.

- Obiad, prawda? - Zapytał szybko Baekhyun, przechylając głowę.

To było dziwne, że jedna osoba, której szef ciągle ganił za byciem zaginionym, nagle pojawiła się przed nim, pytając go, czy był na przerwie obiadowej. Kris nie wiedział, co się dzieje, ale poszedł z tym. Kiwając nonszalancko głową, cicho odpowiedział.

- Czy mogę iść z tobą? - Zastanawiał się brunet. - Jestem trochę głodny - och! Potrzebuję twojej pomocy.

Kris zmarszczył czoło, zastanawiając się, jakiej łaski potrzebuje od niego Baekhyun. Patrząc na ich otoczenie, zapytał: - Czy nie chcesz zobaczyć Chanyeola?

To było trochę nie na miejscu, ale miało sens - przynajmniej dla Krisa. Patrzył, jak uśmiech Baekhyuna zachwiał się, zanim znów odzyskał radość.

- Nie, nie wiem. - Odpowiedział Baekhyun, uroczyście szczęśliwy. - Ze mną wszystko w porządku. Po prostu muszę z tobą o czymś porozmawiać.

- Czy to go dotyczy?

- Trochę. - Przyznał Baekhyun.

Kris mruknął, udając, że o tym myśli. - Wiesz, przerwa na lunch Chanyeola dzieje się w tym samym czasie co moja. Właściwie to powinniśmy pójść razem na lunch. Jeśli to dotyczy go, możemy poczekać. Potem nasza trójka ...

Baekhyun pokręcił głową. - Nie. - Powiedział stanowczo. - Po prostu potrzebuję cię, więc możemy go porzucić na dzisiaj? Nie chcę go widzieć...

- Dlaczego nie? - Kris nalegał.

Baekhyun wzruszył ramionami, zanim opuścił ramiona. - Nie jestem gotowy. Może innym razem.

Widząc, że Baekhyun nie skorzysta z oferty, Kris kiwnął głową, podnosząc głowę, by zwrócić uwagę na drzwi wejściowe. - W porządku, ale dla przypomnienia to wszystko, o czym myśli. - Powiedział Kris, od niechcenia odkładając informacje. - Samochód jest tutaj. Porozmawiajmy podczas lunchu.

- Dobra. - Mruknął Baekhyun, próbując odrzucić pierwszą część tego, co ujawnił Kris.

Kris ruszył przed siebie, trzymając otwarte, szklane drzwi , gdy Baekhyun wyszedł z nim na zewnątrz. Przechodząc obok, Kris zauważył żółtą kopertę w dłoni Baekhyuna i założył, że cokolwiek mężczyzna musiał mówić, miało to coś wspólnego z zawartością w środku.

Baekhyun ruszył przed siebie i ruszył w stronę samochodu. Potem w połowie odwrócił się i przelotnie uśmiechnął się Krisowi. - Kris, możemy jeść w restauracji, która serwuje sernik?

Podnosząc brew, Kris przekrzywił głowę. - Lubisz sernik, Byun?

- Uwielbiam sernik, Kris. - Odpowiedział radośnie Baekhyun.

- W takim razie idziemy.

****

Trochę za sobą, Chanyeol pośpiesznie opuścił biuro, żeby spotkać się z Krisem w holu. Kiedy wysiadł z windy, natychmiast zauważył swojego wysokiego przyjaciela na froncie, ale potem zauważył krótszego mężczyznę, który podniósł wzrok i rozmawiał z nim.

Z miejsca, w którym stał, Chanyeol ledwo dostrzegał twarz, ale wciąż był w stanie rozpoznać, że to Baekhyun. Stanął zamrożony w miejscu, dopóki nie zobaczył dwóch odchodzących mężczyzn. To wtedy Chanyeol zaczął iść szybko, zmuszając się do pojawienia się nieco skomponowany dla innych ludzi wokół.

W połowie drogi Chanyeol zaczął wątpić w jego wzrok, zastanawiając się, czy to naprawdę Baekhyun stał obok Krisa. Kiedy zbliżał się do szklanych okien budynku, wątpliwości zostały odrzucone, gdy zobaczył osobę noszącą sweter.

****

Gdyby musiał opisać swoje popołudnie jednym słowem, Kris opisałby to jako udane spotkanie.

Kiedy wrócił do biura, zabrał ze sobą papiery Baekhyuna. Baekhyun wyjaśnił mu, kiedy jadł nowojorski sernik. Chciał tylko podpisu Chanyeola na dokumentach. Następnie wyjaśnił sytuację i to, o co poprosił go adwokat, a Kris chętnie słuchał.

Po tym jak Baekhyun skończył rozmawiać o kwestiach prawnych, Kris zaczął zadawać pytania. Zaczęło się od małych pytań, co robi na codzień, ale w końcu doszło do tego, że Kris zapytał go, czy nadal ma uczucia do giganta.

W tym czasie Baekhyun nie odpowiedział od razu, ale kiedy to zrobił, skinął głową. Kiedy Kris spytał: - To dlaczego po prostu nie pójdziesz do niego?

- Bo jestem uparty i to byłoby bardzo niezręczne... - Wymamrotał.

Przechodząc obok recepcji, Kris kiwnął głową kobiecie odpowiedzialnej, po czym wrócił na posadzkę swojego biura. Oczekiwał od Chanyeola, że ​​go porzucił. Oczekiwano także małego wykładu. Ale kiedy wszedł do prywatnego biura, Kris był nieco zaskoczony, widząc Chanyeola, który siedział na krześle z nogami postawionymi na biurku.

Delikatnie zamykając drzwi za sobą, Kris wskazał ręką na biurko. - Mam do tego papiery. Nie brudz ich butami.

Chanyeol rzucił okiem na biurko, ale uznał, że nie obchodzi go to. - Dlaczego on tu był? - Zapytał.

- Kto? - Zapytał Kris, rozluźniając krawat.

- Wiesz kto. - Powiedział Chanyeol, opadając z powrotem na podłogę i podnosząc się z krzesła. - Baekhyun. Po co tu przyszedł?

Kris wykrzywił usta. - O czym ty mówisz? - Zapytał niewinnie.

- Przestań. - Warknął Chanyeol, wychodząc zza biurka. - Wiesz dokładnie, o czym mówię. Co on tu robił dziś po południu?

Ustawiając kopertę Baekhyuna przy stoliku do kawy, Kris podszedł do kanapy ustawionej w pobliżu szklanych okien biura i usiadł. - Chciał zjeść ze mną lunch. - Kris wzruszył ramionami. - Więc zabrałem go do restauracji i pozwoliłem mu zjeść jego sernik.

- Nie żartuję, Kris. - Ostrzegł Chanyeol.

- Możesz sprawdzić rachunek mojej karty kredytowej. - Bronił się Kris, odruchowo machając dłonią w powietrzu. - Twój mały narzeczony jadł jak krowa. Zastanawiałem się, czy jadł w porządku.

Po chwili ślad myśli Chanyeola został wykolejony. - Czy wyglądał, jakby jadł?

- Hm? - Kris uniósł brwi do zaniepokojonego olbrzyma. - O tak. Wyglądał dobrze. Mówię tylko, że jadł tak, jakby głodował.

Pytania pojawiły się w głowie Chanyeola, pytając, czy Baekhyun rzeczywiście opiekuje się sobą. Zanotował sobie, żeby napisać kolejne przypomnienie do zjedzenia później tego dnia.

Potrząsając głową, Chanyeol westchnął, krzyżując ramiona. - A więc dlaczego? Dlaczego chciał zjeść z tobą lunch?

- Przyszedł do mnie po to. - Odpowiedział Kris, wskazując na żółtą kopertę, którą położył. - To tylko niektóre dokumenty dotyczące umowy małżeńskiej i innych rzeczy. A tak przy okazji, skoro już tu jesteś, czy możesz je podpisać?

Marszcząc czoło, Chanyeol podszedł do stołu i podniósł kopertę, natychmiast wyładowując zawartość. Zrobił kilka minut, by zeskanować papiery, przejrzeć szczegóły, które mu się wyróżniały. Kiedy skończył, jego palce trzęsły się, gdy podnosił wzrok. - On chce, żeby to unieważniono.

- I chce trzymać firmę z dala od nas. - Dodał Kris. - Muszę przyznać, że jest to odważna decyzja.

Chanyeol skrzywił się w milczeniu, a jego oczy nadal były przyklejone do papierów, które Baekhyun chciał podpisać. - Dlaczego nie przyszedł do mnie? Dlaczego? - Zapytał cicho, jakby to było pytanie retoryczne dla siebie.

- Powiedział. - Zaczął Kris, pozwalając, by słowa się zawiesiły, dopóki Chanyeol nie spojrzał na niego oczekującymi oczami. - Że spotkanie z tobą byłoby... niezręczne.

Po chwili szczęka Chanyeola zwiędła w kompletnym niedowierzaniu. Mocno rzucając papiery na stół, gigant szybko podszedł do biurka Krisa. Nastrój wokół niego spowodował, że Kris został ostrzeżony. - Co robisz?

Ignorując pytanie, Chanyeol wydał z siebie sfrustrowany jęk. - Niezręczne! Powiedział, że spotkanie mnie byłoby niezręczne!

Powoli wstając, Kris kiwnął głową. - Tak, zrobił...

- Jaka część zbliżania się do mnie i dyskutowania o czymś, co łączy nas oboje, byłaby niezręczna! - Syknął olbrzym. Zaklął pod nosem, kiedy złapał telefon na biurku Krisa i zaczął wybijać numer, którego używał Baekhyun. - Wiesz, nic prócz naprawienia tej rzeczy między nami byłoby niezręczne! Jest absolutnie frustrujący.

- Powiedział także, że jest uparty.

- Cholera, prawda! - Wykrzyknął Chanyeol, dramatycznie odkładając słuchawkę. Kiedy zorientował się, co zrobił, wściekle złapał telefon i znów zaczął dzwonić. - Uparty mały idioto. Z miłości do Boga, jeśli kiedykolwiek znajdziesz kogoś, z kim chcesz spędzić resztę swojego smutnego życia, wybierz kogoś mniej wymagającego. Oszczędź sobie głupiego kłopotu z ludźmi takimi jak Baekhyun.

Powoli przechodząc do miejsca, gdzie stał jego szef, Kris pochylił wargi. - Dlaczego nie weźmiesz własnej rady i nie poszukaj kogoś innego?

- Ponieważ ten idiota. - Chanyeol krzyknął głośno, wskazując na telefon. - Jest jedynym idiotą jakiego chcę.

Przyciskając słuchawkę do ucha, Chanyeol czekał, aż Baekhyun ją podniesie. Dopiero po trzech dzwonkach, zanim usłyszał głos Baekhyuna, powitał go pewną znajomością. Ale zanim Chanyeol zdążył odpowiedzieć, Kris wstał i zakończył połączenie jednym naciśnięciem przycisku.

Chanyeol powlókł się powoli ku Krisowi. - Jak myślisz, co robisz? - Zapytał subtelnie groźnym głosem. - Wziął i po prostu...

Kris cofnął się o krok i beztrosko machnął ramionami. - Jak myślisz, co się stanie z tym telefonem? - Rzucił, podnosząc głowę. - W chwili, gdy otworzyłbyś usta, odłożył słuchawkę i nigdy więcej nie ufał żadnemu połączeniu przychodzącemu z mojego biura. Jeśli chcesz na niego krzyczeć lub cokolwiek chcesz mu zrobić, najlepiej zrobić to osobiście. Zagraj w swoje karty, Chanyeol. Dzwonienie do niego teraz nie jest mądre.

- W takim razie, do diabła, co sugerujesz? - Rzucił Chanyeol. - Nie mam tak naprawdę wielu opcji. Nie wiem nawet, gdzie teraz mieszka.

Kris zastanawiał się przez chwilę. - Cóż, spodziewa się, że podpiszesz te papiery. Powiedziałem mu, że oddzwonię do niego, żeby mógł go odebrać, kiedy skończysz z nimi.

- Więc?

Przewracając oczami, Kris westchnął, odwracając się, by odzyskać kopertę. - Powiem mu, że to podpisałeś, a on przyjdzie po to. Jeśli zapyta o ciebie, powiem, że wróciłeś do domu na kilka dni, aby samemu pracować.

Łapiąc podwładnego, Chanyeol wyśmiał. - Czy naprawdę byłby, aż taki naiwny?

Spojrzenie na twarz Krisa powiedziało to wszystko. - Pozwolę ci odpowiedzieć na to pytanie.

****

Śledząc smukłe palce wokół krawędzi jego szkła, Baekhyun uśmiechnął się, podnosząc wzrok ku klientowi nocy. To nie była wcześniej zaplanowana wizyta serwisowa, ale klientem był Kim Jongdae, a Baekhyun lubił znajomość między nimi. W przeciwieństwie do reszty, ilekroć Baekhyun spędzał czas z mężczyzną, czuł się tak, jakby miał z kim porozmawiać, co robił przez większość czasu.

Kilka osób spojrzało na niego z możliwych przysług seksualnych, ale Jongda po prostu potrzebował kogoś, z kim mógłby porozmawiać. Co do tego, dlaczego zapłacił śmieszną sumę za czas eskorty tylko po to, by porozmawiać, Baekhyun nie wiedział, ale on też nie miał nic przeciwko.

Chociaż człowiek był praktycznie nieznajomym, Baekhyun powiedział mu wszystko, z wyjątkiem faktu, że zmienił kilka imion i inne szczegóły. Tej nocy Baekhyun poinformował go o kilku rzeczach, w tym o samoocenie, a Jongdae nic nie robił, ale słuchał kilku szklanek alkoholu.

Kiedy Baekhyun skończył, Jongdae spojrzał na niego wzruszając ramionami. - Potem zacznij od nowa.

****

Kiedy siedział na sofie w biurze, Baekhyun klepnął się po plecach za to, że dokonał wyboru, by pójść do Krisa, aby załatwić swój interes.

Kiedy opuścił kopertę z Krisem, wpadł na pomysł, że być może zajmie mu to tydzień lub dwa, aby odpowiedzieć, ale fakt, że pracownik oddzwonił w ciągu czterech dni, był zaskoczeniem. Albo Kris miał świetne umiejętności perswazji, albo Chanyeol nawet nie zawracał sobie głowy odczytaniem czegokolwiek przed podpisaniem. Oba scenariusze niekoniecznie miały znaczenie, ponieważ on już siedział w biurze Krisa, czekając na powrót gazet.

Baekhyun nie wiedział, jak głębokie są jego myśli o papierach, unieważnieniu i realizacjach, które miał na temat tego, co czuł, dopóki drzwi głośno się nie otworzyły, wyrywając go z niego. Poprawiając mankiety nowego swetra, który był odpowiedni do okazji legalnego zerwania z narzeczonym, wstał, szykując się do ucieczki i pozdrawiając Krisa.

Jednak gdy wysoki mężczyzna wszedł do środka, Baekhyun zamarł w miejscu, gdy zobaczył, że nie jest to chudy człowiek, którego oczekiwał. Baekhyun nawiązał kontakt wzrokowy z osobą stojącą w pobliżu drzwi, ale wytrzymał tylko kilka sekund, po czym odwrócił wzrok i skierował swoją uwagę na okna w pokoju.

Idąc, Baekhyun przeszukał okna w poszukiwaniu czegoś, co je otworzy, ale na początku było to mało prawdopodobne. - Wiesz. - Powiedział po tym, jak zrezygnował i postanowił położyć rękę na przezroczystym szkle - Naprawdę powinieneś otwierać okna, Yeol.

- Myślę, że bije cel posiadania eleganckiego budynku, Baek.

Baekhyun usłyszał kliknięcie zamka drzwi i westchnął w duchu. - Czy wiesz. - Zaczął, dając małą pauzę. - Że są rzeczy zwane prawami bezpieczeństwa przeciwpożarowego? Ponieważ jestem pewien, że posiadanie okien, które się nie otwierają, jest pogwałceniem prawa Krisa do bezpieczeństwa na wypadek pożaru...

- Straż pożarna przybyła kilka miesięcy temu i dała nam wolną rękę.

- Cóż, tęskniły za oknami.

- Będąc na siódmym piętrze z oknami, które można otworzyć na oścież, nie jest to dobrym pomysłem.

- Więc jak mam odskoczyć... - Wymamrotał Baekhyun.

- Możesz stanąć na kanapie i zamiast tego wskoczyć w moje ramiona. - Zażartował lekko Chanyeol.

Gryząc usta, Baekhyun zignorował uwagę, odwracając się. Widzenie Chanyeola w garniturze było czymś nowym i, szczerze mówiąc, Baekhyun odkrył, że mu się to podoba. Ale szybko przypomniał sobie, że nie jest tam, aby płoweć nad olbrzymem.

Łapiąc widok żółtej koperty w dłoni Chanyeola, Baekhyun wstrzymał oddech. - Przybyłem tutaj, aby to odzyskać. - Powiedział, kierując wzrok na żółty przedmiot. - Spodziewałem się Krisa.

- Jestem pewien, że tak. - Odparł mimochodem Chanyeol, podchodząc do biurka po prawej.

- Ta mała rzeczka na biurku mówi - Wufan. - Powiedział Baekhyun cienkim głosem. - Nie wiedziałem, że to twoje biuro. Dlaczego kłamstwo nazywa się plakietką?

- To nie jest kłamstwo, bo to nie jest moje biuro. - Powiedział Chanyeol, wzdychając, gdy odkładał kopertę. - Ty i ja to wiemy.

- Gdzie jest Kris?

- On tu nie jest potrzebny. - Gigant szybko odpowiedział. - Jestem tutaj. Zajmę się biznesem.

Baekhyun skrzywił się, podchodząc do giganta, wyciągając rękę. - Nie ma się czym zajmować. Przyszedłem po kopertę.

- Czy spodziewałeś się, że ci go dam? - Spytał Chanyeol, unosząc brew.

- To byłoby miłe.

- Według ciebie, nie jestem miły.

Marszcząc brwi, Baekhyun pochylił wargi. - Jeśli dasz mi kopertę i pozwolisz mi odejść, uznaję to za twoje odkupienie.

Odchylając głowę, Chanyeol uśmiechnął się, gdy zbliżył się do miejsca, w którym stał Baekhyun, aż górował nad nim. - Dlaczego nie usiądziesz i nie porozmawiasz ze mną przez chwilę?

- Nie chcę. - Powiedział bez ogródek Baekhyun.

- Powiedz mi dlaczego.

Spoglądając na kopertę na biurku, Baekhyun zastanawiał się, czy nie chce uciec, złapać go i uciec. Chanyeol podążył za jego spojrzeniem i natychmiast zrozumiał, o czym myśli ten mniejszy mężczyzna.

- Nawet o tym nie myśl, Baekhyun. - Ostrzegł Chanyeol.

Patrząc na niego, Baekhyun zamrugał. - Nie myślałem o niczym.

Szyderstwo potrząsnął głową. - Idź usiąść.

- Chanyeol...

- Dwa miesiące. - Baekhyun rzucił w pętlę, dając Chanyeolowi okazję, by zepchnąć go na krzesło w pobliżu. - Właściwie to teraz prawie trzy miesiące, prawda?

Zdając sobie sprawę z tego, o co mu chodziło, Baekhyun ściągnął usta, obserwując, jak Chanyeol zajmuje inne miejsce i przyciąga je bliżej niego. Zanim się zorientował, usiedli naprzeciw siebie. Siedzieli tak blisko, że dotykały ich kolan, o czym Baekhyun miał mieszane uczucia.

- Jestem... nieprzyjemny. - Powiedział powoli, mając nadzieję, że to sprawi, że Chanyeol rozważy nieco odległość między nimi. Jednak tak się nie stało.

- I tęsknię za tobą. - Zauważył nonszalancko Chanyeol, machając ręką. - Ale tak czy owak, teraz, kiedy nie masz dokąd pójść...

- Właściwie. - Wtrącił Baekhyun, podnosząc palec. - Mam spotkanie z kimś na lunch i nie mogę się spóźnić...

- Zmień spotkanie na inną godzinę. - Powiedział lekceważąco Chanyeol. - Mam pytania i potrzeby, z którymi tylko Ty możesz mi pomóc.

- Dobrze...

Niestrudzony w swoim postanowieniu, by zrobić postęp, Chanyeol nie pozwolił Baekhyunowi wyciągnąć kolejnej wymówki. - Gdzie byłeś?

Po pewnym czasie Baekhyun uspokoił nerwy i postanowił odpowiedzieć. Nie interesował się otwarciem na giganta, ale wziął pod uwagę swoją sytuację i stanowisko i zdecydował, że nie ma innego wyjścia. Wyglądało na to, że nadszedł czas, by selektywnie zgasić wszystkie karty, które miał w ręku na stole.

- Byłem wszędzie. - Odpowiedział w końcu, utrzymując głowę wysoko, a jego oczy były zamknięte na oczach Chanyeola.

- Tak jak na tej imprezie otwarcia?

- Tak.

Chanyeol przerwał. - Kim był ten facet, z którym byłeś?

- Dlaczego chcesz wiedzieć? - Burknął Baekhyun.

- Bo jestem zazdrosny. - Odparł krótko Chanyeol, nie zawracając sobie głowy ukrywaniem przyczyny. - Kim on był?

Wzdychając Baekhyun nie wiedział, co jeszcze mógł zrobić, ale podniósł ręce do góry. - On był po prostu klientem, Yeol. Jesteśmy trochę blisko, więc nie wyrzucił mnie do mojego szefa, kiedy go zaatakowałeś. - Powiedział, parskając.

- Szefie? - Chanyeol, marszcząc brwi, był naprawdę przerażony. - Masz pracę?

- Nie żyłem jak bezdomny. - Odpowiedział obronnie Baekhyun. -No dobra, byłem bezdomny przez kilka dni, ale potem dostałem pomoc i wróciłem na nogi. Ale tak, mam pracę. Nugget musi jeść.

- Nie wiedziałem, że masz pracę. -Powiedział pod nosem Chanyeol, przekrzywiając głowę. - Co robisz? A mówiąc o jedzeniu, czy jadłeś?

- Zaczynam się to czuć jak na przesłuchaniu. - Skarżył się Baekhyun, przygarbiwszy sobie ramiona. - Jestem trochę jak prostytutka. Tak, jadłem. Nie, nie uprawiałem seksu z żadnym z moich klientów. Tak, tęsknię za tobą i za wszystkimi innymi rzeczami. W końcu, tak, naprawdę potrzebuję tych dokumentów. - Zadowolony z siebie, Baekhyun klasnął w dłonie. - Myślę, że powiedziałem już wszystko.

- Przede wszystkim. - Przerwał Chanyeol, podnosząc rękę i gestem nakazując Baekhyunowi pozostanie na swoim miejscu, co uczynił: - Będę potrzebował wyjaśnienia słów trochę jak prostytutka później dla mnie . Po drugie, cieszę się, że wiem, że jesz. Po trzecie, naprawdę mam nadzieję, że nie kłamiesz o spaniu z klientami, ponieważ nie podoba mi się myśl o dzieleniu się tobą i szkoda byłoby ich zniszczyć. Po czwarte, dostaniesz papiery później. A teraz wróć do części, w której powiedziałeś, że za mną tęskniłeś...

- Powiedziałem, że tęskniłem za tobą i wszystkimi innymi. - Podkreślił Baekhyun.

- Ale nadal za mną tęsknisz. - Zauważył Chanyeol. Nie negując Baekhyuna, machnął ręką. - Chcę cię z powrotem i tęsknisz za mną. Zabijmy dwa ptaki jednym kamieniem, przestańmy być uparci i wróćmy do domu.

Przygryzając wargi, Baekhyun zerwał kontakt wzrokowy i odwrócił wzrok na sekundę. - Nie możemy po prostu wrócić do tego, co było wcześniej. - Wymamrotał. - Czuję się... naprawdę splątany. Wyobraź sobie, że jesteś w domu pełnym włóczni i potykasz się o każdy ciąg! Tak właśnie się czuję. Rozumiesz, co mam na myśli?

- Powiedzmy, że tak. - Powiedział ostrożnie Chanyeol. - Ale przejdźmy dalej.

- Chcę te papiery, abym mógł się z tobą rozwód. - Wyjaśnił Baekhyun, widząc w tym okazję, by wyznać wszystko, o czym sam się martwił przez ostatnie tygodnie. - No cóż, to naprawdę nie rozwód, odkąd ty i ja nigdy nie byliśmy małżeństwem, ale słownikowe znaczenie słowa rozwód jest technicznie...

- W porządku, wpadłam na ten pomysł.

Biorąc głęboki oddech, Baekhyun kontynuował, poruszając rękami i animując pewne słowa. - Po tym, jak skończę całkowicie rozplątywać się od ciebie, możemy zacząć od nowa. - Powiedział nieco tracąc siłę w swoim głosie pod koniec. - Będziesz po prostu Park Chanyeol i będę tylko Byun Baekhyun.

- Chcesz zacząć od nowa... - Powtórzył Chanyeol.

Baekhyun skinął głową, ale zaraz się złapał. - Zanim zapomnę, chciałem powiedzieć, że jest mi przykro. Mógłbym... ocenić twoje zamiary. Myślałem o tym i rozmawiałem z Jongdae - no wiesz, z facetem, którego zaatakowałeś - i obaj doszliśmy do wniosku, że... boję się... W każdym razie...

- Boisz się czego? - Chanyeol chciał wiedzieć.

Uśmiechając się do giganta, Baekhyun wzruszył ramionami. - Przestraszyłem się, że naprawdę cię lubię i że może udawałeś, że lubisz mnie za moje pieniądze. Poza tym nie mogłem znieść myśli, że używasz mnie, więc po prostu rzuciłem cię jak kulę do kręgli i uciekłem, jak sądzę.

Chanyeol kliknął językiem. - Więc, czy nadal się bałeś, gdy ścigałem cię przez parking?

- Niby. - Przyznał Baekhyun. - Nie chciałem cię zobaczyć."

- Ale byłeś gotów stracić spodnie i godność. - Powiedział Chanyeol, jakby prosząc o potwierdzenie.

Baekhyun zachichotał do siebie przez chwilę, gdy kiwnął głową. - Jestem bezwstydny, pamiętasz?

- Nie jesteś bezwstydny. - Poprawił gigant. - Jesteś po prostu bardzo otwarty.

- Ponieważ myślisz, że jestem otwarty, równie dobrze mógłbym ci powiedzieć, że wciąż cię kocham, niezależnie od tego, czy jesteś dupkiem, za którego cię wymyśliłem. - Wyznał nonszalancko Baekhyun. - Poza tym chcę znów być w twoich ramionach - zakładając, że nie będziesz na mnie gapił się, kiedy to się stanie. A także chcę cię pocałować i przytulić, ponieważ przez jakiś czas jestem samotny.

- Cóż, jestem tutaj. - Powiedział Chanyeol, otwierając ramiona i poprawiając postawę. - I chcę, żebyś pochylił się tutaj, abyśmy mogli wspólnie przygotować resztę.

- To bardzo miłe i wszystko, ale nie, dziękuję.

Szczęka Chanyeola lekko opadła. - Co?

- Chcę zacząć od nowa. - Powiedział Baekhyun.

Próbując utrzymać niski głos, Chanyeol przerzedził usta. - Więc podejdź tutaj i możemy...

- Nie, nie rozumiesz. - Jęknął Baekhyun, uderzając Chanyeola w kolano. - Chcę zacząć od nowa w tym sensie, że wychodzę stąd udając, że nie istniejesz.

Zaskoczony Chanyeol spiorunował wzrokiem. - Przepraszam? Chcesz wyjść stąd ze stanu psychicznego zapominalskiego pacjenta psychicznego?

Baekhyun jęknął. - Przesadzasz.

- Nie mogę ci uwierzyć. - Syknął Chanyeol, wstając z fotela i grożąc zastraszeniem nad małym ciałem Baekhyuna siedzącym na siedzeniu. - Pozwól mi podsumować. Przeprosiłeś za ucieczkę i niewłaściwe osądzanie moich intencji. Obaj zgodziliśmy się, że chcemy znów być razem. Chcemy, aby umowa i warunki zostały zakończone, aby wszystkie zobowiązania prawne między nami były nieważne, a to, co pozostało, może być jedynie osobistym uczuciem; jednak chcesz stąd wyjść, udając, że nie istnieję. Dlaczego ta ostatnia część nie wydaje mi się właściwa?

Wstając, Baekhyun się obronił. - Chcę tylko pójść do kawiarni i mieć naprawdę miłego i wysokiego nieznajomego, klepnąć mnie po ramieniu i powiedzieć przepraszam, ale uważam, że przypadkowo zabrałem twoje zamówienie. Albo chcę przeoczyć autobus i musiałem dzielić parasol z wysokim nieznajomym, bo przypadkowo zapomniałem o moim w domu. - Przerwał. - Chcę cię poznać jak normalni ludzie poznają swoich mężów... Ludzie nie spotykają się z innymi i nie lubią och, przy okazji, ty i ja jesteśmy już zaręczeni. Wiesz?

- Chcesz spotkanie jak w książkach

- Rodzaj.

- Chcesz normalnego.

- Tak...

- Ale nie jesteś normalny. Jesteś szalony.

Baekhyun wzruszył ramionami, uśmiechając się do giganta. - Ale lubisz orzechy.

W tym momencie Chanyeol nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Rozumiejąc, czego Baekhyun chciał i czego potrzebował dla nich obojga, skinął głową. - Przyniosę ci te papiery. - Zaczął powoli, trzymając wzrok utkwiony w oczach Baekhyuna. - I dam ci scenariusz opowieści.

Odwracając się, Chanyeol wrócił do biurka Krisa, by pobrać kopertę z Baekhyunem. Kiedy go dostał, zdziwił się, widząc gorącą twarz, która stała tak blisko. Zanim podał teczkę podekscytowanym dłoniom Baekhyuna, uniósł podbródek mniejszego mężczyzny w górę.

- Nie zamierzasz znowu uciekać, prawda? - Zapytał z uśmiechem. - Nie karmisz mnie tylko bzdurami, żebyś mógł stąd wyjść?

- Masz moje słowo. - Wyszczerzył się Baekhyun, gdy wziął kopertę z ręki wyższego mężczyzny.

- Kochanie, twoje słowo to gówno. - Poześmiał się Chanyeol, zwłaszcza gdy Baekhyun zrobił minę.

- Chanyeol, mam ci coś do powiedzenia.

- Hm?

- Wchłonąć.

Mając na uwadze prośbę mniejszego mężczyzny, Chanyeol pochylił się i opuścił głowę, aż przestrzeń między ich ledwie istniejącymi ciałami utrzymywała się na poziomie cala.

- Czy wiesz, że czasami, w niektórych kulturach, ludzie całują się, by podpisać umowy?

Chanyeol zadrwił ledwo dotykając idiotę przed sobą. - Naprawdę?

- Och, nie wiem... - Szybko Baekhyun stanął na palcach i położył na ustach gigantycznego pocałunku. - Ale chciałem. Po prostu myślałem, że będę z nią spontanicznie.

- Nazywasz to spontanicznym? - Zapytał Chanyeol, jakby żartował z całej sytuacji. Potrząsając głową, nie zgodził się z definicją słowa Baekhyuna. - To spontaniczne.

To było jak déja vu na czwartym równoległym torze, w którym Chanyeol pochylił głowę i pochylił wargi w poprzek Baekhyuna, łącząc je tak, jakby nigdy nie były od siebie oddzielone. Po drodze okazało się, że Baekhyun poddał się i pocałował, że wszystkie te miesiące w odosobnieniu nie uczyniły nic, aby zatrzeć jego uczucia.

A kiedy Chanyeol pogłębił intymną akcję, nie minęło wiele czasu, aż drżące palce Baekhyuna opuściły kopertę na podłogę i znalazł się przyciśnięty do ściany, dopóki oboje nie łapali powietrza.

****

Minął tydzień bez słowa od Chanyeola - nie, że Baekhyun się tego spodziewał. Czekając na moment, gdy Baekhyun przeczytał książkę, poczuła się jak Roszpunka, który czekał na wieki w swojej wieży. Jednak po jakimś czasie zaczął się denerwować, ale raz po raz mówił sobie, że powinien być cierpliwy.

I był cierpliwy.

Baekhyun zajmował się czekaniem na wiele sposobów. Najpierw rzucił swoją pracę z wdziękiem. Po drugie, oddał swój telefon komórkowy Minseokowi, który był bardzo szczęśliwy, że sfinalizował unieważnienie i odebrał telefon z powrotem.

Potem Baekhyun poszedł odwiedzić swoich rodziców po raz pierwszy, odkąd wyszedł z okna i pobiegł na służkę aroganckiego tyłka, który mieszkał w swojej willi nad oceanem. Z jego ojcem nie było wiele do opowiedzenia, oprócz tej samej starej rozmowy o przejęciu firmy, którą Baekhyun machnął, ponieważ nie miał ochoty słuchać jej po raz milionowy. On już wiedział.

Jego rozmowa z matką była o wiele bardziej interesująca, szczególnie z jej żywym zainteresowaniem Chanyeolem. Kiedy Baekhyun spytał o to, jak znała go osobiście, roześmiała się. Następnie wyjaśniła, jak często odwiedzał Chanyeol, aby zapytać o niego i czy wiedzieli coś nowego o tym, gdzie był.

W mgnieniu oka Baekhyun poczuł się lekko winny za to, że tak długo trzymał się oskarżeń o Chanyeola, widząc, jak bardzo olbrzym próbował go znaleźć. Kiedy jego matka zobaczyła wyraz jego twarzy, szybko uspokoiła go, że wszystko się ułoży. Musiał tylko czekać.

****

Bycie cierpliwym nie było mocną stroną Baekhyuna. Ale pewnego dnia, kiedy zamierzał się złamać i wezwać Chanyeola, by zapytać go, czy właśnie siedzi na swoim tyłku, Baekhyun został okradziony.

Kiedy wrócił do domu po kupowaniu żywności na wynos przez tydzień ze sklepu, Baekhyun zobaczył, że jego mieszkanie zostało rozbite. Natychmiast upuścił wszystko i pobiegł do środka, by sprawdzić obrażenia. Jednak nic nie wydawało się nie na miejscu. Wszystkie jego kosztowności wciąż tam były i nic nie wydawało się skradzione.

Właśnie wtedy, gdy Baekhyun miał odetchnąć z ulgą, uświadomił sobie, że bardzo brakuje czegoś ważnego: Nugget.

Gorączkowo Baekhyun szukał psa wysoko i nisko, ciągle wołając jego imię, ale bezskutecznie. I właśnie wtedy, gdy Baekhyun był bliski łez, by nawet pomyśleć, że Nugget został porwany przez psa, powlókł się z powrotem do salonu i zobaczył na stole małą nutę, której wcześniej nie zauważył.

Na początku Baekhyun pomyślał, że to gówniany list okupu pozostawiony przez porywczy porywacza, który nie mógł nawet pozwolić sobie na papier do drukarki, ale kiedy zobaczył, co było napisane, Baekhyun wrzasnął z irytacją i zmiął notatkę, przeklinając Chanyeola do piekła i z powrotem.

****

Baekhyun nie wiedział, co knuje Chanyeol, ale modlił się w imieniu giganta, że ​​byłoby warto, bo gdyby nie to, mały brunet nie miał zamiaru ukrywać bestii w środku. Gdyby Chanyeol w ogóle go znał, wiedziałby, że Baekhyun nie lubi, gdy jest zmuszany do wysiłku.

I zmuszając go do podjęcia długiej podróży metrem, wyboistej jazdy autobusem i krótkiej przejażdżki taksówką, wykonał gówniany wysiłek, którego Baekhyun nie mógł przeznaczyć na nic.

Kiedy wyszedł z taksówki i znów znalazł się na posiadłości Chanyeola, poczuł silne nostalgiczne uczucie, w pełni rozumiejąc, jak bardzo brakowało mu życia, jakie tam miał.

Ale Baekhyun nie zwlekał z uczuciem zbyt długo. Musiał dostać psa.

Szybko wchodząc na ganek, Baekhyun nie tracił czasu na nadużywanie dzwonka i pukanie pięścią w drzwi. Drzwi otworzyły się niedługo, ale, co dziwne, cały dom wydawał się ciemny, dopóki Baekhyun nie wszedł do środka i nie usłyszał głośnego huku.

Natychmiast zapalono światła i Baekhyun już niczego nie rozumiał.

Trzymając psa w ramionach, Chanyeol stał pośrodku wszystkich swoich pracowników domu w czarno-białym garniturze z nie pasującą muszką. W dłoni Kyungsoo był niecięty sernik, aw rękach Kaia były dwie torby z najnowszymi romansami wydanymi z kilkoma kartami podarunkowymi księgarni. Sehun miał najłatwiejsze zadanie posiadania dwóch kluczyków od samochodu.

Baekhyun został rzucony w pętlę, gdy zobaczył Luhana stojącego za Chanyeolem. Ten ostatni wyglądał na równie zdezorientowanego i zszokowanego. Ale odkładając pytania na bok, Baekhyun wrócił, by skupić uwagę na Chanyeolu.

Odchrząknął, Chanyeol wezwał jego uwagę.

- A więc tam byłem. - Zaczął gigant, upewniając się, że Baekhyun patrzył tylko na niego, a nawet na psa. -Przechadzając się ulicą, kiedy zdecydowałem, że chcę wejść do tego jednego budynku łącznie zbieg okoliczności.

- Przez całkowity zbieg okoliczności? - Dokuczał Baekhyun.

- Nie przerywaj mi. - Wymamrotał Chanyeol, zanim kontynuował. - W każdym razie, znalazłem mieszkanie z adresem, który mógł minąć do mnie Kim Minseok, i zdecydowałem, że ukradnę jedyną żywą istotę w środku.

- Mnie.

- Cóż, taki był plan, ale ciebie tam nie było, więc wziąłem psa.

Uśmiechając się do giganta, Baekhyun roześmiał się. - Co robisz?

- Proszę cię, bym był mój. - odpowiedział Chanyeol. - Czy pozwolisz mi się wyróżnić?

- Naprawdę, co ty robisz?

Chanyeol wzruszył ramionami. - Wchodzisz w szkockich facetów z tymi głupimi akcentami. Pomyślałem, że spróbuję, jeśli to pomoże mojej sprawie.

- Po pierwsze, nazywa się to akcentem. - Powiedział Baekhyun, robiąc krok w kierunku absurdalnego, spróchniałego giganta. -Po drugie, pomyślałem, że powiedziałem, że chcę spotkanie z książkami do historii. Nie prosiłem, żebyś włamał się do mojego domu i ukradł mojego psa. To nie jest romantyczne.

Chanyeol uśmiechnął się, gdy Baekhyun podchodził coraz bliżej, dopóki nie stanęli na palcach. - Cóż, scenariusze, które miałeś, były nudne, więc wymyśliłem to. Czemu? Nie podoba ci się to?

- To jest szalone.

- Tak jak ty.

- I to jest banalne.

- Tak jak ty.

Parskając, Baekhyun potrząsnął głową, biorąc Nuggeta od Chanyeola i niosąc psa za biodro. - Ale uwielbiam to. - Przyznał cicho.

- Lepsze niż książki?

Kiedy Chanyeol pochylił się do przodu, przyciskając czoło do czoła Baekhyuna, pozostali obserwowali, wiedząc, że ich obecność nie ma już znaczenia dla tych dwóch. Ale to ich nie powstrzymało. Nadal pilnowali.

Śmiejąc się, Baekhyun skinął głową, przechylając twarz w górę, by pocałować Chanyeola w policzek. - Znacznie lepsze niż książki.

Potem Luhan wykonał przydzieloną mu pracę i wyjął butelkę szampana.

****

- Chanyeol?

- Tak?

- Mogę ci coś powiedzieć?

- Mhm.

- Wynająłeś mojego byłego chłopaka.

- Co?

- Gosposia. Jest moim byłym chłopakiem. Cóż, byliśmy bardziej jak przyjaciele z korzyściami. Myślałem, że powinienem ci powiedzieć.

- Co do cholery...

- W pewnym sensie uprawialiśmy seks, ale to było nic...

- Kiedy to było?

- Po tym jak uciekłem i stałem się bezdomnym przez cztery dni... Czy jesteś zły?

- Tak.

- Przepraszam...

- Nie wiem, co powiedzieć. Powinienem go zwolnić - nie, powinienem wykopać mu tyłek na środku drogi.

- Nie, nie rób tego. On jest przystojny.

- Poważnie?

- A Sehun go lubi. Nugget wydaje się być szczęśliwy.

- Cóż, nie jestem szczęśliwy.

- Czy nie jesteś ze mnie zadowolony? Pójdę dziś spać w moim pokoju, jeśli nie jesteś...

- Nie...

- Przepraszam. To znaczy, wysoki człowieku...

- Baek...

- Ale jeśli nie chcesz mnie więcej, to w porządku.

- Baekhyun, zamknij się, nie jestem zakochany w kucharzu i nie jestem na ciebie zły. Jestem zazdrosny i jestem wściekły, że praktycznie popchnąłem cię w ramiona tego faceta, więc wróć tutaj, bo nie odchodzisz.

- Więc... wszystko w porządku?

- Daj mi kilka dni i torbę treningową, a wszystko będzie dobrze.

- Mogę dać ci taniec na kolanach na słupie w mojej sypialni?

- Zrób to także. To gówno zabrało sporo pieniędzy na instalację. Użyj tego.

- ...

- ...

- Nie jesteś zakochany w Kyungs...

- Myślę, że wspomniałeś o tym wcześniej, Baek, kiedy tu zaczynałeś. I tak jak ci mówiłem, nie, nie lubię kucharza i nigdy nie lubiłem kucharza.

- A dlaczego tak, olbrzymie?

- Bo zakochałem się w pokojówce.

~ KONIEC ~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro