Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Nienawidził tego. Nie myślał, że tak bardzo go znienawidzi, ale Chanyeol to zrobił. To nie było tak, jakby Baekhyun zmierzał dookoła. Nie, Baekhyun nie szarpał się. Nigdy nawet nie oparł się. Po powrocie do domu Baekhyun był zgodny ze wszystkim. Robił codzienne rutynowe scielanie łóżka, mycie podłóg, wycieranie mebli. Jedyną podstawowa rzeczą było to, że nie mówił.

I to właśnie najbardziej przeszkadzało Chanyeolowi. Nigdy nie przypuszczał, że cisza, której pragnęł, będzie głośniej migotliwa, niż śmiech Baekhyuna rozbrzmiewający przez cały dom. Zamiast głosu Baekhyuna, który czesto było w stanie usłyszeć, zamiast tego Chanyeol usłyszał, jak jego własne sumienie wini go i gniewa.

Tego wieczoru Chanyeol przypadkowo rozlał kawę na jego koszulę. Minęło dość sporo czasu, by wszyscy zdążyli się już z tym oswoić. Pomimo to, Chanyeol przebrał się w nową koszulę i poszedł poszukać Baekhyuna, którego znalazł siedzącego z Sehunem i Kaiem w salonie.

Chanyeol delikatnie podniósł koszulę poplamioną kawą. - Baekhyun, musisz to wyprać.

Baekhyun podniósł wzrok zza telewizora, a potem w dół na koszulę. Nawet nie mówiąc ani słowa, wstał. Nie ruszał się ani groźniej ani niechlujnie. Poruszał się, jakby nic się nie stało. Udawał, że wszystko było w jak najlepszym porządku. Biorąc koszulę, Baekhyun przeszedł do łazienki, aby spróbować wypłukać większość płynu, zanim wrzuci ją do pralki. Po odejściu, Chanyeol załapał kontakt wzrokowy z Kyungsoo. Kyungsoo potrząsnął głową i odwrócił wzrok, a Chanyeol poczuł jeszcze większe poczucie winy.

Następnego ranka, Chanyeol nie obudził się tak, jak dawniej. Zamiast tego Baekhyun stał przy jego boku i delikatnie potrząsnął jej ramieniem. W cichym głosie zażądał, aby Chanyeol się obudził. - Panie Park, nadszedł czas wstać.

Chanyeol mrugnął kilka razy, starając się zrozumieć słowa skierowane do niego. Początkowo nie był pewien, czy dobrze słyszał, czy Baekhyun rzeczywiście skierował słowa do niego. Ale kiedy Baekhyun powtórzył swoje słowa, Chanyeol - odwrócił się do Baekhyuna i otworzył oczy. Chanyeol zamarł widząc jego twarz. W końcu poczuł, że ten ranek będzie zupełnie inny.

Nie było żadnego wstrząsu, jakie Baekhyun robił od pierwszego spotkania. Nie ten głos w połowie krzyczał, śpiewając na pół, żeby wstać i poczuć zapach natury. Baekhyun nawet nie zdjął pościeli - wystarczył, aby go wystawić na chłodne, poranne powietrze. Zamiast tego, Chanyeol był, obudzony miłym głosem i z delikatnym wahaniem.

- Panie Park, nie śpisz?

Chanyeol odetchnął, zanim odpowiedział. - Tak... - Potem Chanyeol usłyszał, jak Baekhyun odsunął się i zaczął kierować się do drzwi. Powoli usiadł, a jego spojrzenie podążyło za Baekhyunem, biorąc pod uwagę jego wygląd, obserwując go. Potarł kark.

Kiedy poszedł, Chanyeol oparł się o łóżko, wpatrując się w biały sufit, nie zdołając pozbyć się tego głupiego uczucia w jego wnętrzu.

Poszedł do kuchni na śniadanie, wciąż pogrążony we śnie. Chanyeol niemal potknął się o brązową papierową torebkę, która była twarda jak skała. Sycząc, Chanyeol zerknął na torbę, zanim Kai delikatnie, ale szybko - popchnął go i przykucnął, aby dostać przedmiot. - Przepraszam. Chciałam to wyrzucić dzisiaj wcześniej. - Wyjaśnił.

Tuż przed wyjściem Kaia z tylnych drzwi, by wyrzucić cokolwiek to było, Chanyeol zawołał do niego. - Co to jest?

Kai zatrzymał się i spojrzał w dół na torbę. - To nic. To jest coś, co Baekhyun kupił dwa dni temu...

- Który jest?

Kai wzruszył ramionami, zanim wreszcie wyszedł. - Karma dla psów. - Wymamrotał. - Nie martw się. Nie korzystaliśmy z twoich pieniędzy na tego typu zakupy. Baek za to zapłacił.

Chanyeol nienawidził wszechświata, ponieważ wszechświat nienawidził go.

- To było po tym, jak wszyscy poszli spać. - Zaczął Sehun. - Poszedłem do kuchni napić się wody, a potem tylne drzwi otworzyły się. To mnie przeraziło, ale widziałem, że to tylko on... - Sehun zatrzymał się, aby wytrzeć czoło ręką. - W takim razie zapytał mnie o pomoc w ustaleniu hamaka, wiesz? Początkowo myślałem, że to był tylko jeden z jego szalonych pomysłów, ale nie wiem... To nie było tak.

- Było ciemno, z wyjątkiem światła księżyca. - Powiedział Sehun, próbując sobie przypomnieć. - Miał latarkę, a my ją naprawiliśmy. Zapytałem go, dlaczego spał na zewnątrz, a potem powiedział mi... Powiedział, że nie chce nic czuć. To wszystko, co powiedział. Dotknął mojego ramienia i kazał mi wrócić do środka.

{ baekhyun w wieku 22 lat }

Delikatnie machając sie na hamaku, Baekhyun spojrzał na odbicie księżyca na spokojnych wodach. Pozwalając, aby dźwięk fal, miękkich fal wylądował na brzegu, chcąc, żeby ten dźwięk wypełniał jego uszy. Powoli, jego oczy unosiły się ku niebu. Poczuł lekkie poczucie spokoju pomimo tego niszczycielskiego uczucia, któremu groziło odblokowanie gorzkich, starych wspomnień.

Łzy. W życiu nie było dla niego łez - głupich kropelek, które wykazywały słabość charakteru. Łzy były czymś, co robił tylko w dzieciństwie, a jednak przysiągnął sobie, że nigdy więcej tego nie zrobi. Były chaotyczne. Płacz doprowadza do emocjonalnego ucisku, a przygnębienie oznaczało utratę spokoju. W domu Byun Baekhyuna spokój był złoty.

W niebie miliony gwiazd pokazały światło obok księżyca. Były piękne w jego oczach. W tej chwili Baekhyun nie potrafił odsunąć ciemnych faktów z swojego życia.

Kiedy był młodszy, było już jasne, że był jednynym geniuszem urodzonym w drzewie genealogicznym. Jako dzieciak, setki ludzi komentowało jego mózg, jego zdolności, poczucie humoru w młodym wieku i jego miłość do jego sztucznej robotyki.

- Baekhyun, jesteś bardzo inteligentnym chłopcem. - Powiedzieli. - Masz szczęście posiadając taki mózg jak twój. - Dodali. Później wchodzono mu na głowę jak jakiś projekt, który byłby zadowolony z tego, żeby kontynuować gratulacje z taką inteligencją, o której nie prosił. - Baekhyun, jesteś jak gwiazda. Jesteś absolutnie jasny, świecący z potencjału.

Nawet w młodym wieku, Baekhyun znał fakty wszechświata - o gwiazdach. Trzymał język za zębami, nie odważając się do poprawiania im jakichkolwiek błędów. Nie chciał być gwiazdą. Byun Baekhyun nawet mając dziesięć lat wiedział więcej niż nie jedna dorosła osoba. Postanowił zamknąć usta w celu zachowania się.

Jak Baekhyun nadal wpatrywał się w nieznane, pamiętał wszystkie czasy w swoim życiu - czasy, w których był porównywany do gwiazd. Pomyślał, starając się przypomnieć, co to było, że miał zamknięte usta. Minęła tylko minuta, kiedy przypomniał sobie, dlaczego nie znienawidził tego porównania nawet jako dziecko.

Gwiazdy na powierzchni - kiedy patrzy się na nich z Ziemi - migoczą. Migają, ponieważ są jasne. Gwiazdy na powierzchni przyciągają uwagę wszystkich, ponieważ ludzie myślą, że są piękne i doskonałe. Młody Baekhyun już wiedział - same gwiazdy, które wszyscy widzieli na niebie, oddalały się o milion lat świetlnych. I w samym źródle te gwiazdy nie są piękne. W rzeczywistości większość gwiazd spada albo umiera.

To był ponury fakt. Mimo tego Baekhyun nie lubił tego porównania. Kiedy zaczął dorastać, zdał sobie sprawę, że w pewnym sensie jest gwiazdą: wydaje się być jasny, doskonały i szczęśliwy na powierzchni, ale powoli umiera wewnatrz. Osoba, której wszyscy chcieli, jest tą, która chce zamordować osobę. Osobą, którą się stał.

Leżąc w hamaku, Baekhyun zamknął oczy i zasnął pod gwiazdami, które były takie same jak on.

Po południu, gdy Sehun nagle dostał małą torbę na prezent, którą wsunął mu w dłonie. Wstał z fotela, zaskoczony, widząc Chanyeola w swoim pokoju. Nie zdawał sobie sprawy, że nawet wszedł do pokoju.

Spoglądając w dół na torbę, Sehun nie wiedział, co powiedzieć. - Dziękuję Ci?

- To nie jest dla ciebie. - Wyjaśnił Chanyeol.

Sehun rozejrzał się między Chanyeolem a torbą. - To dla..?

- Potrzebuję, abyś poszedł do pokoju Baekhyuna i dał mu to.

Sehun uniósł czoło. - A... mam to robić, bo?

- Ponieważ pracujesz dla mnie i mówię ci, teraz to robić. - Chanyeol powiedział, a potem westchnęł. - Proszę.

Wstając z fotela, Sehun przechylił głowę, trzymając torbę obiema rękami. - W porządku. Zaniosę mu to. Co to jest. Co tu jest?

- Tylko kilka rzeczy, które lubi. - Mruknął Chanyeol.

Sehun uśmiechnął się i pochylił się. - Lubi?

Chanyeol położył dłoń na plecy Sehuna i zaczął delikatnie próbując wypchnąć go przez drzwi, gdy szedł obok niego. - Sweter i kilka książek. - Mruknął Chanyeol.

- Nie usłyszałem.

- Nie słyszysz mnie, jak wyciągnę twoją zapłatę - Powiedział Chanyeol, posyłając mu puste ale groźnie spojrzenie. - Daj mu to i wróć do mnie...

- Co mam powiedzieć? - Zapytał Sehun, wychodząc z pokoju. - Yah, oto torba rzeczy, o których Chanyeol wie, że lubisz...

- Nie wspominaj o moim imieniu.

Sehun zatrzymał się i spojrzał na Chanyeola. - Nie? - Potrząsając głową, zerwał się na ramiona. - Nie rozumiem. Dlaczego nie jesteś tym, który mu to da? - Kiedy Chanyeol nie odpowiedział, Sehun pomyślał i od razu złapał o co może chodzić. - Nie możesz mu stawić czoła, prawda? Chanyeol, myślę, że...

- Nie potrzebuję twojej opinii - Rzucił Chanyeol. - Po prostu zrób to, o co poprosiłem. Powiedz, że się dobrze bawiliście i może chciałeś podarować mu kilka rzeczy, które lubi.

- Czy tak się stało? - Sehun roześmiał się, kiedy zaczął chodzić.

- Zamknij się. - Zatrzymując się tuż przed wejściem na prawe skrzydło domu. Chanyeol obserwował, jak Sehun kontynuuje.

Sehun wszedł do sali roboczej. Chanyeol natychmiast wyprostował się, chwytając za ołówek, by spróbować stworzyć fasadę, na którą pracuje. W rzeczywistości wiedział, patrząc na twarz Sehuna, że ​​Sehun nie kupił tego.

- Pracowujesz nad czymś?

- Tak.

- Ten dokument wygląda naprawdę pusto.

Chanyeol zignorował uwagę Sehuna i ruszył dalej. - Co zrobił?

- Nic. - Powiedział wzruszony Sehun. - Powiedział dziękuję głosem, którego używał odkąd oddał swojego psa...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro