Rozdział 36
Jedyną rzeczą w umyśle Chanyeola był cel, by jak najszybciej dojechać do miasta, aby mogli schować Krisa i zabrać Baekhyuna, móc kupić mu dżinsy, ponieważ w lusterku wstecznym Chanyeol mógł wyraźnie zobaczyć Baekhyuna siedzącego na kolanach Krisa, nieświadomy faktu, że był - przy całej technice - zdradzał go. Chanyeol rzucił okiem na Kyungsoo, który siedział na przednim siedzeniu pasażera, całkowicie zadowolony z faktu, że kilka minut temu uniknął ataku.
Kiedy Kris wpadł do środka, samochód był już pełny. Zasugerował, że ktoś może usiąść na kolanach podczas jazdy, ale zrobił to wyłącznie patrzenia na Kyungsoo. Z kolei Kyungsoo wyrzucił osobistą bańkę między Kaiem a nim, jakby lepiej mu było zbliżyć się do ucznia, niż pozwolić Krisowi go dotknąć.
Chanyeol niekoniecznie chciał mieć coś do powiedzenia. Nie obchodziło go to. To nie on zaprosił Krisa do przyłączenia się, więc to nie był jego problem, próbujący dowiedzieć się, jak dopasować wysokiego drania. Po kilku minutach próbowania przeniesienia ludzi dookoła, Baekhyun w końcu podniósł słuchawkę i zaoferował swoje miejsce Kyungsoo.
Chanyeol chciał, by Baekhyun rzeczywiście był prawdziwym dupkiem, o którym wiedział, że jest i nie robi nic przyjemnego. Zanim zdążył się sprzeciwić, Kyungsoo bezwstydnie opuścił stronę Kaia i zajął miejsce z przodu, a Baekhyun zajął jego nowe miejsce: dopasowanie się do Krisa.
Jeśli Chanyeol mógłby nazwać swój samochód w tej chwili, nazwałby go The Rolling Cock Block z oczywistych powodów. Wiedział, że Kris rzucał mu spojrzenia od tyłu, ale Chanyeol domyślił się, że znajdzie czas, żeby go uderzyć i odłożyć Baekhyuna na jego miejsce, ale to wkrótce.
Jedynie, o co mu chodziło, to dostać się do miasta, zanim poczuje silną potrzebę wypędzenia samochodu z klifu.
Po zaparkowaniu przed małym lokalnym sklepem odzieżowym Chanyeol natychmiast zrzucił pas bezpieczeństwa. Potem odwrócił się na tylne siedzenie. - Na zewnątrz.
Sehun otworzył okno. - Zostanę tutaj.
Chanyeol spojrzał na Kyungsoo, który wzruszył ramionami i usiadł z powrotem na swoim miejscu. - Ja też tu zostanę.
- To samo. - Odparł Kai.
Po zerwaniu listy, Chanyeol zwrócił uwagę na Baekhyuna, który siedział na Krisie, jakby czekał na jakieś polecenie - polecenie, które Chanyeol z radością dał. - Chodźmy.
Bez słowa, Baekhyun sięgnął po uchwyt i otworzył drzwi. Krótko mówiąc, postukał Krisa w udo, po czym wyskoczył. - Dzięki za użyczenie mi twoich nóg. - Powiedział z jasnym uśmiechem. Potem pochylił się w samochodzie i szepnął coś do ucha Krisa.
Chanyeol nie mógł nic zrobić, ale patrz, jak Baekhyun wymienia tajne słowa ze swoim podwładnym. Dla niego wiadomość wyglądała, jakby była czymś interesująco osobistym, biorąc pod uwagę, jak Kris odskoczył, wyglądając jak złodziej złapany na gorącym uczynku. Baekhyun jednak wciąż miał uśmiech na twarzy, nawet gdy zamykał drzwi.
Zupełnie skończony z sytuacją i uczuciem drżenia w żołądku, Chanyeol również wyszedł. Spotkał Baekhyuna na przedzie samochodu i nie zawahał się złapać męskiej dłoni z dumą, pozwalając tym, którzy zatrzymali się w samochodzie - zwłaszcza Krisowi. Z rękami splecionymi razem, Chanyeol zaprowadził ich do sklepu.
Chcąc uzyskać to, czego potrzebowali i jak najszybciej się wydostać, Chanyeol wezwał sprzedawcę, by spróbował znaleźć parę dżinsów pasujących do Baekhyuna idealnie zarówno pod względem stylu, jak i wielkości. Kiedy dostali kilka par do spróbowania, Chanyeol przyłączył się do przymierzalni.
Kiedy próbował wejść do rzeczywistego pokoju, Baekhyun próbował zamknąć drzwi, zanim zdążył włożyć stopę do środka. Szybki refleks Chanyeola wspomógł go, gdy jego dłoń chwyciła drzwiczki, zanim został zamknięty. - Wchodzę, czy ci się to podoba, czy nie.
Baekhyun wykrzywił usta i obdarzył Chanyeola skrzywoim uśmiechem. - Jesteś za duży, żeby się tu zmieścić.
Przewracając oczami, Chanyeol zadrwił. Odsuwając Baekhyuna na bok, Chanyeol wszedł i zajął miejsce na małej ławce. - Pośpiesz się i przymierz je. Biegniemy za harmonogramem.
- Racja, racja. - Powiedział Baekhyun, rozkładając jeden z dżinsów i rozpinając przód. - Kiedy to się otwiera?
- Za nieco ponad godzinę. - Powiedział Chanyeol, krzyżując ramiona. Obserwując, jak Baekhyun przymierza ciemnoniebieskie dżinsy, Chanyeol zauważył, jak to dobrze pasuje. Przyciągając uwagę z ud Baekhyuna, Chanyeol odchrząknął. - Wiesz, gdyby to tylko nasza dwójka, tak jak planowałem, bylibyśmy już w drodze.
- Wiem. - Powiedział Baekhyun, uśmiechając się, co Chanyeol mógł zobaczyć z lustra, które było używane. - Nie musieliśmy przyprowadzać wszystkich, ale wydawało się, że chcieli.
- Czy wiesz, jaka jest definicja randki Baek? - Zapytał Chanyeol, rzucając Baekhyunowi pytające spojrzenie. - Powiem ci moją definicję: ty i ja. To wszystko.
Naprawiając materiał, Baekhyun starał się przejść wygodnie w dżinsach. Potem zapiął go i odwrócił się kilka razy, starając się dostrzec w lustrze pod każdym możliwym kątem. - Wiem, jaka jest definicja randki, Chanyeol. - Mruczał. - Czytałem o nich - o!
Nagle obrócił się, zaskakując olbrzyma. - Pewnego razu obejrzałem Pięćdziesiąt Pierwszych Randek i była to najsłodsza rzecz na świecie, Chanyeol. - Powiedział Baekhyun, wzdychając. - To znaczy, chcę dom z goframi...
Chanyeol zmarszczył brwi. - Że co?
- Dom z goframi - Powtórzył Baekhyun. Oparł stopę o ścianę, aby zamocować dżinsy wokół kostek.
- Co to ma wspólnego z faktem, że cię spytałem, a ty nieumyślnie sprowadziłeś całą karawanę? - Spytał Chanyeol.
- Nic tak naprawdę. - Roześmiał się Baekhyun. - To była miła scena w filmie...
Spojrzenie na twarz Chanyeola złagodniało, gdy cisza pochłonęła ich na chwilę. W swoim czasie myślał o wszystkim, co Baekhyun kiedykolwiek mówił o związkach, i przyszło mu do głowy, że w większości Baekhyun zawsze odwoływał się do książek i filmów, gdy chodziło o dowolny temat związany z romansem. Ciekawy, Chanyeol lekko postukał nogą Baekhyuna.
- Czy ktoś kiedykolwiek zabrał cię na jedną. - Zapytał poważnym tonem. Kiedy Baekhyun potrzebował więcej czasu, niż musiał odpowiedzieć, Chanyeol zmarszczył brwi. - Baek...
- Byłem na niektórych. - Przerwał Baekhyun, odpowiadając w końcu.
- Gdzie? - Chanyeol pchnął.
- Lokal... - Powiedział Baekhyun, wzruszając ramionami. Decydując się na to, że nie chce dłużej tkwić w sytuacji pytań, wziął pozostałe dżinsy, których jeszcze nie próbował, i wbił je w ramiona Chanyeola. - Myślę, że tę są w porządku. Chodźmy, chodźmy stąd. - Zagrał, śmiejąc się, otwierając drzwi.
Chanyeol podniósł się z siedzenia i użył swoich długich nóg, by zamknąć drzwi, nie pozwalając Baekhyunowi otworzyć go i uciec. - Nikt cię nigdy nie zabrał. - Powiedział z przekonaniem.
- Chanyeol, robisz odcisk stopy. - Powiedział Baekhyun, spoglądając na białe drzwi. Patrząc na zamyślone spojrzenie olbrzyma, Baekhyun sprzeciwił się marszcząc brwi. - Sprawiasz, że ten sklep jest brzydki.
- I próbujesz uniknąć odpowiedzi . - Argumentował Chanyeol.
Próbując zachować kontakt wzrokowy, Baekhyun westchnął z frustracją, po czym przewrócił oczami. - W porządku. Chcesz usłyszeć historię? - Powiedział. - Każdy, kto kiedykolwiek mnie poprosił, zabierał mnie na kawę do mojej ulubionej kawiarni. Czasami trzymali mnie za rękę i mówili mi, jak ładnie wyglądam. Potem pogłaskały mnie po twarzy i zaczęli grać ze mną... och, poszlibyśmy do toalety i uprawialiśmy seks!
Wzruszywszy ramionami, Baekhyun uśmiechnął się złośliwie. - Randki nie trwają długo dla mnie. Ludzie narzekają i zawsze muszę to kończyć, kiedy kierownik wali w drzwi.
Chanyeol nie wiedział, jak się czuć. Nie wiedział, czy czuć litość dla faceta, który myślał, że publiczny seks w toalecie można zakwalifikować jako "randkę" lub gniew na fakt, że Baekhyun kiedykolwiek pozwolił się traktować w taki sposób. - Więc to nazywasz randką? - Zapytał ostrym głosem.
- Tak. Zawsze była dla mnie rutyna w kawiarni i toalecie. - Pochylając się, Baekhyun uśmiechnął się wesoło do Chanyeola. - Ale jesteś trochę inny, prawda, olbrzymie? - Roześmiał się. - Tak naprawdę zabierasz mnie gdzieś.
- Tak, ty i wszyscy inni. - Przypomniał mu Chanyeol. Przesuwając dżinsy na jedno ramię, Chanyeol użył wolnej ręki, by Baekhyun spojrzał na niego. - Ale następnym razem, gdy cię spytam o intymny czas sam na sam razem poza sypialnią, spodziewam się, że to tylko my. Bez psa i bez idiotów. Masz dość idiotycznego zwierzęcia, z którym mógłbym sobie poradzić. Nie potrzebuję reszty z nich. Czy to jasne?
- Dla mnie jest jasne, jak błoto. - Odpowiedział Baekhyun. Zanim Chanyeol mógł spierać się z tym stwierdzeniem, Baekhyun odepchnął stopę od drzwi i otworzył je. - Pójdę za to zapłacić.
Idąc za Baekhyunem z szatni i pozostałymi dżinsami w ramionach, Chanyeol powiedział: - Użyj karty, którą ci dałem.
- Co powiesz na nie. - Brzmiała odpowiedź Baekhyuna. Podnosząc tempo, odsunął się od Chanyeola i szybko podszedł do kontuaru. - Baekhyun przechylił lekko głowę w prawo, podnosząc zniecierpliwiony uśmiech sprzedawczyni.
Natychmiast ogłosił, że jest gotowy do wypróbowania i został zapytany, z jaką formą płatności zamierza skorzystać. Instynktownie Baekhyun sięgnął po portfel, aby pamiętać, że zostawił go w plecaku, który znajdował się w samochodzie. Patrząc tam i z powrotem od kasjera do samochodu za oknem, Baekhyun wyglądał, jakby próbował zastanowić się, czy nie powinien uciec i zdobyć go, czy też czołgać się z powrotem do Chanyeola.
W tej chwili nie chciał iść całą drogą z powrotem do samochodu, więc zamiast tego Baekhyun odwrócił się do Chanyeola, uśmiechając się nieśmiało. - Może za mnie zapłacisz ten jeden raz.
- Co powiesz na nie. - Szydził Chanyeol.
Baekhyun zmarszczył brwi. - Wtedy zapytam Krisa.
Chanyeol zacisnął szczęki. - W porządku. - Warknął. - Mój portfel jest w mojej tylnej kieszeni.
Z uśmiechem na twarzy Baekhyun podszedł do Chanyeola, który odwrócił się w drugą stronę, aby ułatwić krótszemu mężczyźnie chwycić portfel. Kiedy Baekhyun początkowo wsunął rękę, Chanyeol napiął się. Zauważając nagły ruch giganta, Baekhyun roześmiał się. - Nie masz tyłka, Chanyeol. - Pwiedział, wyciągając to, czego potrzebował.
Kiedy Baekhyun wrócił do lady, Chanyeol prychnął i powiedział: -Myślę, że masz dość dla nas obojga. - I sprawił, że sprzedawczyni zarumieniła się, gdy wzięła kartę od Baekhyuna, który odwrócił głowę i dał Chanyeol skinął głową w porozumieniu.
Było to po tym, jak wyszli ze sklepu, który Chanyeol pamiętał, by zadać pytanie, które wcześniej wystawało mu z głowy. - Hej, co powiedziałeś Krisowi?
Wstrzymując się, Baekhyun podniósł wzrok. - Po prostu powiedziałem mu, żeby uspokoił swojego bonera. - Powiedział, jakby nic się nie stało z tym, że Kris ciężko pracował po drodze.
Mając oczy, które zamierzały zabić, Chanyeol spojrzał na swój samochód, wpatrując się w Krisa, który był zbyt zajęty próbą zwrócenia uwagi Kyungsoo, by nawet zdawać sobie sprawę z tego, że olbrzym patrzy na niego jak na mordercę siekiery. - Wraca do domu. - Zagryzł Chanyeol.
- Powiedzieliśmy już, że może przyjść. Powiedział Baekhyun, machając do Krisa, który w końcu zobaczył ich dwoje stojących tuż przed sklepem.
- Nie. - Argumentował Chanyeol, nie zawracając sobie głowy falowaniem. - Zaprosiłeś go. Nie pozwolę ci znów usiąść na jego kolanach.
- Już go nie będzie. - Powiedział Baekhyun.
- Niegwarantowane.
- Nie możemy mu po prostu powiedzieć, żeby wrócił do domu. Mruknął Baekhyun, spoglądając na Chanyeola. - On też ma z tobą interes, prawda?
- Może wtedy poczekać z powrotem w domu.
- Chanyeol.
- Baekhyun. - odparł Chanyeol w sposób naturalny, dając krótszemu mężczyźnie obok niego blask.
- To nie jest...
- On nie może...
- Już powiedziałem...
- Cholera, Baek! - Warknął Chanyeol, drapiąc się po głowie. - W porządku! On może przyjść. Ten drań może przyjść, kurwa.
Uśmiechając się na jego sukces, ramię Baekhyuna uderzyło olbrzyma. - Nie jesteś taki zły... Och, mógłbym nawet odzyskać wszystkie złe rzeczy, które powiedziałem ci o twoich plecach. Kto wie, naprawdę.
Potrząsając głową, Chanyeol popchnął Baekhyuna w stronę pasażera. Kiedy Baekhyun spojrzał na niego zdezorientowany, wyjaśnił Chanyeol. - Powiedz Kyungsoo, żeby stąd spieprzył. Nie mam zamiaru patrzeć jak siedzisz znowu na kolanach Krisa.
Nie kwestionując zamówienia, Baekhyun otworzył frontową stronę pasażera. - Chanyeol powiedział, abyś przeszedł. Proszę i dziękuję.
Kyungsoo, rozumiejąc powody Chanyeola, przestrzegał i starał się zrobić wszystko, by zrobić miejsce dla Baekhyuna. Mimo wszystkich wysiłków, Baekhyun skończył z jednym z jego niedopałków na kolanach Kyungsoo, na co Chanyeol nie miał nic przeciwko, ponieważ nie był to Kris.
Z tyłu i ku rozbawieniu Krisa Nugget wciąż wpatrywał się w niego i spoglądał na Chanyeola. Wielokrotnie to robił, ale Kris był zbyt pochłonięty działaniami psa, by spojrzeć w górę i zobaczyć, gdzie patrzy, gdy tylko odwraca wzrok. Ostatecznie Nugget musiał zostać zatrzymany przez Sehuna, który doprowadził go do pozycji, w której mógłby zatrzymać psa przez większą część czasu podróży.
Wiedząc, że sytuacja była niewygodna i zrozumiał, że w zasadzie nie ma już logicznej opcji, Chanyeol skierował samochód w kierunku lokalnego dealera samochodowego, który znał go całkiem dobrze dzięki środkom biznesowym. Spoglądając tu i tam, już wiedział, że nikt nie będzie miał wygodnej przejażdżki razem, jak puszka sardynek. W rzeczywistości był pewien, że zanim dotrą do zoo, Baekhyun straciłby jakiekolwiek uczucie w lewym policzku, a Kyungsoo miałby odcisk Baekhyuna na jego udzie.
Nugget na pewno znowu się podrażnił, co spowodowałoby duże zamieszanie z powodu ich zagęszczonej sytuacji. Stworzyłoby to szał, gdyby wszyscy próbowali uciec z samochodu w tym samym czasie. Kai niekoniecznie chciał siedzieć obok Krisa. Jeśli cokolwiek, wyglądał, jakby wolał siedzieć obok Kyungsoo, jego kumpla. Sehun wydawał się być jedyną osobą, która mimo że miała psa, który chciał zejść mu z kolan.
Decydując się na logiczną trasę, Chanyeol pojechał i przybył do salonu samochodowego, gdzie kazał wszystkim wyjść i zabrać swoje rzeczy. Kiedy to zrobili, Chanyeol wszedł do środka i wyszedł około dziesięciu minut później. Niedługo potem pojazd wyszedł i zaparkował przed nimi. Gdy wszyscy się temu przyjrzeli, odwrócił Baekhyuna. - Rzeczy, które robię dla ciebie.
Było oczywiste, że nikt nie słyszał tego oświadczenia. Wszyscy byli zajęci wpatrywaniem się w pojazd i przetwarzaniem faktu, że Chanyeol wynajął biały samochód dostawczy, który mieścił się na dziesiątej; doskonale zdolny do noszenia swojej karawany idiotów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro