Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Chanyeol nienawidził wiele rzeczy. Nienawidził obecnej sytuacji i nienawidził jej okoliczności. W swoim gabinecie próbował skoncentrować się na obliczeniach matematycznych. Nie potrafił, ponieważ nawet z zamkniętymi drzwiami, słychać było okropny śmiech Baekhyuna.

Facet - jak zauważył Chanyeol - wydawał się o wiele szczęśliwszy niż kiedyś, czego również Chanyeol nie lubił. Odkąd Kai zdążył pojawić się w jego do domu pod opisem stanowiska asystenta szefa kuchni, Baekhyun stawał się nieco bardziej skłonny do działania.

Chanyeol nic nie stracił. W ciągu dwóch dni Baekhyun wydawał się trochę mniej odporny na rozkazy. Dokładnie to co Chanyeol lubił, ale w zamian za to usta Baekhyuna były zawsze otwarte, mówiąc o tym, że pogoda, klimat, kwestie świata i inne rzeczy, nie interesowały Chanyeola. Baekhyun zawsze inicjował te tematy.

Dynamika domu była z pozoru taka sama, z wyjątkiem tego, że Chanyeol czuł się jak znecajacy się i surowy tata. Zaś Kyungsoo był spokojną mamą, którą wszyscy szanowali. Sehun, Kai i Baekhyun stali się ich dziećmi. Baekhyun był typem dziecka, którego nie chciał żaden rodzic.

Wcześniej, zanim Baekhyun i jego mordercza trawka wytrąciły się w życie każdego z nich - tak doradził mu Sehun. W tej chwili Sehun miał być z nim w pokoju, ale zamiast tego, Baekhyun odepchnął swojego ucznia do gry planszowej, a tym samym śmiejąc się z tego, że Chanyeol mógłby to usłyszeć. Mógł powiedzieć, kiedy ktoś popełnił błąd przed geniuszem Byun Baekhyunem, ponieważ głupi Baekhyun roześmiał się jak idiota na twarzach przeciwników.

Chanyeol dał Baekhyunowi pewien czas a mianowicie - piętnaście minut, żeby uspokoić i zamknąć to piekło, ale na szczęście dla obu, śmiech Baekhyuna ustał w ciągu minuty.

Dziękując bogom, Chanyeol zachwycał się milczeniem, które w końcu pokonało cały dom. Przez dźwięku rzeczy - lub brak - Chanyeol zorientował się, że gra się skończyła.

Sehun przeniósł się do pokoju roboczego. Kai mógł poczuć się przydatny, kładąc krzesła przy stole i odkładając planszę. Baekhyun, z drugiej strony, podszedł do Kyungsoo, który wyciągał warzywa z lodówki.

- Kyungsoo... - Baekhyun wymamrotał, kładąc brodę na ramieniu Kyungsoo, mimo tego, że chłopak był w ruchu.

- Tak?

- Czy dziś można zrobić deser? - Zapytał Baekhyun. - Na przykład sernik?

Delikatnie potrząsając nim, Kyungsoo odwrócił się i posłał Baekhyunowi przepraszającą minę. - Przepraszam, Baek. Nie wiem, jak to zrobić.

Oczy baekhyun rozjaśniły się, a głowa przechyliła się w prawo. - Ale ja wiem jak.

Kyungsoo posłał mu wątpliwe spojrzenie. - Naprawdę?

- Widziałem wystarczająco dużo filmów w internecie, aby wiedzieć, jak to zrobić. - Powiedział Baekhyun, podając swoje poświadczenia. - Myślę, że jestem kwalifikowany.

Kyungsoo uśmiechnął się. - Nie sądzę, abyśmy mieli tu jakieś składniki.

- Co ty na to, aby pójść po nie do miasta?

- Nie mogę. - Odparł Kyungsoo. - Nie mam teraz czasu, aby iść. Co powiesz na jutro? Możemy pójść do sklepu jutro i-

Baekhyun skrzywił się. - A może pozwoliłbyś mi wziąć samochód i-

- Chanyeol nigdy by do tego nie dopuścił, Baekhyun. - Powiedział Kyungsoo z rozbawionym tonem, ustawiając składniki na blacie i poszedł chwycić deskę do krojenia. - Wiesz, jak on reaguję na słowa ty i samochód.

- I okno, gabinet i moje własne potrzeby. - Dodał Baekhyun. - Ale nie musi wiedzieć.

- Jestem pewien, że coś wymyśli, kiedy nie ma Cię w pobliżu, a samochód nie wchodzi w grę, Baek.

Baekhyun skrzywił się, ale potem zauważył Kaia kątem oka. - Kai może jechać. - Powiedział odwracając głowę do przyjaciela. - Masz prawo jazdy?

Kai mrugnął, zanim niechętnie skinął głową. - Tak.

Wobec Kyungsoo, Baekhyun uśmiechnął się. - Widzisz?

Kyungsoo zmarszczył brwi. - Baek-

- Jeśli wyjdziemy to zajmie nam tylko trzydzieści minut. - Baekhyun próbował dalej. Kiedy zobaczył spojrzenie na twarzy Kyungsoo, zmienił słowa. - I szybko, mam na myśli powoli, będziemy jechać wolno.

Kyungsoo przez chwilę przyjrzał się Baekhyunowi, przygryzając wargi i zastanawiając się, co zrobić z tą sytuacją. Zirytowany, westchnął i położył palec na piersi Baekhyun. - Dobrze, ale Kai prowadzi. Musisz usiąść na fotelu pasażera, a ty lepiej wróc tu za godzinę... - Kyungsoo odsunął się. - Proszę, albo ja też będę krzyczał.

Uśmiech Baekhyuna powiększył się i przez sekundę zadrżał twarzą w twarz z Kyungsoo, wiedząc, że sprawia, że ​​facet jest niemożliwy. - Lubię cię bardziej niż Chanyeol, Kyung. - Szepnął do ucha Kyungsoo.

Kyungsoo przeszły drobne dreszcze, popychając Baekhyuna. - Nie rób tego więcej.

Baekhyun wystawił język i wskazał na Kyungsoo swymi dłoniami, które były zwinięte, aby imitować pistolety. - W porządku. - Idąc do miejsca, gdzie wisiały kluczyki, które Chanyeol musiał jeszcze przenieść. Palce Baekhyun biegły tam i z powrotem, starając się zdecydować, jakie zabrać. Sądził, że mniej wyszukane klucze to były czarne, czterodrzwiowe SUV.

Z Kaiem, któremu towarzyszył, obaj przeszli do drzwi, które prowadziły do ​​garażu. Tuż przed tym, jak zniknął, Baekhyun zobaczył, że Kyungsoo trzyma głowę w ich kierunku. - Baekhyun, Kai dostaje klucze.

Odwrócił głowę, Baekhyun kiwnął głową. - Oczywiście. - Odrzekł, wymuszając wepchnięcie kluczy w ręce Kaia.

- Pa. - Powiedział na pożegnanie Kyungsoo.

Kai wszedł do garażu, a potem poszedł za Baekhyunem. Dając Kyungsoo szybki ukłon i pozdrowienie. - Zobaczymy się za godzinę. - Powiedział Baekhyun.

Zamknąwszy za sobą ostatnie drzwi, Baekhyun poszedł za Kaia, gdy ten podszedł do miejsca kierowcy. Zaraz po tym, jak Kai otworzył drzwi, Baekhyun łaskawie wziął klucze w posiadanie. Kai spojrzał na niego. - Myślałem, że ja kieruję.

- Kłamałem. Ja prowadzę. - Powiedział krótko Baekhyun, otwierając drzwi.

- Ale-

- Po prostu wsiadaj. - Polecił Baekhyun.

Kai zmarszczył czoło i brwi, ale mimo to przeniósł się do przodu samochodu, i wsiadł na miejsce pasażera obok Baekhyuna. Gdy Baekhyun popchnął pilota do otwierania drzwi, Kai popatrzył na niego. - Wyglądasz okropnie podekscytowany jazdą, chociaż nawet nie powinieneś.

Baekhyun roześmiał się, patrząc, jak drzwi garażowe są w pełni otwarte. - Proszę. Brzmisz teraz jak Chanyeol.

- Cokolwiek. Czy cofniesz się teraz, czy co?

- Bezpieczeństwo przede wszystkim. Pasy bezpieczeństwa.

Kai zmarszczył brwi, zanim zdał sobie sprawę, że nie ma zapiętych pasów bezpieczeństwa. Szybko to naprawił. Kiedy Baekhyun usłyszał kliknięcie, zmienił biegi i nacisnął pedał gazu. Kiedy Kai zobaczył, że nawet nie poruszają się na cal na sekundę, spojrzał z okna na Baekhyun. - Ledwo się ruszamy.

Baekhyun przestał naciskać na pedał i nacisnął hamulec. - Jestem przyzwyczajony do mojego samochodu. To jest bardzo wrażliwe.

- To nie jest jeden z twoich samochodów sportowych. To jest SUV dla zwykłych ludzi. - Mruknął Kai. - Naciśnij mocniej.

Baekhyun wzruszył ramionami. - Dobra. - Nie wykorzystano jeszcze funkcji pojazdu. Baekhyun wręcz wskoczył na pedał gazu i natychmiast Kai pożałował, że nie jest bardziej szczegółowy. Oboje krzyczeli, wycofując się z garażu z pełną prędkością, ledwie pozbywając się samochodu Chanyeola i dopiero wtedy, gdy znaleźli się w środku drogi przed domem, Baekhyun poczuł się zmęczony i zaczął hamować jak dziwak.

Kai wciąż sapał nad tym, ponieważ sądził, że umrze. Spojrzał na swoje dłonie i natychmiast złapał się drzwiczek. Odwracając głowę do Baekhyuna, Kai zerknął na niego. - Wysiadaj. Nie jedziesz już. To nie jest tajemnica, dlaczego zabronione jest ci prowadzenie samochodu w tym domu, Baek.

Po przejściu przez początkowy strach, Baekhyun poczuł się w pośpiechu. Uśmiechnął się do Kaia. - Jest mi zabroniona, ponieważ Chanyeol jest nierozsądny, w porządku? Teraz zamknij się. Sądzę, że to teraz. - Pochylił się na kółkach i szepnął: - Muszę się oswoić. - Zanim wyciągnęła rękę wzdłuż deski rozdzielczej.

Kai patrzył na niego trochę rozdrażniony. - Uuuhh...

Baekhyun cofnął się i poczuł się komfortowo w fotelu. Potem ponownie nacisnął pilot, zamykając drzwi garażowe. Potem zmienił bieg na napęd, obrócił kółka samochodu i spojrzał na Kaia. - Chugga chugga chugga cheesecake. - Śpiewał, zanim Kai zamknęła oczy, żałując, że nie napisał listu, zanim Baekhyun zapytał o miasto.

****

Z twarzą pochyloną nad jego dłonią, Chanyeol obserwował, jak Sehun wkłada i skręca małe śruby w mały, prowizoryczny robot, który stworzyli od podstaw, aby przetestować jego umiejętności. Gdy palce Sehuna zanikały, Chanyeol natomiast wydął usta, myśląc o tym, co robił w salonie podczas jego nieobecności.

Jakby czytając umysł Chanyeola, Sehun wreszcie przemówił po raz pierwszy, odkąd wszedł do pokoju z poczuciem winy, przepraszającym spojrzeniem na jego twarz. - Wiesz, Baekhyun jest całkiem sprytny.

- Tak? - Chanyeol wymamrotał, udając, że nawet nie interesuje go kierunek rozmowy.

Spojrzał na projekt, a Sehun skinął głową. - On jest całkiem dobry w Monopoli.

Chanyeol zadrwił. - To tylko monopol.

- Tak, ale grał strategicznie i poważnie. - Odpowiedział Sehun. - Nie sądzę, że naprawdę wiedział o tym, ale, my to widzieliśmy.

- Hhmm... - Chanyeol chrząknął, mniej lub bardziej zaintrygowany obserwacją. - Gdzie on teraz jest?

Sehun wzruszył ramionami. - Nie wiem. Zanim odszedłem, słyszałem, jak pyta Kyungsoo o sernik...

Chanyeol tylko zmarszczył brwi, zgadzając się z Sehunem. - Oczywiście, że on-yah, co myślisz o nowym chłopaku-Kaiu?

Sehun uśmiechnął się. - Lubię go.

- Porównaj go do Baekhyuna.

- On nie jest tak dotkliwy i nie naciska guzików. - Powiedział Sehun. - Nie jest zbytnio aktywny - jest w zasadzie normalny.

Chanyeol zgodził się. Kai - w krótkim czasie, że tam był - wpadł w Chanyeola, Sehuna i linię zdrowego rozsądku Kyungsoo, w przeciwieństwie do stanu psychicznego Baekhyuna. Robił to, co mu powiedziano, i utrzymywał się w naturalny sposób. Nawet jeśli Kai go szantażował, chociaż powiedział, że nie ma czarnych motywów, które na chwilę wydostaną się z życia, co Baekhyun i jego przyjaciel mieli wspólnego. Kai nie wydawał się złośliwy. Jak powiedział Sehun, był normalny. Jeśli coś takiego, Kai wydawał się rodzajem faceta, który wiedziałby, jak radzić sobie z Baekhyunem.

****

- Pieprzysz.

- Prawdopodobnie już byłeś.

Chwytając się za włosy, Kai wydał z siebie sfrustrowany i zirytowany jęk. -
- Baek! Wsparłeś samochód na pieprzonym wózku tuż przed chwilą, a nawet tego nie wiedziałeś, dopóki facet cię nie zabiję! - Kai przeraził się. - To zbyt długie i widoczne zadrapanie, Baek. Co my, kurwa, zrobimy?

Baekhyun znowu położył dłonie na biodrach i wzruszył ramionami, wzdychając. - Wejdźmy i kupmy to, czego potrzebujemy, a potem wrócimy do domu. - Odpowiedział przed odejściem od samochodu. Baekhyun pochylił się, podniósł wózek, który uszkodził samochód i zaczął spacerować w kierunku sklepu z artykułami spożywczymi.

Podążył za nim, Kai podszedł bliżej do Baekhyuna, a jego włosy przebiły mu frędzlami. - Nie możemy tak po prostu wrócić do tego samochodu! Od razu to coś zauważy. Cholera, Baek, będziemy się skarżyć - to moja wina. Nawet nie miałeś zamiaru jechać! Kurwa, już się załamałem, nie mogę sobie pozwolić, aby zostać pozwanym. Plus ja-

Baekhyun zatrzymał się tuż przed automatycznymi drzwiami, które uderzyły Kaia w ramię. - Zamknij się. Naprawię to.

- Jak? - Spytał Kai, pocierając swoje ramię. - Nie sądzę, żeby małe miasteczko miało sklep z pieprzonymi częściami, Baek.

- To może powinienem po prostu rozbić samochód, żeby Chanyeol był zbyt zajęty płaczem nad wszystkimi wielkimi uszkodzeniami, ponieważ nawet tego nie zobaczy.

- Jestem poważny.

Znów popychając wózek i wchodząc do sklepu, Baekhyun dał Kaiowi lekceważącą rękę. - Dobrze, po prostu uspokój się. Wiem co robię.

- Powiedziałeś, że umiesz jeździć i parkować... ugh... - Odparł Kai. - I spójrz, co się stało.

Baekhyun pochylił się do przodu, podchodząc do korytarzy, uśmiechając się i kiwając głową robotnikom sklepu na powitanie. - W porządku. Nic nie może dotykać delikatnych akcentów.

- To twój pomysł, żeby rozwiązać ten cholerny problem!?

Zaskoczył go trochę wybuch Kaia. Popatrzył na produkt, sprawdził cenę i trwałość. Kiedy był zadowolony z wyboru, wrócił do swojego koszyka pełnego składników. - To należy zrobić.

Kai z frustracji uderzył się w czoło. - Kredka do oczu! Zamierzasz przykryć zarysowania czarną kretką! To twój plan!?

- Czy masz coś innego, Einsteinie? - Powtórzył Baekhyun, wrzucając eyeliner do reszty swoich rzeczy. - Nie? Więc nie krytykuj mojego pomysłu. To zadziała. Przysięgam.

- Baek, nie chcę mieć kłopotów z tym facetem. Czy wiesz, kim on jest, nawet-

- Tak. To jest Chanyeol. Każdego tygodnia podpisuje mój czek. Po wygłoszeniu wykładu na temat tego, jak powinienem spędzić czas, zabrania mi wykonywania normalnych rzeczy - jeśli wiesz co mam na myśli. - Powiedział Baekhyun, posyłając Kai spojrzenie, które nie był w stanie w pełni zrozumieć. - Jeśli się dowie, wezmę za to siebie. Nie pozwolę mu krzyczeć na ciebie. To tylko średniej klasy SUV, Kai. To nie Lamborghini czy cokolwiek.

Kai rzucił ręce przed siebie.- Cóż, przykro mi, że nie widzę tego jako średniej klasy SUV, Baek.

- Cokolwiek. On nie będzie na ciebie krzyczeć. - Biorąc prowadzenie, Baekhyun skierował się do kasy. - Chodźmy.

****

Skończywszy zwykłą sesję, Chanyeol i Sehun wyłonili się z pokoju i poszli do kuchni, oczekując, że kolacja będzie gotowa. Kiedy wchodzili, Chanyeol zauważył, że jest cicho - za cicho. Odwrócił głowę, niemal spodziewając się zobaczyć Baekhyuna, ale nigdzie nie było widać tego szczęśliwego i irytującego faceta.

Nic w kuchni nie wydawało się normalne. Jedzenie było w połowie gotowane tak, jakby Kyungsoo dał w połowie drogi. Sehun uniósł czoło przed dotknięciem jego żołądka, nie mając odwagi narzekać, że jest głodny, czując, że coś jest nie tak.

Wchodząc do kuchni, gdzie Kyungsoo siedział na stołku z głową w dół, Chanyeol dotknął jego ramienia. - Kyungsoo.

Kyungsoo natychmiast podniósł głowę. - Chanyeol, ja... Ach, obiad...

Chanyeol zmarszczył brwi. - Co się dzieje?

Kyungsoo rozejrzał się, kiedy potknął się, aby wstać z taboretu. - Nic, ja po prostu... zmęczyłem się. - Szybko podszedł do kuchenki i znowu ją uruchomił. - Właściwie to zrobiłem sobie chwilową przerwę. Przepraszam.

Sehun westchnął cicho, zanim wymknął się do łazienki, aby umyć ręce. Chanyeol z drugiej strony pilnował Kyungsoo, ale mimo to nie zadał mu pytań. Zamiast tego, spojrzał. - Gdzie jest Kai? - Kyungsoo nie odpowiedział, zanim Chanyeol zapytał ciężko: - Baekhyun. Gdzie jest Baekhyun?

Kyungsoo klepnął palcami po blacie, po czym odwrócił się w stronę Chanyeola. Nie podobało mu się kłamanie Chanyeolowi, ale impuls kłamstwa był nagły. - Jest w swoim pokoju.

Zanurzony wzrok czołgał się na twarz Chanyeola. - Teraz uważałbyś, że ten bękart będzie wiedział, kiedy przyjść na obiad. - Chanyeol rzucił się. - Dorwę go-

- Nie!

Chanyeol zamarł. Kiedy Kyungsoo się zaśmiało, Chanyeol wyłapał podejrzanie, które wisi w powietrzu i odwrócił się do niego z założonymi rękoma. - Kyungsoo. Znowu zapytam. Gdzie jest Baekhyun i jego przyjaciel?

Kyungsoo zmarszczył brwi i zerknął na chwilę, zanim wymamrotał coś. Kiedy Chanyeol nie mógł go usłyszeć, poprosił Kyungsoo, aby zabrał głos. - Powiedziałem, że jest w mieście.

- Miasto? - Co u diabła robił Baekhyun w mieście? Co ważniejsze, jak znalazł sposób, aby dostać się do miasta? W umyśle Chanyeola wpadła myśl, a jego oczy natychmiast trafiły w stronę, gdzie trzymał klucze do samochodu. Podobnie jak jego jelita powiedziały mu, że jeden z kluczy nie ma.

Kyungsoo patrzył w oczy Chanyeola, gdy zrobili z nimi niebezpieczną drogę. - Powiedzieli, że wrócą!

- Kyungsoo, wiesz, że nie powinien dotykać tej cholernej rzeczy! Albo jeździsz z nim, albo nie... - Warknął Chanyeol. - Wiesz, kim on jest. On mógł właśnie uciec!

Kyungsoo zaczął panikować - coś, o czym Chanyeol nie zamierzał. - Nie myślałem o tym! Przepraszam, Chanyeol, ale powiedział, że po prostu chce kupić składniki na sernik! Kai prowadził-

Głupie gadanie. Kai skończył jako suka, tkwiąc, że został podporządkowany Baekhyunowi - tak twierdzi Chanyeol. Patrzył, jak Kyungsoo wyglądał na zdenerwowanego, po czym potrząsnął głową. - Przepraszam za to, że cię obwiniłem.

- Nie, nie powinienem był dać mu pozwolenia w pierwszej kolejności.

Chanyeol westchnął, podchodząc do telefonu. - W porządku. Będzie dobrze.

Kyungsoo obserwował Chanyeola. - Co robisz?

- Dzwonię do tego bękarta.

- Ale... Baekhyun nie ma telefonu komórkowego-

- Cholera! - Chanyeol przeklął, po czym zsunął telefon.

****

- Minęła godzina i trzydzieści minut. - Powiedział Kai, przegryzając wargę, będąc zmartwiony całą tą sytuacją.

- Uspokój się. - Powiedział Baekhyun. Podczas całej podróży musiał powtórzyć na okrągło te dwa słowa Kaiowi. Położył ostatnie torebki w samochodzie, dał Kai zadanie postawienia wozu jak najdalej od samochodu. Kiedy zamknięto tylne drzwi i Kai wrócił, uszy Baekhyuna usłyszały od niego szum.

Odwracając się, Baekhyun zobaczył jego źródło. Kiedy Kai podszedł do niego, zauważył to i natychmiast zorientował się, jak wyglądał Baekhyun, mimo że odwrócił się od niego. Kiedy Baekhyun ruszył pierwszy krok, Kai próbował go złapać, ale gdy Baekhyun uciekł z jego uścisku i zaczął odskakiwać, wtedy Kai chciał krzyczeć.

- Baekhyun! Nie! - Baekhyun nie zatrzymał się ani nie słuchał. Kai poszedł za nim. - Cholera, Baekhyun! Nie możemy! Baekhyun!

Chanyeol przygotował się na wiele rzeczy. Przygotowywał przemowę, by dać Baekhyunowi tylko, kiedy wróci. Przygotował karę pieniężną i całkowite wycofanie każdego przywileju, które pozostawił. W głowie Chanyeol nawet przygotował scenę, w ktorej się właśnie znajdowali. Krążyłby wściekły i odesłałby ich do swoich pokoi bez obiadu, choć ta scena wydawała się trochę ustawiona.

****

Chanyeol nie spodziewał się, kiedy bękart wszedł przez drzwi frontowe z Kaiem, niosąc za sobą wszystkie torby. Baekhyun niósł małego, czarnego szczeniaka w ramionach. Baekhyun z dumą pokazał mu, zanim Chanyeol mógłby coś powiedzieć. Trzymając psa delikatnie w ramionach, Baekhyun przedstawił najmniejsze niedopasowanie w domu.

- Tak, jakby zdecydowałem się na niego. Nazwałem go Nugget.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro