Rozdział 2
Sam dom miał siedem sypialni, ale jak Baekhyun się później dowiedział, tylko cztery były zajęte. Spodziewał się garstki służących na czele. Zdążył zauważyć, że jedynymi ludźmi pracującymi w domu był kucharz, ogrodnik, Park Chanyeol i on sam.
Kucharzem był Kyungsoo. Miał piękne oczy i smukłe ciało. Wygląd mógł skraść serce niejednego mężczyzny. Nawet Byun musiał przyznać, że ten mu się spodobał. Ogrodnikiem był Sehun, chociaż kwiatowy chłopiec byłby lepszym tytułem, ponieważ praktycznie jedyne co robił, to ścinanie żywopłotów i roślin wodnych.
Jak się okazało, kobieta, która przeprowadzała wywiady nie mieszka w tym domu. Najwyraźniej była babcią Chanyeola - Bardzo opiekuńcza - pomyślał. Prawie poczuł zakłopotanie na samą myśl o rozmowie kwalifikacyjnej. Prawie. Dodając do rzeczy, które obowiązują w tym domu, Baekhyun dowiedział się, że Park Chanyeol jest jedynym Parkiem mieszkającym tutaj. Tak, naprawdę, Baek był jego prywatną pokojówką.
Trzy dni były już za nimi. Sprzątanie, gotowanie i sadzenie roślin szło im bardzo dobrze. Kyungsoo dostał informację, że Park wraca do swojego domu - jak to Baekhyun stwierdził - niczym bumerang, który lubi poznawać przypadkowych ludzi. Następnie wzruszył ramionami, zdając sobie sprawę, że pewnego dnia jego nowy pracodawca musiałby kiedyś wrócić. Bóg wie gdzie on się szlaja.
Drań wrócił bardzo wcześnie rano. Baekhyun, oczywiście spał, a mimo tej później godziny Oh zachęcał go do przywitania mężczyzny - Baekhyun cenił sobie starania Sehuna za obudzenie go, ale odsunął jego rękę i kazał przyjść innym razem. Ogrodnik zrezygnował, gdy zrozumiał, że jego wysiłek jest daremny.
Kiedy nastał ranek, Byun wstał, wiedząc, że musi, otworzył szafę pełną ubrań, które zakupił z Kyungsoo ostatnim razem. Nie myśląc zbyt wiele o tym, zdecydował się na cienką, białą koszulę, na wierzch zarzucając szary sweter, a na dół parę dopasowanych spodni. Zaczął szczotkować zęby. Znalazł nawet czas na ułożenie włosów. Zanim spojrzał na zegarek, było już wpół do dziesiątej, na co wzruszył ramionami. W tej chwili nie obchodziło go, czy pan Park myśli, że budzenie go w tej chwili jest nie do przyjęcia. Baek otworzył drzwi swojego pokoju i skierował się do pokoju Chanyeola. Jego oczy błądziły i badały pokój. Ostatecznie zrobiły swoje zatrzymując się na łóżku. Na posłaniu spała osoba nakryta kołdrą, jej twarz zaś leżała płasko na poduszce, a klatka piersiowa skierowana była do dołu. Baekhyun nabrał powietrza w swoje policzki, zanim westchnął. Był wyczerpany swoją pracą. Podszedł do łóżka i położył na nim swoje ręce. Zaczął potrząsać łóżkiem na tyle, na ile był w stanie.
- Obudź się, obudź się, obudź się. - głośno podśpiewywał. Słyszał tylko ciszę, więc potrząsnął jeszcze raz tylko o wiele mocniej. - Yah, czas wstawać i zająć się pracą. - usłyszawszy jęk, uśmiechnął się. - Obudź się i poczuj zapach trawy.
Byun uciekł od ofiary, aby ta miała wystarczająco czasu, by się rozbudzić. Choć był przytłumiony, Baekhyun usłyszał gniewny i głęboki głos Parka. - Rozumiem! Kurwa!
Na twarzy napastnika pojawił się uśmiech. Baekhyun zabrał ręce z ramy łóżka i odchylił się do tyłu. - A teraz ruszamy. Kyungsoo zrobił śniadanie w kuchni, które wygląda niesamowicie.
Chanyeol przekręciwszy się na bok, chciał widzieć, kto u diabła ma czelność go budzić.
Gdy zobaczył przystojnego mężczyznę, stojącego nad jego łóżkiem, niemal stracił język w gębie. Nie pozwoli, aby wygląd Baekhyuna go rozpraszał. Park spojrzał zamglonym wzrokiem na przybysza. - Kim jesteś, do cholery?
Baekhyun spojrzał w sufit, zanim skierował swoje oczy na oczy Chanyeola. Nie umknęło jego uwadze to, że śpi bez koszulki. - Z klasą - pomyślał. - Dobrze, teraz jestem twoją nową pokojówką.
- Jesteś facetem.
Baekhyun używając obu rąk, pokazał na dolną część swojego ciała. - Tak.
- I jesteś pokojówką.
- Praca to praca. - powiedział, naśladując wypowiedź Jongina.
Chanyeol przez dłuższy czas wpatrywał się w Baekhyuna. Jego oczy co rusz skierowane były na jego uśmiech, zanim spojrzał na jego ciało. - Dlaczego nie nosisz mundurku?
Baekhyun spojrzał w dół, tu i tam, zanim spojrzał na bezcenną minę Parka. - Powiedziano mi, że nie muszę go nosić. - odpowiedział jasno. - I tak bym tego nie robił.
Jęcząc, Chanyeol odrzucił głowę na poduszkę i zamknął oczy. - Taka z ciebie nietaktowna pokojówka? - poza zasięgiem jego wzroku, Baekhyun odetchnął i złapał się za ramiona, na co ten westchnął. - Nieważne. W każdym razie, chodź tu i wykonaj swoją pracę.
Baekhyun ziewnął i przetarł oczy. - Myślałem, że budzenie twojej Królewskiej Mości to moja praca. - zaśmiał się. - bynajmniej tak sądzę.
Chanyeol prychnął i usiadł. - Napewno nie. Jesteś facetem, więc nie będziesz miał z tym problemu. - zatrzymał się na chwilę przed odsunięciem kordły ze swojego ciała. To wtedy Baekhyun zrozumiał, że nie tylko jest bez koszulki, ale jest on nagi aż do czubków swoich palców. - Pomóż mi z moim małym problemem.
Byun spojrzał na członka Chanyeola niezadowolony. Potem podszedł do jego właściciela, a uśmiech z jego twarzy znikł. Zacisnął wargi, pochylił się i złapał za końce kordły i zarzucił na ciało Parka. - Imponujące, ale może jednak nie.
Jeśli Chanyeol byłby wtedy głodny, to momentalnie straciłby apetyt. Zerknął na twarz Baeka. - Ale ty jesteś pokojówką. - powiedział niewinnie.
Baekhyun zmarszczył czoło. - Przypominam sobie, że wyciąganie cię z łóżka było jedyną rzeczą, jaką muszę robić.
- Ale wszyscy inni to robili.
- Dobrze dla nich. - powiedział. - Ale ja nie będę.
Obaj gapili się na siebie przez chwilę, zanim Chanyeol otworzył usta. - Gratulacje, nie zostaniesz zwolniony, z powodu twojego sprzeciwu.
Baekhyun mrugał przez chwilę, zanim uśmiechnął się sarkastycznie. - Wspaniale.
U Parka uśmiech nadal pozostał. - Jak masz na imię?
- Byu-. -Powstrzymał się. Jego nazwisko było dobrze znane, więc postanowił opuścić sobie nazwisko. - Baekhyun.
Chanyeol kiwnął głową. - Ty już wiesz kim jestem.
- Cholera. - Byun już chciał powiedzieć, ale wtedy przypomniał sobie, że teraz pracuje dla tego faceta. Uśmiechnął się. - Oczywiście, że tak. - drgnął, zanim się odwrócił. - Ubierz się, ty nudysto. Jak powiedziałem, Kyungsoo zrobił śniadanie. Możesz zjeść samemu. Myślę, że dzięki tobie straciłem apetyt.
Gdy ten wyszedł z pokoju, Chanyeol zdążył zawołać za nim: - Zobaczymy, jak długo to potrwa, Baekhyun.
Byun wyciągnął rękę w górę, pokazując, że nie obchodzi go to zbyt wiele. - Nawet nie planowałem tu pobytu, Chanyeol. -mruknął pod nosem.
****
- Przysięgam, że wyglądasz znajomo, Baekhyun. - Powiedział Chanyeol, wypijając resztę kawy. Spojrzał na Byuna zmywającego naczynia, których Kyungsoo użył do zrobienia śniadania. Facet wyglądał podobnie jak ten ze starej fotografii, którą niedawno widział...
Baekhyun nie wydawał się mieć wpływu na jego słowa. -Niemożliwe. Jestem perfekcją. Nie ma nikogo innego jak ja. - powiedział, na co ten przewrócił oczami.
- Cokolwiek.
Zwrócił uwagę na Do, który stał przy Baekhyunie, wkładając naczynia do szafki. - Kyungsoo, jakaś wiadomość od starej baby?
Kucharz skończył stawiać ostatnie dania. - Uh, spójrzmy... och! Twoja babcia zadzwoniła dziś rano, kiedy jeszcze spałeś.
- I?
- Poprosiła cię o spotkanie w mieście o jedenastej. - poinformował go.
Wytarł mokre ręce o ręcznik. - Chciała też, żebyś zabrał ze sobą Baekhyuna.
Wspomniany jęknął. Kyungsoo i Chanyeol od razu spojrzeli w jego kierunku. Nie umknęło to jego uwadze, na co jedynie machnął ręką. - Wybacz mój entuzjazm.
Potem cicho wrócili do rozmowy, pomijając Baekhyuna. Poprosili, aby ten opuścił pokój i dotrzymał towarzystwa Sehunowi, który był już na zewnątrz. Zauważył go siedzącego na krześle i leniwie podlewającego rośliny.
Kiedy poszedł, Kyungsoo podszedł do stołu, gdzie siedział Park. - Jak poszło spotkanie?
Chanyeol przewrócił oczami, sycząc sarkastycznie. - Po prostu niesamowicie. Okazuje się, że ich dziecko uciekło. Nie zdziwiłbym się, gdyby to była cholerna ustawka. - powiedział, zaciskając usta.
- Twoi rodzice wycofali się z rozejmu?
Chanyeol potrząsnął głową. - Pójdą. Pomyślałem, że te uderzenie w drogę wyrwie mnie z tej sytuacji, ale wtedy ta głupia rodzina przekonała ich, że odnajdą swoje dziecko. Jak do diabła, chcą ją znaleźć?
- Jestem pewien, że prędzej czy później wróci do domu. - zapewnił Kyungsoo.
- Wolałbym nie. Mam nadzieję, że inaczej się to potoczy, a ta umowa zniknie. - rzekł Chanyeol. Wzdychając, odsunął krzesło i wstał. - Będę musiał poczekać i zobaczyć. Kiedy znajdziemy tą dziewczynę, znajdę sposób na złamanie tego głupiego porozumienia.
Kyungsoo uśmiechnął się do Parka. -To nie powinno być zbyt trudne, ponieważ rzeczywiście uciekła, aby uniknąć tego wszystkiego.
- Prawda. - Park westchnął i wepchnął kubek w ręce Kyungsoo. - Dziękuję za śniadanie, jak zawsze. Powinienem zbierać się na spotkanie ze staruszką. - spojrzał na filiżankę i dotknął stołu palcem wskazującym. - Zadzwoń do tej pokojówki Baekhyuna i powiedz mu, żeby się ubierał.
- Dobrze. - Powiedział żartobliwie Kyungsoo, rozkoszując się Chanyeolem, który w zamian odwzajemnił uśmiech. Park wyszedł z kuchni i wrócił do swojego pokoju. Soo wstał z krzesła i otworzył drzwi na taras, gdzie Baekhyun patrzył, jak Oh wykonuje swoją pracę. Kiedy uchylił je mocniej, usłyszał głos Byuna.
- Yah! Nie trafiłeś na miejsce! - powiedział głośno, kierując wiadomość do Sehuna.
Ogrodnik odwrócił głowę w stronę Baekhyuna, kiedy ten odkręcił wodę. - To praktycznie wszystko jest piaskiem! Nie mogę lać za dużo wody, bo zrobi się za miękkie.
- Rośliny wyglądają jakby były uschnięte, chociaż... - skomentował, opierając się o barierkę. - Chodź, Sehun. Bądź bardziej uważny. Wykonaj swoją pracę. - powiedział, śmiejąc się.
- Yah, jeszcze tu jesteś? - zapytał Oh. - Nie powinieneś mi mówić jak mam to robić. - jego spojrzenie sprawiło, że wyglądał jak szarlotka dygająca ze strachu. - Poza tym, jeśli spojrzysz za siebie, zobaczysz, że Kyungsoo czeka na ciebie. Kto jest tym, który musi być bardziej uważny, co? - błyskawicznie uśmiechnął się do Byuna, po czym obrócił się do szopy przy domu. - Do później.
- Hm. - odwrócił się. Nie zaskoczyło go to, ponieważ faktycznie Kyungsoo tam stał. - Hej, co tam?
- Chanyeol potrzebuje cię, na spotkaniu z babcią, więc idź się ubierz. - poinformował go.
Baekhyun niemal przewrócił oczami. - W porządku.
- Oh. - Kyungsoo wrócił do domu z kubkiem. - Zapomniałbym, chciał też żebyś to umył.
Byun spojrzał na kubek, nie chcąc go myć. Nie lubił pracować dla innych, ale przecież na to się pisał. Podszedł do przodu i wziął kubek od Do. - Pewna rzecz.
Myślał, że wydaje się zbyt zirytowany i zły, że Kyungsoo nim kieruje, więc uśmiechnął się. - Dziękuję znowu. - powiedział, wchodząc do domu.
Kyungsoo odwrócił się i patrzył, jak pokojówka oddala się, po czym odwrócił się w stronę oceanu, a jego spokój został przerwany przez Sehuna, który wracał z szopy.
- Więc, będą wyjeżdżać?
- Tak. Kiedy pojadą, chcesz pójść tam jeszcze raz? - zapytał Kyu, kiwając głową w bok.
- To znaczy, jeśli skończysz podlewanie roślin.
Oh roześmiał się, ale skinął głową. - Przeżyją.
Kyungsoo uśmiechnął się i skierował się do domu. - Wtedy je zobaczę.
- Dostaniesz wiadro.
- Łap się za łopatę. - zawołał, zanim powoli zaczął zamykać drzwi.
****
Ubrany Chanyeol spodziewał się, że Baekhyun zmieni ubrania na bardziej formalne niż jego koszula i sweter. Kiedy wyszedł ze swego pokoju, jego nowa pokojówka wciąż nosiła to samo.
- Wyglądasz, jakbyś był gotów spotkać się z babcią. Spójrz na siebie, w tej wąskiej koszuli. - powiedział z przerwą. - Wyglądasz dobrze. - Baekhyun uśmiechnął się, a Chanyeol nie potrafił stwierdzić, czy to drwiny, czy komplement.
Postanowił nie odpowiadać. Zamiast tego zwrócił uwagę na samego Baekhyuna. - Myślałem, że przekazano ci informacje, abyś się przebrał. Właśnie zacząłeś tu pracować, a już łamiesz kody.
- O jakim kodzie mówisz? - zapytał, składając ręce. - Bo nie dostałem podręcznika z tym kodem wyjaśnionym w środku.
ROZDZIAŁ POPRAWIONY PRZEZ: _Kim-Min-Ji_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro